Opowieści.

   
- Opowiedz coś...
- Co mam opowiedzieć?
- Nie wiem, coś opowiedz, umiesz opowiadać - wiesz?....
Wiem, wiem, że umiem opowiadać, a wiesz, że Ty umiesz podrywać? - nie mówię tego głośno, bo chwila nie jest odpowiednia na ironię, chociaż zachwyca mnie nutka w słowie "wiesz". 
   Opowieści powinny mieć swój czas i swoje miejsce. Trzeba je starannie dobierać, umieć opowiadać. Bo sama opowieść zostaje tylko wartką rzeką słów, kiedy się ją opowiada. Trzeba wiedzieć, kiedy słowa wypowiadać głośniej, kiedy ciszej, kiedy zamilknąć zupełnie. Kiedy wreszcie użyć metafory, albo porównania. Opowiadacz znika wtedy zupełnie, zostaje jego głos którym czaruje, a słuchający powoli wtapia się w opowieść. Milknie, nie zadaje pytań, płynie za głosem, który wiedzie go, jak innych wiodła wcześniej gwiazda. Nie wolno tłumaczyć opowieści, nie wolno wyjaśniać słów, czynów, zachowań. One należą do opowieści. 
  Kiedy opowieść dobiegnie końca, nie wolno pod żadnym pozorem powiedzieć: "już, koniec..." Bo opowieści nie mają końca, jedna wyrasta z drugiej, tak jak toczy się koło pór roku, tak jak brzmi rytm natury. Można tylko zamilknąć i poczekać aż słuchacz powoli wróci do rzeczywistości z najdłuższej wyprawy w nieznane. 

   Więc zapalam powolnym ruchem świeczkę. Więc powolnym ruchem siadam w cieniu drzewa, przez które wpada witrażowy promień. Więc milknę na pustej łące. Znikam, nie ma mnie, ginę w swojej opowieści, która jest dla Ciebie. Przymykasz oczy, podpierasz głowę ręką. Mogę na Ciebie patrzyć, kiedy będziesz oddalać się, niknąć w opowieści. I to jest dobre, prawie tak samo dobre, jak chęć dotknięcia Twoich włosów i ust. Ale to zupełnie inna opowieść, a opowieść powinna mieć swoje miejsce i swój czas...
- Opowiedz coś...
- Co mam opowiedzieć?
- Nie wiem, coś opowiedz, umiesz opowiadać - wiesz?....
- Posłuchaj...
Kiedy mgły podnosiły się znad podmokłej łąki, a las czerniał w oddali, kiedy pierwsze, nieśmiałe jeszcze promienie słońca zaczęły barwić świat na kolor pomarańczy, kiedy rosa zaczęła opadać z nieruchomych traw...

Komentarze

  1. Przykro mi to stwierdzić, ale tym razem nawet na siłę się nie doczepię do żadnego ze zdjęć :)
    A co do opisu się nie wypowiadam, zbyt wczesna pora na interpretowanie, zbyt jasno, zbyt mało światła daje świeczka...

    pozdrawiam :)
    MW

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety umiejętność słuchania staje się towarem bardzo deficytowym,nieliczni potrafią wysłuchać drugiego człowieka i nie stworzyć opowieści,która zawiera zupełnie inną fabułę.
    ..zdjęcia mają swój urok,piękne
    pozdrawiam w chłodne przedpołudnie A.K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję MW, tyle świata naszego, co w garści uchwycone. Czekam zatem na recenzję kiedy świeczka zgaśnie, a dzień się dopali. Pozdrawiam WN.

    OdpowiedzUsuń
  4. Olu, tak to już jest z opowieściami, które żyją. Miałaś na myśli pewnie plotki itd...Nie o takie opowieści mi chodziło. Dziękuję za wpis. Miłego :)WN

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze gdy ktoś potrafi całym sobą wczuć się w nasze opowieści, czasem zapłakać z nami, czasem śmiać się do rozpuku. ja uwielbiam słuchać, wpatrywać się w ruch ust, w zaangażowanie z jakim druga osoba opowiada o czymś ważnym dla niej, nie ma co jestem świetną obserwatorką! ;)
    Panie W. gratuluję tak wspaniałych zdjęć! są śliczne. Pozdrawiam.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. O, Marta! :) Długo Cię nie było. Mam nadzieję, ze urlop, a nie praca...Lubisz słuchać, to bardzo cenne. Niewielu ludzi potrafi i chce słuchać. A czymże stają się opowieści bez słuchacza? Dziękuję za przychylną recenzję zdjęć. Maliny niestety okazały się niefotogeniczne :( Ale nie wszystko stracone. Sezon trwa jeszcze :) Pozdrawiam bardzo serdecznie. Mam nadzieje, że u Ciebie troszkę chłodniej, bo jak patrzę na mapę, to chyba dalej u Ciebie upał...Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mało dziś i opowiadaczy, i słuchaczy. Coraz mniej ciekawych rzeczy do opowiadania. Opowieści zapomniane, zabrane do grobu. I zbyt mało chęci do słuchania. Bo skąd, jeśli ludzie głusi się zrobili?

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację, ale może nie wszyscy głusi i nie wszyscy niemi. Może to i dobrze, że świat zyskuje na jakości rezygnując z ilości. Nieprawdaż? ;) Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. praca, praca...
    sezon malinowy jeszcze trwa, więc nic nie jest stracone :D u mnie troszku cieplej ale ostatnio pogoda coś kapryśna.. w końcu mamy polskie lato, więc cóż się dziwić?
    pozdrowionka
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, pod żadnym pozorem nie można powiedzieć "to już koniec..". Z tym zdaniem kojarzy mi się Dostojewski. Kiedy kończy pisać "Zbrodnię i karę", pisze: "..ale tu zaczyna się nowa historia, historia odnowy człowieka, jego powolnego odradzania się, stopniowego przechodzenia z jednego świata w drugi, historia wtapia się w nową, absolutnie dotychczas nieznaną rzeczywistość.Mogłoby to jednak stać się tematem nowej opowieści - niniejsza opowieść nasza na tym bowiem się kończy".

    Warto podkreślić, że owe zakończenie, nie jest proste - choć jest podkreślane i bardzo dobrze uzasadniane i to chyba czyni, że warto opowieści czytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Och..."Zbrodnia i kara", jakże cieszę się, że została przywołana. Choć nie mam tak ambitnego celu jak Dostojewski, by opowiedzieć historię Raskolnikowa, Soni i poszukiwań sumienia i człowieczeństwa, to chciałem pokazać czym jest opowieść. I nie jest ważne, czy jest opowiadana przy ognisku, czy szepce się ją na ucho, czy wpływa się na szerokie nurty powieści. Opowieść pozostaje opowieścią. Dziękuję za "Zbrodnię... A propos zakończeń jeszcze, przypomniał mi się Gombrowicz w "Ferdydurke" ;) Pozdrawiam serdecznie WN.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty