Błękitne spodnie...

           Niebo nigdy nie jest błękitne. Tam, gdzie styka się z horyzontem przechodzi w biel. Dopiero nad głową nabiera głębokiego odcienia błękitu. Tak głębokiego, że można utonąć, kiedy patrzy się w górę. A powinno być inaczej. Tonąć powinno się opadając na dno. Więc gdzie jest dno? Gdzie jest moje dno? Nade mną, czy pode mną? Nie wiem. Leżę na trawie i patrzę w błękit. Oddycham. Nawet nie wiesz, jak dobrze, że oddycham. Tak, czasami o tym myślę, bo powinno się myśleć czasami o tym, co było, minęło po to właśnie, by docenić głupi oddech. Pewnie będziesz się śmiać, ale włożyłem moje ulubione spodnie. Zwykłe jeansy, ale dobrze się je nosi. Nie opadają. Bo ta reszta, sprzed roku nie nadaje się do czegokolwiek. Został tylko pasek, w którym musiałem zrobić dwie nowe dziurki. Teraz jest dobrze. Leżę na trawie i patrzę w błękit,. Myśli są jasne i prędkie. Tak prędkie, że nie mam ochoty ich łapać. Nawet chciałbym, ale czy jest sens? I tak przyjdą z podkulonym ogonem, jak wierne psy, które zakosztowały wolności zrywając się do biegu. Tak, mam też błękitne skarpetki i błękitne buty. Widzisz, tak się trafiło. Błękitny chłopak. Nie, błękitny facet. Mam też słuchawki w uszach i i cienie pod oczami. I za chwilę wstanę, by iść przed siebie tam, gdzie błękitny cień. Przekradnę się pod ścianą lasu, by wejść na tylko mnie znane ścieżki. Las powoli staje się zielony. Powoli mgiełka wokół gałęzi gęstnieje nabierając kształtów. Wiesz, już nawet na wietrze słychać szelest. Jakby ktoś szeptał. Jakbyś ty szeptała swoją zieloną opowieść. A ja swoją błękitną. Co z tego może być? Nie wiem, ale dobrze nam idzie. Znów patrzę w górę na błękit, a gałęzie brzozy kołyszą się tam i z powrotem łapiąc słońce. Późno już. Zawsze jest późno, a my nigdy nie mamy czasu na to, by dokończyć. Wolimy początki, w których nie ma goryczy końca i uciekamy od końców, które są tylko końcami. Tylko błękit jest bez początku i końca. Tak mi się przynajmniej wydaje leżąc na trawie… 











Komentarze

  1. Co to znaczy wbić kogoś w ziemię z wrażenia. Tekst na sześć z plusem. Ale zdjęcia. Witku nie będę Ciebie kłamać. Powiem tylko tyle, że jestem rozbawiona. Zauroczona nawet. Pomysł niebanalny. Postawiłeś świat w błękicie na nogi i do góry nogami. Czy ja wiem czy nie ma końca, gdy jest już początek. Gdy już coś zaczęte. Myślisz, że to tak jak w efekcie motyla. Coś zaczynasz, a to dalej trwa, choć może nie tu i teraz. Przypomniała mi się taka zwinna zabaweczka. Raz wprowadzone kulki w ruch uderzają i uderzają o siebie ciągle od nowa w ciągłym już ruchu, zapoczątkowanym tylko jednym ruchem przyłożenia. Bez końca. Pozdrawiam cieplutko wieczorem i dużo dobrych początków ze szczęściem w tle :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie zaskoczyłaś tym, że tak ładnie określiłaś to, co napisałem. "Wbić w ziemię", w życiu bym nie przypuszczał i to takim tekstem, który jest bardzo krótki. Ale skoro tak Ci się podoba, to i ciesze się ogromnie :))A z tym końcem i początkiem...To już jest coś, co wykracza poza moje błękitne spodnie i poza moje własne bycie-życie. Szczerze mówiąc nie chciałbym żyć w świecie, gdzie machnięcie skrzydełka motyla będzie określało moją przyszłość. I Ty chyba również. ja wiem, "przeznaczenie", "los". I nawet się z tym zgodzę, byle nie mieszać w to następstw mojego dziadka lub praprababki. Wyobrażasz sobie to? Praprababka idzie sobie jako dziecko po wodę do studni i przewraca się na błocie. Wstaje i idzie dalej. A za to ja teraz mam tak, a nie inaczej. A zabaweczka fajna i nawet chciałem kiedyś taką. Tylko czy aby trwa bez końca? Perpetuum mobile? Czyżby to takie proste było? Chyba nie. Chyba trzeba nie naszych dłoni, a tych daleko bardziej boskich, by tknąć coś, wprawić w ruch i patrzyć. Ale co ja tam gadam. Błękit mi namieszał w głowie i sobie plotę :)) Bardzo, bardzo dziękuję Ci za komentarz. I miły i polemizujący, więc nie mnie należą się brawa, a Tobie! Dziękuję i pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
  2. Czyli jednak! Udało ci się wyrwać.
    Z tym oddychaniem to naprawdę dobrze. Ot drobnostka, ale przez maseczki może być dla niektórych niekomfortowa.
    Dobrze, że w lasach nie trzeba. Dziś miałam wolne i pół dnia spędziłam w lesie, a oprócz mnie- tłumy! Ale chociaż uprzejme tłumy, bo tyle milutkich, przypadkowych rozmów dawno nie odbyłam.
    I ta zieleń w lesie! W kwietniu jest najcudowniejsza! Taka nieśmiała, delikatna, jeszcze nienachalna, jakby niepewna swojej urody. Kiedy w maju wychuchnie staje się zbyt oczywista, już nie robi takiego wrażenia.
    Też mam swoje ulubione jeansy! I są o dziwo też niebieskie pomimo mojej niechęci do tego koloru. Ale nie będę cię okłamywać- moje są bardziej efektowne;)

    Niezły pomysł z tą kulą na zdjęciach! Przyjemnie zakrzywia rzeczywistość:)
    Choć jeśli kiedyś jeszcze będą magnolie to się nie pogniewam, a wręcz chętnie! Wiesz zwariowałam z tymi drzewami. Byłam dzisiaj się przejechać i trafiłam na osiedla, po którym łaziłam drugie pół dnia z cudownymi kwiatowymi nazwami ulic (swoją drogą zawsze mi się podobały takie nazwy, ulica Jaśminowa, Konwaliowa... brzmi tak jakoś domowo i prostodusznie...dobrze). W każdym razie była tam też ulica Magnolii i mieszkańcy stanęli na wysokości zadania! Zatrzęsienie! I różne gatunki! No cudownie...!

    "Wolimy początki, w których nie ma goryczy końca i uciekamy od końców, które są tylko końcami."
    Tak. To taka kolejna moja nieuświadomiona prawda, dopiero jak to przeczytałam to poczułam te słowa w sobie, jak bardzo są "moje". Teraz już pójdę spać, ale pomyślę jeszcze o tym jutro!

    Dobrej nocy!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, udało się. Rzuciłem wszystko w diabły i poszedłem. Pomyślałem, że "niech się dzieje" i podreptałem. Cóż, nie o maseczkę chodziło mi, ale fakt, można tak odczytać i jest to akuratne do sytuacji. W tekście zwyczajnie ucieszyłem się z życia, które trwa, a przejawem jest oddychanie. Cóż, takie małe nawiązanie do swoich przemyśleń. Nic wielkiego, ale Twoje spostrzeżenie bardzo mi się podoba, bo aktualne :))

      Tak! Masz rację. teraz jest właśnie taka delikatna i bardzo intensywna. Później i my przywykniemy i zieleń stanie się już nie wiotka, a dorosła. Gdyby jeszcze deszcz popadał, to byłoby pięknie. Na razie czekamy.
      Zapewne masz rację, co do spodni. W końcu ja jestem tylko mężczyzną, więc i spodnie leżą na mnie, jak spodnie. Za to Ty pewnie efektownie podkreślasz to, co trzeba :)) I nie powiem, bym nie zastrzygł uszami w tym momencie :)))
      To ta kula, która nie chce pokazywać przyszłości, ale idealnie nadaje się właśnie do zdjęć.
      faktycznie, z tego co piszesz, to naprawdę poświęciłaś dużo czasu na magnolie. Ale to dobrze się tak opatrzyć, byś wiedziała co i jak., Jednak to zawsze lepiej, niż Internet i obrazki. I doskonale Cię rozumiem w tym działaniu. Kuli przy magnolii nie użyję i wiesz dlaczego. Też mi żal. Co do ulic, to faktycznie, osiedla mają czasami bardzo ładne nazwy. A i same ulice fajnie się nazywają. Mnie się właśnie Magnolii trafiła, więc i poczułem oblig posiadania swojego drzewka. Co ciekawe, na google maps moją magnolię widać ledwo, ledwo. Widocznie dawno robione zdjęcia.
      A co do myśli - bierz! Jest Twoja :))
      Skoro idziesz spać, to życzę Ci dobrej nocy i zielonych snów. A gdyby coś, to i dzień dobry na jutro :)))

      Usuń
  3. Patrzę na pierwsze zdjęcie i bije z niego taki spokój i beztroska, że od razu chciałoby się wyjść z domu by patrzeć w niebo. Jak myślę o wypoczynku to nie przychodzą mi do głowy piramidy, palmy czy przejażdżki na słoniu. Widzę spacer po dzikiej łące i odpoczynek w cieniu drzewa na skraju lasu. I zaplatanie wiankow z koniczyny i chabrów:))) to głupie, wiem. Dlatego zawsze chciałam mieć córkę bo to by mnie trochę usprawiedliwiało;))) W każdym razie lubię taką zwyczajność.
    Dobrze, że możemy już wyjść w teren. Ja z radości, że wreszcie można zaliczyłam wczoraj szybką piątkę, wschód słońca i odwiedziny u żab na naszym małym uroczysku. Zdążyłam wrócić zanim dom się obudził, więc nikt nie zauważył i do pracy się nie spóźniłam. Baterie podładowane.
    Zdjęcia piękne. Naprawdę robią wrażenie. Mnie się szczególnie podobają, Ty wiesz czemu ;)
    Miłego dnia i uśmiechu :))) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Olu, chyba każdy tęskni i do wiosny i do otwartej przestrzeni. Niby żyjemy w miastach, ale tęsknimy za przestrzenią, naturą. mamy to w genach. Można się wypierać i mówić, ze tylko miasto jest przestrzenią do życia. To prawda, że bez kaloryferów, i całej reszty czujemy się zagubieni. Ale i pociąga nas właśnie ta przestrzeń i spokój, jako przeciwwaga tego, co wokół.
      Pięknie zaplanowałaś dzień :) Ja niestety z racji obowiązków i pożegnania maturzystów spędziłem noc w towarzystwie ekranu monitora, więc o wschodzie nie ma mowy. Ale jeszcze będą wschody :))
      Cieszę się, ze zdjęcia Ci się podobają , choć enigmą jest dla mnie zdanie "Ty wiesz czemu". Ale ja facet, jak nie powiesz wprost, to nie dojdzie :))))
      Miłego i spokojnego dla Ciebie :))

      Usuń
  4. Zestaw niebiesko-zielony to pewniak :) I w dodatku dla mnie kojarzy się niezwykle pozytywnie. Zdjęcia rewelacyjne i zachwycające, tekst jest znakomitym uzupełnieniem. Albo odwrotnie. Przyznam, że wprawiło mnie to wszystko w bardzo optymistyczny nastrój i wiem, że z tego się ucieszysz, bo zapewne tak miało być :))
    Udało się znakomicie. Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Aniu, ucieszyłem się, że się uśmiechasz :)) Bo jakbym mógł pisać o trudnych rzeczach, gdy wreszcie mogłem wyjść i siąść na trawie i wyciągnąć nogi jak chcę i bezkarnie patrzyć w niebo? Nie sposób, po prostu nie sposób... Choć wiadomo, że każda radość musi być podszyta smutkiem, i u mnie to gdzieś jest, ale w tle, dalekim tle. Dlatego też włożyłem błękitne buty, skarpetki, spodnie (choć to ostatnie, to żadna sztuka, bo wszystkie mam w takim kolorze) Cieszy mnie szczególnie ten pasek, który od dawien dawna był zapinany na którąś tam dziurkę, potem przesunąć ją trzeba było w przód, co martwiło. A potem oczko, dwa, trzy, cztery... brakło paska :)) Takie przyziemne rzeczy, a cieszą. Stąd też kula, która wszystko odwraca do góry nogami. "A niech świat stanie na głowie" :))) Pozdrawiam Cię również i życzę dobrego, czułego światła i pięknych kadrów :))

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, że zaskoczyłeś mnie Witku tymi zdjęciami. Żeby nie było oczywiście pozytywnie, bardzo pozytywnie. Błękitny relaks z zapatrzeniem w największy błękit , tym cenniejszy, że taki wyczekany, upragniony. Może ten czas ma w tym właśnie cel, by jeszcze bardziej, jeszcze mocniej ukochać wszystkie kolory wolności: biel chmur, lazur nieba, zieleń liści i różowy kwiatów pachnących na wiosnę...Wiem coś o tym, bo dziś skorzystałam z tego, że można i rzuciałam się prawie biegiem przed siebie do lasu. Mój las był taki jak zawsze na wiosnę...czekał. I wiesz nikogo nie było. Przejechał tylko dróżką samochód opiekuńczego leśniczego. To było jak magia . Tylko śpiew ptaków i latające motyle. Zdziwiłam się ,że już są...
    Z tego paska naprawdę możesz być dumny, bo wierzę, że nie było łatwo wywrócić swój świat jak w tej kuli do góry nogami. Dobrze, że możesz wytrwać w tych postanowieniach pełnych zakazów, ale tak trzeba. Mnie obecny czas nie służy chyba również pod tym względem. Za mało mam ruchu, skoro mój dzień skupia się przy biurku. Dobrze, że dziś się „wybiegałam” i bez maseczki czyli z pełnym oddechem.
    Myślę, że aby był początek musi być koniec, aby był koniec musi być początek to odwieczny krąg życia powtarzany przez wieki. Zawsze pierwsze jest piękne i czyste, by później...wszystko w nas i naszych myślach.

    Dziękuję Ci, Witku za radość, za uśmiech. Bezcenne.
    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja siedzę już 13 godzinę przy biurku i zanosi się na jeszcze 4 lub 5. I tak sobie powtarzam "byle był piątek, byle był piątek..." Tak Elu, miałaś rację. Tę kulę celowo wziąłem, by pokazać odwrotność. A właściwie odwrócony obraz. To, jak bardzo nasze życie potrafi się zmienić za jednym małym dotknięciem. Fiknąć koziołka, choć nie ma w tym śmiechu ani fantazji. Zazwyczaj jest zaskoczenie. To bliskie mi miejsce, zresztą często je fotografuję, więc tym prościej było mi po prostu przyjść i położyć się na trawie myśląc o tym, jak daleką drogę przeszedłem. Ale też prawdą jest to, co napisałaś, że jest magia w tym pierwszym spacerze od jakiegoś czasu. Wszystko widzi się tak wyraźnie i następuje jakby i odblokowanie i zderzenie z tym, jaki świat jest piękny. Miałem okazję wczoraj rozmawiać z kilkoma znajomymi i wszyscy powtarzają właśnie te słowa, ze to wszystko jest takie niezwykłe.
    Tak Elu - z początkiem i końcem, masz rację. ja tylko chciałem tym niewinnym zdanie powiedzieć o naturze człowieka, który tę nieuchronność lubi pomijać albo od niej uciekać. A ona jest bardzo naturalna choć trudna do zaakceptowania. Czasem nawet przez lata. Mógłbym teraz napisać, o czym myślałem, ale to są myśli człowieka, który popsułby wszystko - i pogodę i słońce i zieleń swoimi dywagacjami. Niech więc jest właśnie tak :)) A z błękitem... Hmm.. Myślę, ze Bóg, ta siła wyrojona z pragnień i wiary człowieka ma wciąż pobrudzone ręce farbą. Błękitną oczywiście.
    To ja Ci Elu dziękuję, ze weszłaś tak głęboko w tekst i zauważyłaś te rzeczy, które cicho przemyciłem, a które dają mi małą radość. Bo te dużą widać na zdjęciach. :)))
    Również Cię pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie i czekam na Twoje kadry. Po takim okresie będą rewelacyjne, nie protestuj, ja to wiem!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zielony i błękitny to bardzo ładne połączenie. Niby taki beztroski wpis, ot leżę sobie na trawie i liczę obłoki, ale cienie pod oczami są i nie chcą zniknąć. A to uczucie zaczerpnięcia powietrza niezwykłe, szczególnie teraz przy maseczkach, ja się w nich duszę ;) Znam je i bardzo lubię, wtedy naprawdę cieszy się człowiek z takiej głupoty jak oddychanie. Życzę Ci takich naprawdę porządnych zaciągnięć się tym świeżym błękitno-zielonym powietrzem, żeby te cienie poznikały (ja się w ogóle nie mogę ich pozbyć). Miłego wieczoru :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. Trochę maskuję to, co we mnie. Tak się to robi właśnie odwracając uwagę. Ale prawda zawsze gdzieś przez szpary wylezie i straszy. No, tu nie straszy, a po prostu wyłazi. Zmęczony jestem. Za mało tego leżenia na trawie. Za dużo myślenia. Ale jak nie myśleć? Ba... Dziękuję Ci bardzo, bardzo za to, że dostrzegłaś to połączenie :)) Jest wyjątkowe zwłaszcza teraz :) Przyda nam się oddech, bardzo przyda! Dziękuję Ci i pozdrawiam przesyłając dobre, jasne myśli :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty