Niewiadomokto...

                  Światu nie trzeba moich łez. Sam ma ich wystarczająco wiele. Tak wiele, że stają się nieistotne. Światu też nie trzeba mojego uśmiechu. I tak przechodzi obok obojętnie, jak w nowojorskim metrze, gdzie panuje doskonała demokracja – wszyscy są dla siebie obcy i nikt nie zważa na ulicznego grajka. Idą rzeką, falującym tłumem uważając, by się nie dotknąć, co może być odczytane źle. Bardzo źle. Wiesz, sam siebie przekonuję, że nie wolno. Ani łez, ani uśmiechu. Ani słowa, ani emocji, które wyciekają ze mnie.
- Hej, co robisz? Mała przeleciała przez biurko wożąc się na starym samochodziku pamiętającym jeszcze moje dziecięce palce. Chyba nie była ubrana, ale za szybko jechała. Samochodzik spadł ze stołu, a Mała razem z nim z okrzykiem zgrozy i radości.
- Mała, ty gołym tyłkiem nie świeć, tylko do spania. Ja muszę coś napisać.
- A co piszesz? Głos rozległ się z ziemi poczułem, jak Mała wspina się po mojej nogawce.
- Nic nie piszę.
- No to co mówisz, że piszesz?
- Piszę list. Tak lepiej? Piszę list za każdym razem. Bo nikt już listów nie pisze. Więc ja sobie siedzę i piszę. A tu masz chusteczkę, chociaż owiń się ty wstrętny nagusie!
- Ja nie jestem wstrętny nagus!! Ja jestem malusia i biedusia i ty się nie chcesz ze mną bawić! A do kogo ten list i co chcesz napisać?
- Mała, czy to istotne? Piszę, bo piszę. Pewnie lubię.
- Phi, pewnie znów do jakiejś baby. Tobie tylko w głowie cycki i nic więcej!
- Mała, cała zgrzana jesteś. Szatka się suszy, ale zostawiłem ci drugą, marsz mi zaraz się przebrać. A najlepiej spać! Ja muszę pomyśleć!
- A myśl sobie, myśl! Tylko wiele, to ty się nie namyślisz, cycki są zawsze takie same; raz większe, raz mniejsze.
- Mała!!
- Dobra, dobra. I tak zaraz zobaczę, co tam wystukałeś. Poczułem, jak Mała idzie po moich plecach, wdrapuje się na ramię i siada na ramieniu. Jak to Dusza.
- Głupie to. Mówiłam?
- Sama jesteś głupia. I nie piszcz mi nad uchem. Co ty byś chciała, poezję?
- Może być i wierszyk. Ale to i tak wszystko do jednego się sprowadza – cycki.
- Mała, ty masz chyba jakiś kompleks, co?
- Bo ty się nie chcesz ze mną wcale bawić. 
- Mała, ja wiem, że wirus, że deszcz, że nie ma co robić. Ale ja też chcę mieć czas dla siebie.
- Jak to?
- No tak to. Każdy musi być trochę sam. Żeby się ułożyć ze światem, z sobą. Żeby pomyśleć.
- A po co?
- Czasem trzeba pomyśleć. Co dalej z tobą, z życiem i wieloma sprawami. Czasem zastanowić się nad jakąś myślą, albo napisać coś. Może książkę przeczytać.
- Porozmawiać!
- Tak, też można. Ale to z kimś, prawda? A ja mówię o sobie. To jest potrzebne, bo czasami coś rośnie w człowieku, rośnie i czuje się tak, jakby miał…
- Pęknąć!!
- No widzisz, rozumiesz. A ja sobie właśnie siedzę tak i piszę do Niewiadomokogo.
 - To jak nie wiesz do kogo, to po co piszesz? To powiedz mnie, ja mądrusia jestem, ja wszystko, wszyściutko!!
- Tak, wiem. Ale widzisz, powiedzieć czasem się nie da. Są słowa, które mieszkają w człowieku pod skórą. I one nie chcą wyjść. Czujesz je tylko wtedy, kiedy napiszesz. A potem można je schować. Albo dać komuś. Może przeczyta, może nie przeczyta. Ale zawsze to lepsze, niż jęczeć komuś nad uchem jak ty, kiedy stłukłaś wazonik dzisiaj łachudro jedna!
- Nieprawda! I tak go nie lubiłeś!
-Dosyć dyskusji. Marsz na parapet i mi się tu nie plącz. Do spania, późno już.
- Na parapet, na parapet. Ja nie chcę na parapet! Ja chcę z tobą! Tam o szyby deszcz stuka i tam smutno.
- Wcale nie smutno, wmawiasz sobie. Popatrz, zapaliłem świeczkę, widzisz? Zobacz jakie ładne światło ona daje. I krople jak ładnie się w szybie odbijają, jakby były ze złota.
- Noo… Tylko te świeczki palisz i palisz.
- Tak trzeba, wiesz? Bo powinno zapalić się światło dla tego, kto wędruje nocą i szuka drogi. Dla wszystkich tych, którzy szukają dobrego słowa, albo tylko przyjaznego milczenia. Niektórzy mówią, ze to dla zbłąkanych dusz, ale to bujda. Ty wcale nie jesteś zbłąkana tylko moja.
- Tak, jestem twoja!
- No widzisz, nie kłamię, więc teraz do spania i błękitnych dla ciebie.
- Dlaczego tak mówisz?
- Jak?
- Błękitnych.
- Bo błękit kołysze, bo błękit pachnie wędrówką i leżeniem na trawie. I pachnie wiatrem i słońcem. I świerszczami w trawie, które nawołują się z daleka. I błękit, to taka kołyska. Po prostu kołyska, która otacza ramionami. Już wiesz?
- Ja jestem mądrusia, ja wszystko wiem. Ale ty tak ładnie mówisz. I o tym deszczu i o tym błękicie. Skąd ty to bierzesz?
- Nie wiem Mała. Czasami po prostu słowa są i czekają by je napisać. A czasami, by je dać.
- To ja idę.
- Idź Mała, idź. Ja jeszcze posiedzę i napiszę ten list do niewiadomokogo.
Choć może wiem, może i wiem. Na czym to ja skończyłem? A, tak, „Światu nie trzeba moich łez. Sam ma ich wystarczająco wiele...”





Komentarze

  1. Witku może trochę będzie dziwny komentarz. Zacznę od zdjęć. Są niesamowite. Zwyczajność może być niezwyczajna. Pokazałeś to w niesamowity sposób. Wiesz, że docierają do nas teraz smutne, tragiczne wiadomości. I nie da się od nich uciec. I w tym wszystkich zmieniają w nas niejedno spojrzenie na nas samych i nasz świat. Jak zwykle Duszyczka potrafi narozrabiać Ci i trochę stanąć okoniem :) jest zabawna i świetna, Za każdym praktycznie razem jak o niej piszesz to u mnie jest uśmiech. Jednak nie to mną wstrząsnęło dzisiaj i w Twoim tekście. Jakbym dostała obuchem w głowę i to mocno. Są to słowa i to za ledwie kilka ..." Światu nie trzeba moich łez. Sam ma ich wystarczająco wiele. Tak wiele, że stają się nieistotne. Światu też nie trzeba mojego uśmiechu"... Jestem Ci niezmiernie wdzięczna za te słowa. One otrzeźwiły wręcz moje spojrzenie na moich bliskich na moich przyjaciół i znajomych. Też sobie zadałam to pytanie. Wystarczy nieraz jedna sekunda by nam otworzyć oczy i zmienić nasz punkt widzenia. Chwila. Rano bym pewnie napisała inny komentarz. Teraz...Światu potrzebne są nasze łzy, nasz ból, nasza radość i nasze marzenia. I dotarło do mnie, że nie miałabym bliskich, przyjaciół, znajomych gdyby nie moje łzy, moja radość, moje kłopoty i mój śmiech czy nawet moje złoszczenie się. Uczucia Twoje, czy moje, czy innych są dla nas bezcenne, Dzięki nim mamy w około siebie bliskie osoby, są na każdy nasz telefon, na każdą od nas wiadomość, nawet i na wspólne milczenie. Nie byłoby piękna poezji, muzyki i malarstwa. Witku dałeś popalić mi tym jednym zdaniem nieźle :) bez tego jednego zdania określającego nas, nie byłoby nas. Dziękuję i dobrego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ze mnie ziółko, nie? Tak jedno zdanie napisać i rozwalić system :D Żartuję oczywiście. A żartuję, bo ostatnio jakoś mało mi do śmiechu, jak i większości. Więc może trzeba trochę poruszyć coś. Stąd to zdanie, które ani odkrywcze nie jest, ani do końca prawdziwe. Bo przeczytać trzeba do końca (tak, wiem, zrobiłaś to). Gorzka konstatacja tekstu łączy się z tym, ze ja tak nie potrafię. I może dlatego wciąż obrywam od tych, którzy potrafią być "nieprzemakalni" na uczucia, na gesty itd. Pięknie też piszesz o znajomych, o tym, co dla Ciebie ważne. Naprawdę pięknie to ujęłaś. Czyli prowokacja się udała. I rozmowa z Małą też. Bo niby to tylko scenka z życia wzięta, ale jest w niej wiele prawdy. Zwłaszcza teraz, kiedy trzeba przystanąć i przemyśleć, czy te prawdy, które się w nas zbierają na pewno nie ulegną dewaluacji? Czy one takie zawsze będą? A może się coś zmieniło właśnie przez to, że jesteśmy w domu, że jesteśmy zamknięci, że zaczynamy myśleć inaczej? Lubię prowokować i wiesz o tym dobrze. Nie umiem nie wzruszać się nad kwiatkiem, kroplą rosy czy rannym słońcem. I nie umiem przejść obojętnie obok ludzi. Dziękuję Ci z całego serca za ten komentarz i przyznam Ci się, ze liczyłem bardzo na to, że ktoś tu coś napisze. Długo, bardzo długo była cisza. Jesteś pierwsza - odważna :))

      Usuń
  2. Dopiero przeczytałam i muszę przyznać, że jestem w kłopocie :) Bo po pierwszym zdaniu pomyślałam: ładne, ale nieprawdziwe. Po ostatnim też.
    A potem przeczytałam komentarz Gratiany i nic już nie mogę dodać, oprócz tego, że całkowicie się z nią zgadzam.
    Ot i cała moja mądrość mi się tym razem zmarnowała:)))
    Dzięki i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, to pierwsze zdanie, to czysta podpucha. Albo może nawet nie podpucha - trochę prawda, bo czasami chciałbym mniej widzieć, mniej czuć, mniej współodczuwać. Dlatego tak ważne jest dla mnie zdanie: "Wiesz, sam siebie przekonuję, że nie wolno. Ani łez, ani uśmiechu. Ani słowa, ani emocji, które wyciekają ze mnie. "Ale wiem, to zdanie gdzieś ginie przytłoczone tym pierwszym. Nic się nie zmarnowało. Po prostu poczytałaś trochę i uśmiechasz się, bo lubimy się ze sobą zgadzać :)) Pozdrawiam Cię słonecznie i ciepło :)))

      Usuń
  3. Niezmiennie się uśmiecham Witku, gdy czytam o Małej. Jest jak małe dziecko znudzone siedzeniem w domu, gdy deszcz pada lub teraz, gdy trzeba.Uwielbiam...Dobrze, że troszczycie się o siebie, choć to roztrzepana istotka jednak jak sama przyznała jest Twoja. Myślę, że w tym czasie trudnym, gdy nie wiemy co przyniesie jutro to takie ważne by właśnie dbać o siebie nawzajem. Mam na myśli tych bliskich, tych dalej i całkiem daleko. Tylko wtedy, gdy już wszystko, mam nadzieję, kiedyś wróci na właściwe tory będziemy mogli spojrzeć ze spokojem na własne odbicie. Wiesz nie raz też obiecuję sobie nie śmiać się, nie płakać, zachować twarz z kamienia. Nie potrafię i chyba już nie nauczę się nigdy, chociaż niejednokrotnie zazdroszczę tym bardziej nieprzemakalnym, bo tak łatwiej w życiu...Listy...tak to już przeszłość przynajmniej w tradycyjnej postaci, a szkoda, bo inaczej wygląda druk z komputera niż rękopis pachnący dłonią i miejscem nadawcy. Jednak jak wielką przewagę ma obecny email, sms...to wiadomość realna, już teraz, w tym momencie. Nie ma mowy o długim czekaniu, tęsknocie.To był romantyzm, ale i też cierpienie...
    „błękit kołysze, bo błękit pachnie wędrówką i leżeniem na trawie. I pachnie wiatrem i słońcem. I świerszczami w trawie, które nawołują się z daleka. I błękit, to taka kołyska. Po prostu kołyska, która otacza ramionami.” Witku pozwól, że zabiorę te słowa bez zbędnych słów.
    Jeszcze zdjęcia...są niesamowite i zaskakujące, bardzo lubię takie niespodzianki. Pozdrawiam Cię z daleka bardzo, bardzo i życzę tego co dziś najważniejsze: ZDROWIA, a wszystko inne przyjdzie samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisałaś Elu i bardzo ciesze się, ze Mała stanęła na wysokości zadania, choć ten samochód i jej golizna, to było ekstremalne. Cóż, chce na siebie zwrócić uwagę. Dzisiaj się obraziła, bo ją wystawiłem na ogród i zamknąłem okno. Tak narzekała, to niech lata sobie. Po 10 minutach mało szyby nie rozwaliła. Po pół godzinie wpuściłem do pokoju po to tylko, by poszła do "siebie" i się nie odzywała. Zrobiła mi wielką i dobrą niespodziankę. Potem jej przeszło i właśnie jestem po serii pytań "dlaczego". Masz rację. Mam kilka listów pisanych jeszcze ręcznie. Nic szczególnego, ale darzę je wielką troską, jako znak minionego czasu. Epistolografia zanikła również. Ano, liczy się czas i kontakt. Również Cię pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie z nadzieją na słońce, ciepło i wiele, wiele zdrowia :)))

      Usuń
  4. Witaj Witku
    Tym razem I słowa i obrazy bardzo wymowne, refleksyjne, zmuszające do zastanowienia nad tym co najistotniejsze, do ponownego zdefiniowania pojąć podstawowych o nas i o świecie.
    W dobrze znanej nam, dotychczasowej rzeczywistości, doprowadziliśmy do naszej anonimowości, do bycia incognito wobec innych, wobec tłumu, wobec zjawisk, wobec świata.
    Ustaliliśmy pozorną izolację, która jednak była łatwiejsza do akceptacji niż obecna, bo możliwości zaakcentowania naszego ,,ja’’ były większe. Zawsze mogło zdarzyć się, że musimy wyjść ze swojej skorupy, uśmiechnąć się w podziękowaniu, stanąć w czyjejś obronie, wkurzyć się, a reagując na przeróżne sytuacje zdejmowaliśmy maskę, pod którą ukrywaliśmy prawdę o nas.
    Mijaliśmy codziennie tysiące osób, sami przemykając pomiędzy nimi jako bezimienni nieznajomi. O naszym istnieniu wie nieduża, w skali globalnej garstka osób. To Ci, do których jechaliśmy w zatłoczonym autobusie, mijaliśmy ludzi na przejściu dla pieszych, to ci z którymi chcieliśmy się podzielić naszymi obserwacjami, naszym zachwytem lub irytacją, to wreszcie ci, którzy znają nasze słabości, radości, nasze łzy, naszą wrażliwość, naszą niepowtarzalną osobowość.
    Piszesz Witku, że światu niepotrzebne są Twoje łzy, ani radość … ja nie wiem , co potrzebne jest światu, …. bo tych światów jest tyle ile ludzi na świecie …. Każdy zna inną jego twarz, inaczej go postrzega, każdy buduje go i rozumie zgodnie ze swoimi preferencjami, Niektóre z nich oparte są na podobnych zasadach. W tych światach wierzy się, że łzy, to drogocenne perły, a perły - to łzy aniołów, a ludzie z tych światów są adresatami Twojego listu.
    Twoja Mała to właśnie taki mały skrzat - aniołek, - choć i sprowokować do wyznań o tym i o owym potrafi - figlarz mały ….. za to ją lubię ; ))) uściskaj ją, i pozwól czasami popsocić,
    Wszystkiego najlepszego Witku …. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Nulo, podeszłaś do tematu z innej strony i bardzo się ciesze, ze to zrobiłaś. Bo ja napisałem prosto o tym, jak ja siebie spostrzegam. Natomiast Ty pokusiłaś się o analizę anonimowości i tego, co ze sobą niesie. Tak, anonimowość jest wygodna. bardzo. Na pewno nie zmusza do pokazania się w świetle jupiterów. I za maską można różne ciekawe rzeczy powiedzieć - niestety najczęściej niewiele mające wspólnego z prawdą. Choć niektórzy kryją się za anonimowością po to tylko, by nie zostać zranionym. tak, ten świat poszedł wyraźnie w kierunku wygody. I ja poniekąd jestem wygodny każąc Małej iść spać, bo chcę mieć dla siebie wolne. Swoją drogą ciekawe, jak można swojej duszy iść spać :))) Ale taką koncepcję przyjąłem i się jej trzymam.
      Pięknie napisałaś to, co gdzieś niestety nie wybrzmiało w tym tekście, ze światów jest tyle, ile nas, ludzi. To prawda. I może właśnie teraz w czasie zarazy taki tekst, który nieco prowokuje, przyda się do zweryfikowania wielu rzeczy - słów, myśli, prawd? Chciałbym. Bo świat się zmienia i dobrze, bo taka jest jego natura. A Mała? Mała jest niegrzeczna i co tu dużo mówić; przetrzepałbym jej tyłek, gdybym mógł. Ale nie mogę. W jakiś sposób została skrzywdzona przez los, który ją mną obdarzył. Czasami jest śmiesznie, a czasami, jak w życiu - męcząco. Ciągłe pytania, ba, któż tego nie zna ze swojego życia. I nie mówię o dzieciach, mówię o nas samych, bo przecież my ciągle pytamy. Ale tacy już jesteśmy. Człowiek, który nie pyta, albo jest wielkim mędrcem, albo wielkim głupcem.
      Oczywiście uściskam :))) Dziękuję.
      I również Cię pozdrawiam i bardzo, bardzo Ci dziękuję, ze podeszłaś do tego tematu od "innej", nie tak oczywistej strony, co pozwoliło mi na zwiększenie perspektywy patrzenia na pewien problem :))
      Nulo, życzę Ci ciepła i zdrowia i światła. Tak, zdecydowanie dobrego światła :)))

      Usuń
  5. Ciężkie chwile dla nas nadeszły, pamiętam ile to razy posłużyłam się słowami, że też chcę mieć czas dla siebie. Teraz mam go aż za dużo, ale zupełnie nie potrafię go odpowiednio wykorzystać i po prostu nie wiem, co z nim robić. Siedzi się dosłownie z duszą na ramieniu i myśli tylko po raz setny o tym samym, zupełnie bez sensu. To już lepiej myśleć o cyckach, Mała wie, co mówi. Tak, w samochód ja też bym wsiadła i pojeździła i chyba muszę to zrobić, w końcu dawno nie było tak tanie paliwo. Nic tylko jeździć. Wielki błękit woła, szkoda tylko że tak piździ niemiłosiernie i tylko 3 stopnie na plusie. I to prawda z tym śmiechem i łzami... Poprawiła mi humor Mała, pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie skończyłem nagrywać lekcje dla moich uczniów. Wymyśliłem sobie, że nie będę zasypywał ich bzdurnymi ćwiczeniami, a dam im porządny zastrzyk wiedzy. Więc i siedzę i gadam jak ten ostatni do kamery, a potem to zmniejszam i wysyłam. Niewdzięczna robota. I znów masz rację, zimno jak cholera i słońce kusi, a kiedy byłem w ogrodzie, to skostniały wróciłem po kilku zdjęciach. Życie jest jednak życiem i próżni nie lubi, więc i my tak samo reagujemy, że wymyślamy różne rzeczy, by nie ogłupieć. Choćby cycki :P Dla mnie w sumie normalne dni się zaczynają od jutra, mam mieć normalny plan i uczyć wg tego planu - z wyłączonym obrazem, tylko dźwięk. Więc hałas będzie zapewniony :P Naprawdę bym wsiadł w samochód, który stoi bezczynnie i pojechał. Wszyscy zadają pytanie - jak długo to ma trwać? Sam się zastanawiam, bo już wiadomo, że przedłuży się to. Damy radę, bo co innego nam zostało? Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję Ci ciesząc się, ze słowa Małej Cię rozbawiły :)) Zdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty