Do ściany...

 

Lisa Gerrard & Marcello De Francisci — 'Until We Meet Again'

                      Bądź mężczyzną. Bądź mężczyzną, bo nie jesteś już małym chłopcem, ani młodzieńcem z pretensją do golenia się, choćby i raz na dwa miesiące. Musisz dźwigać, bo wszyscy dźwigają, musisz wierzyć, bo wszyscy wierzą. Niechby to był Bóg z jego siedmioma imionami, albo i wir powietrza, który głaszcze trawę. Ale musisz być mężczyzną, to znaczy tym, który odwraca twarz do ściany. I nie słuchaj tych, którzy mówią, że płacz przystoi mężczyźnie. To tylko gadanie w szeleszczącym języku, który dla obcokrajowca brzmi tak, jakby wiatr poruszał liście. Może w serialu o złamanym sercu, albo na tanim papierze książki z kolorową okładką. Może w kawiarni nad sojowym latte albo w kinie, kiedy śmierć zabiera.  Ale nie wierz zapewnieniom. Nie wierz zapewnieniom kobiet, które rozumieją, ale wewnątrz gardzą mimo zapewnień. Ich delikatny dotyk dłoni nie ma powabu kochanki, a matki-pocieszycielki. Dlatego odwróć twarz. Musisz się jeszcze wiele nauczyć, to znaczy spychać płacz tam, gdzie jego miejsce. Do wewnątrz. To wyrzeźbi twoją twarz. Powoli dłuto wgryzie się w ciało. Dobrze, można zrobić wyjątek i zagryźć wargi, to jedyne ustępstwo, na które można liczyć. I nie ufaj wszystkim guru tego świata. Pozytywnie nakręconym, szajbniętym wyszczerzom, ani też szukającym zen i nirwany. Bo zawsze już stąpać będziesz po kruchej granicy szukając równowagi. Której i tak nie utrzymasz. Będziesz ją przekraczał z upodobaniem i lękiem, z ciekawością i nadzieją, z bólem i rezygnacją. Chciałbyś innej definicji życia? Tak, jest jeszcze wschód słońca ponad dachami. Jest jeszcze błękitny cień trawy, w której chowa się noc. Są jeszcze chropowate pnie drzew i muzyka zamknięta w samotności wieczoru. Jest też wiatr, który dmie w żagle i pieni korony drzew. I jest ogień w wiecznym ruchu i niezatrzymaniu. I zieleń. Tak, jest jeszcze zieleń, którą dostrzega się mimochodem paląc papierosa, albo stojąc bez słów, bo cóż innego można w takiej chwili. Będziesz uciekał i wracał, burzył i budował. Mówił i milczał. Falował naprzemiennie i powtarzalnie. Umierał i odradzał się. Tak ci się będzie zdawało. I tęsknił, ale nie możesz o tym mówić. Aż któregoś ranka przetrzesz dłonią lustro zaparowane od gorącej wody, jak robiłeś to setki razy. Dostrzeżesz zmarszczki i swoje ciągle niezmienione oczy. A w nich chłopaka, który obejmuje potłuczone kolana dłońmi i trzyma źdźbło słodkiej trawy w ustach…. 




















Komentarze

  1. Wow! Jak cudnie!
    Muzyka moja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Polu, bardzo się cieszę, że Ci się podoba. A z muzyką...nazwijmy to przypadkiem, który okazał się dobry :)) Pozdrawiam Cię serdecznie!!

      Usuń
  2. Gorzki tekst Witku i trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. Jest w nim gorycz, zawód, złość. Nie umiem spojrzeć na świat męskimi oczami, ale to przecież nie tak jest naprawdę. Każdy z nas jest substancją złożoną, choć alchemik tworząc poszczególne życia różną gramaturę zastosował. Dosypał do tygla cały worek cech i śmiał się przy tym, że rozdaje nierówno. Wiem, wiem wychowanie, stereotypy, ale wiesz co - chrzanić to! Tak właśnie chrzanić to dobre słowo, choć mogłoby być inne. Najważniejsze, że gdzieś, kiedyś „ jest jeszcze wschód słońca ponad dachami. Jest jeszcze błękitny cień trawy, w której chowa się noc”, a odbicie w lustrze nie odwraca oczu, a „obejmuje potłuczone kolana dłońmi i trzyma źdźbło słodkiej trawy w ustach…” Też pamiętam ten smak...
    Zdjęcia Witku, choć wydają się przypadkowym zbiorem, mają jedno wspólne – słońce, którego tak bardzo nam ostatnio brak. Dlatego dziękuję za to cudnie ukryte wśród ramion drzew, suszące płatki przebiśniegów, dające życie pierwszym listkom, oświetlające wesoło szyny czy oszronioną trawę o poranku. Bezcenne dla mnie obrazy.
    Marzec jak na razie nie rozpieszcza pogodą, więc życzę Ci więcej takich chwil ze słońcem i uśmiechu na dokładkę. Macham z deszczowej dziś Łodzi :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację Elu. To gorzki tekst. Chciałbym bardzo, by powodem była banalna pogoda, albo przedłużająca się zima. Jednak życie nie jest takie proste, by zwalić na pogodę. Sam sobie zadałem pytanie, czy warto wstawiać taki tekst. Ale nie znalazłem powodu, by tego nie zrobić. To jednak tekst przewrotny, bo...bo taki miał być. Nie byłbym sobą, gdybym nie zostawił furtki w postaci słońca, trawy i tego, ze istnieje za murami (gdziekolwiek pracujemy) świat inny. W którym jest i śpiew ptaka i zimna ławka w parku, czy okazyjnie mijane drzewa. No zdanie wieńczące pokazuje, że w każdym z nas jest ktoś z odrapanymi kolanami, czy kokardami we włosach. Bo piszę o mężczyźnie, ale jak zwróciła mi uwagę pewna mądra osoba, to tekst uniwersalny, który odnosi się do ludzi ogólnie. Może. Wolałem napisać ten tekst, jak facet nie narażając się na błędy i wypaczenia :))
      Elu, bardzo, bardzo Ci dziękuję. Zwłaszcza za alchemika! Dziękuję Ci również za cierpliwość. Wiem, ze powinienem częściej wstawiać wpisy. Ale trudno mi - sama wiesz, jak jest. Macham do Ciebie z lekko zmrożonych wczorajszym śniegiem Tychów :)))

      Usuń
  3. Witku, pięknie to napisałeś. I zdjęcia cudowne, szczególnie przebiśniegów. Zastanawiałam się nad słowami, jakie mogłabym tu jeszcze umieścić, ale zamiast tego ... przytulam. Tak po prostu 💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, dziękuję Ci za przemilczenie. Więcej ono znaczy, niż elaboraty, których los jest łatwy do przewidzenia. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. I macham do Ciebie przez ciemność :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty