Podobłocznie...

            Tu zawsze wieje. Zawsze wychodzę tu po to, by poczuć wiatr. Śmieszne, prawda? Ale lubię, jak rozgarnia mi włosy i targa nimi. Lubię czuć jego dotyk na skórze. I lubię patrzyć w dal. Wiem, grafomańsko brzmi. Te wszystkie dale, samotności i nostalgie. Pełen zestaw środków, prawda? Ale nic nie poradzę, że tak jest. Wolę swój dach, niż łóżko albo zatruwanie życia innym. To nie jest dobre, kiedy w oczach czai się ból i każde słowo trzeba wyciągać z siebie siłą. A milczenia ludzie nie rozumieją. Więc patrzę sobie gdzieś tam, gdzie krajobraz ginie w lesie, a potem mgli się i zaciera odległością. Albo z drugiej strony, gdzie mam pola długie i szerokie i górę, na której stoi kościół. Jest też miasto, które widzę, jak schodzi w dół. Coraz bardziej w dół, a jego wieże pną się w górę i w górę. A dalej są wiecznie zamglone góry, które zapowiadają pogodę lub deszcz. Lubię tu być. Siadam podkuliwszy nogi na łączeniu dachu i patrzę, jak przesuwają się chmury. Przelewają się gonione wiatrem. Może to i nudne, bo wiele rzeczy jest nudnych, jeśli nie ma się cierpliwości. Albo szuka towarzystwa. A ja nie szukam. Dziwnie tak, prawda?
- Heej!!! Heej, gdzie jesteś, Ziemia wzywa!!
- Mała, ja cię proszę nie krzycz tak. No i po co tu wlazłaś? Mówiłem, że chcę sobie posiedzieć i pogapić się na chmury. Mówiłem?
- Mówiłeś, ale sobie samiutka taka biedusia siedziałam, myszka taka, no to myślę siebie „a przyjemnie mu się zrobi, jak sobie posiedzimy i się pośmiejemy” Dobry pomysł miałam, prawda?
- Szalenie.
- Uu, Pan Ważny się odezwał. Bez kija nie podchodzić.
- Mała, jak o coś proszę, to dobry ton wymaga uszanować tę prośbę. Chcę posiedzieć sam. Zamyślić się, popatrzyć na chmury…
- Tak, już cię znam. Pewnie znów do niej mówisz.
- Do kogo?
- No, do niej, głuchy jesteś? Cały czas do niej mówisz, a ona ma cię w…
- Mała, przestań!
- Och, uraziłam Pana, przepraszam. Mała jest przecież głupiutka, prawda? Wygodnie tak siedzieć i nic nie mówić.
- A co byś chciała usłyszeć? I głupia nie jesteś, nigdy tak nie mówiłem.
- Ale pomyślałeś, ale ja biedusia, malusia jestem i mnie można oszukiwać, prawda? No to mów, jak jej na imię.
- Zapomniałem, nie wiem. Nie chcę wiedzieć.
- Oszust, kłamca!!!
- A jakie to ma znaczenie?
- Kłamczuch jesteś, wiesz? Nie odzywam się do ciebie!
- Chodź Mała, siądź obok mnie, opowiem ci.
- Nie przyjdę!
- Mała, nie rób komedii. Siadaj i posłuchaj. Popatrzyłem na nią. Zła była, urażona.
- Mała, powiedz mi, czy ma to znaczenie, jak ma na imię? A może to trochę inaczej, niż myślisz, co?
- Jak?
- Nijak. Inaczej. Może mówię do kogoś, kogo kiedyś znałem, może nie. Może do tych wszystkich, które kochałem, a może do żadnej z nich? Może wymyśliłem sobie ją, by było łatwiej mówić to, co we mnie? A może naprawdę mówię do niej. Mała, ja nie wiem.
- Zapomniałeś?
- Chciałem. Bardzo chciałem. Na złość sobie. Ale im bardziej chciałem, tym bardziej pamiętałem. A potem już nic nie musiałem, więc zacząłem mówić. Tak było nawet dobrze. Mówić, może zrozumie. Nauczyć ją siebie. Albo siebie samego.
- Nie rozumiem. Ja głupiutka jestem, prawda?
- Nie Mała, nie jesteś głupiutka. Ja sam tego nie rozumiem. I nawet nie chcę zrozumieć. Ale czasem chcę wyjść na dach i popatrzyć w chmury.
- To ja ci przeszkadzam, ja sobie już idę.
- Nie chodź. Siądź mi na ramieniu.
- Jesteś pewien?
- Tak Mała, jestem pewien. Widziałaś tam tą chmurę? Wygląda jak wieża, którą zaraz wiatr przewróci. Albo róg jednorożca. A te chmury, które rzucają cień? Zobacz, jakie one są ładne. A tam, na wschodzie? Tam jest taki płomień, który ogarnia niebo.
Patrzyłem na Małą. Oczy jej ogromniały i błękitniały. Chmurniały, a wiatr rozwiewał jej włosy. Uśmiechnąłem się do niej, ale tego nie zauważyła zapatrzona w niebo. Więc uśmiechnąłem się do siebie. Milczeliśmy i to było dobre…









 

Komentarze

  1. Nie brzmi grafomańsko. Brzmi w pańskim stylu. Gdyby nie dale, samotności, nostalgie, romantyzmy, melancholie i ruminacje to nie byłby Pan, tylko ktoś absolutnie inny. Inna wrażliwość, inne odbiór, inne opowieści po prostu.
    Jakby mnie ktoś obudził w środku nocy i kazał przeczytać miliony tekstów to właśnie przez te charakterystyczne dla pańskiego pisania cechy mam wrażenie, że bez problemu wskazałabym które teksty wyszły spod pańskiego pióra/klawiatury;)
    A milczenie może być przerażające zwłaszcza dla kogoś kto ciągle gada i gada i nie przywykł do ciszy, choć zapewne jak wszystko jest pewnie kwestią dogrania i dogadania się.

    Też mam takie ulubione miejsce. Ale nie wieje tam specjalnie. Najbardziej lubię jak sąsiad na działce niedaleko wypuszcza owce. I tak je sobie obserwuję, a przede wszystkim słucham, bo okrutnie głośne są. Godzinami, no przynajmniej kiedyś;) Dalej jest góra, a kiedy pada deszcz, obok tej góry powstaje mokradło otoczone kamieniołomami, wyglądające jak leże potwora ze słowiańskiej baśni (albo po prostu z Wiedźmina;)).

    "- Uu, Pan Ważny się odezwał. Bez kija nie podchodzić."

    Cudowne! W pełni popieram, rozumiem i sama tak pomyślałam, zanim dotarłam do tych słów;)

    A główne zdjęcie wygląda jak lawina!!! Jakby zaraz to miało się zawalić i nas doszczętnie pochłonąć. Piękne i przerażające.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mógłbym się zaśmiać, że moją cechą pisania jest grafomaństwo :))) Dobra, już nic nie mówię, bo trochę sobie zrobiłem tym tekstem pod górkę. Wierzę, że gdybym pisał dłuższy tekst, pewnie by tego nie było. Ale przy tak krótkiej formie musi znaleźć się ten moment "wycięty" niejako z rzeczywistości. Masz rację, każdy ma swój styl i ja chyba takiego się dorobiłem. Kiedy patrzę na to, jak pisałem na początku, to widzę, że to ja, ale w stadium larwalnym. Widzę poszukiwania i chyba trochę na siłę upiększanie tekstu. Mało ważne. Jest, jak jest :))
    Co do kija, to lubię autoironię, bo lubię czasami z siebie zakpić. Zdrowo i przywraca perspektywę. Zresztą wolę zrobić to sam, niż miałby to zrobić ktoś inny :))
    Musisz mieszkać w ładnym miejscu. Nawet owce masz! No i ten kamieniołom. Widoki świetne. Wierzę, że tam z człowieka wszystko opada, ale jeśli nie, to przynajmniej wszystko się układa i wskakuje na swoje miejsce. Można kpić z przyrody i ją lekceważyć. Osobiście nie wierzę w feng shui. Zwłaszcza w domu. Ale wierzę, ze przyroda, albo obcowanie z przestrzenią potrafi wyciszyć i nadać perspektywę lepiej, niż cztery ściany. Uśmiechnąłem się przy tej słowiańskiej baśni i Wiedźminie. Oj, bardzo, bardzo się uśmiechnąłem :))) Mam ochotę na takie klimaty zwłaszcza muzyczne.
    Czekam na sezon burz;) A tak serio, to czekam na czerwiec, który lubi właśnie takie kłębiaste chmury, które pęcznieją, rozwijają się, a potem odpływają. Cieszę się, że Ci się spodobało, bo cieniutko u mnie ze zdjęciami ostatnio i gdyby nie dach, to nie miałbym co włożyć do tego garnka z napisem "blog".
    Bardzo ładnie napisałaś ten komentarz. Uśmiecham się, bo zrobiłaś to bardzo umiejętnie omijając rafy, a szczęśliwie przybijając do portu. Dziękuję :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jak jest.
      A jest dobrze! Może to już stadium imago;)

      To nie jest miejsce, w którym mieszkam. Już nie. Ale wracam tu czasem i siadam sobie na na tarasie i patrzę, uspokajając się, czyszcząc umysł na całkiem ładny widok i czasem na owce;) no i pozarastany kamieniołom. Tak, jest fajnie:)
      Gdzieś mam jakieś fantastyczne, niebywałej jakości zdjęcia robione kamieniem, jeśli chciałby Pan zobaczyć.

      Co do feng shui to ja wierzę, że łóżko nie powinno stać na wprost drzwi. Choć jak na spokojnie się zastanowię to moja wiara jest w tej kwestii bardzo wybiórcza;)
      A przyroda oczywiście, ze wszystkim ma Pan rację. Ma w końcu nawet właściwości terapeutyczne (światło, las, zwierzęta...) więc absolutnie nie można z niej kpić, ani tym bardziej lekceważyć.

      Sezon burz;)
      Też czekam na czerwiec! Uwielbiam jak się zbierają ciemne chmury i wtedy jest ten przyjemny moment oczekiwania aż się zacznie, a potem tak leje, grzmi, że aż się z przyjemnością moknie.
      Czerwiec to zdecydowanie mój nr 2 wśród miesięcy;)

      "...omijając rafy, szczęśliwie przybijając do portu..."
      Prawdę mówiąc pojęcia nie mam o czym Pan mowi, ale bardzo to ładne. Piękne zdanie. Nawet w komentarzu. No imago;)

      Usuń
    2. "Milczenie owiec", to była książka, gdzie pierwszy raz przeczytałem o stadium imago. Niestety, system edukacji powiedział mi wiele o grzybach i porostach, a dał ciała o tym, co przydatne i trzeba było uzupełniać na własną rękę. A mówię to dlatego, że stadium imago mimo usilnych starań, kojarzy mi się z tą mroczną książką. Czyżbym był gotowy do zbrodni? Śmieję się :)))

      Tak, chciałbym bardzo zobaczyć to miejsce. Jeśli tylko dysponujesz czymś, to jak najbardziej, mam ochotę.

      Ciekawe co piszesz o drzwiach i łóżku. Chociaż jak się zastanowić, to masz rację. To nawet logiczne, bo nie trzeba nam czujności człowieka prymitywnego, który musiał widzieć wejście do jaskini. Coś w tym jest :))

      To prawda. Lubię w sezonie burz to, że pojawia się pewność, że coś wisi "w powietrzu" i potem pojawia się ciemny wał chmur, mała, wędrująca apokalipsa. Robi się ciemno, biją pioruny i leje deszcz. A potem powietrze pachnie tak obłędnie - ozonem, deszczem i mokrymi łąkami. I pojawia się mgła, która wędruje sobie w środku dnia. Cudo!

      Odnośnie ostatniego, zaszalałem :P Ale skoro mówisz, ze tak jest dobrze, to i cieszę się, że mogłem sobie tak napisać. Jakoś tak mnie ostatnio na poetyzmy wzięło. Dziękuję Ci bardzo Marto, bardzo dziękuję :)) Zwłaszcza za mój uśmiech, kiedy czytałem Twoją odpowiedź.

      Usuń
  3. Wiesz Witku czuję w Twych słowach, zmęczenie , nutkę rezygnacji i ogromną potrzebę spokoju i ciszy. Gdy przeczytałam wczoraj zastanawiałam się nawet czy mój komentarz nie będzie nietaktem z mojej strony. Jednak zbyt mocno stęskniłam się za Małą, i chciałam choć paroma słowami móc przytulić tę słodką istotkę. Już martwiłam się czy z nią wszystko w porządku...ale widzę , że niezmiennie dokazuje i ma się świetnie :)))
    Och jak piękne jest niebo. Można patrzeć i patrzeć. To na Twoich zdjęciach jest z tych wielkich błękitów w których czas cały się mieści i rozpuszcza jednocześnie. To dlatego uwielbiam, choć mam lęk wysokości, lot samolotem i widok z okienka całej przestrzeni w obłokach. Mogłabym bez końca...
    Zastanawiałam się nawet czy wejście na mój dach jest ogólnie dostępne. Pewnie sprawdzę to , ale chyba się nigdy nie odważę. Zbyt blisko chmur...Muszą mi wystarczyć moje zachody, a wiem, że zbliżają się te najpiękniejsze. Jednak nie siadam tam z zapatrzeniem, nie siadam chyba nigdzie...ja po prostu ciągle gdzieś gonię byle do przodu i przed siebie. Właśnie pisząc te słowa uzmysłowiłam to sobie. Gnam i biegnę. Chyba czas się zatrzymać choć na chwilę.
    Witku dużo spokoju i tej ciszy, która koi swym dźwiękiem, bo cisza różną też potrafi być.
    Dobrych myśli i pięknego światła :)))
    PS. Przytul Małą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cie Elu, że Twój komentarz nigdy nie był ani nietaktowny, ani jakiś urażający. Zawsze zresztą czekam na niego :)) Dziś wyszło trochę inaczej, więc przepraszam, ze nie od razu Ci odpowiedziałem.
      Tak, Mała jest i dobrze się ma. Tylko nie zawsze jest o czym opowiadać. Nie zawsze też nasze rozmowy są sensowne. Raczej pachną nonsensem. Choć lubię nonsens, bo jest bliski wyobraźni :)) Tak, masz rację, niebo z pięknymi obłokami nas dopiero czeka. Mam to szczęście, ze moja wieża jest wysoka i mogę śmiało wejść na dach. Nie mam lęku wysokości. Ale rozumiem doskonale Twój strach i wewnętrzny opór. Też go czułem dopóki ciekawość i chęć zdjęć nie zwyciężyła. I chwila dla siebie, co oczywiste :))
      A tak serio, to masz rację. Smutny ten wpis. Czai się w nim zmęczenie i rezygnacja. A może raczej pogodzenie się z pewnymi rzeczami. Nie jest to wesołe, ale i wprowadza pewien ład w życie, w patrzenie na to, co się robi.
      To, co napisałaś w tym zdaniu: "To na Twoich zdjęciach jest z tych wielkich błękitów w których czas cały się mieści i rozpuszcza jednocześnie." jest naprawdę wielkim, wielkim komplementem. Czymś, co jak przeczytałem, to dopiero do mnie dotarło, jak pięknie świat widzisz. I skoro zdecydowałaś się tak pięknie napisać, to ja jestem wzruszony, naprawdę, bardzo, bardzo wzruszony i dziękuję Ci za tak piękne określenie :)))
      Zachody Elu robisz piękne. Ten zachód w mieście, który pokazałaś, był cudowny!! Wiesz, o którym mówię - ten, w którym bloki wgryzają się w łunę i w słońce. Coś cudownego!
      Tak, gnasz i biegniesz :)) Widzę to na Twoich zdjęciach. I dynamikę i szybką myśl i łapanie kadru. Bardzo mi się to podoba. Ale głowę daję, ze jeśli się zatrzymasz, to będziesz dalej biegła. W sobie :))
      Dziękuję Ci z całego serca za to, czego mi życzysz. Oby choć ułamek tego się spełnił :)))
      Dla Ciebie światła i dobrych kadrów. I pięknych drzew, bo wiem, że kochasz :)))
      Mała uściśnięta od Eli. Cieszyła się, a potem stłukła szklankę i zwaliła na mnie, że to z emocji, bo macham rękami jak wiatrakiem. No i co z taką zrobić? :)))

      Usuń
  4. Lubię patrzeć, co tam się w niebie dzieje, a tam czasem ciekawiej niż w dole. Twoje obłoki są piękne i niezwykłe. Jak ty je wypatrzyłeś, bo u mnie nieco skromnie na razie w tej kwestii, nawet zachody jakieś takie wyblakłe. Niebo jest ostatnio dość monotonne i zlewa mi się z całkiem dzisiejszą rzeczywistością. Nie wiem, czy to wynik ogólnych nastrojów, aktualnego czasu, czy to bardziej ode mnie zależne. Miło więc mi tym bardziej zapatrzeć się w Twoje obłoki i pobyć trochę z głową w chmurach :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to określiłaś :)) "Z głową w chmurach". Tak, czasami właśnie tak trzeba. Wynająć czas i zanurzyć się w chmury. Miałem to szczęście i przyszło trochę tych kłębiastych, by pod koniec dnia rozwiać się w długie włosy na wietrze, który gdzieś tam u góry hula sobie. Trafiłem nieźle, choć samo wyjście na dach było już mniej szczęśliwe, bo faktycznie chciałem posiedzieć i odetchnąć. Ale zdjęcia zrobiłem, więc jakaś korzyść z mojego narzekania na dachu jednak jest. A jeśli Ci się podobają, to już jestem ucieszony nieziemsko (będąc w temacie chmur) :)) Dziękuję Ci serdecznie i bardzo, bardzo pozdrawiam przesyłając dobre, ciepłe myśli :))

      Usuń
  5. Milczenia ludzie nie rozumieją..? No cóż, niektórzy nie rozumieją, a niektórzy wręcz przeciwnie.
    I niektórzy ludzie milczą cichutko, a niektórzy wrzeszczą milczeniem.
    Mała mądra jest. Gada, bo wie, że trzeba gadać. Do siebie, do niej, czy do tej jakiejś „hipotetycznej” :))
    Kiedy się ponazywa niektóre rzeczy, to stają się oswojone i bardziej zrozumiałe. Aż się chce uśmiechać do siebie i swojej duszy.
    Fajny jest ten Twój dach. Ja nie mam dachu, może i dobrze, bo boję się wysokości, a z pewnością chciałabym na niego wejść i miałabym konflikt motywacyjny :) A może mam taki swój „dach” tylko on w środku człowieka jest..?
    Pozdrawiam Cię serdecznie z mojego dachu i macham do Ciebie siedzącego na Twoim dachu. Obserwujmy chmury, bo to wcale nie jest nudne:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem kilka razy to, co napisałaś i za każdym razem uśmiecham się całym moim zapasem uśmiechu. Więc to znak, że z sercem pisałaś ten komentarz :))
      I masz rację, ze z milczeniem jest różnie. Wiesz, należę do ludzi, którzy nie chcą i nie lubią być natrętni. I w słowach i w milczeniu. Dlatego często ludzi obrażają się, czemu się nie odzywam. Z prostej przyczyny - nie chcę burzyć spokoju. Choć doskonale wiem o cichutkim milczeniu i o milczeniu krzyczącym.
      Jaka jest Mała, to ja już sam nie wiem. Bo czasami mam ją za idiotkę, by po chwili stwierdzić, ze profesura dla niej, to mało. Więc ostrożny jestem w tej ocenie. Ale przyznaję, śmiechu czasami mam sporo. Na przykład dzisiaj: usłyszała hasło "Jakie to słodkie, od razu bym przytuliła". I co Mała zrobiła? Oblała się miodem i latała za mną krzycząc, że jest słodka i mam przytulać..... Teraz siedzi zła, bo ubranie musiałem uprać i goła siedzi zawinięta w jakiś szalik i nie może się ruszyć, by "nie gniewać bezwstydem" (cytuję).
      Z nazywaniem masz rację. Tak. I kropka.
      Pięknie napisałaś o dachu. Dużo w nas tych dachów i wież. Może i dziwacznie brzmi, ale metafora jest tak starą i piękną konstrukcją, która oddaje ducha tego, co w człowieku, ze aż trudno nie pokusić się o jej użycie. Dlatego chylę głowę Aniu, bo pięknie jej użyłaś :)))
      Również Cię pozdrawiam machając i wysyłając dymne znaki - same pozdrowienia i dobre myśli :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty