Zaćmienia...


            Leżę na kanapie i pracowicie stukam w szklaną płytkę telefonu. A jeszcze tydzień temu przyciskałem gorącą dłoń do szyby. Czułem w opuszkach palców każdy poryw wiatru i słyszałem niski szum morza. To było dobre pożegnanie. Tym cenniejsze, że mogłem się uśmiechnąć, bo dostałem to, co chciałem - wielkie zapatrzenie. A tuż za rogiem czekał już cały Wielki Świat bezsilny jeszcze, ale już zgrzytający na mnie i kiwający chciwie ręką. No i co? Jestem. Wszedłem na powrót w to wszystko, od czego uciekłem nazywając to podróżą. Wali mi się ten świat na głowę słowami i ludźmi, którzy wiecznie są głodni by mówić, mówić, mówić... A kiedy szedłem tamtego dnia, to nie czułem wcale ciężaru siebie, jakbym nic nie ważył. I kilometry tylko płynęły niezauważone. I wiesz, byłem w tym wszystkim, co mijałem. W każdej kropli morza, w każdym ziarnie piasku, w każdym okruchu błękitu i złotej strzale światła. Rozpłynąłem się jakbym nie istniał. A może miałem nie istnieć na te kilka chwil? Może miałem żyć w błękicie, może miałem żyć miłością, może miałem żyć powietrzem przesyconym sola? Teraz już nie wiem. Może wiedziałem jak szedłem, ale teraz już nie wiem. A przecież to było takie zwykłe, zostawić świat i po prostu iść i cieszyć się tylko tym, że jest wędrówka i jest samotność. Widzisz puste plaże? Tak właśnie było. Kilometry pustki, które można pokochać i które można tracić. Więc straciłem, a wszystko było jak zaćmienie. Raz na jakiś czas ogarnia człowieka i ogarnia świat i wtedy zapada nienaturalny mrok. A potem słońce wychodzi i jest na powrót dzień. Znów ptaki śpiewają, znów słychać ludzki gwar. Bo przecież to było zaćmienie, kiedy szedłem. Kiedy stałem pod sosnami na wydmach. Kiedy gładziłem ostrą, dziką trawę, kiedy siedziałem na zimnym piasku, by cieszyć się zmęczeniem. Musiało być. A teraz, jest teraz. A teraz jest telefon i pracowite dyktowanie tekstu, który gubi się i uparcie nie stawia przecinków. Idiota. Sam nie wiem, co chciałem odnaleźć i co zgubić w tym zaćmieniu. Odnaleźć miłość? Zgubić miłość? A może znaleźć samotność? Zgubić samotność? Nie pamiętam. Zostają tylko strzępki, które już marszczą się i zwijają, jak pod wpływem ognia. Za chwilę ich nie będzie. Bo takie są zaćmienia, kiedy człowiek na nie czeka. Nadchodzą powoli i szybko mijają i zostaje wrażenie, że coś było i coś się stało. A świat wraca powoli na swe stare miejsce, jakby nic się nie działo. Jakby nie było tej smugi światła między drzewami i kilometrów, które znikały nie wiedzieć kiedy. Jakby nie było tych słów wyszeptanych morzu i błękitu noszonego w oczach. Został tylko bursztyn wyrzucony na brzeg i schowany w kieszeń w towarzystwie kilku muszli i kamieni noszonych bez sensu. Dużo tych rzeczy bez sensu. Ale zajmę się tym kiedyś. Kiedyś. Przy następnym zaćmieniu. Albo i wcale… 










Komentarze

  1. Piękne to Twoje zapatrzenie w błękit "byłem w tym wszystkim, co mijałem. W każdej kropli morza, w każdym ziarnie piasku, w każdym okruchu błękitu i złotej strzale światła. Rozpłynąłem się jakbym nie istniał." Witku to przecież najcudowniejsze z możliwych istnień by czuć, rozumieć i kochać każde muśnięcie,powiew...istnieć razem nie obok świata. Niesamowite doświadczenie. Dobrze, że takie są i można za nimi tęsknić i gdy przyjdzie gorszy dzień spojrzeć na błękitne fotografie, potem zamknąć oczy by znów tam się odnaleźć, pamiętać. Bo to ważne by pamiętać...
    Leniwego wkraczania w codzienność. Pozdrawiam bardzo, bardzo :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A świat wali się na głowę i nie pyta, czy ja z drogi, c wypoczęty - sama wiesz, jak jest. Ale masz rację, takie wspomnienia się przydają. Bo choć są ulotne, to ich wartość, jak tego "zaćmienia" jest wyjątkowa. A kiedy patrzę na moją wędrówkę tego jednego, w sumie, szczególnego dnia, to faktycznie, było to jakieś zaćmienie, gdzie cały Wielki Świat przestał istnieć i byłem tylko ja i to, co obok mnie, we mnie. Doświadczenie szczególne, bo ani specjalnie pięknie tam, ani folderowo. Ale jednak zadziałała chyba chęć zrzucenia z siebie balastu ludzkich problemów, trosk i tego, co przykleja się do człowieka. A ja bardzo, bardzo dziękuję Ci za Twoje dobre słowa i serdecznie Cię pozdrawiam machając z daleka :)))

      Usuń
    2. Deszcz wystukuje o parapet dziwną melodię, a ja przeczytałam "Zaćmienia" raz jeszcze może pod wpływem, a może teraz naprawdę ze zrozumieniem. "Dziwny jest ten świat" śpiewał Niemen, "lecz ludzi dobrej woli jest więcej...i ten świat nie zginie dzięki nim".
      Jak bardzo aktualne...
      Pozdrowienia Witku i dużo wiary, bo czasem deszcz i burza są potrzebne, by na końcu zobaczyć skrawek nieba...

      Usuń
    3. Też przeczytałem pod wpływem tego, co napisałaś Elu. Chciałem zobaczyć, gdzie Cię moje słowa zabrały. Masz rację, dziwny jest ten świat. I bardzo bym chciał, by ludzi dobrej woli było więcej. Wybacz, nie umiem zebrać myśli i wszystko mi się rozłazi. To zdecydowanie nie jest dobry dla mnie czas. Przepraszam i bardzo Ci dziękuję, że jeszcze raz pochyliłaś się nad tym moim pisaniem. I że przywołujesz tak ładne słowa dla mnie. Również pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i jeszcze raz przepraszam.

      Usuń
  2. W krajobrazie morskim można się zagubić, stracić granice między sobą, a resztą. Rozglądasz się i nie wiesz, gdzie ja i gdzie ten błękit. Ciężko potem wrócić do zwykłej rzeczywistości. Mnie takie zagubienie dopiero czeka między wiosną, a latem w czerwcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie! Doczekasz się tej przestrzeni i prawie pustych plaż :)) Jeszcze tylko kilka miesięcy. Wiem, wiem, czekanie się zawsze dłuży. Ale potem będzie genialnie, czego Ci z całego serca życzę :)))

      Usuń
    2. Nie będę oceniać twoich zdjęć. Ponieważ znów są niesamowite. Ale kiedy czytam twoje słowa, potwierdzam sobie, dlaczego jakiś czas temu powiedziałem komuś, że zazdroszczę ci te drogi do morza. Cześć, Witku
      Ctibor

      Usuń
    3. Bardzo, bardzo dziękuję Ci Ctiborze. Dziękuję Ci również za to, ze zdecydowałeś się na komentarz tutaj. Bardzo chciałem, by tak wyglądał mój urlop. Niestety, nie był taki w całości. Ale ciesze się, ze mogłem choć trochę się rozpłynąć w błękicie. Gorzko zabrzmi to, co teraz powiem, ale bardzo mi żal tego, że nie spotkamy się już na forum. Smutne. Padły jednak takie słowa, po których każdy mężczyzna po prostu odchodzi i ja odszedłem. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)))

      Usuń
  3. Lubię to uczucie tego "rozpływania się", jak to określiłeś "Rozpłynąłem się, jakbym nie istniał". Myślę sobie wtedy, że to jedyny sposób, żeby się podzielić sobą ze światem w sposób zupełnie "niedostrzegalny". Czasami to mam nawet wrażenie, że bywając w wielu miejscach z czasem wytrę się jak obrazek naszkicowany ołówkiem. I pozostanie tylko znów zupełnie biała kartka z ewentualnie delikatnym śladem po ołówku - wiem że to brzmi jak żart, ale czasem mam takie odczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to nie jest tylko Twoje odczucie. Gdyby nie to, że pewne sprawy trzymały mnie na uwięzi, to pewnie i tym razem bym tak poczuł. Niestety, trochę inaczej się stało, ale wrażenie z tego dnia i kilku innych pozostało ze mną i pozostanie długo jeszcze. Bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję, bo napisałaś coś ważnego. Dla mnie bardzo :))

      Usuń
  4. Nie byłam nad morzem, a czuję się jakbym była nad morzem. I też niosę ten bursztyn, kamienie i muszelki w kieszeni. Najwięcej kamieni.
    Musimy je nieść, bo nijak wyrzucić, a jak wiemy, wszystko to nas również kształtuje. A świat wróci na swoje miejsce.
    Pomyślę o tym jutro:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Gdyby nie te kamienie, to odlecielibyśmy w swoje własne nieba, a tak trzymają nas ciężarem i grzechotem w kieszeni. Zdecydowanie świat lubi wracać na swoje miejsce i robi to po to, by pokazać, że tu, a nie gdzie indziej jest nasze miejsce. A porządek kiedyś zrobię, być może pomyślę też o tym jutro :)) Albo wcale... Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo Aniu :)))

      Usuń
  5. Kiedy wracam z jakiegoś miejsca, gdzie byłam odpocząć, oderwać się od codzienności to prawie zawsze czuję się jakbym traciła rozum.
    Bo jak to jest, że jednego dnia jestem spokojna, delektuję się ciszą, czuję przyjemnie zimną wodę na skórze, a drugiego jestem zawalona obowiązkami, wszystko się wali, wszyscy do mnie mówią, czegoś chcą… i wtedy się zastanawiam czy ten spokój, woda, to wszystko było prawdziwe? Nie mogło być prawdziwe skoro teraz trwam w rzeczywistości i jest tak koszmarnie. To wszystko musiało mi się tylko wydawać, może powinnam zacząć brać leki?
    Ciężko się odnaleźć.
    Dawno nie byłam nad morzem, ale opis twojej wędrówki jest doskonały, jakbym sama się tam rozpłynęła na tej pustej plaży, jakbym sama tam była. Brawo i dziękuję!

    A zdjęcia… no utrzymuję, zazdroszczę ci bardzo tego wypadu! Szczęściarz z ciebie. Wspaniale wyglądają te puste plaże, trochę jakby były piękne i wyludnione specjalnie dla ciebie, a gdybyś mi powiedział że zdjęcia były robione latem- uwierzyłbym.
    Zazdroszczę, zazdroszczę, zazdroszczę!

    Dobrego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko prawda, co piszesz. Przejście od urlopu do rzeczywistości bywa gwałtowne. Co prawda mam doświadczenie i umiem sobie z tym radzić, ale czasami jest bardzo trudno. Zwłaszcza, kiedy lubią się zawsze wtedy dziać rzeczy nieoczekiwane i zaskakujące. Tak jak teraz, kiedy pytam siebie "Co do cholery?" Nawet nie wiesz, jaką mi sprawiasz radość pisząc, że to moje pisanie przeniosło Cię tam, w ten szum i w ten błękit. To moje pisanie, które nie jest wiele warte nagle kogoś przenosi tam. Żywa jest w Tobie wyobraźnia :)) Faktycznie, zdjęcia udało mi się zrobić prawie letnie. Widać tylko nagie drzewa, które świadczą o zimie. Piasek tego dnia był też zmrożony i biały. Może tego dobrze nie widać, ale dobrze się po takim chodziło. No i ludzi nie było. Fakt, było rano. Ludzie chcą pospać. A mnie szkoda życia i urlopu na sen. Dziwny jakiś człowiek ze mnie :))) Nie zazdrość, tylko pakuj walizkę i jedź. Choćby na kilka dni. Gdybym mógł, to wierz mi, pojechałbym od razu, choć pewnie przyszłoby mi jeść suchy chleb do końca miesiąca :) bardzo Ci dziękuję za wpis i przepraszam, ze może taki trochę dziwny, ale nieciekawie jest i zbieram myśli i rozbite nadzieje. Cóż, nie po raz pierwszy i ostatni :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i życzę dobrego wieczoru z dobrym płomieniem świeczki.

      Usuń
  6. Dobrze jest zostawić za sobą codzienność i odetchnąć innym światem. Zapomnieć o rutynie dnia codziennego. Zapomnieć o zegarku. Zapomnieć. By potem położyć walizkę w sieni usiąść na schodku i odetchnąć po długiej podróży i powiedzieć sobie na głos - nie ma to jak we własnym domu. Po każdym wyjeździe, gdy wracam do domu tak mam. Tekst jak i zdjęcia niesamowite :) Witku. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz ładne powroty :)) U mnie są inne. Ale każdy po swojemu wraca. Jedni gwałtownie, inni po cichu z westchnieniem. Dziękuję Ci, ze napisałaś o swoim doświadczeniu. Ładny obraz wywołałaś pod moimi powiekami. Pozdrawiam Cię Grażynko bardzo, bardzo serdecznie :))))

      Usuń
  7. Nie lubię zaćmień …. Boję się tego nienaturalnego światła i mroku, dziwnie i złowrogo wyglądającego świata …. ale w błękicie chciałabym się zatopić …. Na chwilę nie czuć nic ….. niestety jestem obecnie w jakiejś szarej przestrzeni, gdzie co chwila coś uwiera, coś się dzieje, gdzie dochodzą niechciane odgłosy, a myśli uporczywie wracają do niemiłych wspomnień.
    Dziękuję Witku za tę porcję emocji … za błękit, za przestrzeń …. za bursztynu okruch mały, za piękny obraz bezkresu morza , uzupełniony ślicznymi jak zwykle zdjęciami …. Pozdrawiam Cię Witku serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest w życiu, że wali nam się na głowę i nieczęsto mamy do czynienia ze spokojem i z radością. Ale warto właśnie dla czegoś takiego jechać tyle kilometrów, czy choćby odłożyć na chwilę to, co nieprzyjemne. Nie miejmy złudzeń, odkłada się zawsze na chwilę. Ale ta chwila potem zostaje w nas długo. I chyba o to chodzi :)) Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie za odwiedziny i cieszę się, ze ten tekst Ci się spodobał. Naprawdę bardzo mi przyjemnie :)) Pozdrawiam Cię :))

      Usuń
    2. a z kamyków - ułożyłam sobie serduszko ;)

      Usuń
    3. Słusznie! Zawsze coś się powinno z nich zrobić. Jednych trzymają ciężarem przy ziemi, inni układają serduszka. Niektórzy (znam takich) potrafią nawet z muszelek takie cudo zrobić, czym wywołują moją zazdrość. Za to bursztyny chowam w pudełku i wyciągam, kiedy świeci słońce. Z nich też ładne serce wychodzi. Sycą się światłem i wywołują uśmiech :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty