Jeszcze dalej...

 

               Nawet nie wiesz, jak trudno przychodzą mi słowa. Sam dziwię się temu, bo zawsze były mi posłuszne. Kiedy się rodziły, to czułem smak ich niespodzianki na języku. Czasem ich szukałem – kulek rozsypanych w ciemności, ale zawsze je odnajdywałem. A teraz nie potrafię. Może instynktownie chowam je w sobie, by nie nazwać tego wszystkiego. Dobrze wiem, że nazwanie lub nadanie imienia oswaja, ale i niesie w sobie magię. Tak, to stary przesąd mówiący o tym, że jeśli poznasz czyjeś imię, to będziesz nad nim władał. A ja wolałbym żeby pozostało jak jest. Nieuporządkowane i chaotyczne. Wolne. Wolne to wszystko, co we mnie. Nie rozumiesz, prawda? Bo widzisz, ludzie różnie reagują – większość cieszy się, manifestuje swoje wewnętrzne zwycięstwo, zwraca uwagę, często oczekując, że wszyscy, że cały świat, że najmniejsza drobina pisaku…tak, znasz to. Inni stają oniemiali i czują w sobie wielką pustkę, bo nie umieją poradzić sobie z tym kawałkiem wyobraźni, który nieoczekiwanie wydarto z nich samych. Jeszcze inni milczą. I ja milczę. Ale kiedy zamykam oczy stoję tam – pośród swojego marzenia. Tak, spełniłem je. A teraz milczę. Nie dziw się temu, albo wyśmiej po swojemu, ale nie pytaj jak było. Nie odpowiem, bo ciągle stoję tam i patrzę w dal. Są wyspy pośród cichej zatoki, są łódki i jest pomost. I są domki gdzieś w oddali czekające na człowieka, by mógł chwycić metalowy kubek z gorącą kawą i tylko patrzyć, a czas będzie sobie płynął tykaniem starego budzika. Wiatr niesie zapach morza i rozbija się o skały, a latarnie sygnalizacyjne na brzegach czekają na swoją porę. Znam ten widok, wiesz? Wyśniłem go kiedyś między cieniem, który ogarniał, a własnym pragnieniem. Między jedną książką, a kolejną pojawiającą się w moich dłoniach. Czy można tak? Można, bo tak się stało. Już wiesz, dlaczego nie mówię? Bo przecież nikt nie uwierzy, że wyśnione miejsce będzie tym, w którym jestem. Stoję, oddycham, wycieram nos i chustkę chowam do kieszeni. A aparat ciąży nieprzytomnie, zapominam nacisnąć spust, mylę się, mylę się, mylę. I chcę zostać na dłużej. Dużo dłużej bo czuję, że to jest moje miejsce. Z mojego snu zrodzonego z tęsknoty. Z czekania. Z opowieści. Więc trudno mówić o takim marzeniu. Lepiej milczeć, bo o marzeniach nie wolno głośno mówić. Może czasem rzucić szept na wiatr. Zaklęcia. Ale to już wiesz, ale to już wiesz…    






























PS. Dziękuję za zdjęcie komuś, kto je zrobił na szczycie nad Fjallbacką. Tak, na tym pierwszym zdjęciu, to ja.
  

 

Komentarze

  1. Witku, zachwycające to wszystko... Bardzo się cieszę, ze odnalazłeś swoje miejsce. I za pomocą muzyki i cudnych obrazów pozwalasz innym przenieść się w inny wymiar. Dziękuję Ci za to :) Przypomniałeś mi moją własną podróż w tamte strony i zrobiło mi się trochę nostalgicznie.
    Pamiętam, że siedziałam na skale z szeroko otwartymi oczami, bojąc się je zamknąć, żeby ten świat nie zniknął. Nie mogłam się nadziwić, że istnieje takie miejsce i że coś jeszcze potrafi mnie tak zachwycić. Tam czułam, że dotarłam do miejsca, gdzie zaciera się granica bycia z niebyciem i gdzie można się poczuć „doskonale niepotrzebnym dla świata„- to jest idealne określenie💙 Pozwoliłam sobie puścić wszystko i dryfować błogo w przestrzeni, powoli rozwarstwiając się i rozcieńczając, jak kropla mleka w kawie,żeby ostatecznie wsiąknąć w to, co mnie otacza, stając się jego częścią. I to było niezwykłe... Nie dziwię Ci się, że brakło Ci słów, bo trudno złożyć odpowiednie zdania, żeby opisać takie wyjątkowe chwile. Bardzo dużo dzieje się w nas, w środku. I może czasem dobrze to zostawić tam, gdzie się narodziło. Nie dzielić się z nikim. Ogrzewać ciepłem serca, troszczyć się i pielęgnować. Pozwolić dojrzewać i kwitnąć swobodnie, w intymnej ciszy i spokoju, niezmąconym zazdrością, zawiścią czy złorzeczeniem. Niech ta magia w Tobie trwa. I niech Cię jak najdłużej wypełnia tym wewnętrznym światłem, które sobie lekko przenika przez Twoje tęczówki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak, Witku, marzenia się spełniają. Dlatego warto marzyć, warto śnić. Nie masz pojęcia jak mnie cieszy Twój wpis. A słowom się nie dziwię, że posłuszne nie są. Rozleniwiły się przez ten czas milczenia. Wiem, bo moje również wybierają leżenie na kanapie zamiast skomplikowanych układów, ułożeń czy nawet skłonów. Rozbisurmaniły się bestie jedne ;-)
    Fajnie Cię widzieć z aparatem i dobrze popatrzeć na Twoje wspomnienia surowych wzgórz, falującego morza czy pędzących chmur. Piękne fotografie. Jak zawsze.
    „czuję, że to jest moje miejsce.” – niesamowite Witku. Wiesz, kiedy tak myślę, gdzie jest moje miejsce, może śmiesznie to zabrzmi - mogę podróżować, uwielbiam poznawać nowe miejsca, ale dom…jest jeden. To tu mimo wielu brzydot, niedociągnięć czy braków jestem spokojna spokojem prawdziwym i tego Ci życzę z całego serca. Wiem, że mnie zrozumiesz. Jak zawsze…
    Jeszcze jedno Witku proszę. Nie zapominaj o marzeniach. Śnij.
    Pozdrawiam ciepło i macham do Ciebie wieczorową, jesienną już porą :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty