W myślach...


...a przecież dobrze wziąć plecak na ramię i iść przed siebie. Sam siebie przekonywałem, że tak jest. W myślach powtarzałem frazy, aż zlały się z moimi krokami. Wystukiwały rytm i lżej było iść. Chciałem poczuć pustkę w głowie, chciałem znów poczuć smak powietrza i bieg krwi w krwioobiegu. Pieprzone przedmieścia mają to do siebie, że są pieprzone i są przedmieściami. Och, miasto żywi się człowiekiem jego nędzą i oddaniem. Lumpenproletariackim hymnem wdziera się w uszy, straszy napisem na murze i zapachem moczu w zaułkach. Ci z przedmieść, z tych forpoczt miasta, nie zrozumieją koloru, zapachu i dźwięku ulicy. Nie zrozumieją uniwersalności czasu, który w tych murach zakrzepł. Dlatego pisarze chwalą ciemne zaułki, dlatego pieszczą uszy mową zakapiorów i taniej tancbudy. Przedmieścia są passe. I tyle. A ja wolę przedmieścia z drogą stawianą na oślep, ciszą rozkwitłych wieczorów i nawet z warkotem kosiarek w sobotnie przedpołudnie. A ja wolę szczekanie psów, kiedy księżyc świeci i nocne wędrówki cichych łap kotów. I wolę jeszcze ciężar plecaka na plecach i trawę nigdy nie koszoną, kiedy idę, by poczuć pustkę w głowie.
...tak naprawdę nigdy nie przestaję myśleć. Bo nie potrafię. Ale staram się nauczyć. Krok po kroku, by choć zrobić porządek w głowie i nakarmić sny nad ranem nowym materiałem. Porcją grzechu słodkiego jak gruszki kradzione z ogrodów, porcją strachu, gorzką dreszczem kawy z kroplą alkoholu gotową rozlać się ugięciem nóg i bezsiłą rąk.  I pytaniami, które wylęgną się z każdej myśli. Wieczne pytania cierpkie smakiem dzikich czereśni. I te najgorsze, ukryte w ciemnej piwnicy pamięci, zamurowane na głucho. Uciekinierzy z wysp szczęśliwych, wieczni abnegaci doliny śmiechu, nieustraszeni zdobywcy szczytów paranoi. Ale wiesz, trzeba iść dalej, najlepiej przed siebie zdając się na instynkt. Nie na drogę wydeptaną przez tłum. Nawet nie na ścieżkę spacerujących z psami, kiedy blade świty straszą. Zwyczajnie przed siebie. Czasem w prawo, czasem w lewo. Do gwałtownego skurczu w piersi, do bezdechu i potu na plecach. Do miejsca, gdzie tętnienie w skroniach i dłoniach zmusi do odpoczynku. Łyku wody i zamknięcia oczu.
... i jesteś jeszcze Ty myślą niewspółczesną. I jesteś jeszcze tylko Ty ciszą wezbraną w odpoczynku. I jesteś jeszcze tylko Ty ocalałą w kolorze i dźwięku. Ani modlitwą, ani szeptem. Ani przekleństwem - czczą łaciną podwórkową, ani ironii wąskim ostrzem. Nie wyrzucę Cię z siebie. Choć otwierałem dłonie na wzór figur świętych, choć otwierałem siebie każdej nocy, by ciemność zalała mnie obojętnością, to ciągle jesteś. W każdym stukocie ciemnej gwiazdy, w każdym łapczywym oddechu. W każdej fotografii niewywołanej, wierszu niespisanym i liście niewysłanym.
...stygnę w błękicie późnego popołudnia. Myślisz, że pora wracać? Nie sądzę. Nie sądzę i wy mnie nie sądźcie, bo jako i wy jestem wędrowcem od świtu do nocy. Jako i wy wystawiam twarz na wiatr i daję się lizać nagłemu promieniowi. Czuję głód, ale to dobrze, bo należy ćwiczyć nieposłuszne ciało, które i tak nas zdradzi. Prędzej lub później. Dlatego piszę wiersze. Niedobre, ale są moje. Więc dozwolona jest mi ich ułomność. Tak jak pozwalam sobie na szept. Nieulotny na skraju nocy. Ale to chyba wszystko jedno gdzie i kiedy, byle szeptać. Nawet w myślach. W myślach...   

Komentarze

  1. piękne!!!więc piszę wiersze"Niedobre, ale są moje. Więc dozwolona jest mi ich ułomność"... i wiesz Witku i chyba o to w tym pisaniu chodzi, aby nie sięgało nieba, bo stoisz na obcasach, tylko abyś zmoczył nogi w zimnej rosie, żebyś pokazał, że nie jesteś doskonały, bo po cóż nam ta doskonałość, o niz może tylko zatroszczyć się Bóg... Salvadore Dali podobno tak mawiał: "Nie obawiaj się doskonałości- nigdy jej nie osiągniesz"...cudowny tekst... uśmiecham się do Twoich myśli, bo znalazłam siebie nie tylko na jego poczatku :))) miłego dnia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Dziękuję Ci Małgosiu :)) A wiesz, nie wiedziałem, że Salvadore dali tak powiedział. Myślałem o wierszu "Wyznanie" – Czesława Miłosza. Lubię ten tekst. Jeszcze raz Ci dziękuję i miłegoo :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ..."tak naprawdę nigdy nie przestaję myśleć. Bo nie potrafię. Ale staram się nauczyć".
    Natrafiłam w strumieniu Google + na Twój wpis.
    Masz ten sam problem co ja :).
    Jeden z zaprzyjaźnionych internautów wytłumaczył mi, że to skutek uboczny u mnie - palenia papierosów. Ja doczytałam się gdzieś w jakiejś mądrej publikacji, że mamy na dobę ok. 60 000 myśli. Jak to jest możliwe. Osiągnąć stan ciszy w mózgu na kilka minut Hmmm . Próbowałam . Nie umiem jeszcze. Ciekawie piszesz. Podobało mi się co przeczytałam :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci za wpis i cieszę się, że Cię zainteresowałem :) Nie sądzę, żeby palenie papierosów wywoływało "myśli". Fakt, nikotyna pobudza wydzielanie neuroprzekaźników, ale czy to powoduje "myślenie"? Zresztą "myślenie" nie jest problemem, bo dowodzi tego, że dzieją się w naszym mózgu procesy i że pracujemy, że się coś dzieje. Tak, czasami bywa to męczące zwłaszcza, jeśli pojawiają się problemy. Ale chyba wolę "myśleć", niż bezwiednie patrzyć w dal i mieć pustkę w oczach. Nieciekawie taki człowiek wygląda. I chyba równie jest nieciekawy :)) Również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty