Spektakle...

 

Nulbarich - Lost Game

           Pamiętasz to miejsce, prawda? Szło się po miękkim, zimnym jeszcze, nienagrzanym piachu. Mijało się dzikie wejście prowadzące przez wydmy, a o tej porze straszące czarną czeluścią. A potem otwierała się przestrzeń z wielkim niebem i szumem. Czasami myślałem o niej, jak o zatoce, czasami jak o cyplu, a przecież była tylko naniesionym piachem przez któryś ze sztormów i powoli znów zabieraną w inne miejsce. Pamiętasz te spektakle na niebie, które działy się z wieczną niezmiennością ruchu Ziemi, kiedy zapatrzony szeptałem tak, by ruchem warg nie spłoszyć tego, co się dzieje? Tak, masz rację, tam nauczyłem się szeptać, choć ceniłem wtedy bardziej milczenie. I mamy swoje milczenia na własność. I mamy swój szept rozbity o pustkę obok siebie. Ale wiedzieliśmy przecież, że jesteśmy skazani na samotność. Bo tak nie zostaniemy zranieni. Bo tak zostaniemy zranieni. W bezszelestnym upływie czasu wszystko jest możliwe, tylko nie powrót. Może dlatego się wspomina, bo to forma sprzeciwu, buntu przeciwko wiecznemu ruchowi, w którym trwamy? Widzisz? Niepowstrzymana biel lata odchodzi. Jeszcze zajaśnieje błękit nad głową, z którego będziemy wróżyć, ale to nie będzie ten błękit. I to nie będzie to niebo. Światło stanie się ciężkie. Będzie coraz silniej kładło się na przedmiotach, będzie otulało niewidocznymi dłońmi. Takimi, na jakie zawsze się czeka, by wszystko zapłonęło. Może dlatego przeglądam te zdjęcia szukając straconego bezpowrotnie czasu. Szukając chwili, kiedy szeptałem. Szukając tej bieli lata, którą nazywamy wolnością. A przecież były chmury. Ciągnęły w tym roku jak opętane, deszcze szły na przemian ze słońcem, by znów za chwilę wszystko skryć w cieniu. Włosy deszczu, wiatr z zachodu, czerwienie słońca – spektakle bez aktorów i ja – widz, opętany chwilą i niemocą słów… 
















 

Komentarze

  1. Zawsze Witku powroty są ciężkie, a powroty z miejsc ukochanych bolą najbardziej. Dobrze, jeśli świat wytęskniony za Twoją obecnością pachnie domem i ma przyjazną twarz.Gorzej, jeśli masz przed sobą poskręcane niezrozumieniem ścieżki i nadmiar obowiązków. Mimo wszystko trzeba wejść na scenę i dalej grać rolę. Pocieszeniem, choć może marnym się dziś wydaje, jest to, że każdy spektakl się kiedyś kończy. Opada kurtyna i choć nie zawsze są oklaski, ale jest lepiej, lżej.
    Wiem Witku nie tak powinno się zaczynać "Nowy Rok". Powinny być co najmniej fajerwerki i iskierki zimnych ogni, ale życzenia przecież zawsze można i tak złożyć.
    Niech więc Cię niosą przez najbliższe miesiące Wytrwałość i Cierpliwość, by znów wrócić w to miejsce bliskie myślom, duszy, sercu. A „przestrzeń z wielkim niebem i szumem.” poczeka na swojego najwierniejszego widza i będzie cichutko szumieć tęskną melodię. Wiatr czasu obróci zegarem i znów nastanie Twój ukochany błękit.

    Nutka doskonale pasuje, ale film wprost jakby obrazował Twoje myśli. Zachwycam się zdjęciami. Najbardziej podobają mi się te ze złotymi falami. Chyba musiałeś wejść w morze :)), ale czego się nie robi dla dobrego ujęcia.
    Macham mocno do Ciebie Witku w przeddzień pierwszego dzwonka i przesyłam mnóstwo dobrych myśli. Na zapas :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Elu, wszedłem w morze, by uzyskać taki efekt. Próbowałem z różnych stron robić zdjęcia, ale tylko wejście w morze daje taki efekt. Niestety, bo sprzętu wysuszyć się nie da, więc jest i ekwilibrystyka i strach, że wszystko pójdzie w diabły. Sama wiesz, jak to wygląda...
      Dziękuję Ci za życzenia. Bardzo, bardzo dziękuję. Tym bardziej że wiem, że są one szczere i od serca, więc tym cenniejsze. A to naprawdę trudny czas. Paradoksalnie co roku wiem, że rok będzie trudny, ale ten chyba zdobędzie mistrzostwo świata. Najchętniej na rok odłożyłbym uczenie, ale biorę sprawę honorowo. Głupie, i zdaję sobie z tego sprawę, ale chcę sam przed sobą mieć czyste sumienie.
      A miejsce pewnie będzie czekać. Jak zawsze, jak co roku. I pewnie tak, jak do tej pory, będę zamykał oczy w złych chwilach, by je gdzieś tam, na wewnętrznej stronie powiek zobaczyć.
      Pozdrawiam Cię Elu bardzo, bardzo serdecznie i bardzo serdecznie jeszcze raz Ci dziękuję :)))

      Usuń
  2. Najpierw włączyłam muzykę. Przepiękną. Zaskoczyło mnie, że to piosenka ze słowami bo przeważnie wrzucasz utwory bez słów. Ale to było bardzo miłe zaskoczenie. Potem przeczytałam tekst. I jeden fragment wpadł mi w oko, a potem zapadał coraz głębiej, aż dotarł tam gdzie dociera to, co wzrusza i zachwyca: " I mamy swoje milczenia na własność. I mamy swój szept rozbity o pustkę obok siebie. Ale wiedzieliśmy przecież, że jesteśmy skazani na samotność. Bo tak nie zostaniemy zranieni. Bo tak zostaniemy zranieni." Te słowa pozwolę sobie zabrać ze sobą💙 A zdjęcia dopełniły wszystko obrazem. Wyjątkowym, bo jeszcze nie widziałam na Bałtyku tak wzburzonych fal. Niby tylko woda, ale aż woda. Niesie ze sobą potęgę morza. Fale wyglądają jakby je ktoś próbował czesać grzebieniem, a one jakby się buntowały i uciekały, zabierając swoje spienione kołtuny na brzeg by je tam zostawić. A to wszystko na tle ciepłych barw palonej sieny, jasnej ochry i oranżu kadmowego. Witku, przepiękne to wszystko. Wyczuwam w tym wpisie dobrą energię, oby została z Tobą jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty