Kto zgasi światło?
Tak dużo się zmieniło, tak mało się zmieniło. Zrozum jak
chcesz. I zrób z tym, co chcesz. Przecież to już koniec, prawda? Nie, nie mów, po co psuć tę ciszę, która
gładzi grzechy świata. Bo przecież na początku była cisza i cisza będzie na
końcu. Ktoś powiedział pierwsze słowo i ktoś zgasi światło na koniec. I to
będzie nasz prywatny koniec świata, którego nie zrozumiemy. Zresztą, co tu rozumieć.
Koniec zawsze będzie oznaczał koniec. Ciemność. Bez iskry, gwiazdy, bez
płomienia świecy. Miękka czerń, która wchodzi pod powieki, która otacza ciało.
Ciało? Przecież to proch zmieszany ze łzami. I stanie się cisza między
neuronami, jak było na początku teraz i zawsze i na wieki wieków…. Prawdę mówiła
ta, która odeszła na moją prośbę – drogi są proste i to tylko człowiek sprawia,
że zakręcają, wiją się jak rzeka. Nie ma tu nic skomplikowanego oprócz
człowieka, który nie umie porozmawiać o tym, co dla niego ważne. Który nie umie
zrozumieć drugiego człowieka. Tak było zawsze i na wieki wieków amen. I tak będzie. Czyżby nasza ludzka tradycja? Naprawdę, już lepszy byłby sznur w garści
i gałąź dębu oszroniona. Zakołysze, ukołysze, zniknie ciepło i marzenia. Zniknę
ja, znikniesz ty. Zniknie świat. Tylko kto zgasi światło? Pytam, kto zrobi ten
pierwszy krok i zgasi światło? Kto zgasi światło? Powiedz...
Dziękuję za to, że byliście, że jesteście. Dziękuję za życzenia
i dobre słowa. Dziękuję za szczerość i zimne pożegnania. Dobrze będzie je zabrać tam, gdzie idę. WN.
światło po drugiej stronie nie gaśnie
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję :))
UsuńWitaj Witku.
OdpowiedzUsuńDawno nie komentowałam Twoich wpisów na G+, ale często je czytam.
Gdybyś skończył na słowie "Powiedz...." byłoby wszystko OK ale ten dopisek mnie zaniepokoił.
Gdzie to się wybierasz? Gdzie będę Cię szukać? Gdzie....?
Chciałabym jeszcze nie raz przeczytać Twoje teksty, bo gdy mi smutno podnoszą mnie na duchu, a gdy zbyt wesoło ściągają za nogi na ziemię. Parę dni temu miałam urodziny i dzieci zapomniały złożyć mi życzenia, ale i tak je kocham. Do zobaczenia. Anka.
Bardzo trudny czas , wybieram się tam, gdzie spokój. Na razie muszę opuścić blog. Stety/niestety. Dziękuję, że jesteś :))))
UsuńW takim razie, na razie...taką mam nadzieję:)
UsuńNa razie :))
Usuń