Odrobina...

 

Estas Tonne - Bohemian Skies (feat. Michael Shulman)

           Wiesz, że jestem przesądny. Lubię być przesądny, bo to determinuje własną osobowość. Ma się coś swojego, a jednocześnie należy się do jakiejś ukrywającej się wspólnoty. Bo przecież ludzie niechętnie mówią o swoich lękach i własnych, wewnętrznych zaklęciach. Ale one były i są. I będą, bo przecież świat jest skomplikowaną strukturą, która wymaga pomocy szeptu na granicy słuchu, kilku myśli rzuconych bezwładnie po to, by świat stał się choć trochę taki, jak chcemy. Że ograniczają? A kogo to obchodzi, jeśli czujemy się z nimi lepiej? Pamiętam, jak zagiąłem ostatnią stronę w indeksie, by na pewno skończyć studia. I jak na ostatnim egzaminie profesor wyśmiał mnie za zaginanie strony, by za chwilę poprawić krawat i powiedzieć: Ale ja też zagiąłem.  Czy świat stał się lepszy? Nie wiem. Ale po coś to zrobiłem – magia wkroczyła w moje życie, a ja chciałem magii. Jeszcze nie wiedziałem, że jej nie trzeba prowokować, przyzywać. Ona jest, jakkolwiek ją nazwać. Bo niektórzy definiują ją jako piękno, niektórzy nazywają niezwykłością, a jeszcze inni spokojem. Masz rację, ktoś mógłby powiedzieć, ze wszystko mylę, mieszam i nie umiem oddzielić. Ale czy muszę? Czy muszę zawsze dzielić włos na czworo? Nie, nie muszę. Zwłaszcza teraz, kiedy wszedłem na powrót między ludzi. Śmiesznie brzmi, nieprawdaż? Wejść między ludzi i mówić jak oni. Być nimi, z nimi i w nich. I na tym polega problem, moja schizofreniczna myśl, że pragnąc ludzi uciekam od nich. To też magia, ale innego rodzaju. Może kiedyś o tym ci opowiem na przecięciu czasu, kiedy ciemność znów ogarnie ziemię. A może nic nie powiem, bo milczenie też jest magią, wiesz? Bardziej ulotną i wysmakowaną. Zupełnie jak dotyk obcej skóry, kiedy wszystko uśnie. Tak, to też przesąd, który sam wymyśliłem i którym się karmię. Nie rozumiesz, prawda? Nie szkodzi, może kiedyś weźmiesz w dłonie czyjeś troski, uśmiech i ciężar dni i niezrozumienie świata i zobaczysz, jak to jest. Gdybym ci teraz powiedział, to zdmuchnąłbym magię tego, co ma nadejść, a to nie jest potrzebne. Niektóre rzeczy odkrywa się samemu. Niektóre rzeczy odkrywa się kilka razy w życiu. Chociażby pierwsze dzikie śliwy, które kwitną w przypadkową, kwietniową niedzielę. Niby są, bo są co roku. Ale stań pod drzewem, unieś głowę w błękitne niebo i zobacz kołyszące się gałęzie kędzierzawe od kwiatów. Drobinek, które z daleka wyglądają jak małe galaktyki. Jakby kosmos rósł na drzewie. Kosmiczne drzewo, moje axis mundi… Będziesz się śmiała, ale kiedy robiłem zdjęcia pierwszych dzikich śliw, podszedł do mnie artystycznie schacharzony menel i mówi: „Szefie, na tę okoliczność, co tak skaczesz, poratuj piątką”. Sięgnąłem do kieszeni i dałem mu dwa złote, by odpłynął w swoją stronę i nie straszył chwili. Popatrzył na dwa złote i mówi: „Miała być piątka!” Na co ja: ale jest dwójka, magia, nie” Popatrzył zapitymi oczami, podrapał się po szczecinie i niby do siebie, ulic, ludzi, błękitnego nieba powiedział: No, kurwa, jak magia, to magia…”  

















Komentarze

  1. Dzień dobry Witku :)
    Każdy ma swoją magię taką jaką sobie wyobrazi. Wystarczy chcieć zapomnieć się...
    Słowa tego faceta lub innych ludzi mogą zdmuchnąć czar chwili ale rozśmieszyła mnie ta jego odpowiedź ;)
    Patrzę na delikatne płatki. Chwila potrafi być tak krucha i ulotna, zawiruje nimi wietrzyk i czar pryśnie jak bańka mydlana. Pięknie wyglądają płatki gdy łączą się z wiatrem i wirują w powietrzu, jak para zapatrzona w siebie tańcząc po zielonej trawie...
    Nie będę wybierać zdjęcia które najbardziej mi się spodobało. Wszystkie mają swój urok skoro je wybrałeś. Można policzyć pręciki :) Cudeńka.
    Muzyka, przypomniała mi chwile kiedy staję pod drzewami z których wybrzmiewa śpiew bąków, pszczół i wszelakich innych owadów. To też jest magiczny moment.
    Pozdrawiam serdecznie Witku i życzę urodzajnej wyobraźni by magia owładnęła chwile. Twoją chwilę. Twoją magiczną chwilę... Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magia jest kapryśna i wcale a wcale nie trzeba jej rozumieć. Czasem tylko można ją dostrzec jeśli się wie, jak i gdzie patrzeć. Albo co mówić. Ale to już wiesz :))
      A menel? Uśmiechnąłem się, bo niechcący wtłoczył się do mojej historii. Taki barwny element.
      Lubisz chyba taniec Aniu, prawda? Bo już któryś raz pojawia się u Ciebie ten motyw. Zatem Twoja magia ma coś wspólnego z tańcem, wolnością, wiosną. To chyba Twój czas :))
      Zdjęcia są nie takie jakbym chciał. I chyba takich długo nie będzie. Kulawa ta wiosna w tym roku okrutnie. A może właśnie taka ma być? Zimna, mokra po to, by lato było piękne?
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i dziękuję Ci za komentarz :))

      Usuń
  2. A Ty w jakimś zupełnie innym świecie żyjesz, czy to aby na pewno ta sama Ziemia? Naprawdę kwitną już u Ciebie śliwki? U mnie nie ma nawet grama kwiatka. Gdzieś tam może jakaś umokła i zbolała stokrotka się znajdzie, ale to wszystko, a gdzie tam śliwki? Nie ma śliwek, nie ma fiołków, nie ma wiśni i jabłoni. Nawet tulipany nie kwitną. To zdecydowanie jakaś magia musi być..., oczywiście u Ciebie, bo u mnie to jakieś czarne moce. W głowie mi się nie mieści, że to zaraz maj, a tu jak w listopadzie. Nie ma żab, pszczół i trzmieli. Owszem, widziałam kilka razy cytrynka, ale było to chyba w marcu. No ale nie zajrzałam tutaj, żeby narzekać. Przyznam, że ja też zagięłam ostatnią stronę indeksu, ale może wtedy w przesądy wierzyłam? Teraz to był zrobiła na przekór wszystkim, żeby im pokazać, że to nieprawda jest. Tylko teraz to już chyba indeksów nie zaginają, a może się mylę. A może już wcale nie ma tradycyjnych indeksów, może teraz to już wszystko odbywa się w chmurze? Jakkolwiek by nie było, słonecznej i pogodnej niedzieli Ci życzę, ale ty to sobie sam umiesz wyczarować ;) (Nie mam nic złego na myśli, raczej wprost przeciwnie) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałem się z tego pierwszego zdania tak bardzo, że trzy razy zastanawiałem się nad odpowiedzią :))Prowokować, to Ty umiesz, niech Cię :)) Ale zrobiłaś to koncertowo! magicznie może wygląda, ale prawda jest prozaiczna. Poszedłem na zdjęcia w zeszłym tygodniu do miasta. Sama wiesz, ze stare części miasta, to zupełnie inny układ urbanistyczny, który pamięta o ludziach i o wygodzie. O estetyce. Moje miasto nie jest stare, a ta jego część potocznie nazywana jest Starymi Tychami. Jest tu trochę ogrodów, parków, skwerów i dzikiej zieleni, której nikt nie zdążył wyciąć i zabetonować w latach dziewięćdziesiątych. Kiedy wiosna przychodzi, to te zielone oczka w szarości miasta pierwsze reagują, bo jest cieplej i są osłonięte od mrozu, wiatru itd. Ot i cała tajemnica. Jeśli się wie, gdzie szukać tych pierwocin, to zdjęcia będą. Nawet dzikich śliw. Ale już kilka kilometrów dalej, tam gdzie faktycznie mieszkam, trudno o kwitnące drzewa. Proza życia. Kulawa ta wiosna w tym roku, tak sobie mówię. A może właśnie taka ma być? Bo chyba taka była za naszych szczenięcych lat. Potem tylko rozpuściliśmy się i rozpasali ciepłem i słońcem :))) Ale tak serio, to miotają mną dwa uczucia - złości, bo leje i nie ma zdjęć, i zadowolenia, bo mokro. Sama wiesz, co to oznacza. Żab nie ma. Dziś byłem na swoim bagnie i tylko zmokłem. A zależy mi na żabie moczarowej (chyba tak jakoś), której samiec przybiera błękitną barwę. Wygląda imponująco. Może jeszcze się uda w tym roku. Tak, teraz studenci nie mają co zaginać, mają wszystko w chmurze. Szkoda, bo jakaś w tym magia była. Może nie o zaginanie rogów chodzi, ale o samo posiadanie indeksu. Teraz mają punkty zaliczeniowe, procenty, obliczają, co się opłaca, co nie. Inny świat. Nie lepszy, nie gorszy - inny.
      Dzięki wielkie za życzenia, może w końcu trochę światła będzie :))) Również dla Ciebie dużo światła, słońca i ciepła. No i oczywiście świętego spokoju żeby rozkoszować się chwilą. Czasem trzeba zrobić reset - po prostu ( Też nic złego na myśli nie mam, wiem jak jest. )
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  3. Przesądy , gusła, zabobony…A przecież każdy z nas chce wierzyć, że jak splunie przez lewe ramię to pech go ominie, a czterolistna koniczyna przyniesie szczęście.
    Te są znane wszystkim, ale kto nie ma własnych? Ja ma ich naprawdę wiele. Sama się z nich śmieję, ale nadal np. pukam w wannę przy płukaniu włosów - śmieszne prawda, albo wychodząc zawsze muszę posmarować dłonie kremem, a usta pomadką. I siódemka…wierzę, że dla mnie magiczna. Masz rację, że nie chcę z tego wszystkiego rezygnować, bo i po co. Jeśli chodzi o koniczynki to kilkanaście ich w życiu znalazłam, a nawet były też i pięciolistne. Powinnam więc opływać w szczęście i wspaniały los. A może swoje życie dopiero docenia się oglądając się wstecz. Pewnie tak , bo chociażby swoje szczenięce lata wspominamy niemal zawsze z uśmiechem i rozrzewnieniem, choć przecież były i wówczas różne chwile.
    Nie wiem Witku jak to robisz, że pomimo cały czas pochmurnej pogody, z Twoich świetlistych zdjęć uśmiecha się zawsze słońce. I mirabelki Ci już kwitną. Ja zobaczyłam na całym ogromnym drzewie tylko jedną już obudzoną, reszta śpi jeszcze i czeka…na ciepło, na promyk, na swoją magiczną chwilę
    „stań pod drzewem, unieś głowę w błękitne niebo i zobacz kołyszące się gałęzie kędzierzawe od kwiatów”- marzy my się tak bardzo.

    Zamiast tego mam wrażenie jakby ktoś ukradł moją wiosnę w tym roku. Czas mija, a jej nie ma… i nawet zazwyczaj tak pogodne kwiaty jak forsycje smutno i szkliwie zwisają płaczące łzawym deszczem.
    Życzę Tobie Witku i sobie przy okazji, a co…by w końcu obudził się świat na dobre i słońce świeciło i powietrze zapełnił zapach kwiatów :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać. Scena z menelem rodem z kabaretu. Uśmiałam się Witku bardzo :)

      Usuń
    2. Przesądy, jak sądzę, są ważną częścią i człowieka i określonych grup społecznych. Mądrze Kościół zrobił swego czasu, że nie starał się ich zupełnie wyrugać z życia, bo to by i tak nic nie dało. To pradawne strzępki wiedzy, wiary. Część nas samych. Odbierając to, odebrałby sobie legitymizację własnej obrzędowości. Która rozwija się wraz z Kościołem. Procesje na przykład zostały wprowadzone de facto dopiero w XVII wieku. Wcześniej coś tam było, ale nie na taką skalę. Zatem człowiekowi jest to potrzebne. Co prawda otwarcie mówi się w Kościele w Polsce o gusłach, czarach itd, ale nie jest to chyba problem główny. Zwłaszcza dzisiaj. A przesądy były i będą. Niektóre pochodzą od czasów neolitu, więc nie widzę powodu, by o nich nie wiedzieć i ich nie akceptować :))
      Tak, masz wyjątkowe szczęście do koniczynek :)) Zazdroszczę Ci tych zdjęć bardzo :)))
      Teoretycznie Elu nic nie kwitnie. Praktycznie, wszystko jest w pąkach. Pocieszam się, ze ten deszcz jest potrzebny, ba, konieczny dla roślin i w pewnym momencie wszystko wybuchnie. Zdjęcia robiłem w mieście, bo moja wioska (przedmieścia) ciągle pogrążona jest w szarości i deszczu. Co było robić? Udałem się "w miasto" poudawać, ze jestem mieszczuchem i nie mam czasu na wychodne i po prostu odszukałem trochę tych pierwocinek, które zdążyły do ubiegłotygodniowego słońca się uśmiechnąć :)))
      A wiosna będzie. Nie ma wyboru :)))
      Tak Elu, masz rękę do życzeń. Więc i ja życzę Ci dobrego światła, słońca, ciepła i kolorów w obiektywie. A jeśli nie w obiektywie, to przynajmniej wolnego, spokojnego oddechu gdzieś za miastem. Przyda się :))
      Macham do Ciebie z daleka :))

      Usuń
    3. Tak to jest w mieście. Zwłaszcza w niedzielę. Kogo można spotkać? Ludzi idących na mszę i meneli, dla których nie ma wolnego dnia. Każdy ma swoje obowiązki, menel również :D Ale ciesze się ogromnie, ze się uśmiechnęłaś. Ja też to zrobiłem wtedy. I teraz :)))

      Usuń
  4. Magia jest zawsze – wokół nas i w nas. I za każdym razem nas zadziwia:)
    I chciałam jeszcze coś napisać, ale po co, skoro wszystko wiadomo..?
    A tak naprawdę to prawdziwie pozostała we mnie ta historia o menelu. Pięknie opowiedziana i taka „mięsna”. Doskonała. Wiesz, że takie lubię. Nawet bardzo lubię.
    No, kurwa, jak magia, to magia…
    Pozdrawiam Cię serdecznie i uśmiecham się, bo kiedy zamknę oczy to wciąż widzę Cię z tym menelem. Magia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszystko wiadomo, choć ja czasem lubię dopowiedzieć, by się przekonać, czy dobrze myślę. Albo czy jeszcze jest we mnie zdziwienie.
      A menel...ja mam do nich szczęście. Do nikogo taki nie podejdzie, tylko do mnie. Kiedyś wracałem z bardzo ważnej imprezy. Idę sobie przez miasto z bardzo ważnymi gośćmi i z daleka zamajaczyło coś pijanego i z nieodłączną reklamówką. Zrównał się z nami i do kogo podbił? Oczywiście do mnie. To jest już prawie reguła, ze do mnie zawsze podchodzą. Nie powiem, czasami fajną historię usłyszę, za którą warto sypnąć kilkoma złotymi. Nie daję tylko chamom i ordynusom. Skoro już ktoś menelem jest, niech fantazję ma do końca :))
      Również Cię bardzo, bardzo pozdrawiam i ciesze się bardzo, ze uśmiechnęłaś się - najcenniejsze!!

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty