Okno...

 

              

Więc dlaczego teraz? Nie wiem. Miałem wcześniej napisać, ale wiesz, jak to jest. Każda pora, oprócz tej wybranej, wydaje się zła, a słowa przecież spływają ciągle. Budzą się w nieoczekiwanej chwili. Tak właśnie, jak teraz. Tak jak na wydmach i wtedy, kiedy idę plażą naprzeciwko łuny wschodu. To śmieszne, wiesz, bo przecież wcale nie chciałem tu być. Czekałem i czekałem, a kiedy przyszła pora wyjazdu zdałem sobie sprawę, że już tego nie chcę. To tak, jakby zbyt długie czekanie zniszczyło wszystko. Może nie powinno się tak długo czekać? Albo czekać w ogóle. Na wszystko. Na podróż, na pieniądze, na ludzi, na ciszę, na miłość. Nie czekać. Bo potem stoi się w oknie i pyta samego siebie, po co to wszystko. Bo po co? Ty wiesz? Milczysz. Ja też nie wiem i milczę. Cisza rozlała się, bo tego pragnąłem. Bo tego chciałem. I dlatego teraz stoję w oknie i znów zapalam świeczkę dla zagubionych. A przecież wcale im nie pomogę. Ja tylko zapalam świeczkę – cieniutki promyk na wietrze, chybotliwą ścieżkę światła by pokazać, że ciągle jestem. Że trwam. Patetycznie, prawda? Ale jak nazwać oddech naprzeciwko szyby, kiedy wieczór się skrada? To trwanie. Wygodne, wiesz? Wygodne, bo patrzę jak mijają godziny, upływa czas. Fale przychodzą i odchodzą, tak samo jak ludzie, którzy na plaży szukają odpoczynku. Przychodzą rozdrażnieni, a potem kładą się na swoich kocach otoczeni parawanami. Piją piwo, wódkę, kawę w plastikowym kubku. I mówią, mówią, mówią. I krzyczą, dużo krzyczą. A ja nie mogę. Nie umiem, zapomniałem jak się krzyczy. Dlatego milczę naprzeciwko okna zamiast krzyczeć prosto w rozlany horyzont. Tak jest lepiej. Po prostu lepiej… 
















 

Komentarze

  1. Witku, dobrze Cię znów czytać. Choć z tego co piszesz, nie jest tak jak powinno być. Niestety znam ten stan... Oddychaj, chłoń przestrzeń, daj sobie czas. Wszystko się zmienia, przychodzi i odchodzi. Jak przypływ i odpływ. Jak fale. Pojawiają się, rozbijają na brzegu i rozmywają, wsiąkając w piasek. Podobno po burzy wychodzi słońce... https://youtu.be/YLVwucag1tA
    Przytulam 🩵

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym słońcem Elu, to podobno prawda. Gorzej z tym, co w człowieku. Nie zawsze w nim samym tak łatwo, jak w przyrodzie. Ale przecież to znasz i wiesz, że tak bywa. Karma, fatum itd - jakkolwiek byśmy tego nie nazwali, to "coś" po prostu jest i nie daje spokoju. Choć zrobiłem wszystko, by spokój był. Pewnie za dużo myślę, ale to już chyba wyższa szkoła jazdy, by je wyłączyć. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i macham z nie tak daleka :)))

      Usuń
  2. Zastanawiałam się dość długo, bo chciałabym Ci Witku napisać tak zwyczajnie, że wszystko minie i będzie dobrze, ale wiem, że nie tak łatwo pokruszyć wyrośnięte przez tak długi czas ogromne wyrwy i skamieliny. Czasem te twory zostają w człowieku na długo. Myślę też, że ktoś taki jak ja nie powinien nikomu udzielać rad, a tym bardziej Tobie. Czekanie jest dobre, bo jest nadzieją, ale masz rację, że jeśli zamienia się w wieczność niszczy radość ziszczenia, bo odpowiedni moment już minął, bo już inne plany w międzyczasie w głowie powstały. Dobrze jednak, że wśród wszechogarniających krzyków znalazłeś swoją ciszę, bo wiesz jak to ważne.
    A zdjęcia jak zawsze zachwycają. Każde inne. Ja wybieram z otwartym oknem i świecą, bo się cieszę , że jesteś, że trwasz :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trudne Elu. Trudne jest odnajdywanie ciszy w takim miejscu. Niby każdy przyjeżdża po słońce i wypoczynek, ale każdy pewnie inaczej to rozumie. Sama wiesz zresztą, jak to bywa z tłumem. Ładnie to określiłaś "skamieliny". Tak, masz rację - jest tego sporo i pech chce, że właśnie w okresie urlopu wszystko ruszyło otwierając miłośnie dłonie. Nastał dzięki temu czas, który ładnie określa się, jako "trudny". Przeczekać? Zobaczymy. Dziękuję, że piszesz i komentujesz. Przyznam się, że mam problem z komunikacją. Nie, nie techniczny, bo jestem już w domu. Ale ogólnie - przepraszam.
      Dziękuję Ci za dobre słowa i macham do Ciebie przez sierpniowe niebo :)))

      Usuń
  3. Zbyt długie czekanie może rzeczywiście sprawić, że radości ze spełnienia już nie ma.
    Nie napiszę Ci Witku, że się ułoży, że będzie dobrze, że po burzy słońce. Nie napiszę, bo nie wiem jak będzie. Ale wiem jedno, a i Ty powinieneś wiedzieć. Jestem obok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu, że nie napisałaś tego wszystkiego. Obydwoje wiemy, jak bywa ze słowami pocieszenia. Tak, wiem Aniu. Wiem. I dziękuję. :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty