Okiennice...
Maria Raducanu - Cantec de leagan
* * *
Czy myślisz, że mógłbym
żyć
tutaj mógłbym żyć prostując
codziennie ścieżki
aż wydeptałbym ślad w trawie
niebieskiej
o poranku, kiedy szkli się rosa
a dachy miasteczka wyglądają tak
jak ze starej ryciny
Pewnie hodowałbym pomidory, które lubią tę ziemię
tak samo, jak lubi ją mała domowa winnica
oplatająca ganek i myśli
stają się wtedy uśmiechnięte do słońca
A przecież ziemia lubi dotyk dłoni
ich pracę i sól potu
umiałbym nasączyć nimi ogród
podlewałbym go codziennie patrząc
jak rosną lata i przemijają pokolenia
pomidorów, ogórków i papryki
a pies spałby na ganku ruszając uchem
wiernie nasłuchując moich kroków
I pomalowałbym dom na błękitno, bo tu
nikogo to nie razi
i zamykałbym okiennice, kiedy wiatry wieją
by usłyszeć ich stukot przez sen
Zestarzałbym się i przestał zwracać uwagę
na szczegóły,
na pozorne przeciwieństwa,
które pochodzą z jednego pnia
jak my wszyscy
Patrzyłbym na ludzi szukając piękna i podziwiając brzydotę
czyli nieskończoność
stojąc przed domem albo siedząc na starym krześle
malowanym błękitną farbą
ucząc się świata od nowa
obcych słów
oddechu
smakowania
płynących minut
Czy myślisz, że mógłbym
żyć...?
💙💙💙
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)))
UsuńNa niezwykły spacer zabrałeś mnie Witku, bo zdjęcia wciągają niczym magnes do środka. Bardzo autentyczne, czyli dokładnie takie jak lubię. Zastanawiam się tylko czy oni tak chodzą na co dzień odświętnie ubrani czy była ku temu okazja. Muzyka dodaje klimatu słowom, które misternie splotłeś ze sobą, by płynęły lekko w ciszy i błękitnym zamyśleniu o pomarszczonych dłoniach, czerwonych pomidorach, uśmiechu i drodze usłanej brukiem.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy bym się tam odnalazła, czy Ty byś znalazł swój azyl, ale z pewnością poczułeś oddech ziemi i całe jestestwo życia w tym krańcu świata do niedawna całkiem zapomnianym.
Całość bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam ciepło, już nie upalnie, ale za to z mojego zakątka świata i wiesz doceniam, jak słońce budzi się i usypia pod naszym niebem.
Mam nadzieję, że cały ciężar już opada powoli na dno, a walizka w kącie się uśmiecha z nadzieją na podróż, czego Ci życzę Witku z całego serca :)))
Elu, jedno ze zdjęć wśród tłumu pokazuje mężczyzn w charakterystycznych kapeluszach. I faktycznie, pasterze tak chodzą ubrani. Natomiast ci ze zdjęcia w pięknych, odświętnych strojach, chyba robili sobie zdjęcia u fotografa, bo kobieta przegląda odbitki. Więc sądzę, że mogło to być takie małe, rodzinne zdjęcie na pamiątkę. Co ciekawe, kiedy zrobiłem zdjęcie, Pan ukłonił mi się i podziękował.
UsuńKraina od wieków zapomniana i dzika, choć o bardzo strategicznym charakterze. A kulturowo mieszanka najmożliwsza z niemożliwych, bo i elementy niemieckie, francuskie, węgierskie, tureckie i Bóg raczy wiedzieć, jakie jeszcze.
Czy mógłbym? Nie wiem. Kilka razy już byłem w Rumunii, więc trochę te tereny i ludzi znam. Bardzo życzliwi, choć trochę nieufni, bo to górale. A górale wszędzie są tacy sami :D Trochę się śmieję, ale na pewno nie można odmówić klimatu tamtemu miejscu i pewnej swojskości.
I faktycznie, poczułem ziemię, co jest dla mnie ważne. Zawsze to jest dla mnie pewien wyznacznik "dobrych miejsc". Trudno się odpoczywa na takiej wycieczce szkolnej, bo oczy trzeba mieć dookoła głowy, ale znalazł się moment na oddech, którego potrzebowałem. Zwłaszcza w końcówce roku. Zwłaszcza...
Moja walizka jeszcze się nie szczerzy, bo się zepsuła. Odpadło kółko, więc trzeba nową. Oczywiście niebieską, bo jak inaczej?
Pozdrawiam Cię Elu bardzo, bardzo, bardzo serdecznie :)))))
Tam Twój dom gdzie serce Twoje... Tak mi się nasuwa gdy patrzę na te piękne miejsca i na Twoje słowa. I tak mi się też nasuwa gdy idę brzegiem morza lub górskim szlakiem. I czuję że to są miejsca gdzie jest moje serce, gdzie w pewnym sensie przynależę. I zastanawiałam się nieraz czy mogłabym tam mieszkać. Czy to nie byłoby zbyt piękne? Czy pewnego dnia nie obudziłam się z przykrym poczuciem, że te piękne miejsca stały się zbyt zwyczajne wraz z nadejściem zwykłej codzienności? I gdzie ja bym wtedy uciekała od rzeczywistości? Chyba obawiałabym się, że miejsca będące dla mnie oazą stracą urok, stracą na wartości i ja sama zostanę pozbawiona ostatnich miejsc, które dają mi schronienie i poczucie przynależności a jednocześnie wolności. Miejsc, w których czuję życie. Chociaż chęć, by "rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady" często pojawiała się u mnie w głowie w ciągu minionego roku i niejednokrotnie miałam ogromną ochotę minąć betonowy moloch i jechać dalej, nie zatrzymując się, aż dotrę w zieleń i ciszę. Nawet tam, gdzie czeka oldschoolowy prysznic z paskudną zasłoną:) Kto wie, może w najbliższym czasie będzie możliwość aby znaleźć się w jakimś wyjątkowym miejscu? I żeby porozmyślać czy mogłoby się tu zamieszkać? Albo nie myśleć o niczym, tylko po prostu chłonąć... Takie życzenia wysyłam do Ciebie, Witku. Jeżeli tylko byłaby to jedna z tych rzeczy, które mogłyby Cię uszczęśliwić to niech się spełnią :)
OdpowiedzUsuń