Cukierki mizantropa...

 

            Dawniej mówiło się „odludek”. Czasami staranniej – stroniący od ludzi. Wychodzi na to samo. A tu wielkie słowo – mizantrop. Ale taka jest prawda, bywam mizantropem, choć niektórzy uważają, że jestem „do ludzi”. Zupełnie jakby była we mnie podwójna natura, albo dwie strony tej samej monety. Tak, masz rację. Kryje się w tym jakiś fałsz, jakaś zadra, bo przecież się jest kimś, albo się nie jest. Nie można być i tym i tym. A może można? A może tak to tylko wygląda, bo patrzę na siebie krytycznym okiem i upominam. „ Daj spokój”, „ Dajcie wy mi spokój wreszcie”, „Mam dość”. To mało? Może mało. Dlatego uciekam, by każdemu było wygodniej, bo przecież w życiu chyba nie chodzi o to, by robić sobie na złość, ale żeby ułożyć się ze wszystkim i wszystkimi. I z sobą, co chyba najgorsze. Myślisz sobie, jak to jest, że pragnąc samotności jestem w miejscu, gdzie o nią trudno. A gdzie mam być? Czasami cztery ściany nie wystarczają. Tak zwyczajnie potrzeba głębszego oddechu, przestrzeni otwartej na niebo. Na nowe słowa, na myśli, które nie będą zapętleniem wokół tych samych spraw. A ludzie? Ludzie są. Pewnie, że się denerwuję. Pewnie, że uciekam. Ale i patrzę na nich i czasami w nich. Bo przecież wypowiadają pewne słowa. A słowa, to ich świat. Może jestem ciekawy ich świata? Może. A może czasem patrzę i myślę, jak bardzo ludzie różni są od siebie. Nie, nie od siebie – ode mnie. I wiesz, kiedyś wyczytałem takie mądre słowa, że trzeba szukać w ludziach czegoś. Czego, nie wiem. Ale myślę siedząc tu, gdzie siedzę, że najpierw trzeba odszukać to coś w sobie. Bo przecież trzeba być uczciwym, prawda? A ja patrzę na to wszystko stojąc obok. Jak odludek, mizantrop. Daję się porwać tłumowi, by odłączyć się od niego i tylko patrzeć. A potem odejść i cieszyć się tym, że jest szum fal, że jest cicho. Ale nawet ja wiem, że nie da się żyć obok. Zupełnie obok. Można być tylko na chwilę obok. I to „obok” jest najcenniejsze.Patrzę więc na małpki od rana kupowane drżącą ręką do kompletu z bułkami, piwo wypite pod chmurkę i uczciwy papieros obok toalet przy plaży. Patrzę na tłumy ciągnące na plażę wtedy, kiedy ja schodzę. Patrzę na radosny festiwal krzyku, śmiechu i płaczu. Kapryszenia dzieci, próby ich negocjacji o kolejnego loda, gofra, czy jakieś kolejne słodkie świństwo. Prawda, w tym roku jest modna wata cukrowa. I idzie ten tłum nabuzowany cukrem z niezliczonych bud, budek i zaułków. Rozgrzany słońcem, zmęczony upałem i sobą samym. Marudny. Trwa złudzenie, że coś się dzieje, że właśnie na tym polega urlop. I piwo. Wszędzie i do wszystkiego jest piwo. Bo przecież, jak mogę zamówić kawę do tego bez piwa? Jak mogę zjeść obiad? Jak powłóczyć swoimi nogami jeszcze nie mając za paliwa piwa? Toczyć przed sobą dumnie brzucha, bo przecież piwo… Jak mogę nie mieć tatuażu, sinych włosów i nie krzyczeć na plaży? Mogę, mogę wszystko. I kilka rzeczy dodatkowo. Ale nie chcę. Nie chcę jeździć elektrycznym skuterem 10 minut 30 zł, ani rowerowym gokartem. Nie chcę też hulajnogi. Chcę napić się kawy patrząc na tłum, a za nim na morze z chmurami, które ciągną z zachodu na wschód. A kiedy noc przyjdzie nie chcę pijackich przekleństw. Może być lampion uniesiony ciepłym powietrzem zamkniętego ognika, który wypali się gdzieś nad morzem i zgaśnie, jak iskra z ogniska. Może być i łuna, która długi czas będzie pomarańczowo świecić nad plażą, która zrobi się nagle pusta. Może być też anioł z drewna, który cierpliwie patrzy na tłum. Może dlatego, że z drewna? Rano będzie znów cicho. Będę szedł w oczekiwaniu na słońce i w poszukiwaniu siebie. Nie będę obserwował, będę milczał…

































 

Komentarze

  1. A to mnie zaskoczyłeś Witku.
    Ty, w tłumie...
    Pierwsze zdjęcia odzwierciedlają chyba Twoje nastawienie i nerwowość jaką wydaje się wyczytałam.
    Podobnie się czuję w tłumie, nie lubię tego ale jak już jestem w takim miejscu, udaję że ich nie widzę. Staram się uciec i nie słyszeć.
    Każdy z nas musi odnaleźć się w różnych sytuacjach, nawet gdy się jest samotnikiem trzeba żyć obok innych.

    Zdjęcia są świetne, nawet te z ludźmi ale podoba mi się ta baniasta flaszka :)
    Oczywiście też widok po zachodzie, piękne kolory.
    Watę cukrową chętnie bym zjadła ale nie bardzo tęsknię za tym smakiem. Za to szklaneczkę piwa w takiej atmosferze czemu nie ;)
    Pozdrawiam serdecznie Witku i uśmiech posyłam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Jeść muszę, do sklepu też wypada iść kupić wodę chociażby. Nie uniknie człowiek tłumu choćby na głowie stawał. A zdjęcia, jako dokumentacja, choć w największym tłumie nie chciałem zdjęć robić. Gdyby się dokładnie rozglądnąć, to sporo jest takich niepewnych elementów tłumu, które w imię narodowych zasad wytargają człowiekowi aparat z ręki i rozbiją o ziemię, a potem dumnie wyprężą plecy z wydzierganym orłem albo znakiem Polski Walczącej. Albo chińskim smokiem :)) Złośliwy jestem.
      Ale to prawda, że nie da się w takich miejscach uniknąć tłumu. I ja to rozumiem. Stąd moje "odwrócenie dnia", by jak najwięcej wykorzystać tych dobrych momentów. Oczywiście zimą jest zupełnie inaczej, ale zimą raczej ba plaży marne szanse na leżenie na kocu :))
      Fajnie, że zdjęcia Ci się podobają. Wprawiam się w nowym szkle i widzę dobry kierunek zdjęć :)) A ta flaszka, to baniak na wino. Moja ulubiona knajpa w Mielnie nad brzegiem morza. jedyna chyba, w której oprócz niezłej kawy (co jest rzadkością) serwują dobrą muzykę. Z reguły leci jakiś grzmot, wszystko charczy i skacze. A tam delikatny chillout taki, jaki jest na miejscu, w tym właśnie miejscu :)) Piwo...jak kto lubi. Wystarczająco napatrzyłem się na pijących. Granice zdecydowanie szybują pod niebo. Wiesz, robiłem zakupy w małym markecie. Stał przede mną mężczyzna w kąpielówkach i kapeluszu. W koszu miał pięć sześciopaków. Kiedy kasjerka kasowała jego zakupy, na twarzy miał taki wyraz, jakby znalazł skarb. Kasjerka to zauważyła i mówi
      - No, to zapas pan ma.
      Na co on:
      - Eno, to na dzisiaj tylko...
      Myślę, że chwila ciszy wystarczy jako komentarz...... :))
      Również serdecznie Cię Aniu pozdrawiam i życzę dobrej pogody :))

      Usuń
  2. Wiesz Witku chyba lepiej nie można było tego ująć. Świetny ten Twój wakacyjny reportaż po nadmorskiej promenadzie, zatłoczonej do granic możliwości plaży , ale przede wszystkim śladami ludzkich charakterów. Widać jak bardzo potrafimy się różnić i w sumie nie ma nic w tym złego, dopóki żyjąc po swojemu nie wkraczamy brzydko mówiąc z butem w czyjeś terytorium. Źle brzmi, zdaję sobie sprawę, tak bardzo organicznie, ale wiem, że rozumiesz doskonale. Myślę, że odludek nikomu nie wadzi. Patrzy sobie, obserwuje, chodzi, je, no może mlaska lub siorba przy jedzeniu.
    A mnie zastanawia na ile pandemia zmieniła nas i nasze podejście do ludzi. Wiem sama po sobie, że moje relacje są inne, jak przedtem. Niby byliśmy zamknięci przez jakiś czas, miałam przymusową izolację w czasie Covida, tęskniłam, ale zarazem odzwyczaiłam się od koncertów, kina i zakupów w markecie. Chyba bardziej tęskniłam za powietrzem, przestrzenią niż za gwarem ludzkim. Zawsze lubiłam ciszę w lesie, pustą plażę i szumiące fale. Więc może ja też jestem, a może z wiekiem
    staję się filantropem.
    Pomijając względy charakteru, to jednak Twoje Witku miejsce pracy do cichych i spokojnych nie należy i chyba to zwyczajnie normalne, że w pewnym momencie mówisz „dość”, by znów poczuć swój oddech i myśli.
    Zdjęcia świetne, a tytuł wraz z pierwszą fotografią naprawdę cukierkowy, dalej już jest nieco inaczej, bardziej „swojsko” i gwarno, by wraz z cichym marzeniem na koniec popatrzeć na ulatujący w górę świetlny punkt lampionu.
    Macham do Ciebie Witku i życzę Ci przed pierwszym dzwonkiem jeszcze trochę tych cichych i spokojnych dni :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie siorbię!!! No, chyba, ze się wygłupiam :)) Uśmiałem się, naprawdę się uśmiałem :)) Rzeczywiście, zwróciłaś uwagę na zachowania pocovidowe. Jakoś to pominąłem. Może dlatego, że nikt tam maseczek nie nosił. Nawet w sklepach, kościele itd. Po prostu nikt. Czułem się trochę jak dziwak, ale dziwak na swoim własnym kawałku ziemi. Nikt mi uwagi nie zwrócił, bo chyba każdy z tych ludzi czuł, ze coś jest nie tak, kiedy patrzył na mnie. I to nie ze mną "nie tak", ale przywracałem pamięć o tym, co się dzieje. Ale mniejsza z tym, bo nie chcę wciąż o sobie - faktycznie w takiego grupie ludzi widać doskonale ludzkie zachowania. Słychać język i poszczególne gwary. Doskonale widać też kręgi kulturowe Polaków. Ich poziom itd. O tym nie chcę mówić, bo wiadomo, że ci najbardziej hałaśliwi z reguły nadają ton.
      Tak, moje miejsce pracy jest głośne. Nie tak głośne, jak szkoła podstawowa czy przedszkole. Kiedy o tym myślę, aż skóra mi cierpnie. I wiesz, zmusiłaś mnie do zastanowienia się, jak ja to wytrzymuję. Chyba po prostu tak musi być. Wiem, ze bywają dni, kiedy wracam ogromnie zmęczony. I to nie pracą, ale właśnie hałasem i gwarem. Coś w tym jest.
      Ciekawe, jak to wszystko się potoczy. Niby czwarta fala pewna i szczerze mówiąc znów debilizm goni debilizm w ocenach działań i przygotowaniu do tego. A tu na plażach będzie cisza i spokój. Żałuję, ze tak daleko mieszkam od morza. Pewnie byłbym częstszym gościem. Niby mam góry, bo co to jest - godzina drogi. jak będzie źle, pewnie pojadę szukać ciszy i spokoju.
      Ej Elu, Elu... Ty nie jesteś mizantropem. Po prostu nie jesteś :))))
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i ciepło, bo chyba ostatni taki weekend...

      Usuń
  3. Uwielbiam takie zdjęcia, a te są naprawdę świetne. Idealnie oddałeś atmosferę nadmorskich miejscowości tętniących życiem w szczycie sezonu. Świetne są te zapchane plaże, te poranne wyścigi, żeby zająć miejsce na plaży, pluszowe jednorożce, tatuaże, jeszcze mi tylko zabrakło gofrów z olbrzymią ilością bitej śmietany i metrowych zapiekanek. W ogóle wszystkie zdjęcia tegoroczne znad morza są u Ciebie piękne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, miałem ochotę nawet na takie zdjęcia, ale ludzie z jedzeniem zwykle rozglądają się, czy nikt na nich nie patrzy. Nie chciałem ryzykować, że taką metrową zapiekanką, albo gofrem dostanę :)) Cieszę się, że choć trochę pokazałem tegoroczny ścisk i niefrasobliwość ludzką. Co prawda mam kilka zdjęć samych typów ludzkich, ale to już by była czysta złośliwość z mojej strony i wolałem stłumić swoją chętkę. Tym bardziej, że twarze widać. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty