Struny...

 

               Wszystko sprowadza się do strun, kiedy stoję na rannym, mokrym od mgły chodniku. Ma być ładnie, ale mgła podnosi się ciężko i nie widać nieba. To znaczy widać, błękitne żyłki podskórne, które nieodmiennie kojarzą mi się z dziewczyną czeszącą długie włosy, jakby chciała w ten sposób usunąć ślad nieprzyzwoitych snów rojących się jeszcze w głowie. A może ślad dotyku kochanka, którym nasyciła zmysły i trzeba o nim zapomnieć do następnego razu. Ileż to rzeczy przychodzi do głowy, kiedy stoi się na mokrym od mgły chodniku. Prawda, nie powiedziałem – mam wolną godzinę, to znaczy wyrwaną i nieistniejącą dla moich strun. Dla mojego głosu, z którego nie zdaję sobie sprawy, kiedy mówię. Kiedy gram. Bo gram wierząc, że to ważne. I wiem, że mam nieistniejące oczy, jakbym był i nie był w tym miejscu i w tym czasie. Noszę mnisi habit i chiton. Noszę frak i perukę pachnącą pudrem. Noszę mundur wszystkich wojen i pasiak obozowy. Jestem słowami, które czytam i czasami, w których zostały wypowiedziane. I tam i tu, czyli nigdzie. To do mnie należy krzyk, kiedy widzę wykrzyknik i pytanie, kiedy widzę pytajnik. To ja muszę zakończyć grę kropką i zawiesić głos, kiedy na horyzont wybiegnie wielokropek. Może to nie jest ważne. Może to jest głupie, jak chcą niektórzy. A moje struny pracowicie wędrują wraz ze mną przez ten papierowy świat, w którym padają słowa o miłości, wolności, przyjaźni i nienawiści. Z których splata się świat, jaki on by nie był. Więc ułaskawiony ciszą idę mokrym od mgły chodnikiem przed siebie. Poza bramę odgradzającą mnie od świata, który jest. Żyje. Tętni. Który się zmienia. Dlatego ważna jest ta godzina, kiedy struny nie grają. Kiedy jestem tu, czując pod stopami asfalt, chodnik i trawę. Kiedy oczy odpoczywają od jednostajnych kolorów ścian, lokalnej mody i zapachu zamkniętych sal. Widzisz? Ten mój świat za bramą nie jest duży. Kilka ulic, osiedle starych ludzi wyglądających przez okna i drzewa, które posłuszne swojemu genomowi zielenią się, szumią wiatrem i deszczem, a potem żółcą, by stać się znów nagie do kolejnej wiosny. Banalne klony, lipy i dęby kanadyjskie, które grają kolorami stwarzając iluzję ciepła. Dobre i to, nieprawdaż? Jest jeszcze tulipanowiec u zbiegu ulic, są jeszcze topole wstydliwie schowane między budynkami. Są i kasztanowce, brzozy i jabłoń. Uśmiecham się, bo poznawałem je długi czas maszerując przez zimy i jesienie, wiosny i lata. Wspólny marsz powinien jednoczyć, a ja jestem tylko w wiecznym doskoku między wieżą, kolejną ucieczką, a graniem na napiętych strunach. Dlatego dotykam ich kory przepraszając. A może nie tylko, bo chcę poczuć w opuszkach palców chropowatą skórę drzewa. Stanąć w milczeniu i patrzyć w górę, jak splatają się gałęzie. Jak kołyszą się liście i słońce prześwietla ich ciała. Czasem myślę, ze dobrze by było być gdzieś indziej w tym czasie. Stać na łące pachnącej jesienną trawą, albo jechać lasem wśród kolumn światła i mroku. Albo patrzyć na wodę stawu, albo jeszcze coś. Wdychać świeże powietrze, smakować zapach o każdej porze roku inny. Ale jestem tu, gdzie jestem. Dostrzegam drobiny tego świata i staram się zlepić z nich jakiś obraz, by nie zwariować. A potem znów przekroczyć próg z tęsknotą wyglądając przez okno, kiedy słońce rozpala drzewa pomarańczem. Ale struny muszą zagrać. Muszę opowiedzieć, co znaczy prawda i kłamstwo. Czym jest zło i dobro. Czym jest miłość i śmierć. Bo pewne rzeczy muszą zostać powiedziane, choć czasem struny zaciskają się do płaczu, a głos więdnie. Choć czasem zaciskają się pięści w bezwiednej złości. Ale czy byłoby to jeszcze prawdziwe, gdyby tego nie było? Kim bym się stał stojąc na skraju światów…?  





























 

Komentarze

  1.  " I wiem, że mam nieistniejące oczy, jakbym był i nie był w tym miejscu i w tym czasie. (...)
    Jestem słowami, które czytam i czasami, w których zostały wypowiedziane. " Przepiękne. Jeszcze z tą muzyką i zdjęciami, szczególnie pierwszymi z mgłą i ostatnimi, z niebem... Zachwycające 💙 A na końcowym zdjęciu widzę tą strunę. Albo zapis głosu, wybrzmiewającego w ciszy. Bo czasem pewne słowa muszą wybrzmieć, tak jak napisałeś. To jedna ze składowych świata, jedna z tych trudniejszych. Tym bardziej skomplikowana, jeżeli z jakiegoś powodu, a nie z naszej winy nie dociera do odbiorcy słów. Ale to już inna kwestia. Niech struny wypoczną, przed nimi kolejne wyzwania. Na szczęście stosunkowo krótkie przed kolejną możliwością bycia gdzieś indziej... Dobrego czasu, Witku. Łapmy te drobinki, oby codziennie ich było tyle ile jest pięknych, kolorowych liści w Twoich kadrach powyżej :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasami trzeba wypowiedzieć słowa. Albo do siebie, by sobie coś uzmysłowić, albo komuś innemu, by wreszcie padły i albo coś rozpoczęły, albo zakończyły. Albo tak zwyczajnie, po ludzku, by przerwać ciszę.
      Ale to prawda Elu, że często nasze słowa są ignorowane. Może ich jest za dużo wokół i w tym hałasie zbyt łatwo jest je ignorować? To trudny temat. Skomplikowany. Tak, jak wszystkie relacje między ludźmi.
      Uśmiecham się, bo w tej smudze samolotu faktycznie dostrzegłem strunę, ale nie pomyślałem o wykresie dźwięku - dziękuję Ci za to spostrzeżenie - świetne!
      Mam nadzieję, że nasyciłaś się choć trochę kolorami jesieni i lżej teraz trochę. Zasłużyłaś :))
      Macham do Ciebie przez ciemność i listopad :)))

      Usuń
  2. Chyba nie można piękniej i pełniej, choć w niewielu słowach, napisać kim jest lub raczej kim powinien być nauczyciel. Wiem Witku, że to nie tylko o tym, ale dla mnie to właśnie clou wpisu. Myślę sobie, że ci młodzi ludzie mają ogromne szczęście, że właśnie kogoś takiego spotkali w swym życiu. Nie wiedzą tego jeszcze, ale być może kiedyś docenią i wspomną belfra sprzed lat. W sumie chyba Ci zazdroszczę, bo to co robisz ma sens. Nie to co moje bzdurne przewracanie kartek papieru w poszukiwaniu sensu i setek paragrafów nikomu niepotrzebnych.
    ” Muszę opowiedzieć, co znaczy prawda i kłamstwo. Czym jest zło i dobro. Czym jest miłość i śmierć. Bo pewne rzeczy muszą zostać powiedziane” Bo ktoś musi im to powiedzieć. Musi. Nawet w tym popapranym czasie, a może właśnie tym bardziej dlatego. Struny i gra, słowa i muzyka, niby inna materia, a jednak można komponować zdania i napisać dźwięki tak lekko i z wdziękiem, nawet jeśli mają bardzo gorzko – cierpki smak.
    Dla mnie Witku żadne drzewo nie jest banałem ani nawet spadający liść.
    „Uśmiecham się, bo poznawałem je długi czas maszerując przez zimy i jesienie, wiosny i lata.” Piękne, naprawdę piękne. Ja też się uśmiecham po raz kolejny patrząc na zdjęcia. Jest lekka mgła, jest złoto jeszcze kapiące pod baldachimem błękitu. Ta mała drobinka na zdjęciu nr 20 po prostu mnie wzrusza. Nie wiem czy jeszcze będziemy mogli cieszyć się pogodą, ciepłem i urodą wszystkich drzew, ale i tak październik był wyjątkowo łaskawy w tym roku. Ja osobiście też czuję niedosyt barw i kolorów jesieni i nic na to nie poradzę. Ciągle mi gdzieś umyka ,a ja łapię kadry w pędzie.
    Życzę Ci Witku więcej czasu dla siebie i mniej napiętych strun. Uśmiechu i dobrego światła:)))
    Ps. Dziękuję za Oldfielda. Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Elu, przepraszam Cię, że tak długo trwała odpowiedź na Twój komentarz, ale "cuda na niebie i ziemi się dzieją". A mówiąc normalnym językiem - chciałbym, by moja odpowiedź miała ręce i nogi i nie była tylko zlepkiem nic nieznaczących zwrotów. A teraz do rzeczy :))
    Tak, masz rację, zamysł wpisu był inny. Ale nie winię Cię, że tak na niego popatrzyłaś i tak go odczytałaś, bo przecież to Twoje odczytanie. Nie mam prawa w nie ingerować. Mogę jedynie dopowiedzieć kilka słów, ze sama nie powinnaś patrzyć na swoją prace w ten sposób. Bez Twojego patrzenia w paragrafy i mozolnej, benedyktyńskiej i mrówczej pracy nastąpiłby chaos. Zatem ustalmy - każdy z nas jest potrzebny :)) Każdy z nas w innym wymiarze, w innym kierunku. A że sarkamy na swoją pracę? Jesteśmy zmęczeni i zmianami i nawałem roboty i niepewnością, co dalej. I to chyba clou tego, co jest w naszym życiu. Bo nie łudźmy się, że praca nie wchodzi do naszego życia z buciorami. Ba, ona tupie w wielkich ubłoconych trepach żądając wejścia do salonu i wyciągnięcia nóg na białym, koronkowym obrusie po babci czy cioci. Rzecz w tym, by zachować równowagę. Sama wiesz, jakie to trudne. Sama wiesz...
    Bardzo mi się podoba Twoje stwierdzenie o popapranym czasie. Ja bym użył innych słów, ale się wstydzę :D
    Drzewa nie są banałem. Inaczej - dla nas drzewa nie są banałem. Ale znam ludzi, którzy inaczej na drzewa patrzą. Drzewo, to drzewo i tyle. Przyszłe deski, czy coś, co kiedyś posłuży jako opał. A dla mnie, czy też nas, to cały konkretny świat. Inny, bo przecież mniej znany od tego naszego ludzkiego. A właśnie takie zdjęcia w pośpiechu chciałem pokazać. Tych kilka drzew, tę łąkę, na której jeszcze niedawno stały stare budynki w których funkcjonowały biura i "przybytek rozkoszy" z paniami i ich opiekunką. Tył szkoły. Wszystko zależy od spojrzenia, prawda? Pokazania. Napięcia tej struny, która jest w nas, by coś zagrało wewnątrz. Może i w ludziach, którzy zobaczą, usłyszą.
    I wiesz, uśmiecham się, bo to takie anegdotyczne - fotografuję sobie i podchodzi starsza pani z panem. Obydwoje oceniłem na wiek powyżej lat osiemdziesięciu. I pani (pewnie odważniejsza) pyta - a co pan tam fotografuje? Słyszę w głosie (a mam trening w słuchaniu) ciekawość. Alenie tę złośliwą z cyklu - "a co tu chcesz, zaraz zadzwonię do prezesa czy innego ojca dyrektora" i będziesz miał za swoje, ale taką zwykłą, ludzką ciekawość. Więc uśmiecham się i mówię. Wie Pani, ze światło maluje takie cienie i jasne plamy, które trudno uchwycić. Które ruszają się i to jest bardzo ładne. I fotografuję kolory, które właśnie wtedy zaczynają żyć pod wpływem słońca, które nie jest intensywne, a właśnie takie ładne, leniwe. I fotografuję liście, które mają tak piękny kształt, który warto zachować na fotografii, bo zapomnimy o nich na kilka miesięcy. I wiesz, widziałem jak staruszkowie słuchają. Starszy pan się uśmiechnął. I było w tym uśmiechu tyle ciepła i zrozumienia. I...muszę to powiedzieć - odkrycia na nowo świata. Widziałem w oczach tych ludzi zdziwienie, ze faktycznie, oni widza to samo, a przecież nie widzieli, choć znali to wcześniej. Być może przypomnieli sobie inne drzewa, z innego czasu i z innych, tych dawnych jesieni? Nie wiem. W każdym razie starci państwo podziękowali, a ja jeszcze chwilę stałem i fotografowałem (no dobra, gimnastykowałem się, bo wiesz, jak to wygląda). Masz też pewnie podobne doświadczenia i podobne rozmowy. Czasem są one zaskakujące, czasami mniej oczywiste. I czasami oprócz zdjęć niesiemy do domu coś więcej w sobie, co trudno nazwać, choć wiemy, ze warto to chronić. Staruszkowie jeszcze stali i patrzyli, a potem pożeglowali w swoją stronę. Ja tez poszedłem posłuszny zegarowi i rytmowi dnia.
    Dziękuję Ci Elu za Twoje słowa. Uśmiecham się, kiedy je czytam. Tyle w nich dobrego spojrzenia i tyle zrozumienia, ze mogę tylko odpowiedzieć - DZIĘKUJĘ! I stojąc w północnej części wieży pomachać do Ciebie przez mrok i wysłać dobre, jasne i ciepłe myśli przez listopadową noc :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie wszystkie te drzewa wysokie i strzeliste, te krzywe zawsze się usuwa, a przynajmniej z miejsc reprezentacyjnych. W sumie nie ma się co dziwić, że taki "Krzywy Las" staje się miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć w drodze nad morze. A u mnie w lesie są takie miejsca, gdzie rośnie bardzo dużo krzywych drzew, nie zostały wcześniej usunięte, tylko porosły takie olbrzymie. Szkoda tylko, że to sosny, jedna stara poddała się właśnie ostatniej jesiennej burzy - nigdy nie będą miały okazji dożyć naprawdę sędziwego wieku. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mnie złości, że wycina się drzewa krzywe. Tak, wiem i rozumiem, że bezpieczeństwo, że estetyka, że sto różnych "ale" . I potem idzie się lasem który z naturalnością ma tyle wspólnego, że rosną drzewa. Las, to w pewnym stopniu chaos - podobnie jak nasz organizm. Chaos, który jednak współpracuje, żyje i reaguje. Zresztą, co ja tam będę bzdurzył, Ty mieszkasz w prawdziwym, pięknym lesie, to sama wiesz. Zawsze pocieszam się, że w Hiszpanii nie rosną lasy naturalne. Wszystkie zostały ścięte na galeony. O Krzywym Lesie czytałem, ale nie byłem. Ciekawostka, choć i u nas (masz rację) są takie obszary z wykrzywionymi, sękatymi drzewami. I dobrze, bo w tym ich urok :) Pozdrawiam Cię również bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  5. Jeśli jesteś słowami, to kim się stajesz, gdy słów nie ma? Nikim? Znikasz? Przez chwilę nie istniejesz? Oj, jak łatwo przyczepić sobie etykietkę, taką ładną jak ta ze słowami. Tylko, że chwile bez słów wszystko psują, prawda? Bo czym wtedy człowiek jest? Czy zmienia się w pustkę.
    Zdjęcia ładne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Aniu...uśmiechnąłem się. A wiesz czemu? Bo przecież to, że nie mówię, nie oznacza wcale, że nie mówię w sobie, w środku, w głowie - jeśli wolisz. Większość ludzi żyje tzw "strumieniem świadomości". Joyce, Faulkner czy Wirginia Woolf całkiem udanie próbowali odtworzyć tę ludzką cechę myślenia wielowątkowego i wieloaspektowego. Bo to nie tylko obrazy, ale i słowa. Taki strumień jest nieustający. Więc pewnie jeśli zamilknę, to na zawsze. I wtedy nie będę istniał. Względnie, przybiorę inną formę, ale to już spekulacje :))) Ale ładnie mnie chciałaś zagiąć, więc się ogromnie cieszę, że o tym wspomniałaś.
      No i ciesze się, ze zdjęcia Ci się podobają. Z konieczności właśnie takie, ale dobrze, ze w ogóle są.
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i macham przez mgłę i listopad :))

      Usuń
    2. Oj, oj, niegasnący? Czyżby? Wybacz, wątpię. Bo sama mam przerwy w tym strumieniu. Nie gadam w głowie przez cały czas. Więc co, jak nie gadam to mnie nie ma?

      Usuń
    3. "Od wątpienia zaczyna się twórcze myślenie" Twoje prawo wątpić zwłaszcza w czyjeś zdanie. I dobrze, tak powinno być. Myślę, że mamy różne doświadczenia i jak to bywa jesteśmy do siebie podobni, ale i różni. Zatem Ty masz swoje spostrzeżenia, ja mam swoje. I niech tak zostanie, że czasem się ogień słowa tli, czasem "bucha jasnym płomieniem". A że może zgasnąć? Może, tu się z Tobą zgodzę. Są techniki, które na to pozwalają. Na pewno jest to medytacja. Niestety, nie potrafię medytować.Miłego, spokojnego wtorku dla Ciebie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty