Zapach snu...

 

           Wilderness Roads - Salt Of The Sound & Simon Wester

Kiedy zapada mrok, las pachnie snem. Niewielu umie rozpoznać ten zapach, bo las nieczęsto zasypia. Trzeba wtedy cicho, cichutko iść, by go nie zbudzić. Na najdelikatniejszych łapach kota, albo spiesznych łapkach myszy polnej szukającej schronienia. I wiesz, musi być zawsze mróz, co drzewa wysmukla. Mróz, który rośnie i rośnie, aż ziąb dostaje się pod kurtkę, kąsa dłonie i łzawi oczy. Lubię taki mróz. Pytasz po co poszedłem? Nie wiem. Piłem herbatę, bo zapachniało nią w powietrzu i pomyślałem, jak dobrze będzie stanąć na tej ścieżce. Jak dobrze będzie iść pod baldachimem z konarów, przez które przeświecać będzie czarne niebo. Nie, wcale nie czarne, bo żyję tu, gdzie żyję, ale umówmy się, że tak lepiej brzmi, prawda? Więc kiedy miałem pewność, że mrok wygoni wszystkich z ulic, ubrałem kurtkę, wziąłem aparat i poszedłem. Tak się chodzi po papierosy albo po gazety. Znika na kilka minut, godzinę, a czasem na całe życie. Więc i ja tak zrobiłem zamykając cicho drzwi. Zostawiając za sobą wielką niewiadomą. Owionął mnie mróz, który jeszcze wprawiał się w oddechu, więc szedłem poprzez ciemność i tylko latarnie wskazywały drogę stojąc na swoich łapach. Potrzebowałem spokoju i tej dalekiej ciszy, którą daje tylko noc. Złudną ciszę, tak jak i złudne niebo. Ale czy wszystko nie jest złudą, jeśli na to nie spojrzeć pod odpowiednim kątem? Z odpowiedniego nachylenia, z odpowiedniego doskoku, z odpowiedniej myśli? A sen lasu jest, bo jest. Czuję go w powietrzu jak krąży. Są takie noce, kiedy para idzie w niebo błękitnym kłębem, a strach już nie jeży włosów, tylko śpi pod korzeniami starego buka. I ja się nie boję. Tak jak wtedy. Idę cicho, cichutko bielejącą ścieżką wydeptaną przez ludzi za dnia. Lubię patrzeć na miasto od strony lasu, kiedy przesłaniają je gałęzie drzew. Płonie świetliście, ale wystarczy odwrócić się, by zobaczyć miękką czerń. Myślałaś, że zapomniałem o latarni? Nie, nie zapomniałem i wygląda teraz, jak żywy i oswojony okruch światła na śniegu. Tak, musiałem zapalić latarnię, bo bywają noce, kiedy trzeba ją zapalić. Czasami po to, by pozdrowić światła Ziemi, jak pisał Herbert, a czasami, by pomóc odnaleźć drogę. Czasami taki mały płomyk wystarczy tym, którzy wierzą. A tym, którzy nie wierzą, nie wystarczy ognisko albo lampy tnące mrok zimnym nożem. Więc zapalam i czekam w mroku. Nikt nie nadchodzi. A może już był i poszedł dalej zwabiony urokliwymi światłami miasta? I pewnie siedzi w bezpiecznej przystani swojego portu uśmiechając się, albo robiąc te wszystkie tysięczne rzeczy, które robi się, gdy jest mróz. I gdy las śpi. Więc po co ja na tej ścieżce? Po co mój płomyk kołyszący się w latarni? Może lubię zapalić latarnię i patrzyć, jak drzewa rzucają swój wiotki cień? Nigdy się nie dowiesz, bo nie umiesz zapytać. A ja nie umiem odpowiedzieć. A las śpi. W powietrzu unosi się jego zapach, którego niewielu umie rozpoznać. Wracam i kiedy dochodzę do drogi gaszę niepotrzebną latarnię. Za sobą zostawiam ciszę. A kiedy w ciepłym domu ściągam kurtkę, moje dłonie pachną snem lasu. Ciągle pachną… 

















 

Komentarze

  1. Iskierka światła daje nadzieję i bliskość mimo ciemności.
    Jest mrocznie na zdjęciach ale ta latarnia dodaje ciepła. Pierwsze trzy zdjęcia są jak ta piosenka. Wyobraź sobie że idziesz tym lasem i nagle słyszysz taki głos. Przyciągający głos.
    Pozdrawiam Witku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Aniu za komentarz :)) No i oczywiście pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło machając z daleka :)))

      Usuń
  2. Muzyka przepiękna, idealnie pasuje do tych słów i do obrazów.

    Na zdjęciach idealnie ująłeś wyciszony świat, zapadający w sen. Ten zmierzch, który otula miasto jak koc, skłania mieszkańców do powrotu do ciepłych domów. A lasom nadaje tajemniczości, drzewa przyciągają. Patrzyłam ostatnio na moje dłonie i nadgarstki, na których widać upływ czasu. Skóra zrobiła się delikatniejsza, cieńsza, mocniej przebija sieć naczyń krwionośnych. Wyglądają właśnie jak gałęzie drzew, albo ich korzenie. W żyłach cichutko, spokojnie tętni życie, tak jak w drzewach. I tak jak pachnie nadgarstek, skóra, tak drzewa pachną żywicą, życiodajnym tlenem. Może to tak przyciąga do lasu?

    A światło latarni przełamuje mrok przytulnym ciepłem, jakby było sercem tego lasu. I - jak napisała wyżej Ania- daje nadzieję i poczucie bliskości :)

    Życzę Ci dnia pełnego ciepła i uśmiecham się do Ciebie, drogi Latarniku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba :)) Noc sprzyja takiej muzyce i takim nastrojom. To nie był zmierzch Elu, to była noc. Chciałem nocne zdjęcia, bo bardzo lubię. Są inne i inaczej się je robi. Może też kieruje mną atmosfera miejsca i nocy, dlatego mówię, że "inne".
      A dłonie? Tak, dłonie się zmieniają wraz z wiekiem. Bardzo trafnie zauważyłaś wewnętrzną koherencję żył z drzewami.Nie widać tego latem czy jesienią, ale obraz sam narzuca się zimą. I wiesz, ludzie nie lubią "nagich drzew", a ja lubię, bo widać ich strukturę. Widać misterny plan budowy , w której krążą utajnione i leniwe soki. A czy nasze życie nie przypomina życia drzewa? Może troszkę :)) Wszak też w nas słoje, które rosną i nawarstwiają się, a otaczają miazgę - nasze sedno, najwrażliwszą część.
      A światło w lesie? Może jest właśnie tak, jak mówisz Ty i Ania. Zapewne tak jest, a mówię tak dlatego, że wziąłem ze sobą latarnię instynktownie.
      Dobrego dnia dla Ciebie Elu :)) Ja już po zdjęciach, więc doświadczyłem i wschodu i mrozu i skrzypienia śniegu pod nogami. Życzę Ci dużo, dużo radości i jasnego, spokojnego dnia :)))

      Usuń
  3. Tym razem Witku zacznę od zdjęć. Dobrze wiesz, że to takie, które mi nie wychodzą. W życzeniach pisałeś, że warto tylko robić trudne kadry. To właśnie jedne z moich do tej pory nieokiełznanych. Liczę jednak, że przyjdzie moment i ja dam radę. Muszę chyba jednak na to poczekać, bo zbliża się dla mnie niedobry czas na takie sprawy.
    Twoje zdjęcia są cudowne. Podoba mi się bardzo drabina do krainy nieznanej, można wyobraźnią sięgnąć chmur, zaspane uliczki czy latarenka na drodze.
    „żywy i oswojony okruch światła na śniegu.” „Czasami taki mały płomyk wystarczy tym, którzy wierzą. „ Piękne słowa Witku i mają w sobie magiczną moc. Tak myślę. Najlepiej działa na przymrużonych lekko powiekach, gdy światło staje się prawdziwym lśnieniem i brokatem. Wówczas, gdy wypowiesz swoje życzenia, spełnią się na pewno wypowiedziane w taką noc. Wierzę Witku, że tak będzie :)))
    Zapach snu o każdej porze roku jest inny. Wiosną, tą najwcześniejszą, pachnie niebem i błękitem, latem pachnie maciejką, czasem nad morzem morską wodą i skórą spaloną słońcem, jesienią deszczem i liściem szeleszczącym, a zimą, taką jak teraz pachnie rześko skute mrozem powietrze, zmieszane z dymem, który nadal unosi się nad miastami, przypominając dawny czas.
    Miłego świątecznego jeszcze wieczoru Witku. Macham do Ciebie już mogąc też wypowiedzieć słowa. Dobrego światła i dużo spokoju :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem tak w życzeniach, by nie bać się trudnych kadrów, bo one zazwyczaj są ciekawe i wiele mówią o samym robiącym zdjęcia. Są też pewnym wyzwaniem, uczą cierpliwości. Sama wiesz, że to nie jest surówka, że musiałem kilka kolejnych zdjęć zrobić, by wypoziomować światło, by dopasować czułość i czas. I nie robiłem zdjęcia "z ręki", tylko posłużyłem się statywem, który przy okazji zepsułem już do końca. Cóż, koszty, wszędzie koszty :)))
      Oczywiście, ze dasz radę, tylko musisz być cierpliwa. Jesteś przyzwyczajona do streetu, gdzie liczy się szybkość. Tu jest inaczej. Pamiętam, kiedy robiłem Perseidy, to przez noc zrobiłem 30 zdjęć - 25 do kosza poszło. Ale to ważne zdjęcie zostało zrobione - spadająca gwiazda. Wiem, że czeka Cię trudny czas i współczuję Ci. Pociesze Cię troszkę, ze ja też będę miał pod górkę teraz. Taki czas...
      Cieszę się, ze popatrzyłaś na mój tekst z uśmiechem i z intencją. Własną intencją, ale to dobrze, to bardzo dobrze. A zapach snu? Tak, o każdej porze jest inny. Choć samo wyrażenie "zapach snu" jest z tych, które niewiele znaczą dla większości ludzi. Trzeba umieć je odczytać, a Ty masz w sobie tę umiejętność. Sama wiesz, ze niewielu ludzi to potrafi.
      Macham do Ciebie jak głupi przez ciemność i mróz, ale mam latarnię zapaloną, widzisz? Tam daleko, na horyzoncie :)))
      Elu, zdrowia, spokoju i uśmiechu dla Ciebie. Nic tak nie leczy, jak uśmiech i dobry sen :)))

      Usuń
  4. Sen pachnie liściem laurowym. Przynajmniej moj ostatni, dzisiejszy. Jestem w wysokiej sali, są tu kolumny, łuki pod sklepieniami. Na środku stoją biurka, jest dużo ludzi. Pachnie antykwariatem, ale najbardziej wybija się właśnie zapach liści laurowych. Czekamy na jakieś decyzje zawodowe, dostaję telefon, ze przenoszą mnie do innej jednostki organizacyjnej. Mam nie mówić bezpośredniemu przełożonemu, ale kiedy do niego podchodzę on już wie, wszyscy wiedzą. Śmiejemy się z tej decyzji, bo jest dziwna, w nowym miejscu będę ograniczona, żeby nie powiedzieć bezużyteczna, trudno. Czekamy na kolejne decyzje.
    Nagle jestem w ciemnym pokoju, gdzie światło bije jedynie od włączonego telewizora. Nadal pachnie liściem laurowym, bardziej intensywnie, ale przebija sie tez zapach dymu papierosowego wżartego w brązową wersalkę, którą pamietam z dzieciństwa. Jest tu moja rodzina, będą oglądać reportaż. Reportaż o tym jak zniszczyłam Panu życie. Nic innego nie leci, na każdym kanale o tym, że zniszczyłam pańskie życie. Nie wiem co to znaczy, nie wiem jak, pojęcia nie mam w jakim mechanizmie, wiem tylko, że ma to związek z tym, że zataiłam przeniesienie do tej innej jednostki. Nie chcę tego oglądać, nie chcę też żeby pozostali to oglądali. Dostaję też powiadomienia na telefon z newsami, że oto zniszczyłam Pana życie. Panikuję. Wstydzę się, chociaż nie wiem co zrobiłam. Zapach się nieco zmienia, bo zaczyna pachnieć palonym liściem laurowym, tak jakby miał mnie ten zapach uspokoić i uspokaja. Wiem, ze niszcząc pańskie życie zniszczyłam też swoje. Wiem, że mógłby mi Pan pomóc, że moje życie dzięki temu można by jeszcze uratować, ale wiem też że nie mogę prosić o pomoc po tym co zrobiłam. Zapach jest coraz bardziej intensywy, przez co ja jestem coraz spokojniejsza. Jestem spokojna mimo że wiem, że wszystko stracone, już nie panikuję, jest mi wszystko jedno, obojętne. Życia zniszczone.

    No to tyle. Obudziłam się czując ciągle zapach palonych lisci laurowych, ale też już z pewnym niepokojem i myślą "coś ty zrobiła", ale to tylko sen, na szczęście to tylko sen. Rano zobaczyłam tytul pańskiego nowego wpisu. No i nielicho;)
    Ot i pomyślałam, że w końcu moment by wyłuskać trochę czasu na napisanie, skoro takie mocarne sny mi się śnią;)

    Spokojnego wieczoru!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja byłem na zdjęciach teraz. Wróciłem po czterdziestu minutach, bo przylazły skądś chmury (no dobra, wiem skąd - ze wschodu. Każde draństwo stamtąd przyłazi) i nie zrobiłem zdjęć, które miały być słoneczne, mroźne i świetliste. No trudno. Ale wziąłem ze sobą liście laurowe i zapalniczkę. Po tym, co przeczytałem, musiałem poczuć jak pachną palone liście laurowe. Dziwnie się palą, wiesz? Strzelają, jakby zawarte w nich związki eteryczne wyzwalały się w czasie palenia. A zapach specyficzny, bo niby pachnie palonym liściem, niby samym liściem laurowym, ale jakoś przyjemniej. Nie wiem, czy można ten zapach nazwać domowym, ale jest ciepły. W połączeniu z zapachem mrozu daje dziwny, ciekawy efekt.

      Kiedy otworzyłem rano mail, to nie mogłem uwierzyć, że widzę "M" Może to fałszywie zabrzmieć, zwłaszcza w kontekście snu, który opisałaś, ale naprawdę bardzo się ucieszyłem. Ale musiałem dać sobie czas i poczuć zapach palonych liści laurowych. Co innego wyobrażenie zapachu, a co innego on sam. A sam sen...wiesz, musisz wiedzieć, co tak naprawdę sny oznaczają. I wiesz to lepiej, niż ja :)) To nasze obawy, troski, niepokoje, a także rzeczy i osoby, które zepchnięte gdzieś w kąt lubią wyłazić w najmniej oczekiwanym momencie. Przepracowują się. Powiedziałbym, ze żarna umysłu jeszcze raz mielą tę mąkę. Same liście laurowe są dobrym symbolem, który oznacza dobre zdrowie i bogactwo. Zaś palenie liści laurowych (a właściwie zapach), jak w Twoim śnie - uspokaja, że wszystko jest dobrze i nic już nie musisz. Nie jest to jednak cicha rezygnacja, a znak, że wszystko jest w porządku. Mówię o symbolice. Ale przyznaję, że siedziałbym po takim śnie na łóżku dobre pół godziny i zastanawiał się, o co chodzi. I pewnie też bym miał niejakie poczucie krzywdy zrobionej komuś. Całe szczęście, że to tylko sen :))) Choć z drugiej strony, tej mojej egoistycznej, cieszę się, że napisałaś, że dałaś znać. W dziwny trochę, pokręcony sposób, ale jednak. Śmieję się teraz, bo trzeba przypadku, że jedno na drugie się nałożyło, choć znaczeniowo to właściwie przeciwne bieguny. A może nie tak bardzo bieguny? Może słusznie tę latarnię zapaliłem wtedy w lesie?
      Naprawdę bardzo, bardzo się cieszę, że napisałaś. To chyba półtorej roku już. Zresztą mało ważne, bo nie warto liczyć chyba ani wpisów, ani powodów. I pewnie się będziesz śmiać, ale to ja mam teraz zgryz, co ja takiego zrobiłem, że aż tak Ci się śni. Naprawdę, czuję się winny. Ty winna, ja winny? Coś tu jest nie halo...chwila, przecież to tylko sen. Uśmiechu dla Ciebie na dziś i spokojnego dnia (o ile się da)

      Usuń
    2. Nie jest to domowy zapach. Mi kojarzy się z antykiem, bo mam taką fantazję, że liście laurowe były palone na potęgę w starożytnych świątyniach, żeby pachniało takim spokojnym majestatem;)
      Co do snu to ma Pan absolutną rację. Zgadzam się. Nawet nie będę próbować dodawać nic od siebie, bo mam ostatnio skłonność do nadmiernych uproszczeń i moje wnioski mogą być wręcz groteskowe.
      Ale zdrowie i bogactwo...może być;)
      Półtorej roku... wydawałoby mi się, że najwyżej kilka miesięcy, ale jak na spokojnie się teraz zastanowiam to Pana poczucie upływu czasu może być bliższe prawdy. Cały czas tu byłam, cicho, ale byłam. Zresztą przecież wie Pan o tym. Podobają mi się zdjęcia miast, dobrze że coraz częściej się pojawiają- to ostatnie niebieskie z wodą i murem pruskim jest po prostu baśniowe, to chyba przez to pojedyncze, ciepłe źródło światła, no i zdjęcie sierpu księżyca na psychodelicznym niebie też zapadło mi w pamięć. Najbardziej jednak podobały mi się zdjęcia z nad morza "niepogody", takie morze lubię. Jest jeszcze zdjęcie linii lasu i kolorowych klamerek do wieszania prania z 4 kwietnia...to był porąbany dzień, ale wyjątkowy i ważny.
      Nie chciałam, żeby było w dziwny i pokręcony sposób, słabo i głupio mi, że tak ostatecznie wyszło. Gdzieś chyba sobie przez ten sen uświadomiłam, że muszę lepiej pozarządzać czasem, żeby jednak od czasu do czasu dać znać, że mi się podoba i ugłośnić moje niesłychanie ważne, oświecone zdanie na jakiś temat;)
      Choćby i o skrajnie dziwacznych porach;)

      Cóż, więc....Dobrego dnia! :)

      Usuń
    3. Tak, masz rację. Wiem, że jesteś. Zastanawiałem się nawet, co zrobiłem, że zamilkłaś. Bo ja już taki jestem, że najpierw szukam w sobie winy za czyjeś milczenie. Miałaś taką potrzebę i to rozumiem. I żadne tam "słabo i głupio". Potrzeba, to potrzeba. Koniec, kropka :) Ważne, że się odezwałaś. Powiem szczerze - miałaś wejście godne mistrza!
      Mało mam w tym roku zdjęć, bo z czasem u mnie bardzo źle. Coś, co dawniej było normą, że co trzy dni robię wpis, wydaje się jak z innego życia. Jestem niezadowolony z siebie, ale też i wpływu na to nie mam, albo mam znikomy. Tym bardziej cieszy mnie to, że wymieniasz te wszystkie zdjęcia, które Ci zapadły w pamięć.
      Wiesz, że cenię Twoje zdanie. Niejednokrotnie nasze poglądy się różniły, co nie znaczy, że jest to coś złego i nie podoba mi się takie podejście. Sama wiesz, ze z różnicy zdań powstają ciekawe rzeczy i rozwijają człowieka.
      A jeśli chodzi o zapachy w antyku, to jest jeszcze mirt, szałwia, kadzidło, mirra. No i oczywiście okrutnie pachnąca ambra. Ale tu też jest haczyk, bo zazwyczaj laur palono w świątyni Apollina - dawcy sztuk i medycyny :))) No i zapach antykwariatu, który pominąłem - jedyny w swoim rodzaju. Bardzo lubię :)
      Pora nieszczególna, ale tym bardziej dziękuję Ci, że o tak dziwnym czasie odpowiedziałaś. Mogę tylko napisać dziękuję, dziękuję, dziękuję.
      Dobrego i spokojnego - o ile się da! :)))

      Usuń
  5. A wiesz, Witku, mnie się zawsze wydawało, że las śpi tylko pozornie. Gdy zbliża się zmierzch, następuje naturalna zamian miejsc. Wszystko, co spało w dzień, budzi się, by do świtu "żyć", a wszystko, co żyło w dzień - zasypia. W moim ogrodzie nocą jest podobnie. Gdy stanę na moment w bezruchu, zaczynają dochodzić do mnie odgłosy z trawy. Czasem przykucnę i wtedy są nieco bardziej słyszalne, ale też ledwo, ledwo. Spokój nocy "zagłuszają" nocne ptaki. I tylko niczym niezmącona zazwyczaj jest ciemność. Taka kompletna, którą wielu ludzi nie zna. Las był dla mnie zawsze pełen tajemnic, nawet w dzień. Dziś te tajemnice mają dla mnie także inny wymiar, ale to zupełnie inny temat rozmowy. Fajnie jest wrócić na blogspota i zastać starych Znajomych :) Pięknie na zdjęciach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację, życie nigdy nie śpi. Zawsze jest taki hałas. Prawie zawsze. Bo bywają takie chwile, kiedy jest cicho, cichuteńko i wtedy las śpi. Uśmiecham się, bo to moje wymyślenie. Tak jak noc absolutnie czarna w mieście, czy skończona perfekcja. To są nasze określenia, nasze schematy językowe, w których ja robię wyłom, a właściwie nie wyłom, a małą, malutką dziurę, by pograć z wyobraźnią czytelnika i może trochę swoją. Gram również symboliką, by pokazać coś ważnego dla mnie. Ale nie przeczę, las o tej porze jest tajemniczy i mało przyjemny. Ale jak sama napisałaś, są również inne tajemnice. A taka ciemność - zgadzam się, niewielu takiej doznało - specyficzne doświadczenie.
      Dziękuję Ci, że weszłaś i zostawiłaś swój ślad :))
      I ciesze się, ze zdjęcia Ci się podobają.
      Również Cię pozdrawiam :))

      Usuń
    2. No wiem, że to Twoje wymyślenia, jak piszesz :) W pewnym sensie mnie sprowokowałeś ;) Myślę, że częściej będę wpadała, bo postaram się też coś skrobnąć u siebie. W miarę systematycznie ;) Oczywiście zapraszam https://ivapas-photo.blogspot.com/. Będzie mi miło.

      Usuń
    3. Ivo, po prostu działamy w dwóch różnych obszarach, może stąd ta prowokacja, choć nieświadoma. Ty stoisz na twardym gruncie faktów, ja zakładając blog wyszedłem z innego punktu widzenia - poezji, marzeń, fantasmagorii. Przypomina mi to artykuł Romana Ingardena, który nazwał te przeciwstawne sobie prądy - apollińskim i dionizyjskim - obydwa potrzebne w życiu :)) Oczywiście będę Cię odwiedzał, bo warto!

      Usuń
    4. I to jest fajne, że tak piszesz, bo ja poszukuję także takich właśnie treści. Sama nie miałabym odwagi pisać tego, co w mojej wyobraźni rodzi się, tym bardziej sięgam po twórczość innych :) Mam co prawda pewien projekt w głowie, ale wciąż we mnie dojrzewa ;) Pozdawiam i dziękuję🙂 A korzystając okazji, życzę Ci pomyślności w 2022 roku 🥂

      Usuń
    5. Najważniejsze jest to, że w człowieku są pomysły. Coś rodzi się, rozwija i przekształca. A to sprawia, że i my żyjemy :)) Wszystkiego dobrego, zdrowego i spokojnego w 2022 roku :))

      Usuń
    6. Dziękuję i wzajemnie 😊

      Usuń
  6. Muszę napisać, muszę i już. Też miałam sen dziś nad ranem, kiedy budząc się przed czasem zasnęłam na jakieś pół godziny. A śni mi się cokolwiek bardzo, bardzo rzadko. Nie częściej jak na pół roku , a może nawet rzadziej. Rozczaruję Cię Witku zapachu w nim nie było. Działo się to w jakiejś szkole lub podobnej instytucji. Byłam z moimi koleżankami z pracy i czekałyśmy na jakiś pokaz, film, przedstawienie. Nie wiem dokładnie. Było mnóstwo ludzi, brak krzeseł, ogromny ogólny rozgardiasz i Ty tam byłeś Witku . Wyraźnie w roli jednego z organizatorów. Podszedłeś do mnie, powiedziałeś z nutką żalu w głosie, że dzwoniłeś do mnie, a ja odrzuciłam połączenie. Chciałam zaraz sprawdzić, ale telefon zawiesił mi się na jakimś kolorowym zdjęciu i pomimo wielu prób nic nie mogłam zrobić. W tej sali było bardzo gorąco. Zdjęłam kurtkę, sweter. Chciałam włożyć do torby, takiej typu jamnik, którą miałam ze sobą. Zamiast schować wszystko mi się z niej wysypało. Pierdoły straszne. Jakieś papiery, kiełbasa, puszka piwa, kosmetyki, suche kwiatki. Widział to prezenter z TVN 24 Piotr Jacoń ( tak tez mi się śnił ). Zaczęłam się tłumaczyć, że nie wiem skąd to wszystko w mojej torbie. Byłam już naprawdę zmieszana, zdenerwowana. Na całe szczęście w porę usłyszałam dźwięk alarmu i obudziłam się z ulgą. Tak naprawdę cały dzień dziś miałam dziwny. Mimo jakiegoś wewnętrznego napięcia, a może dzięki niemu udało mi się zrobić wszystko, co miałam w planach. Na snach kompletnie się nie znam. Czy coś oznacza nie wiem, najpewniej mój ogólny niepokój przed „burzą”
    Wiem to tylko sen, ale czyż to nie dziwne Witku. Wpis Marty czytałam, swoją drogą miło „widzieć”, serdeczne pozdrowienia z Łodzi, ale jak pisałam nie śnię często, więc to zawsze dla mnie wydarzenie. Widzisz co narobiłeś? Śmieję się oczywiście, bo wpis naprawdę bardzo mi się podoba. Drzewa dla mnie zawsze są piękne, nawet te pozbawione swej szaty zupełnie gołe, a światło w taki czas i w takim miejscu nie może nie pobudzać wyobraźni.
    Miłego wieczoru, mam nadzieję, że wywołałam uśmiech, a nie niepokój :-) Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Jaconia śmiałem się serdecznie :D
      Typowy poplątanie na dosypianiu. Ja w jakiś dziwny sposób lubię takie sny, bo one rzeczywiście dzieją się na pograniczu naszej psychiki i są często "powierzchniowe". Co to oznacza dla mnie? To znaczy, że kiedy śpimy, śnią nam sie różne rzeczy, ale zazwyczaj tego nie pamiętamy. Natomiast w czasie płytkiego snu, nasza sfera świadomości jest na tyle aktywna, że jest świadoma tego, co się dzieje. Fazy snu pewnie mają tu do czynienia, ale zabij, nie nazwę ich teraz. A co on mógł oznaczać? Tak, jak myślisz - niepokój, pewne obawy związane z postrzeganiem Cię publicznie, a także obawę o Twój stosunek do własnych spraw, bardziej prywatnych (Eli, nie mamy, babci, koleżanki) Symbolizuje to torba, która oznacza własne wnętrze. W gruncie rzeczy zarzucasz sobie w śnie nieporządek i zainteresowanie wszystkim, a nie tym, co trzeba. Oczywiście można spekulować, bo działam tylko na symbolice, a ta jest, jak to w snach - pomieszana. I jak znam życie, jesteś przemęczona przepisami i obawami, czy "ogarniesz". No to już wiesz dlaczego taki dziwny sen. TVN tez wiadomy, bo sprawa LEX TVN i Twoje zdjęcia z Łodzi gdzieś się musiały skumulować. A że ostatni raz rozmawialiśmy, to i ja się tam pojawiam. Co prawda w dziwacznej formie, ale niech tam, nie będę robił komedii o sen i co tam robiłem :D (śmieję się jak głupi)
      No, narobiłem. A chciałem dobrze. A tak ludzi niepokoję snem lasu i jego zapachem. Ech...cały ja :P
      Pozdrawiam Cię Elu serdecznie i dziękuję bardzo, bardzo. Odpoczywaj i miłegooo :))))

      Usuń
  7. Byłam tu już dawno i bardzo chciałam coś napisać, ale odpuściłam. Uznałam, że wystarczająco tu się dzieje i moje słowa są niepotrzebne. Jednak nie daje mi to spokoju. Wciąż wracam i rozmyślam. Nie wiem jak pachnie sen lasu. Wiem jak pachnie las. I wiem czym pachną moje sny. Kadzidłem, piżmem i konwaliami. Te ulubione sny. Dziś będą pachnące sny w szkocką kratę:))) Zapach snu...genialne. Pachnących snów 🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiechnąłem się :)) Widzisz, jak to jest? Nie mów, że Twoje słowa są niepotrzebne, bo to, że jest ich wiele nie oznacza wcale tego, że Twoich jest nadto. A skoro wracasz, to znaczy, że jest w tym wpisie coś, co do Ciebie przemawia. Nie, nie musisz definiować. Po prostu :)) I dla Ciebie pachnących :))) Pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń
  8. I pewnie śpi Ci się lepiej, spokojniej. Latarnia się paliła i Ty byłeś na spacerze, wróciłeś
    z zapachem lasu. Szkoda, że u mnie las nie tak blisko, ale może dlatego, że nie jestem latarnikiem,
    bo tylko latarnicy mogą mieszkać blisko lasu i zbierać nocą jego zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale tak blisko ten last nie jest. Kiedy mieszkałem w centrum miasta, musiałem jechać rowerem albo autobusem. Ale zawsze gdzieś był ten skwerek i kilka drzew. lasem bym tego nie nazwał. Dopiero później, daleko później osiadłem bliżej lasu. I to jest las mieszany, więc trochę inny od tego, którego wyobrażenie nosimy pod powieką. Choć pachnie po swojemu, masz rację. Ale Gorzka na przykład, mieszka w pięknym starodrzewiu. Pokazuje zdjęcia i to jest właśnie taki piękny las.
      Wiesz, każdy z nas jest w jakiś sposób latarnikiem. Czy miasto, czy morze, jezioro, czy las. Bo tak naprawdę, nosimy latarnię w sobie. Tylko nie wszyscy o tym wiedza i jej nie zapalają. Ale Ty przecież wiesz i zapalasz :))
      Wszystkiego dobrego dla Ciebie w Nowym 2022 roku :))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty