Czas wybrany...
Popatrz,
dłonią nakrywam czas. Ale czas przecieka mi przez palce, jak woda. Był jeszcze
przed chwilą, czułem jego kotłowanie, jego dotykanie wnętrza dłoni, ale już
uwolnił się i ręka zamiast go nakrywać, tonie w nim, tonie. Ja też tonę w
zielone zanurzony, w te pierwociny, co wyskoczyły z ziemi, bo poczuły
zakodowany w sobie czas. Patrzę, jak chciwie piją wodę. Jak konie po długim
biegu. A czas w nie już wrósł, jak we wszystko, z czym się zetknie. Mówisz, że
igram z czasem, ale to nieprawda. Tak samo czuję, jak ta zielona pierwocina to,
co się dzieje. Wypuszczę zielone liście i zapuszczę korzenie, będę pił wodę i
wiatr będzie mną targał. Ktoś wyryje na mnie serce nożem i będę krwawił złotą
krwią. A potem zasnę schodząc coraz niżej w głąb do korzeni, otaczając się
twardą korą, by zbudzić się powoli, kiedy przyjdzie czas. Człowiek-drzewo. I
jak drzewo posłuszny wiecznemu nakazowi czasu. Nie śmiej się, przecież to
prawda. Co mówisz, miłość? Tak, czasami rozbieram swoją powłokę, swoją twardą skórę
i wtedy pachnę wierzbą. Trzeba wtedy uważać, bo nerwy mam na wierzchu i czuję
każde spojrzenie i każdy dotyk. Tak, masz racje, bzdurzę. Ale zawsze tak
wychodzi, kiedy chcę ci coś opowiedzieć. Mieszają się światy, mieszają się
byty, miesza się czas. Może powinienem już przestać mówić i w końcu zamilknąć,
jak dobrze spreparowane ciało? A ty będziesz sobie spokojnie marzyć o swoich
wyspach szczęśliwych, gdzie ludzie wysyłają sobie ciągle wiadomości albo
gołębiami, które oswoili, albo w łódkach z kory wydrążone cierpliwie słowa.
Popatrz,
znów nakrywam ręką czas. Bawi mnie to, kiedy przecieka przez palce, a dłoń
tonie w nim, a potem we mnie. Aż przyjdzie mój czas, kiedy czas nakryje swoją
dłonią mnie. Myślisz, ze się wywinę? Że skoczę nagłym ruchem gdzieś w bok? A
może będę tylko stał czekając. A umiem czekać, wiesz o tym, prawda? Tak
czekałem na pierwsze liście, na pierwsze zielone wołanie i ono się stało.
Patrzę teraz na nie, a słońce prześwietla ich wnętrze, a cieleń świeci.
Brakowało mi tego zielonego światła. Brakowało mi tego wszystkiego, że teraz
każdy byle badyl będzie zachwycał. Może ja też rozpruję korę, która mnie otacza
i pachnąc wierzbą ruszę przed siebie, zanim czas zagarnie mnie całego? Zanim
nakryje mnie dłonią? Co o tym sądzisz, warto? A może jeszcze za wcześnie?
Patrz, jak słońce świeci. Prosty promień świeżego słońca odbija się od kropli.
Piękne to. I piękny ten cień, który kładzie mi się na dłoniach, kiedy opieram
się o ziemię. Jeszcze trochę i światło będzie świeciło witrażami, a słoneczne
cętki rozpalą nam oczy. Przyjdzie ten czas, kiedy ścieżką będziemy szli
wierząc, że czas na chwilę o nas zapomniał. I nikt nie zapyta, gdzie ta droga
prowadzi…
Przeczytałam szybko, bo tak szybko napisałeś, czułam w tym rytm, ale niesamowity, słowa jak szklane kulki przemykały mi przed oczami, i nie, jeszcze nie jest ten czas❤piękny tekst, za jednym oddechem napisałeś, czuję to😊
OdpowiedzUsuńTak Asiu, pisałem szybko :)) Taki jakiś prędki dzień. Przed chwilą była 7 rano, a już 8 wieczorem. Gdzie to minęło?? Najważniejsze jednak, że Ci się podoba. Dziękuję Ci za dobre słowo! Tzymaj się zdrowo i z uśmiechem :))))
UsuńPróbuję....choć tu gdzie mieszkam jest holenderskie epicentrum tego paskudztwa....dlatego taki soczysty obraz i subtelny tekst dobrze robi😊
UsuńO Holender... Uważaj na siebie. Naprawdę uważaj. Z tym nie ma przelewek. Wiesz, co się dzieje we Włoszech. Musimy przetrwać to jakoś. Damy radę!!!
Usuń"Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
OdpowiedzUsuńJeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia, plany
Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją"
Pozdrawiam Cię serdecznie ;)))
https://youtu.be/_al4F7y95Jo
Tak, było to tak oczywiste, bym wkleił ten link, że nie mogłem tego zrobić. Czemu? Z przekory na pewno, bo jestem bardzo przekorny. Dwa, bo chciałem to zobaczyć po swojemu. Trzy, bo znam różne wersje tej piosenki i nie mogłem zdecydować się na interpretację. A skoro miałbym wybrać coś, co jest kluczem dla mnie w tej piosence, to byłaby ta fraza:
Usuń"Jeszcze w zielone gramy, choć skroń nie jedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra, a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
Jeszcze nie, długo nie..."
Również Cię pozdrawiam :))
Dziękuję Witku … tego mi brakowało …. widoku zieleni, zapachu wiosennej, ciepłej wilgoci,
OdpowiedzUsuńsłów o naszej nierozerwalnej pierwotnej istocie skojarzonej z naturą, słów nadziei i spokoju oczekiwania, Bardzo, bardzo piękny wpis …. ślicznie dziękuję : )
Dobrego dnia Witku - serdecznie pozdrawiam
Tak Aniu, tego wszystkim nam brakuje. I deszczu, który wszystko ożywi i słońca. Wtedy wszystko śmignie w górę. Nasze nastroje też. Czas zarazy ma to do siebie, że czujemy się uwięzieni. Ale tym większa będzie radość, kiedy poczujemy pod stopami młodą trawę i popatrzymy na chmury :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie nieodmiennie życząc zdrowia :)))
UsuńNie wiem, Witku, co mnie bardziej zachwyca czy płynny, nostalgiczny obraz słowami malowany czy najpiękniejsza, bo dziewicza zieleń z fotografii.
OdpowiedzUsuń„Popatrz, dłonią nakrywam czas. Ale czas przecieka mi przez palce, jak woda. Był jeszcze przed chwilą, czułem jego kotłowanie, jego dotykanie wnętrza dłoni, ale już uwolnił się i ręka zamiast go nakrywać, tonie w nim, tonie” To poezja Witku i słowa zarazem tak bardzo plastyczne, że choć są symbolem widzę dłoń i widzę czas strużkami płynący... Masz rację mamy czas wybrany, a przecież nie my go wybraliśmy, ale on nas postawił w roli zakładników. Dziś pytań do niego więcej niż zazwyczaj, choć może jest lepiej nie pytać , nie znać, nie widzieć. Jak pięknie napisałeś przecież kiedyś i tak czas nakryje nas. Tymczasem pierwszy dzień wiosny i natura nie zważa na ludzkie kłopoty znów zaczyna toczyć swój odwieczny krąg, krąg życia. My stęsknieni słońca, zieleni patrzymy w zachwycie na każdy nowy kwiatek czy listek na gałęzi. Te listki, ta zieleń i kropelki z fotografii niby nic, a ile w nie włożyłeś magicznego blasku, by były jak z bajki.
Bzdurz tak dalej, bzdurz, pachnij wierzbą i zachwycaj, Witku...
Dziękuję :-)
Nieodmiennie się uśmiecham, kiedy czytam Twoje komentarze, bo są pełne i ciepła i nadziei. I tak powinno być, kiedy jesteśmy już w wiośnie. Masz rację, ten początek, to miał być składnik wiersza. Ale wyszło co innego niż wiersz i "popłynąłem" prozą. Słowa zostały nosząc ślad rytmu :) A tytuł zwodniczy, bo "Czas wybrany", to czas, kiedy wybierają rośliny, by zacząć znów żyć tym życiem nieutajonym. One wybierają, my niestety nie. Ale czujemy to wszystko w powietrzu, czujemy słońce na skórze i też trochę się budzimy. Oj, gdyby nie te tulipany, to byłoby trudno o coś zielonego. Coś tak wyraźnie zielonego :)) Aż się boję, co będzie dalej ze zdjęciami i z blogiem, kiedy wyjść nie mogę. Oby ten stan minął szybko, bo akumulatory w aparacie załadowane i czekają :))
UsuńTo ja Ci Elu dziękuję za mój uśmiech w czasie czytania i pozdrawiam Cię słonecznie, ciepło, wiosennie i życzę zdroowia!!
Nie martw się Witku o bloga i o zdjęcia...wierzę, że coś wymyślisz. Najważniejsze nie dać się -;) Jakoś to przetrzymamy.
UsuńJa lasu na pewno nie odpuszczę, ale cii...
Śmieję się - cii :)))))
UsuńDzięki Witku za zieloność, za światło i blask i za trochę nadziei, że będzie jeszcze czas dla nas łaskawszy. Wiosna zawsze budzi dobre, ciepłe uczucia. W tym roku się zdziwi, że tak mało nas widzi, ale musimy wierzyć, że to nie potrwa zbyt długo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Będzie Aniu, MUSI być :)) Byle wszystko przeszło do momentu, kiedy drzewa nie zaczną kwitnąć. Bo zapowiadam wszem i wobec, że nikt mnie w domu nie utrzyma :D Wiesz, jestem po Faktach. Naprawdę, brak mi słów, jak ludzie sobie lekceważą. To ja siedzę, staram się, duszę, a taki młot (bo innego słowa nie mam) chodzi sobie i roznosi. Nawet mam określenie - inkubator. Młot-inkubator. Ależ jestem dziś złośliwy :D Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo, bardzo ciepło, bo wiosna, bo odetchniemy niedługo, bo zdrowi jesteśmy :)))
UsuńPatrzę na tę zieleń i nie mogę uwierzyć, że to już. Że to już ten czas. Byłam wczoraj i przedwczoraj w lesie i na bagnach i nie znalazłam nic, no prawie nic, bo jeden maleńki podbiał i jedną stokrotkę. Wszystkie drzewa, krzewy i pola są tak gołe i szare, jakby to styczeń był, jakby się ten czas na złość wszystkim zatrzymał. Jedyne co mnie ucieszyło to ropuchy, których znalazłam wiele, i które swoje gody zaczęły, biorę to za dobrą wróżbę i tę Twoją zieleń również, zdjęcia są piękne, to już wiosna u Ciebie :))
OdpowiedzUsuńWiesz, bo to na przedmieściach. Tu zawsze jest cieplej od miasta. Tam gdzie chodzę na zdjęcia jeszcze nieśmiało. Ropuchy mówisz... Poszedłbym, ale pewnie więcej ludzi, niż tego chodzenia. Niektórym młotami trzeba wbijać do głów, by nie chodzili i nie roznosili. Widziałem już grill palący się na łące pod lasem. Straszne. Niedaleko stał facet z psem i chyba dzwonił po straż miejską - moim zdaniem słusznie. Ale wróżba dobra i byle deszcze teraz spadły, to się wszystko jakoś ładnie podniesie i wystrzeli w górę :))) Zdrowia dla Ciebie i dużo ciepła :)))
Usuń