Czerwień...
Pokażcie mi starą szkołę, przy której nie rosną jarzębiny. No dalej! A bo to wszystko jest zrobione nie tak, jak być powinno. Myślą sobie jeden z drugim - posadzimy jarzębiny! Ładne, przy szkole, kolorowo będzie we wrześniu. Choćby tam posadzili drzewa, na których rosną papugi, to żaden z uczniów nie powie, że ładnie. No, może pierwszaki nieświadome swojej roli. Reszta ma w nosie, albo cokolwiek dalej, kolorową szkołę i jarzębiny. To jedna rzecz. Rzecz druga, ważniejsza, starym zwyczajem rodem z Wysp, sadzono jarzębiny wokół cmentarzy, by ukochane ciotki, wujowie tudzież inni członkowie klanów, nocą nie udawali się na przechadzki po okolicy, a leżeli spokojnie śniąc swoje wieczne sny. Na wiedźmy też jarzębina była dobra. Może najlepsza. I kołki z niej robiono dla przebijania niespokojnych wiedźmich serc i miotły, żeby nocą nie miały na czym latać. I nawet ubijaki do masła strugano pracowicie z jarzębiny, żeby mleko się ubiło nawet, jeśli jakiś skrzat do niego naszczał złośliwie. I posadził jeden z drugim jarzębiny by całe zło kotłowało się w jednym miejscu - genialne. A przecież jeśli już, to należało powiedzieć tym starszym, że nie należy scyzorykiem dłubać w drzewie słowa DUPA, bo Celtowie uważali, że pierwszy mężczyzna narodził się z cisu, a pierwsza kobieta z jarzębiny. Ale po co im ta wiedza...Eremitami nie zostaną i kołków strugać nie będą. Nawet, jeśli nocnym niebem zabarwionym pomarańczem lamp, gdzieś nad ranem przemknie wiedźma do swojej kawalerki na siódmym piętrze, a miotłę zostawi na balkonie. A potem uśmiechając się krzywo rzuci słowo, od którego pęknie szyba, albo włączy się alarm w samochodzie budząc połowę osiedla. Świat jest taki dziwny, a stare nie mija. Przystosowuje się, jak umie. Taki pan Jan nie wie na przykład, że mógłby być alchemikiem. A przecież jego nalewki mają w sobie coś z cudu alchemicznego. Ukrywa jednak swoją prawdziwą naturę mówiąc, że jest na emeryturze. Tak sobie myślałem stojąc pod jarzębiną. Swoje lata już miała i wybujała w oczekiwaniu na ptaki po pierwszych przymrozkach. A one, jak co roku przylecą. Bo przecież i tak na nie nikt nie zwraca uwagi. Może koty, którym miasto nie stępiło instynktu. A gdzie jest mój instynkt? Stoję pod jarzębiną, drzewem miłości i tęsknoty. Symbolu tego wszystkiego, co nadaje życiu sens, ruch i chęć. Zamykam oczy, bo ciągle wierzę - w sens, ruch i chęć. W cel. To trudne, ale łatwe jest tylko w baśniach. Czerwone owoce jarzębiny nie przypominają krwawych łez świętych. Są, bo są konieczne, jak cała reszta świata. I jak dla całego świata, ważna jest miłość i tęsknota. Może nie powinienem stać pod tym drzewem? Może powinienem uciec, rzucając za siebie potrójną klątwę odganiającą zło? Może. Ale czy dałoby to coś? Bo przecież magia trwa, czy w nią wierzymy, czy nie...
Magia jest tylko w naszych umysłach. W życiu magii jest niewiele. Ale tylko ona trzyma nas przy życiu. Noooo właśnie. Taki paradoks. Anonimowa Wiedźma
OdpowiedzUsuńAnonimowa Wiedźmo, wszystko jest kwestią nazwy, albo jak wolisz - nomenklatury. Są ludzie, którzy trzymają się życia bardzo mocno. Ale są i tacy, którzy wypuszczają je z garści chcąc odejść. Dla mnie to też magia - pragnienie i pogodzenie się. I zaręczam Ci, że w tym ostatnim przypadku odczuwa się magię bardzo mocno - po to, by odejść.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to co napisałeś!Żadnego wypuszczania z garści!
UsuńByć może. Magia jest taka zaskakująca...
UsuńMagia tak. Ale nie ciemna strona Księżyca...
UsuńSwoją drogą świetna płyta :)) A jeśli o tym wspominasz, to każdy ma swoją ciemną stronę, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę i nie każdy umie ją zdefiniować i nazwać. A potem być może oswoić. Pozdrawiam Cię i bardzo dziękuję :)))
UsuńPłyta... A ja się zastanawiałam skąd ten błysk...
UsuńPrzede wszystkim nie każdy umie się przyznać do posiadania ciemnej strony.
A ciemną stronę oswoić trzeba koniecznie. Wtedy nie ma mowy o wypuszczaniu życia z garści.
Bo magia na to wypuszczanie nie pozwala. Magia jest zaskakująco pozytywna...
:)
Usuńnie wiem co mam napisać Witku, ale znowu wiele wiele podobieństw...i skad Ty o tych kołkach...przechodzeniu "na lepszą stronę świata"?...to jest magia poza realem...
OdpowiedzUsuńMałgosia!!! Rany, wieki... Nie wiem, tak jakoś wyszło w tekście. Sama wiesz, że tekst pisze się często sam. To jego magia i przekleństwo... Nie widziałaś następnego tekstu. To jest dopiero magia :D Dziękuję, że napisałaś - "witaj gościu z dawien oczekiwany" :)))
OdpowiedzUsuńnapisałam do Ciebie... wieki bo zarobiona byłam po uszy, ale nadrobię co umkneło- dzięki za cierpliwośc... pozdrawiam Ciebie serdecznie :))
OdpowiedzUsuńI ja Ciebie pozdrawiam :)) PS. Nawet nie wiesz, jak się cieszę :))
OdpowiedzUsuń