Sny...
Znów
mi się śnisz. Nie wiem dlaczego tak. Kiedyś śniłaś mi się i przeklinałem te
noce, bo gdy tylko zmrużyłem oczy, by zapaść w krótki, przerywany sen,
widziałem ciebie. A potem już na jawie śniłem swój sen o tobie. Odtwarzany
wciąż i wciąż zapętlony. A potem sny się skończyły. Nagle. A potem długo, długo
nic; nie przyszedł żaden sen i nie mogłem wróżyć przyszłości. Stałem się pusty.
Próbowałem wróżenia z lotu ptaków, próbowałem też wróżyć z fusów i liczb. Ze
szklanej kuli też, ale tylko łzy żłobiły twarz z wysiłku. A karty wywróżyły mi
śmierć, która się stała. Powiedz, mogły się mylić? Patrzyłem wtedy na wnętrze
swej dłoni szukając odpowiedzi na wiele pytań. Ale ich nie znalazłem. Pamiętasz,
kiedyś rozmawialiśmy, a ty śmiałaś się, że jestem sentymentalny i że trzeba być
realistą. Powiedziałaś to tak, jakbym ciągle bujał w siódmym niebie swojego
świata. A przecież tak nie jest i nigdy nie było. Nie byłem ostrożny w
pokazywaniu świata, w mówieniu o nim. Przyznaję. Chciałem by był piękny,
baśniowy, bo to było potrzebne. Tak jak zapalanie gwiazd latarnią i zapalanie świeczki
w oknie. Czy to źle? Przecież taki jestem. Opowiadacz. Nie trzeba mi wiele,
tylko trochę ciszy i zamknięte oczy i wiara w to, że moje słowa wywołają uśmiech,
albo gwiazdę w oczach. Nie, nie jestem jak kapłan, który czemuś i komuś służy.
Choć czasami bym chciał. Ale pilnie patrzę, słucham i nic nie mówię, bo
opowieści muszą mieć czas, by się urodzić. Tak, masz rację, jesteś częścią
mojej opowieści. Ale to nie daje ci prawa być w moich snach. To nie daje ci
prawa poza przeszłością, którą zdążyłem wypłakać, jak nigdy w życiu. I którą
zrozumiałem, jak gorzką lekcję, gdzie nie wolno podać na dłoni świata i nie
wolno mówić o miłości. To tyle lat, a ty znów mi się śnisz. Idę szeroką drogą
oglądając się za siebie, czy idziesz za mną. A ty jesteś zła bardzo, bardzo zła.
Krzyczysz do mnie, krzyczysz na mnie. Widzę wykrzywioną twarz i potargane
włosy, a potem nikniesz mi, jak zawsze i zastanawiam się, gdzie jesteś, w którą
stronę poszłaś, czy mam iść za tobą, czy mam iść dalej sam. I budzę się z
oddechem jak po biegu. Okna są jeszcze czarne i zegar stuka swoją piosenkę uciekających
minut. Leżę. Wróżba zbyt oczywista. Może
ten przeklęty wirus, myślę, zamknięcie? A może jednak wróżba, symbolika?
Zamykam oczy i wyłuskuję z chwiejnego obrazu snu szczegóły. Niemy herezjarcha
siedzący na łóżku, kiedy zasłony bieleją. A potem słońce wstaje barwiąc
wszystko pomarańczem i krzykiem ptaków. Dalej nic nie wiem i trę oczy z
niewyspania. Czekam na kwitnienie drzew i na zielony wybuch, by zatańczyć swój
pogański, samotny taniec. Nie muszę wróżyć, wiem, że tak będzie. A cała reszta
niech się dzieje, jak chce. Po prostu, jak chce…
Sny. Skąd się biorą i dlaczego takie nie inne? Ile w nich prawdy, ile kłamstwa? Co z osobami, które w nich się pojawiają? Czy mówią do nas poprzez sny? Tyle pytań się we mnie ujawniło po lekturze Twojego tekstu :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że tekst Cię sprowokował do pytań. Bo jak człowiek pyta, to znaczy, że coś lub ktoś nie jest mu obojętne. Ja wiem, sny, to obrazy, które tworzą się w czasie pracy neuronów naszego mózgu, który przecież nigdy nie śpi. Ale czasami warto zwrócić uwagę na to, co się śniło, bo to oznacza, że jakaś część naszej osobowości ciągle pracuje nad uporządkowaniem siebie i świata posługując się prymitywnym językiem - obrazem, symbolem i alegorią. Dziękuję Ci, ze się odezwałaś :))) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę duużo zdrowia w tym czasie zarazy, w którym przyszło nam żyć.
UsuńNie umiem się napatrzeć na te piękne stokrotki. Piękne. Tekst sen - poezja i pamięć. Pozdrawiam i snów już tych w błękit ubranych :)
OdpowiedzUsuńAno, musiałem się położyć na ziemi, bo to przecież od ziemi całkiem nie odrosło jeszcze. Jeszcze skulone i przytulone przed przymrozkami. Ale są!! I to się liczy :)) Dziękuję Ci serdecznie. Bardzo, bardzo serdecznie :))
UsuńStokrotki jak ze snu:))
OdpowiedzUsuńMusimy wszyscy nauczyć się, że wszystko inne będzie jak chce. Mam z tym trochę kłopotu, bo zawsze lubiłam mieć wszystko pod kontrolą, a na sytuacje szczególne mieć plan B.
Teraz wszystko wymyka się spod kontroli i ta świadomość, że na nic nie mam wpływu jest dla mnie trudna do zaakceptowania. Ale wiem - cała reszta będzie się działa jak chce...
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję :)) Pierwocinki, ale cieszą oko bardzo. Trochę ta zaraza przewartościowuje nas wewnętrznie. Świat był poukładany i w miarę bezpieczny, bo oswojony. Teraz przyjdzie go jeszcze raz oswajać. I przywyknąć. Zmiany, ale miejmy nadzieję, że kilka plusów się znajdzie :)) Dziękuję Ci Aniu. Bardzo, bardzo. I również Cię pozdrawiam z promieniem wiosennym :))
UsuńSen - wytwór naszej podświadomości, wyobraźni, czy coś oznacza? Czasem wierzymy, że zwiastuje, zapowiada przyszłe wydarzenie...Czym jest jeśli staje się rzeczywistością. Ciągłe pytania i ciągle brak odpowiedzi. Świat jaki jest obecnie, tak bardzo jest dla mnie nierealny, że czasem zastanawiam się, kiedy w końcu ktoś szepnie mi do ucha: obudź się, już ranek, a ja otworzę oczy i znów będzie jak zwykle. Nie tak cicho, a ulice pełne ludzi, młodych śmiechów i czkawki pijaczka. Wierzę, że ten koszmarny sen kiedyś się skończy, choć my już będziemy inni świadomie czy nie. Witku, Twój sen wraca na nowo, niechciany. Może właśnie ta nienormalna sytuacja, zamknięcie w domu i obawa o wszystko odkryły ledwo zabliźnioną ranę. Mnie to wszystko zabiera cenne godziny snu...czasem nie potrafię przestać myśleć, zasnąć. Tak czekałam na wiosnę, na słońce. W mojej wyobraźni zupełnie inną była...a wróble ćwierkają, fijołki i stokrotki kwitną nie przejmując się nami. Cudne te kwiatki na zdjęciach pełne marzeń i ciepła, dają uśmiech i dają nadzieję. Dziękuję i ślę dobre myśli z daleka. Zdrowia i więcej spokoju Witku :-)))
OdpowiedzUsuńPięknie ten mój bidny wpis przewartościowałaś. Naprawdę świetnie Ci wyszło. Piszę "bidny", bo chyba każdy z nas odczuwa pewien dyskomfort. W taki, czy inny sposób. I ja na swój sposób reaguję, tak samo jak i Ty. Mnie się chce wrócić już do pracy, bo zdalna nauka, to naprawdę jest diabelstwo nieziemskie. A patrząc na prognozy wpadam w przygnębienie. Może masz rację, co do tematu, który mi się śni. Ja starałem się pozytywnie do tego podejść i popatrzyć na ten sen w kategoriach symbolu, bo takim językiem mówi do nas podświadomość - będzie dobrze, nie zatrzymuj się :)) I pewnie tak będzie. Nie dziś, ani jutro, ani pewnie za tydzień. Ale zbyt wiele mamy w sobie przekory, by oddawać plac chorobom i poddawaniu się. A właściwie myśleniu negatywnymi schematami. Tak tym razem trochę kontrastowo, kwiaty-tekst. Ale inaczej się nie dało. Ale to dobrze, czasami potrzeba takich kontrastów, by zobaczyć coś, co nas urzeknie, dzięki czemu się uśmiechniemy :)) Pozdrawiam Cię Elu bardzo, bardzo i ślę dobre myśli, bo słońce już masz :)))
UsuńSŁOWA - Każde słowo tekstu, każdy jego szczegół to piękny opis zakamarków ludzkiej duszy.
OdpowiedzUsuńOBRAZY - Widok stokrotek, tych niepozornych, małych kwiatków niezmiennie wzrusza, powoduje uśmiech i budzi nadzieję, a krople deszczu na ich płatkach są jak łzy odbijające nasze rozterki, marzenia i tęsknoty.
MUZYKA ….i jeszcze muzyka, która przenosi w nierealny, intrygujący zwodniczym spokojem, świat. …
Dziękuję Witku za Słowa i Obraz które wraz z Muzyką tworzą pięknie skomponowaną, bardzo emocjonalną całość.
Dziękuję za śliczne zdjęcia stokrotek - rozglądałam się dziś rano za mini, ale gdzieś się schowały, może ciągle się boją, że ktoś niechcący je zdepcze ….Wróble też zdziwione, że nikt ich nie spłoszy. Spotkałam jeszcze kawkę z niebieskimi oczami, a w ogródku u sąsiadki z parteru kwitną już przylaszczki ….
Dobrych myśli Witku, dobrych dni i nocy, dobrych snów … pozdrawiam ciepło, wiosennie.
Widzę Nulo, że spodobały Ci się stokrotki. Naprawdę są jeszcze biedne, choć dzielnie podnoszą głowy do słońca. Inne od krokusów, bo krokusy kwitną i przemijają, a stokrotka jest całoroczna. I to też trochę symboliczne, ze ona się odradza, by znów swoim niepozornym pięknem gdzieś gubić się w trawie. Teraz na nie zwracamy uwagę, ale kiedy będzie zielono i ciepło, to pewnie stanie się pospolita. Może to i dobrze dla stokrotki. Trudny czas i przyznam się szczerze, ze mam wrażenie, jakbym miał wyjść ze swojej własnej skóry. Może stąd te sny, które nic nie naprawiają, a sprowadzają niepokój i pytania? A może kolejna próba spoistości i solidności tego, co w nas samych, co we mnie? To kolejne pytanie. Kolejne męczące.
UsuńBardzo, bardzo Ci dziękuję za to, że znalazły te wszystkie rzeczy uznanie w Twoich oczach. Bo ja przyznaję, ze zbyt emocjonalnie do tego podszedłem. Zbyt wsobnie. I chyba zbyt mocno pragnę tego, by świat znów był tym miejscem, które tak dobrze znamy. Choć jeśli wróble ćwierkają i kwitną stokrotki, to tak źle nie jest :)))
Dziękuję Ci z całego serca i pozdrawiam bardzo mocno życząc zdrowia i światła :))))
Witku ani przewartościowałam ani bidny tylko jak to mówią na miarę czasu, a czas pewnie historyczny, bo świat takiej zarazy dawno nie miał. Nasza przestrzeń, wszystko wokół zmienia się w gigantycznym tempie i MY jesteśmy świadkami tej zmiany. Mam tylko nadzieję, że też dobre strony kiedyś ktoś w tym odnajdzie:)))
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś. I wiesz co? Wierzę, ze jesteś dobrym prorokiem :)))
UsuńPo przeczytaniu opisu twojego snu mam wrażenie, że poczułam twoje zmęczenie, lęk oraz złość. Nie wiem czy takie uczucia ci towarzyszyły, ale ja tak to odebrałam i współodczułam;)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku sny są jak najbardziej skorelowane z moim nastrojem i nasileniem niepokoju. A w związku z tym, że aktualnie wszystko jest bardzo, bardzo źle i z dnia na dzień jest coraz gorzej to i sny to ładnie odzwierciedlają. W ciągu ostatnich nocy śniło mi się, że wypadły mi zęby (czy może być gorszy omen?) oraz tsunami.
A zdjęcia w ogóle nie pasują do tekstu! Taka świeża, dziewicza stokrotka, a tekst ciężki, lepki od obaw. Po zdjęciach dałam się nabrać, że będzie lekko, ku pokrzepieniu serc, tu proszę jaka heca;)
Dobrego wieczoru!
Masz trochę racji. Na pewno jest w tym tekście zniecierpliwienie i dużo niepewności. Można to gdzieś poczuć, kiedy się czyta. Niepewności, co dalej. Wiadomo, że świat będzie, bo musi być :) Ale to, co się będzie działo na przecięciu zwykłego życia z tym, czego się pragnie. Kilka razy w życiu musiałem tak przewartościować wiele rzeczy w sobie. Raz z powodu kogoś. Nie jest to miłe. A teraz czuję, że to moje widzenie świata znów się zmienia. Zbyt szybko i zbyt gwałtownie. Pewnie sprawia to, że jestem zamknięty (ale nie mogę sobie pozwolić na chorobę, mam w domu dwoje osób starszych i serce by mi pękło, gdyby przez moje włóczęgi się zarazili, więc siedzę na tyłku) Poza tym, męcząca edukacja, która jest naprawdę doprowadzona do paradoksu nie sprzyja czemukolwiek. I co z tego, ze mam lekcje online, jak wszyscy czują, że to nie jest to. To tak, jak uprawianie miłości na odległość. Niby się da, ale i tak się tęskni do zwykłej, normalnej rozmowy. No i niepewność, co "jeszcze czynniki ministerialne" wymyślą. A wymyślać umieją, wierz mi. I to pewnie tworzy taki dziwne sny poruszając te struktury, który trafiły do szufladek mózgu, tego genialnego archiwisty. Swoją drogą, heh, wiem, ze jesteś związana ze służbą zdrowia, więc to wszystko, co się dzieje odbierasz bardzo wsobnie. A też Ci się nie dziwię, że mówisz "jest bardzo, bardzo źle" Bardzo to smutne i aż mnie zabolało, jak to przeczytałem.
UsuńDlatego tez i te stokrotki, które po prostu są, wyciągają łebki ku słońcu. Ładne, spokojne i przypominające dobry czas. Więc i ten wpis, w którym wychodzą niepokoje, tak naprawdę mówi na końcu o tym, ze będzie pięknie i normalnie. Bo tak jest i tak musi być. A sny są tylko snami, tak jak wróżenie pozostaje tylko aproksymacją przyszłych zdarzeń. Czasami się w nie wierzy, kiedy wydaje się, ze to jedyne, co pozostało. A czasem budzą tylko zdziwienie, ze tak bardzo w nas się kłębią różne myśli. Czasem nawet złość, choć w tym moim śnie to nie ja byłem zły :D I nie złoszczę się na głupi sen, bo nie mam o co. Już dawno nie :))
Dużo wytrwałości dla Ciebie i słońca. Wiem, brzmi standardowo, więc przesyłam dla Ciebie same dobre myśli, bo choć nie wiem, jak masz na imię, to może jednak te myśli jakoś przez eter trafią i uśmiechniesz się. Bo jest źle, ale zawsze to co złe się kończy. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażam sobie pisząc te słowa kobiece nogi. Bose. Założone na siebie, które kołyszą się w przód i w tył leniwie. W dole woda odbija ich jasny cień, a w tle widać deski pomostu i jeansowe rybaczki. Słońce i światło są leniwe, a drzewa szumią liśćmi gdzieś w tle. Wybacz, musiałem to napisać :))) Jak zamknę oczy, to naprawdę to widzę. I taki obraz Ci posyłam z uśmiechem :))
Te lekcje on line brzmią jak tak poroniony pomysł, że moja wyobraźnia nie chce tego nawet próbować ogarnąć. Mnie ta wizja przerasta.
UsuńA że czynniki ministerialne wymyślają- wiem. Za dobrze niż bym chciała. Co napawa mnie chyba największym lękiem.
Tylko nie służba zdrowia! Ochrona zdrowia. Nie jesteśmy niczyją służbą;)
I dzięki za tę wizję! Wspaniała i bardzo kusząca, choć trochę popsuły ją jeansowe rybaczki;)
Dziękuję Ci za wszystkie dobre słowa.
Patrz, dwa lapsusy...Ale i tekst długi, to się rozmyje. Ochrona zdrowia, zapamiętam. A rybaczki, cóż, miało być "gołe nogi", ale ja wiem? W czasach poprawności politycznej jeszcze byś mnie oskarżyła o molestowanie na odległość i dopiero byśmy sobie narobili. Nie dość, ze koronawirus szaleje, my szalejemy, to jeszcze prawnicy by szaleli :D Śmieję się i żartuję :)) Miłego dla Ciebie :))))
UsuńJakie piękne te stokrotki. Ze snami trzeba ostrożnie, nie narzekam na swoje i to chyba jedyna rzecz, którą zawsze biorę pod rozwagę, bo bywa, że się sprawdzają wcześniej czy później. Czasami coś ważnego śni mi się często nawet przez parę lat. Wczoraj śniły mi się nowe buty, że w końcu miałam okazję je założyć :))
OdpowiedzUsuńO!! To jest wróżba! Znaczy się coś Cię dobrego czeka. Nowe otwarcie. Ja już sam nie wiem, jak na te sny patrzeć. Z jednej strony są sugestywne i mają naprawdę symboliczny język, który lubię i umiem w to grać. Z drugiej jednak świat zepsuł mnie psychoanalizą i odebrał słodkie oczekiwanie na wróżbę. Ale skoro Tobie się wyśni i spełnia, to jest to dowód, ze w tym coś jest!! Wierz mi, stokrotki, bo nic, absolutnie nic nie mam w aparacie. I ciężko się zastanawiam, co zrobić, by było. Wiem, nic na siłę, ale męczy mnie to siedzenie na tyłku. A siedzieć trzeba. Ile razy można po tych schodach w dół i w górę lecieć? Schody, to nie ścieżka w lesie albo ścieżka nad jeziorem. Nawet, jak się oczy zamknie. Ech... Trzymam, by tak okazja się spełniła :))) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))) [ zdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich!!!]
Usuń