Jesienne gody...

               Czego chcesz? Przecież widzisz, że jestem zajęty. Zawsze jestem zajęty. Są sprawy, których nie rozumiesz i ciesz się tym, bo zrozumieć, to nałożyć na siebie brzemię. Potem trzeba kawałek po kawałku ściągać z siebie ten bagaż, by w końcu się uśmiechnąć. A ty sobie patrzysz na mnie tymi swoimi wielkimi oczami. Patrz sobie, patrz. Usiądź może obok, popatrzymy sobie na mijający czas. Choć ciebie to może mało interesuje. Tak właściwie niewiele o sobie wiemy, a szkoda. Ale cóż, jesteśmy z innych światów. Takim jak nam, trudno rozmawiać, a co dopiero dyskutować. Zresztą, czy byłoby o czym? Tak, wiem, są gody. Trudny czas. Ale tak to jest już, że wszystko ma swoją nazwę. Mój świat lubi nazywać. Lubi numerować. Czasem są to piękne nazwy, jak Wzgórze błękitnego snu, albo Zatoka srebrnych skrzydeł. Też mógłbym nadać nazwę temu miejscu, gdzie się spotkaliśmy. Ale kiedy przyjdę następnym razem, ciebie już nie będzie. Będziesz miała swoje sprawy i swoje życie. A ja sobie siądę tu, pod drzewem, by po prostu siedzieć i uśmiechać się do swoich myśli. Tak rodzą się światy i tak umierają. Tak rodzą się kaskady zdań, tak rodzi się szept. A wszystko z czułości, którą czuje się w tych szczególnych momentach między cieniem i słońcem, między nocą i dniem, między szeptem i milczeniem. Nie rozumiesz, wiem. Ale nie wszystko musisz zrozumieć. Nawet to, że niedługo zaśniesz i nie obudzisz się.  Nie martw się, że znikniesz, bo odrodzisz się znów. Bo takie jest prawo tego świata, że to co piękne musi przeminąć, by znów się stać. A ty patrzysz na mnie swoimi oczami nie rozumiejąc. Nie musisz, ciesz się z tego, już ci to mówiłem. Siedzisz i patrzysz na mnie, bo przecież są gody. A może zatańczysz? Wodziłbym za tobą oczami. To przecież dobry sposób. Zanurzyć się w promień światła i tańczyć na nim, a potem siąść przy mnie i odpocząć. Nasycić się ruchem i ciepłem, a potem stygnąć i być przy kimś, kto będzie podziwiał i nie skrzywdzi. Nie wiesz, o czym mówię. Ale ja wiem. Tyle chyba wystarczy ważko. Tyle chyba wystarczy…









Komentarze

  1. Witam. Przepiękne zdjęcie główne w tym wpisie. Magia. Rozmowa człowieka z ważką to ciekawa rozmowa, bo ona nic nie rozumie, ale czy człowiek rozumie więcej? Indianie mawiali, że każde zwierzę wie więcej niż człowiek... Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie :) Bardzo miło mi się zrobiło, że zdjęcie znalazło uznanie. Czyli dzień nie był stracony :)) "Jesteśmy z różnych światów..." To zdanie w jakiś sposób pozycjonuje nasze widzenie świata. I nie różnicuję na lepsze czy gorsze. Inne. Przyznaję rację Indianom. Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam bardzo serdecznie. Dobranoc :))

      Usuń
  2. Wiesz, zostawię szept by nie zakłócić ciszy tego magicznego świata rozmowy człowieka z ważką.
    ..................................... Dobrego, ciepłego, słonecznego dnia i bezpiecznego powrotu do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Grażynko. I dla Ciebie spokojnego i dobrego, jak uśmiech :)))

      Usuń
  3. Czy te oczy mogą kłamać?😁uwielbiam ważki, mają w sobie coś rozumnego, zapewne przez te wielkie oczy świdrujące człowieka...ostatnio usiadłam na ławce w ogródku i znowu była, wydaje mi się, że to ciągle jedna i ta sama😊
    Od czasu jak umarł mój pies, który zawsze czy przeważnie leżał przy moim boku na tej ławce, jak piłam kawę, czuję się trochę samotnie...a niedawno przyleciała znowu, cichutko usiadła obok mnie i naprawdę było mi o wiele raźniej.
    Mówię też do nich i myślę, że mnie rozumie/rozumią????😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak to z nimi jest do końca. To trochę inne światy, ale przyznaję, są bardzo ciekawskie i nie boją się ufne w siłę swoich skrzydeł i szczęk. A ważka, to maszyna do zabijania, tak szczerze mówiąc. Ale dla nas zawsze chyba będzie symbolem trochę tajemniczym i wolnym. Również jest symbolem magii, ale cii... Pozdrawiam Cię Joasiu i...doskonale Cię rozumiem na Twojej ławce. Bo przecież każdy z nas, tak naprawdę często siada na takiej ławce. Ale to tajemnica, którą rozumie się dopiero, kiedy się spełni. Asiu, ciepła, uśmiechu i zdrowia!!! I zdjęć Prosze Pani, ZDJĘĆ! :)))))

      Usuń
    2. Właśnie wyszłam w deszcz i zrobiłam Ci konającym aparatem zapłakane marcinki😁

      Usuń
  4. Przed dużymi owadami odczuwam szczery, atawistyczny lęk. Przecież coś co wygląda tak zupełnie inaczej, tak obco i jest większe od mojej dłoni z łatwością i przyjemnością może mi ją odgryźć;) naprawdę w to wierzę. Jeśli ostatnio twierdziłam, że spanikowałam na spotkaniu z dzikiem to kłamałam, bo prawdziwą panikę i histerię prezentuję kiedy właśnie widzę monstrualną ważkę, świerszcza albo pająka. Myślę, że dla postronnych obserwatorów to taka tragikomedia jak uciekam w popłochu rycząc;)
    Oddaję jedno, co widać pięknie na pańskich zdjęciach- ważki mają piękne skrzydła, prawdziwe dzieła sztuki natury.

    Proszę też, że wizja takiej rozmowy bardzo mi się spodobała. Rozmowa, ale światy tak zupełnie odległe..dalej się chyba nie da. Ciekawe czy jest jakaś płaszczyzna gdzie nasze światy się choćby delikatnie muskają, czy w tych światach w wiedzą o istnieniu innych, “naszych” światów? Zdarza mi się obserwować mrówki albo pszczoły (mali milusińscy, nawet ja wiem, że nie ma się czego bać;)) i się zastanawiam czy one w ogóle mnie widzą? Jeśli tak to jak nas odbierają? Co myślą o tym wszystkim? Szkoda, że nie można po prostu ich zapytać i dostać odpowiedzi.

    Oh zdecydowanie bardziej pasuje mi komunikacja z moim psem. Światy inne, ale nie tak oddalone więc i komunikacja na bardzo wysokim poziomie. Dla mnie rozwiązanie optymalne.

    Pozostaję w tych zwierzęcych klimatach i idę czytać “Manifest zwierząt”, który sobie dziś sprezentowałam:)

    Dobrego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam Cię przekonywać do ważek i do owadów, bo to faktycznie trudne zwłaszcza, jeśli czuje się lęk. Ja lubię ważki, bo są kwintesencją delikatności, a jednocześnie siły. Są marzeniem, ale są równocześnie bardzo silne. Nie bez kozery zrobiłem ten wpis czyniąc właśnie z ważki rozmówczynię. Bierną, przyznaję i raczej wypada to jak monolog. Tyle tylko, że ten monolog mówi więcej o tym, co dla mnie ważne. Samą zaś ważkę potraktowałem jak kobietę. No, może nie do końca, bo przecież konwencja na to mi nie pozwoliła. Ale coś w tym jest. Ważka, to pragnienie, ale równocześnie to coś dalece obcego. Masz rację, że obdarzasz psa uczuciem i mówisz do niego. Komunikacja jest wtedy niemal pełna. Zwłaszcza, że właściciele psów doskonale umieją odczytać odpowiedzi z oczu swojego pupila. Wiem i znam to :)) A ważka? Ważka jest tajemnicą. Ważka jest marzeniem. Jest w końcu czymś nieuchwytnym i pięknym. Bo przyznasz, że na starych chińskich rycinach wygląda cudownie. Jest również symbolem odradzającego się świata, a w kontekście godów i ostatniego dnia lata wydawało mi się i znaczące i na miejscu, jak dwa klocki, które pasują do układanki. Dziwny ten świat i piękny, choć każdy z nas widzi go po swojemu. I niech tak będzie, że niektórzy wybierają kawiarnię i gwar miasta, gdzie czują się u siebie i takich, którzy potrzebują lotu ważek, by wróżyć z ich świetlistego lotu. Oby wszyscy byli szczęśliwi w swoich światach :)) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)))
      Miłej lektury :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawa rozmowa i nietypowa rozmówczyni. Piszesz Witku, że jest z innego świata... Czy aby na pewno. Jak wiele mamy wspólnego można zrozumieć poznając charakter Pani Ważki. To piękne, delikatne stworzenie lecz tylko z pozoru. Patrząc na nie, mamy wrażenie, że wystarczy niewielki podmuch wiatru i ważka kończy żywot. Pozory mylą. Ważki to owady- drapieżniki, które swe ofiary zabijają subtelnie i bez rozlewu krwi. Dzieci ich- larwy potrafią również ze swoich rodziców zrobić ofiary i podstępnie wciągnąć pod wodę...
    Nie chcę tu snuć hipotez, że wśród naszego gatunku takie fakty mają miejsce, ale czy nie jest tak, że czasem pierwsze wrażenie daje nam mylny obraz.
    Przepraszam Witku za tą dygresję może nie na temat...
    "Tak rodzą się światy i tak umierają. " - Rodzą się i umierają , a my jesteśmy świadkami tych śmierci i narodzin codziennie- wokół nas, wewnątrz nas, w naturze. Czasem mamy, ale często nie mamy na to wpływu.
    Zdjęcia fantastyczne , sama wiem jak trudno upolować te cuda:)))
    Pozdrowienia i dobrego, słonecznego światła Witku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, masz rację. Celowo ważka. Celowo. Nic nie dzieje się przypadkowo, a już najmniej mój monolog z ważką. Czy myślałem o ludziach pisząc ten tekst? Tak. Myślałem. Nie chciałem, by był płaski, jak obrazek. Nie chciałem również, by mówił tylko o tym, że ważki mi się podobają. Tekst mówi o wielu rzeczach takich jak miłość, uwodzenie, a i śmierć również. Mówi też, że nasze światy nie są sobie bliskie, choć żyjemy pod tym samym niebem. Można oczywiście spróbować, ale będzie to życie obok. Tylko obok. A może się mylę i za bardzo patrzę przez pryzmat doświadczeń? Mało ważne. Fakt pozostaje faktem, ze bardzo chcę w to wierzyć, że piękno nie przemija, a ciągle i na nowo się odradza. jak miłość, śmiech i wiele rzeczy, które są piękne :))) Ależ poruszyliśmy tematy, niech nas licho! :))) I niech mnie licho, że pokusiłem się o taki monolog. Ale cóż, "co komu w duszy gra", prawda? Dziękuję, że pochwaliłaś zdjęcia. Poczułem ulgę, bo naprawdę trudno było je zrobić. Również pozdrawiam Cię Elu i Ty wiesz, czego Ci życzę - tego samego i spokojnego czasu dla siebie. To ważne. Może czasami nawet ważniejsze, niż nam się wydaje :))))

      Usuń
  6. Ważka powiada pan. Ja się nie znam ale to nie jest ważne. Pomyślałam ,że gdybym wzięła okulary też by dostrzegła takową ważkę. Może nawet z bliska bo mnie raczej się stworzenia nie boją. Ciekawe czy tak uniesiona emocjonalnie bym się stała, nachylona nad stworzonkiem. Chyba niekoniecznie bo aż tak mi się ta ważka nie podoba a jak coś się nie podoba to nie wywołuje. Nie wywołuje pięknych obrazów z pogranicza spotkania i usłyszenia. Czytam jak zwraca się pan do pani po imieniu, tak jakoś namiętnie a na pewno prywatnie i czuję dyskomfort.Jak siedzenie na ławce obok pary która zachowuje się dość obscenicznie.... teraz moda taka na obscenicznie-ja rozumiem ale mi się to nie podoba. Prywatnie to prywatnie a państwowo to państwowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie tekstu i zobaczeniu zdjęć, jak również na skomentowaniu i to aż dwukrotnym. Tyle, że nie wiem, co właściwie jest źródłem Pani niezadowolenia. Bo rozumiem, że ważka może się nie podobać i nie każdy lubi owady - rzecz zwykła. Natomiast fragment o namiętności jest dla mnie niezrozumiały. Jak również nawiązanie do prywatności i państwowości. Jedno jest pewne, ze siedziałem pod drzewem i obserwowałem ważki. I to dało mi impuls do sformułowania myśli, które każą się zastanowić nad pięknem i przemijaniem. Również nad samotnością, czego w tekście nie ma, ale wytrawny czytelnik zrozumie kontekst mojej wypowiedzi. Nie widzę tu nic zdrożnego, bo że bohaterkę tekstu - ważkę lekko uczłowieczyłem mówiąc do niej, to nie powinno dziwić. Wszak właściciele psów, kotów i całej domowej czeredy zaliczają swoje zwierzęta do stadła. Ale jeśli komuś się nie podoba - cóż.. de gustibus non est disputandum.

      Usuń
  7. No tak i jeszcze komunikat...że w tym miejscu obowiązuje cenzura. Nie lubię miejsc w których ktoś mnie obraża, chcąc decydować za mnie....obrzydliwe są takie miejsce i ludzie , którzy takie miejsca tworzą są brzydcy. Pan jest brzydki po wysłaniu mi tego komunikatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nie mogłoby być inaczej. Można nazwać to cenzurą, można nazwać to też zabezpieczeniem. I ja nazywam to zabezpieczeniem, bo wszak Pani teksty się ukazały. Dziękuję, że uznała Pani to miejsce za obrzydliwe i mnie samego za brzydkiego. Miło mi bardzo i nie ma w tym ukrytej ironii. Bo każdy tworzy takie miejsce, jakie stworzyć może. Może. A są tacy, których na to nie stać. Więc już wolę swoją brzydotę i brzydkie miejsce. Uśmiecham się ładnie, choć pewnie uzna Pani to jako brzydki uśmiech, ale cóż poradzę? Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Nie wiem i nie dowiem się czy pana uśmiech pana postaci jest ładny dla mnie, czy też brzydki ale to bez znaczenia. Obruszam się, czego nie dostrzegłam w pana responsie,że pan dostrzegł na okradanie mnie z wolności. Mojej wolności i jeszcze te wyjaśnienia jak mam rozumieć...jak mam rozumieć odczucia...postrzegania, jak sama mam odczuwać, postrzegać itp...Pan wybaczy...stworzona przeze mnie postać również się uśmiechnie uśmiechem , którego pan może nigdy nie dostrzec.
      Zabezpieczeniem pan nazywa okradanie kogoś z jego wolności...zabezpieczeniem. Ja złodzieja nazywam złodziejem.

      Usuń
    3. Widzę, że próbuje Pani narzucić pewną narrację, w której to ja jestem winny i nazywa mnie złodziejem. Proszę wybaczyć, ale tak wynika z komentarza. A zatem mamy sytuację, że przychodzi Pani do mnie, poucza jak ma wyglądać wpis i nazywa złodziejem Pani wolności. Czy nie wydaje się to Pani kuriozalne? Ale odpowiadam zgodnie z zasadami gościnności biorąc pod uwagę różne punkty widzenia, jak również różne punkty odniesienia. By zatem stało się zadość sprawie, pragnę wytłumaczyć, że ten filtr, który Panią tak drażni, został nałożony niedawno. Przez lata, każdy mógł komentować i pisać bez tej sztucznej bariery. Ale nie wszyscy w Internecie umieją wykorzystać wolność wypowiedzi w sposób prawy. Otóż pojawił się spam, pojawiły się również osoby, które obrażały mnie i samych komentujących. Z obrażaniem mojej osoby mogę sobie poradzić w łatwy sposób. Natomiast nie mogę dopuścić, by osoba nachalna i używająca języka rynsztoku obrażała moich gości. Bo są moimi gośćmi. Bo powierzają tej stronie swoje przemyślenia, a często również wspominają o swoim życiu szukając analogii takich, czy innych sytuacji. Niektórych z nich, znam kilka lat. Nie próbuję Pani niczego narzucić i tym samym ograniczyć Pani wolności, bo daleko mi do tego. Tłumaczę tylko powody, dla których musiałem wprowadzić tę zaporę. Jeśli Pani nadal uważa mnie za złodzieja wolności, niech tak pozostanie, bo też i nie zamierzam ingerować w Pani sposób myślenia, ani w system wartości. Dobrej i miłej soboty pani życzę.

      Usuń
    4. Nie, odebrał pan nazbyt osobiście uznając ,że chcę narzucić swoja narrację. Różni nas , tak myślę patrzenie na to co stworzyliśmy. Dla mnie, coś co jest stworzone, przestaje należeć do mnie i nie roszczę sobie prawa do interpretacji. Jak mogę gdy coś dostało ode mnie wolność, nagle w to ingerować. Nie zgadzam się ,również z oceną, że pana pouczam. Napisałam jak pana postrzegam. Jak złodzieja mojej wolności ale to nie jest obiektywna ocena a moja subiektywna i oparta na odczuciach a niekoniecznie na suchych faktach.
      Co do ludzi, których wypowiedzi nie są takimi jakie byśmy chcieli widzieć. ...hm...miejsce , nazwa miejsca w którym piszę istnieje ...tak mi się teraz wydaje, około 15 lat , może więcej ale nie chce mi się sprawdzać. Nikt nigdy nie usunął ani jednego komentarza. Czy zawsze one były takie jak by się chciało-nie-czy zamieszczały reklamy-tak ale zasada wolności wypowiedzi jako pewna świętość, jest i będzie i ...nawet jeśli opadnie nań szarańcza komentarzy,. nikt ani jednego nie tknie. może przez te zasady , różnimy się ale to piękne-nieprawdaż ?.
      Widząc komunikat ,ze moje słowa będą moderowane, jest mi bardzo ale o bardzo przykro a szczególnie gdy ludzie, których słowa mnie zatrzymały, przez ich treść i sposób złożenia, zainteresowały mnie i sprawiły przyjemność.
      Na koniec, moze coś co poprawi panu humor. Na pierwszej mojej wystawie , ktoś mi powiedział. Ciesz się jeśli plują, ciesz się kiedy chwalą. Płacz gdy przechodzą obojętnie.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pana wyjaśnienia a również mam nadzieję ,że i moje zakopią między nami topór chociaż bez toporów, postęp nie istnieje....

      Usuń
    5. Kiedy siadam do klawiatury, to widzę ją tylko chwilę. Potem jest już dziura, w której widzę to, co chcę pokazać w tekście. To o czym chcę opowiedzieć. I tu rzeczywiście pojawia się rozdźwięk między nami, bo poniekąd swoje teksty (jakie są, takie są) traktuję z pełnymi prawami własności. Może dlatego, że czuję się odpowiedzialny za to, co piszę i za to, jak zostaję odebrany. Oczywiście znam prawa interpretacji i cieszę się, kiedy ktoś "pociągnie dalej myśl", albo wybiegnie w rejony, które nie były moim celem. Czasem tylko uściślam to, co chciałem powiedzieć. Co zresztą wynika z komentarza. A co do złodzieja, gdybym się czuł dotknięty, to pewnie inaczej bym pisał. Ale poczułem, że Pani chciała pokazać swoje odczucia na tyle mocno, bym odczuł dezaprobatę. Odczułem. Sam również odczuwam dyskomfort tego, by "puszczać tekst", a potem szybko odpowiadać. Ale jeszcze gorzej się czułem mając świadomość, że narażam w jakiś sposób osoby mnie odwiedzające na nieprzyjemności. Proszę wierzyć, to było bardzo nieprzyjemne, a że jestem facetem, któremu nie są obce wulgaryzmy w chwilach zdenerwowania, to to naprawdę było coś. Różnimy się co do zasad, ale każdy ma swoje. I wszystkie dotyczą miejsca i ludzi, bo to przecież oni budują tak naprawdę blog. Również nie kasuję komentarzy, chyba że zostanę o to poproszony. Względy bywają różne, jak ludzie, którzy tu przychodzą. A że pracuję w liceum i jestem belfrem, to wiem, że jestem pod obstrzałem opinii wielu.
      Tak, im dłużej żyję, tym bardziej dochodzę do wniosku, że różnice są kreatywne chociażby dlatego, by odnaleźć nić, poziom porozumienia. Dlatego też w żaden sposób nie czuję się nieprzyjemnie rozmawiając z Panią wierząc, że może i początek nie był najlepszy, ale też i w jakiś sposób chciała Pani zaznaczyć swoje miejsce i zdanie, co ostatecznie doprowadziło do płynniejszej rozmowy. Topór oczywiście zakopany :) Czas na fajkę pokoju :))) Nie mogłem zostawić Pani komentarza bez wyjaśnienia, bo zwyczajnie się Pani należał i byłbym nieuczciwy w stosunku do Pani i siebie, gdybym tego nie zrobił. Dziękuję za to, że Pani wchodzi i cieszę się ogromnie, że w jakiś sposób Panią zainteresowałem. Również bardzo serdecznie pozdrawiam i tym razem życzę udanego sobotniego wieczoru :)
      PS. Znam inną wersję Pani opowieści, a dotyczącą towarzystwa - nie jest ważne, czy mówią dobrze, czy źle. Ale mówią. Gorzej, jak zamilkną. :))

      Usuń
    6. Pan zna wersję dla celebrytów. Byłam prostytutką ale niżej nie upadłam, tak sądzę. Lepiej będzie , gdy nie będzie się pan, nauczyciel ,ze mną zadawał . Mali ludzie lubią sensacje. Korepetycji nie chcę. Nie chcę nauczyć się czytać. Nie umiem pisać. Udało mi sie niedawno, zrobić komuś, herbatę z cytryną i miodem.

      Usuń
    7. A zatem nie wszystko stracone, zawsze jest herbata i wtedy na pohybel światu :) Fajnie się gra na emocjach, ale zostałem już odpowiednio przetestowany przez moich podopiecznych i nie tylko. Choć jest to pouczające z Pani strony, przyznaję. Kij i marchewka, Freud byłby dumny :)

      Usuń
  8. Ty rozmawiasz z ważką, a ja ze swoją sunią Pociechą. Trochę może mniej to romantyczne, bo tematy
    krążą wokół jedzenia, spaceru, szczekania na wszystko co przeszkadza, co inne, z czym żyć nie można.
    I okolica bardziej prozaiczna. Mało drzew, więcej domów i ludzi. Pewnie mogłabym wyjechać za miasto łowić piękno, ale zanim się na to zdecyduję, sycę wzrok Twoimi słowami i obrazami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Tobie zazdroszczę, bo mój pies nie żyje, a był niezrównany w słuchaniu. Ale jego czas się skończył, więc jest ważka. Co prawda tylko na chwilę, bo jak to ważka. Przysiądzie i ucieknie. Ale pewnie chodzisz z sunią do jakiegoś parku i ona jest niezmiennie zadowolona ze spaceru. Albo idziesz z nią ulicą i samo to dla niej i dla Ciebie jest czymś dobrym. Może i brak w tym romantyzmu, ale jest więź. A to daleko ważniejsze od tego co wokół :)) Dziękuję Ci z całego serca za pochwałę zdjęć i tekstu. Nieodmiennie Cię pozdrawiam :)))

      Usuń
  9. Że Ci się udało tak tę ważkę sfotografować, dla mnie to obiekt nieosiągalny. Próbowałam nie raz, ale nic z tego nie wyszło. Być może sprzęt nieco za słaby. Ważki są piękne, a na bagnach to już prawdziwe giganty można spotkać, więc tylko podziwiam z odległości. Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczoru życzę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na bagnach byłem. Odpoczywałem i chyba zaciekawione mną krążyły. A że było bardzo ciepło, to robiły to perfekcyjnie w czystym, klarownym powietrzu. Aparat pewnie też swoje robi, ale tu akurat fotografowałem z pozycji manualnej, czyli ręcznie ostrzyłem zdjęcia. Trudna rzecz przy ważkach, ale czas miałem i nie chciało mi się wracać. Najlepiej wychodzą rano, kiedy rosa jeszcze im skrzydeł nie osuszy. Nawet te giganty wdrapują się na łodyżkę i suszą skrzydła. Wtedy można zrobić zdjęcia i uchwycić przy okazji "złota godzinę". Ech, raz mi się to tylko udało. Może jeszcze kiedyś... Serdeczności dla Ciebie i również udanego piątkowego wieczoru :))) PS. No i bardzo, bardzo dziękuję !! :))

      Usuń
  10. Uwielbiam przyrodę uchwyconą w kadr. Śliczne zdjęcia. Masz oko do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj...Po czasie odpowiadam - przepraszam! I oczywiście dziękuję :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty