Ptaki.


   Rozmodlona, chciwie wpatrzona w niebo, ale po sroczemu na najwyżej położonym miejscu. Inne, szybciutko z gałęzi na gałąź skaczą, przekrzywiając łebek przypatrują się otoczeniu. Ileż w tym popiskiwań, dziwnych świergotów i przekomarzania... Bez nich niebo byłoby puste, a świt szary, bury, kudłaty czasami, nie byłby świtem bez ich śpiewu. Najwcześniej z terenów zagrożonych odlatują ptaki, więc to znak, jeśli są, że dzieje się dobrze. Kołują nad miastem wędrowne sokoły, jastrzębie gnieżdżą się w wieżach starych kościołów, a po niebie cyklicznie suną pradawne, niewidzialne szlaki, przemierzane na długo przed naszym istnieniem. W baśniach często mają swoją ukrytą symbolikę, magiczne znaczenie. I tak: jest kruk, zagrożenie i śmierć, ale i mądrość i opieka; jest ptasi plotkarz, jest ptasi lekarz, jest ptasi ogrodnik. Jasne, to tylko baśnie, ale i celne spostrzeżenie przez ludowych i dziewiętnastowiecznych baśniopisarzy społecznościowego charakteru ptasich gromad, rodzin. A to również wstęp do tego, by uznać fakt, że obok naszego, ludzkiego świata, jest również świat inny, który rządzi się swoimi prawami.






Komentarze

Popularne posty