Droga wycieczko...

 

                Droga wycieczko, po prawej są zielone wzgórza, po lewej wzgórza zielone. A droga płynie przez środek kurzem i przydrożnymi kamieniami. Nic wam nie powiem oprócz tego, jak stare są te skały i w jaki sposób powstawały. Nie jestem pewien, ale prawie na pewno nie było to dotknięcie boskiej istoty, ale proces, który toczył się na styku płyt tektonicznych, których drgania wypiętrzyły dno morza. Oczywiście wszystko rozumiecie, więc patrzcie przez brudną szybę, jak mija świat zakrzepły w krajobraz niezmienny. Nie musicie się do niego przyzwyczajać, bo i tak interesują was inne sprawy, niż miliardy skorupiaków, których ciała opadały na dno, by wystrzelić po latach ze słonej wody. Po prawej stronie będziemy mijali stację benzynową, na której się zatrzymamy na piętnaście minut. Tylko proszę pilnować czasu i sikać wahadłowo. I nie kupujcie energetyków, bo czas jest ważny w zwiedzaniu kolejnych miejsc.

A ja nie mogę zamknąć oczu patrząc na zieleń wzgórz, na wioski rozlane w dolinach, na wieże kościołów wszystkich wyznań, które roszczą sobie prawo do nazwania Boga którymś z Jego imion. Tak, jestem tu z przypadku, choć mógłbym pomylić to z litością, choć raczej była to konieczność. Zmiana opiekuna, który żył w radości pojechania w daleką podróż. W myślach zapewne były plany i przedsięwzięcia. W myślach robiony był porządek i puste miejsce na krajobrazy. A tu zmiana, która wywróciła wszystko dnem do góry i oto siedzę dziwiąc się przypadkowi, doszukując się haczyków w umowie, której nie widziałem na oczy. Być może był to cyrograf podpisany krwią. Być może były to słowa gładko rzucone na wiatr. Nie wiem. Wstyd mi tylko, że zająłem czyjeś miejsce. Jak zawsze. Jak zawsze nie z pierwszego wyboru, a z doskoku, bo przecież wiele wart nie jestem. Chłonę więc ile mogę, bo prawo homeostazy jest prawem dla wszystkich, a natura nie lubi próżni. Może będę więcej wart, kiedy będę miał w pamięci zielone wzgórza i drogę przez równiny? Nie wiem. Ale staram się, jak zwykle się staram pochłonąć wszystko przez zakurzone i brudne szyby. Mam też marzenia, które nie wygasły, by wejść na jedno z tych wzgórz i dotknąć kamiennych żeber góry. Bo widzisz, kiedy morze opadało, nie robiło tego z dnia na dzień. Mijały setki lat, a fale przyboju rzeźbiły w wapieniu linie, które nawet po latach są widoczne. Chcę dotknąć takiej linii, by poczuć pod palcami ciężar lat, opadanie trylobitów, ciepłe morze szumiące tam, gdzie dziś wieje wiatr i falują trawy. Ale trzeba cierpliwości i czasu, którego zawsze brak. I samotności w drodze przez trawy. Wiem, że będzie taki moment, którego nie mogę przegapić. Nie mogę zaspać. Nie mogę zamknąć oczu. Bo kim bym był nie dotykając obcej ziemi? Kim bym był nie dotykając wapiennego kośćca ziemi? Nie próbując nagiąć języka do języka ludzi, którzy tu żyją? Nie obserwując ich życia, domów, gestów? Bo przecież nie zasługiwałem na to, a jednak jestem, dziwnym zrządzeniem losu. A jeśli to zrządzenie losu ma swój cel? Swoje założenia, ciemne paragrafy, tajne klauzule porozumienia? To nic, to nic. Będę dalej się uśmiechał, bo jeszcze oddycham. I myślę sobie, że to ostatni zakątek Starego Świata, gdzie oddawano cześć nieznanym bogom na szczytach zielonych wzgórz. Gdzie płonęły ognie dla bezimiennych sił, bo ludzie czuli siłę ziemi zmieszanej z wapiennym dnem morza. Wróżyli z podmuchów wiatru i dymu strzelającego w niebo. Ja też powróżę z zielonych wzgórz. Ja też powróżę z falowania łąki. Jeśli mi się uda bo los, jak wiesz, jest kapryśny. Może wtedy stanę się kimś więcej, niż opcją, niż zastępstwem, a wypełni mnie zielone falowanie, błękit ponad wzgórzami i cisza rozlana morzem…



























 

Komentarze

  1. Wyobrażam sobie Witku Twoją radość. Nie, nie z samej wycieczki, ale z tych zielonych, pagórkowatych wzgórz, bezkresnego nieba i szczytów sięgających miękkich i pierzastych chmur. Nieprawdą jest, że nie zasłużyłeś. Czy te wszystkie wiosenne godziny spędzone w zamknięciu nie są wystarczającym powodem byś mógł zmęczone literami oczy nasycić jeszcze intensywnie zielonym kolorem? Byś mógł bujać beztroskimi myślami w błękicie? Byś mógł zamknąć oczy i wciągnąć najmocniej jak można głęboki oddech, by świeże powietrze napełniło płuca aż do trzewi?
    Nie możesz myśleć inaczej, po prostu nie możesz...
    A że młodzież inne ma plany na spędzanie wspólnych chwil? Cóż niech cieszą się beztroską, swoją bliskością i wolnością póki ich młodości nie zabierze bezwzględny czas.
    Ogromnie się cieszę, że tam byłeś. Zdjęcia wydaje mi się, że w większości zrobione z autokaru, pokazują piękną drogę naprzeciw przygodzie. Wspaniałe krajobrazy do zapatrzenia :)))
    Dziękuję Witku z całego serca i macham do Ciebie siedząc już dosłownie na walizkach. Dobrego i spokojnego zakończenia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radość Elu - pięknie to brzmi. I mnie się wydawało, że będę się tak cieszył. A jednak wcale się nie cieszyłem. Nie skakałem, nie klaskałem w dłonie. Stałem oczarowany. Znam Rumunię, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy widze ten krajobraz. A jednak tamto, to było dawniej, gdzie liczyła się tylko nitka drogi i cel, który był gdzieś za horyzontem. Byle dalej i dalej. A teraz, kiedy przyszło mi oddychać tym powietrzem, kiedy przyszło mi jeść ich biały chleb spokorniałem. I wiesz co mnie uderzyło? Ludzie mówili - o, widoczki jak z Windowsa XP. Zabrakło mi radości, ale to nic. Był spokój, którego bardzo potrzebowałem.
      Nie zasłużyłem Elu - to nie przekora, a raczej wnioskowanie. Może też cytowanie zdań kilku osób? Kto wie... Nie mogę na ten temat wiele mówić, ba, nie trzeba mówić. Ale ja wiem. I ta moja wiedza jest gorzka. Cóż, bywa. Ale też prawdą jest, że potrzebowałem wyrwania się. Zapewne wiesz, o co chodzi, bo kiedy odpowiadam, Ty już nie na walizkach jesteś, a daleko, daleko :))
      Elu, spokoju, dobrych ludzi z uśmiechem, kadrów, światła i tego, czego się szuka daleko, daleko od domu :))))
      Ty zasłużyłaś :))))

      Usuń
  2. A ja myślę, że zasłużyłeś. I że jesteś warty dużo więcej niż Ci się wydaje. Jesteśmy nauczeni deprecjonować swoją wartość i osiągnięcia w imię źle pojętej skromności. Boimy się pomyśleć o sobie dobrze, żeby się nie przyzwyczajać, nie wywyższać, nie urosnąć za bardzo we własnych oczach... A może czasem jednak powinniśmy pomyśleć o sobie dobrze, pozwolić sobie na czerpanie z życia. Wiesz, że zasługujesz na to co dobre, dlatego że jesteś? Tak po prostu. Ja wiem, że realizm, naturalizm, skromność i ascetyzm. Ale może czasem trzeba to odłożyć na bok i cieszyć się tym, co w prezencie dostaniemy od życia. Tego Ci potrzeba, tego wszystkiego jesteś warty i zasłużyłeś. Koniec i kropka :) Czerp i chłoń to co dla Ciebie dobre, co cieszy oczy, co sprawia że się uśmiechasz, Witku. Masz jedno życie i nie ma nic złego w cieszeniu się chwilą. Pozwól sobie na to, możesz :) A zdjęcia zachwycające 💚 Mam nadzieję, że będziesz miał okazję nieraz jeszcze podziwiać takie piękne widoki. A może nawet ładniejsze :)) Przesyłam Ci dobrą energię w ten duszny i upalny wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to trudny temat. Samoocena i skromność. Ale daleki jestem od oceny siebie, bo przecież nie o to tu chodzi. Jest dużo prawdy w tym, co piszesz o radości, chwytanym dniu, czerpania z tego, co dał los. Ja jednak patrzę trochę inaczej. Czemu? Bo wyznacznikiem dla mnie zawsze była praca. Tak trochę idę w stronę ewangelików, którzy zmienili oblicze chrześcijaństwa przesuwając ciężar gatunkowy właśnie na pracę. Na coś, co kształtuje itd. Dlatego słysząc dookoła "daj, daj, daj" krzywię się. Lubię mieć świadomość, ze jednak zapracowałem. Że nie byłem tylko "przypadkiem", który powinien być wdzięczny losowi. Takie gorzkie może trochę to moje myślenie - wiem. I wiem, że tak ładnie optymistycznie napisałaś, starałaś się, żebym się uśmiechnął. Tak, zrobiłem to :)))
      Bo generalnie zgadzam się z Twoim podejściem - mamy jedno życie.
      I już niedługo bez obciążeń będziemy mogli zająć się swoimi sprawami. To jest coś, prawda?
      Jest okropnie duszno i parno. Trzeba pomyśleć o miejscach, gdzie jest piękny cień, albo wieje. I już niedługo będzie można tam być. Z tą myślą naładowaną radością oczekiwania (to wysoka energia, większa niż spełnienie) macham do Ciebie :))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty