Prezent...

- Cisza. Nikt nie otwiera drzwi, nikt nie otwiera bram. Nikt nie uśmiecha się na twój widok. Pusto. A to, z czym się jechało, ta cała nadzieja, miłość, radość, w jednej chwili uciekają z ciebie, jak…
- Jak powietrze z balonika!
- Tak, masz Mała rację, jak powietrze z balonika. A może raczej gaz, prawda?
- Ja tam nie wiem. Ja malusia jestem i biedusia i w nosie mam gaz. Ale balonik fajny.
- Ech Mała…
- Co znowu? Łazimy po tym lesie, łazimy, a ty burczysz coś pod nosem. Ze mną byś pogadał, a nie burczał do siebie.
- Ja myślę.
- To uważaj, żeby ci się zwoje nie zagotowały.
- Mała, mówiłem ci, że jesteś upierdliwa?
- Tak, sto razy. A ja jestem biedusia i tyle.
- Wiesz, przypomina mi się, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem. Byłaś malusia i biedusia.
- No!
- Zjawiłaś się taką porą, w listopadzie.
- To ja mam urodziny?
- Nie wiem, może masz. A może jesteś stara i dlatego taka mała?
- Sam jesteś stary! Stary, głupi pryk, który nie chce słuchać.
- Yhm… A czego by Mała chciała, co? Nie mówię, że to zrobię, ale tak dla porządku, nie? Tylko uprzedzam, wybij sobie z głowy godzinki i te inne rzeczy. Pytam, co chciałabyś dostać, albo czego chcesz.
- Nie wiem. Ja malusia jestem, bied….
- Tak, to wszyscy wiedzą. Konkretnie, czego chcesz?
Staliśmy u wejścia do lasu. Słońce jeszcze świeciło, ale jego chwile były policzone. W powietrzu unosiła się mgiełka i liście płonęły. A może płonęły resztki liści? Czort wie.
- Ja to bym chciała usiąść i porozmawiać.
-  O matko moja…  Mała, przecież cały czas rozmawiamy!
- Ale nie tak, inaczej.
- Ano siądźmy. Siedliśmy na jakimś zwalonym pniu. Liście szeleściły pod nogami i pachniało lasem. Tęskniłem do tego zapachu.
- No to słucham Mała.
- Jak to było?
- Co jak było?
- No wiesz.
- Nie, nie wiem.
- No z tobą i ze mną. Ja biedusia jestem, ja nie pamiętam.
- Ale sobie chwilę znalazłaś. Ale w porządku. Chcesz prezent, to go dostaniesz. Szedłem lasem, tak jak teraz. Padało kilka dni. Było szaro, ciemno i ponuro. Chciałem zdjęcia zrobić, ale tak naprawdę nie wiedziałem co. Liście już były, więc może jakaś huba, mech. A może zwalone pnie drzew. Wiesz, szedłem nie tak, jak teraz. Niosłem w sobie ranę. Skazę, ciemność. Niosłem w sobie pragnienie, by otoczyła mnie ciemność, by mnie pochłonęła. W kieszeni miałem telefon, który sprawdzałem co chwila. Patrzyłem na niego, jak na gwiazdę, która ma mi przynieść nadzieję. Pamiętam na ekranie słońce zachodziło za dzikie trawy, które strzelały w niebo. Ładne zdjęcie. Ale ja nie patrzyłem na zdjęcie, a czekałem na wiadomość. Bo ona powinna była nadejść. Mijały godziny i minuty, a ja czekałem. Cieszyłem się, ale gdzieś za oczami czułem, że powoli pochłania mnie ciemność. Że życie się zmieniło, a ja zostałem w tyle i nie rozumiem, co się stało. Co się stało z tymi wszystkimi rozmowami, co się stało z tymi słowami, zdjęciami i ciepłem rąk, których dotykałem? Wiesz Mała, ja muszę zrozumieć. Bo zrozumieć, to poznać, nazwać i zaakceptować. W końcu wiadomość przyszła. Stałem wtedy tam.
- Gdzie?
- O, tam właśnie, gdzie rosną modrzewie. Ten szpaler.
- No i co?
- No i nic właściwie. Patrzyłem na świat, jakby go nie było. A przecież był. Tyle tylko, że przestał mi się podobać. Przestałem zauważać jego urodę.
- Coś strasznego?
- Nie, zwykłe kilka słów. Niecierpliwych i z innego świata. Takiego, którego nie rozumiem, którego nie akceptuję. A może mi się tak wtedy wydawało. Wiesz, czułem się rozżalony i oszukany. Ale nie przez nią. Przez samego siebie.
- Nie rozumiem.
- Ja też nie rozumiałem. Musiało minąć dużo czasu, bym pojął o co mi w tym cholernym lesie chodziło. Znasz ten banał o drodze, znasz te wszystkie głodne kawałki o samotności. Wszystko ci powiedziałem. Ale sam nie zrozumiałem.
- Powtarzasz się.
- Wiem, ale to specjalnie, byś zapamiętała. No i od tej pory wszystko zaczęło wyglądać właśnie tak, jak w tym lesie. Jakbym nie istniał, jakbym znikał. Po kawałku, po troszku, ale stale. Budziłem się i wiedziałem, że jest mnie mniej i mniej. A w końcu zniknąłem zupełnie.
- I co dalej?
- Dalej? Dalej, to zobaczyłem twoje włosy i oczy, które patrzą na mnie zza filiżanki herbaty.
- I co?
- I co, i co? Nic, potem, to już sama wiesz przecież.
- Byłeś w ciemnej dupie!
- O, proszę, mówisz jak ja. Nareszcie. A potem wszystko się zmieniło. Czas zrobił swoje. Droga zrobiła resztę. I kilka innych rzeczy też.
- A teraz? Jak jest teraz?
- Mała, posłuchaj: „Siedzieli obydwoje na starym, zwalonym pniu. Ona mała, maciupeńka podskakiwała od czasu do czasu, żeby on zwrócił na nią uwagę. A on wiedział, że ma na nią patrzeć, ale patrzył gdzie indziej. Przed siebie. Tam, gdzie sięgały promienie słońca, które przedzierały się przez gałęzie. Było rudo. Nie, nie złoto, a rudo. Tym, pięknym kolorem, który w oczach zostawiał świetliste koła. Patrzył i wiedział, że długo nie zobaczy nic tak pięknego. Że ten ostatni raz musi zapamiętać. Dla siebie i dla niej. Żeby przypomnieć sobie przed snem, po długim, trudnym dniu. I żeby przypomnieć jej, która zapomni na pewno. Pachniało obłędnie lasem i liśćmi i wiedział, że będą wracać i szurać nimi. Będą się uśmiechać do swoich myśli i do tego, co zobaczyli. Mogli zobaczyć. On znów, a ona dopiero. Jakby w tym jednym miejscu, na skraju lasu skupiła się cała uroda świata i jesieni. Uśmiechali się, ale żadnemu z nich nie przyszło do głowy powiedzieć tego na głos. Nie trzeba było”
- To o nas?
- A jak myślisz Mała?
- Ładny prezent! A teraz idziemy poszurać liśćmi. Dość gapienia się w to rude rozczochranie!
- Ale podobało ci się?
- No pewnie! Uśmiałam się po pachy! Dawaj, nie złapiesz mnie!
- Ech Mała, ty nic nie zrozumiałaś.
- Zrozumiałaś, zrozumiałaś. Mała nie jest głupiutka, nie! Uśmiechasz się, więc jest dobrze, zrozumiałeś, to jest dobrze. Wybaczyłeś sobie i innym, to też dobrze. No to jest dobrze, nie?
- Ano jest.
- No to idziemy poszurać!
- Dobra, nikt nie patrzy, poszuramy! 





















Komentarze

  1. Uśmiechnęłam się.... :D
    Wiem że to krótki komentarz , ale nie zawsze są ważne słowa ....
    Cudowne zdjęcia Witku
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu :)) Też krótko, ale treściwie. Miłego :)))

      Usuń
  2. Zdjęcia bajkowe i najważniejsze słowo "wybaczyłeś", to taki zrównoważony stan ducha, który nie wszystkim się udaje bez terapii😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają! Oj, jak mi fajnie :)) A wybaczenie, to przede wszystkim sobie. Terapia pachnie psychologiem. A jak wiesz ja z daleka i oni też z daleka :D Pozdrawiam Cię Joasiu i z całego serca dziękuję Ci za dobre słowa :)))

      Usuń
  3. Cudowne zdjęcia. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci z całego serca i również pozdrawiam :)) Dobrego światła :)))

      Usuń
  4. Fantastycznie zdjęcia - już chyba tej jesieni nie zaliczę spaceru w lesie parku. Jak ten czas szybko leci. Tekst - z tych co przywołują wspomnienia. U mnie nie koniecznie miłych. Może i dobrze czasami wyciągnąć z szafy ukryte trupy i w świetle poranka stawić im czoła. Dobrego szczęśliwego dnia Witku :) piękne te zdjęcia i ten szelest liści pod stopami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trupy w szafie... Ile ich jest zakamuflowanych, to pewnie sami nie wiemy. Dopiero przy sprzątaniu wyskakuje coś i jesteśmy zdziwieni. Ale czasem trzeba zrobić porządek. Nawet kosztem swojego komfortu czy dobrego nastroju. A zdjęcia, to Ty wiesz. Zawsze z przypadku. Dziękuję Ci za komentarz i nieodmiennie życzę Ci zdrowia i dobrych kadrów :))

      Usuń
  5. Świetne zdjęcia, jak zawsze. Jestem tak przyzwyczajona, że są zawsze świetne, że niekiedy zapominam o tym wspomnieć :)
    Tekst napisany lekko, obrazowo i przejrzyście, ale wbrew pozorom nie jest lekki.
    Piękny prezent mogłeś dać Małej. Nic nie mówiła, ale z pewnością była bardzo szczęśliwa i z nową energią pobiegła szurać liśćmi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi kadzisz ze zdjęciami, niech Cię szczęście nie ominie :)) Tak Aniu, masz rację. Tekst wyjątkowo trudny dla mnie. Lekki, ale to tylko pozory. Wszak ludzie lubią pozory zostawiając to, co trudne gdzieś na dnie. Ja wziąłem się za to, co trudne wiedząc, ze nie będzie to łatwa lektura. I tym sposobem mam rybkę i akwarium :D A szuranie liśćmi dobrze robi. Zwłaszcza, jak nikt nie patrzy. Musiałem wyglądać idiotycznie. Ale co mi tam! Z całego serca Ci dziękuję za komentarz, który jednak sięgnął dna i wydobył to, co ważne. Może tylko dla mnie, a może nie.. Pozdrawiam Cię również :))))

      Usuń
  6. Dzień dobry :)
    Zapraszamy na nowy portal pisarski t3kstura.eu oraz do literackiej zabawy Trening Wyobraźni:
    http://t3kstura.eu/index/Forum/Trening-Wyobrazni.php
    Nagrodami w zabawie są książki niespodzianki, a także – dla najlepszych – publikacja w Antologii Treningu Wyobraźni.

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję za zaproszenie i za link. Pozdrawiam również bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedziny :))

      Usuń
  7. Bardzo niepokojący tekst. Dobrze, że został ubrany w taką lekką konwencję, bo inaczej przysięgam brzmiałby jak list samobójcy. “Niosłem w sobie ranę. Skazę, ciemność. Niosłem w sobie pragnienie, by otoczyła mnie ciemność, by mnie pochłonęła”, ”Jakbym nie istniał, jakbym znikał. Po kawałku, po troszku, ale stale. Budziłem się i wiedziałem, że jest mnie mniej i mniej. A w końcu zniknąłem zupełnie.” o tutaj w tych fragmentach najbardziej. A do tego jeszcze cała ta sceneria- ponury, mokry las. No naprawdę nic tylko się powiesić na gałęzi.

    Zaś co do reszty, ciężko jest coś przepracować, jeśli jest w tym dużo naszej winy. Samemu sobie najtrudniej wybaczyć. Nikt nie jest dla nas tak surowy i bezwzględny jak my sami, bo kto lepiej wie niż my sami gdzie uderzyć, żeby najbardziej bolało i raniło?
    “Bo zrozumieć, to poznać, nazwać i zaakceptować.” Dokładnie tak. Nie złość się na mnie, ale pewnie niejeden psycholog także by ci przyklasnął;) cóż pewne rzeczy są uniwersalne niezależnie od naszych osobistych upodobań i uprzedzeń;)

    Pocieszające w tym tekście jest to, że dusza pozostała niewinna, dziecięca wręcz i że cieszą ją takie drobnostki jak szuranie liśćmi i baloniki! Kto nie kocha baloników? <3

    No a zdjęcia wspaniałe! Pierwsze z drogą zatrzymało mnie na dłużej, widząc je pomyślałam “wooow!!!” (dokładnie tak przeciągając;)) mała rzecz, a jak cieszy! Dziękuję!

    Dobrego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, to swego rodzaju tekst rozliczeniowy. Po prostu okrągła data i czasami trzeba sięgnąć głębiej w zakamarki, by powiedzieć, jak było. A jak było? Dobrze to określiłaś. Tak szczerze, to nie mam sobie wiele do zarzucenia, jeśli cokolwiek. A moją winą było to, że winę wziąłem na siebie, czyli oskarżyłem się o coś, o co nie powinienem. Jestem jednym z tych, którzy winę biorą na siebie, bo czują się odpowiedzialni. Również przed samym sobą. Musiało minąć sporo czasu, by pewne rzeczy wskoczyły na miejsce. I cieszy mnie to bardzo, ze sam to przepracowałem.

      A las faktycznie wtedy taki był. Mokry, ponury. Co czasami nie przeszkadza w robieniu zdjęć. Trzeba wiedzieć tylko, co i jak sfotografować. Nie inaczej było tym razem. Las suchy nie był, a słońce zachodziło. Było cholernie zimno. Ale jednak udało się wykrzesać ciepło ze zdjęć i z tekstu. Może faktycznie przesadziłem z czernią, która połyka, pochłania. Ale gdzieś we mnie był ten obraz, więc nie mogłem się go wyrzec. Wrażenia znikania również. Ale to już konsekwencja. najciekawsze, moim zdaniem doświadczenie przeżyłem rok temu w czasie wycieczki w zimny i ciemny czas wokół Jeziora Paprocany w Tychach. Atmosfera grozy, samotności i trudna rozmowa, dały naprawdę czadu. Ale czasami warto przeżyć coś takiego, by dać komuś innemu promyczek uśmiechu i radości. A wierzę, że tak się stało. Jeśli masz ochotę, to mail jest w zdjęciu. Pewnych rzeczy nie sposób wytłumaczyć krótkimi komentarzami :)

      Dusza, to półdiablę, a nie dusza. Dziś usmarowała się farbkami i szła w zaparte, że to specjalnie dla mnie, bym miał więcej adrenaliny. No, miałem, miałem, jak różnokolorowy glut piszczał na mnie zza doniczki :))

      Ciesze się ogromnie, ze zdjęcia Ci się spodobały. Rzuciłem wszystko byle tylko zdążyć na ten magiczny zachód wiedząc, ze tak niewiele ich teraz będzie. masz rację, kiedy zobaczyłem tę drogę, wiedziałem, ze musi być moja. Że MUSZĘ ją skadrować. I udało się. Co prawda widać słupy elektryczne gdzieś tam, ale... jak mawiał mój kolega od aparatu Zrób zdjęcie bez słupów, to nazwę Cię szczęściarzem. Więc pamiętaj, rób zdjęcie tak, żebyś nie musiał się wstydzić. Coś w tym jest... nawet ze słupami i z drutami :D I wiesz, teraz mi się wspomniało, dawniej większość moich zdjęć było właśnie ze słońcem zachodzącym. Chyba mam słabość w czasie jesieni i zimy do takiego widoku. Mała rzecz w wizjerze, a jednak cieszy - potwierdzam!! I dziękuję Ci ślicznie za komentarz :)))

      Miłego wieczoru również dla Ciebie :))))

      Usuń
  8. Dziwne, ale gdybym napisała komentarz wczoraj byłby zupełnie inny, a jednak czasem wystarczy jeden dzień, jedno wydarzenie by zmienić bieg myśli i przewartościować to co najważniejsze w życiu. Pamiętam,Witku jak pojawiła się Mała, swoja drogą urocze stworzenie, jak suszyłeś bidulce ubranko. Czas tak szybko leci...
    Tylko odczucia całkiem inne. Zdjęcia zachwycają niezmiennie, bo " Jakby w tym jednym miejscu, na skraju lasu skupiła się cała uroda świata i jesieni. " Piękny prezent trzeba przyznać i zapas energii na ciemne dni...
    Wszystkiego dobrego Witku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Elu, co piszesz. Często perspektywa czasu zmienia nasze spojrzenie na to, co i jak nam przyjdzie oceniać. Jedno, mało znaczące, albo to jedno właśnie, znaczące wydarzenie w życiu zmienia naszą perspektywę. Przyznam się szczerze, że kiedy przeczytałem Twój komentarz, to instynktownie poczułem, że dzieje się coś, za co jestem odpowiedzialny, winny. Od razu odniosłem to do siebie. Nie wiem, czy słusznie, czy niesłusznie. Widać brakuje mi perspektywy oceny, albo za bardzo skupiam się na "tu i teraz". jeśli to moja wina, to serdecznie Cię przepraszam.

      A Mała pojawiła się z wewnętrznej potrzeby uporządkowania świata, ale również z potrzeby stworzenia równowagi między tym, co złe i dobre, jako wewnętrzny, trochę naiwny głos mówiący - "dość tego".

      Dziwne, ale uzmysłowiłaś mi tym komentarzem, jak bardzo bliski jestem zamknięciu pewną klamrą bloga i napisaniu KONIEC. Bo przecież wierzę w znaki, które od czasu do czasu dyskretnie życie nam wysyła. I właśnie teraz poczułem, ze byłby to dobry czas, by zamknąć blog. Porzucić to, co było moim i ludzi udziałem. Dziękuję Ci Elu, pomogłaś bardzo w mojej decyzji. Dziękuję Ci za pozdrowienia i sam wysyłam ciepłe i jasne myśli w Twoja stronę :)))

      Usuń
    2. Witku nie wiem co takiego napisałam, że tak to zrozumiałeś. Wszystko przez pośpiech i może moje niezręczne wysławianie się. Wiesz, jeśli umiera ktoś, kto był w tłumie światełkiem i to zbyt wcześnie, chociaż nawet nie był rodziną, wówczas przynajmniej na tą chwilę własne problemy stają się jakby mniejszego gabarytu. To tyle wytłumaczenia pierwszego zdania wczorajszego komentarza. Najważniejsze, żeby nie było :-) tekst naprawdę mi się podobał, chociaż do łatwych nie należy (porusza tak bolesne i trudne tematy). Przecież Mała jest rewelacyjna i wieczorne światło, a drzewa i szuranie liśćmi nie może mi się nie podobać. Sam wiesz...
      Zamknięcie bloga to zawsze będzie Twoja decyzja, ale czyż nie widzisz ile osób czyta, komentuje. To jest znak. Znak, że Twoje słowo, ale też piękne fotografie są potrzebne właśnie im. Przepraszam Witku, bo naprawdę nie chciałam Ci zrobić przykrości i tyle zamieszania. Pięknego, spokojnego wieczoru i dużo uśmiechu:)))

      Usuń
    3. Widzisz Elu, jak to jest z nami :)) Pamiętasz nasza rozmowę. Lubimy brać na siebie ciężar i odpowiedzialność. I właśnie ja tak poczułem, ze być może napisałem coś w tekście, co mogło Ci się nie spodobać. Tak też bywa. A Twój komentarz po prostu był...inny. Instynkt znawcy słów i wsłuchiwania się w to, co mówią ludzie podpowiedział mi, ze coś jest nie tak. Miałem niestety rację. Ogromnie mi przykro, ze ktoś, kto był dla Ciebie światłem odszedł. Ja wiem, to takie puste z daleka pisać o tym, że przykro, ale wiem, jak wygląda strata i wiem, jak się czujesz. Dlatego ogromnie Ci współczuję. Nie jest ważne, czy był przyjacielem, miłością, czy światłem. po prostu był. teraz już rozumiem całą Twoją wypowiedź. i przyznam szczerze, że mogłaś inaczej spojrzeć na świat, na ten tekst i ogólnie, na życie. Wiesz, kiedy siadam do pisania, to ważne jest, by była cisza, by nikt nie przeszkadzał. Muszę mieć chwilę skupienia. Wtedy wiem, że tekst będzie "równy" i napisany od A do Z. Ale bywa też i tak, że siadam zmęczony, zły, zniechęcony, albo odwrotnie, w dobrym humorze. to wszystko gdzieś wsącza się w tekst i kiedy czytam niektóre rzeczy sprzed 2 czy 3 lat, to to wszystko widać. najgorsze że wiem, kiedy pisałem te teksty :))) A to, co napisałaś w żaden sposób mnie nie dotknęło. Ba, zacząłem się zastanawiać, czy pisanie bloga to jest to, co chce dalej robić. Czy nie należy za jakiś czas zamknąć to wszystko w jednym miejscu. Ale teraz widzę, ze chyba nie, bo to by było, jak ucieczka. A ja nigdy nie uciekam. Może czarna, gruba kreska byłoby dobra? Ale to sposoby rodem z przedszkola. Po prostu, zostanie tak, jak jest :)) Elu, nic się mną nie przejmuj, czasami głośno myślę. Może niepotrzebnie, bo wzbudzam nerwowość. Ale czasami, jak w naszym przypadku, stały się dobre rzeczy. uświadomiłem sobie kilka spraw, o których cii... :)) Nawet nie wiesz, jak bardzo dziękuję Ci, że napisałaś, bo w gruncie rzeczy martwiłem się, ze ta Mała może za bardzo coś narozrabiała w tekście, albo ja coś chlapnąłem. Jeszcze raz bardzo, bardzo Ci współczuję i przesyłam same jasne i dobre myśli :))))

      Usuń
  9. Och...i ach... jakież te zdjęcia piękne Witku.Dla mnie mus do podręczników National Geographic.Niestety nie idą w parze z tekstem,króry jest ich przeciwwagą.Parafrazujać klasyka o Dwóch Zgryźliwych Tetrykach...Tak jakbyś mówił do siebie.Hej!Stary?! Jesteś tym typem,którego kocham nienawidzieć i jednocześnie kocham jskim jesteś...Czekałeś na tą najważniejszą wiadomość dzień,dwa,tydzień.Aż w końcu nadeszła tyle,że jak się odwróciłeś to już pół życia za nami...

    Pięknie i refleksyjnie.Czy kazdego z nas czeka taka rozmowa ? Nie wiem.Może jest przede mną...
    Pozdrawiam pięknie jak piekne są Twoje zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst niepiękny. Ale czy wszystko musi takie być? A zwłaszcza życie takie nie jest. Jasne, można żyć w światach urojonych, tyle tylko, że gdy pozwolić baśni na trwanie, to pochłonie bez reszty. Co do starych tetryków, to nie czuję się w żadnym stopniu taki właśnie :D Ale za to wiem jedno, ze najdoskonalszym katem człowiek bywa sam dla siebie. Co do wiadomości, to czy czekamy kilka godzin, czy dzień czy miesiąc czy może całe trzy lata, to nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko to, jaki jest wynik tej wiadomości. Zgadzam się z Tobą, ze refleksyjne. Bo i takie musiało być. Bo jesień, liście, deszcz i ten cały bagaż końcówki roku. Nie wiem, czy czeka każdego taka rozmowa. Wolałbym, by tak nie było. Choć czasami potrafi taka rozmowa wiele wyjaśnić i wiele naprawić. U mnie było inaczej. Ale to chyba dobrze. Im dalej w czas, tym głębsze nosze w sobie to przekonanie pamiętając o tym, co przynosiło uśmiech. I chyba tak jest najlepiej :)) Serdecznie Cię pozdrawiam i nie łam sobie głowy tym, co będzie. Bo będzie dobrze - ja w to wierzę :))

      Usuń
  10. Hej - swoje w temacie tego tekstu już napisałam. Dobry tekst. Czasami warto swoje trupy z szafy powyciągać. Dobre jest gdzieś w przestrzeni miejsce, gdzie można zajrzeć. Obejrzeć dobre zdjęcia. Czy wymienić się myślami. Takimi normalnymi, bez udziwnień, uczciwymi. Od serca. Za dużo po necie i blogach nie chodzę. A jak na jakieś trafiam, nie zawsze rozumiem o czym jest tekst, nie czytany od początku czy wyrwany z kontekstu nie jest dla mnie zrozumiały. Tu jest dobre miejsce. Szkoda by go było. Pozdrawiam wieczorem i dobrego spokojnego czasu, odpoczynku. Listopad to ciężki miesiąc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak sobie myślę czasami, a czasami mnie cholera bierze. Więc niech sobie jest :)) Byle zdjęć nie zabrakło, a tekst się również jakiś znajdzie. Zdrowia Grażynko i ciepła, dużo ciepła.

      Usuń
  11. Jak zwykle pięknie piszesz o swoich uczuciach i krajobrazie wokół. Ciekawa jestem kim jest ta mała.
    Domyślam się jednak, że nie wyjawisz. Mnie ona się kojarzy ze skrzatem, który w porę przyszedł i odgonił smutne myśli.
    Zdjęcia stanowią piękną oprawę całości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała, to taki mój pomysł, z którym postanowiłem się trochę pobawić. Otóż Mała, to moja dusza, która z jakichś niewyjaśnionych powodów wyszła sobie ze mnie i nie dość, że nie chce wrócić, to zachowuje się wcale nie eterycznie. Co prawda często zasłania się niepamięcią (tak myślę, ze jej wygodnie tak) oraz biadoli, ale jest do kogo buzię otworzyć i jak prosze o spokój, to mam gwarancję niezłego teatrzyku chodzenia na palcach i tłuczenia wszystkich szklanych rzeczy. Ano Mała, po prostu :)) A czy odgania złe myśli? Czasem tak, czasem nie. To trochę inne stworzenie, niż skrzat jednak :)) Ciesze się, ze podobają Ci się zdjęcia. Ostatni chyba taki zachód. Teraz będzie tylko gorzej. Ano, coś się wymyśli. Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty