Idąc cieniem...

     W cieniu jest zimno i bawi mnie biel szronu na trawie tam, gdzie sięga błękitny cień. Bo tam, gdzie sięga słońce, jest zieleń trawy i parująca wilgoć unosząca się kłębami w powietrze. Wiesz, cieszy mnie to, że mogę to dostrzegać, zupełnie jakbym był kimś szczególnym, któremu dane to widzieć. A przecież nie dano. A przecież nie jedynemu. I przecież nie szczególnemu. A jednak to dostrzegam i czuję się wyróżniony widząc kawałek asfaltu dymiący wilgocią. Bo inni nie dostrzegają. A może nie chcą dostrzec? Musiałbym spytać, ale głupio tak. Cóż mógłbym usłyszeć? Może lepiej nie wiedzieć. Tak, czasami lepiej nie wiedzieć. Nawet nie przypuszczać. Dlatego zostaję w swoim cieniu, który choć zimny, chroni mnie przed ciekawskimi. Bo przecież ja też mam swoje tajemnice, o których mówić nie wolno. Zamykam oczy, by nie można było nic z nich wyczytać. Otwieram nocą okno, by żaden duszący sen nie wisiał w powietrzu. Nawet rozgrzebuję fusy herbaty, by nie można było przepowiedzieć tego, co się stanie. Ze mną, we mnie. Zimno szczypie w ręce, zimno zalewa twarz. Ale to dobrze, czuję, że żyję. Że krąży we mnie czerwień nasycona tlenem i smogiem. Teraz, kiedy jest rano, nie brakuje tego wszystkiego. Ziąb i cień wyganiają ze mnie wszystkie nasze rozmowy. Zostaje tylko pragnienie zdjęć. Ale kiedy dzień dojrzeje i spadnie w granatowe dłonie nocy, poczuję znów, jak dawniej, szept w sobie. Szept na wargach nieświadomych. Zapalę świeczkę i znów będę szeptał ni to modlitwy, ni słowa rozmowy urwanej, ni przekleństwa na czas i siebie. Wiesz, uśmiechu chcą ode mnie. Rozumiesz? Uśmiechu, jakbym był cudotwórcą i nalewał uśmiech w butelki i sprzedawał za dobre słowo karmione kłamstwem. A ja muszę być sobą, więc pozostanę w cieniu. Rozumiesz? Nie, nie rozumiesz. Szkoda. Gdybyś skłamała powiedziałbym Ci, że to dlatego, że w cieniu mieszka noc. I w cieniu mieszkają słowa, które obudziłem w sobie dawno temu. I mieszka tam szept, tak samo, jak w mojej krwi. Bo cień jest pragnieniem. Wiecznym pragnieniem. Kto nigdy nie pragnął, niech zamilknie na wieki. Albo niech rzuci kamieniem. I niech płynie krew czerwona, niestygnąca. Niech wszystko pochłonie czerwień i cień. I powieki zaciśnięte zbyt mocno… 













Komentarze

  1. Takie postrzeganie otoczenia przychodzi do nas z wiekiem....Wcześniej jakoś nie ma na to czasu bo i powodów tysiące...by nie zatrzymać i zachwycić się a nawet zasmucić się tym co dzieje się obok nas.
    Pięknie Witku dzielisz się swoją wrażliwością w tekstach...a te cudne fotografie dopełniają całości :))
    Pozdrawiam nocą :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślałem o tym wieku Małgosiu i chyba dzieci dostrzegają to wszystko dziwiąc się światu. Może dlatego tyle pytają ucząc się go. Bo faktycznie, potem nie ma czasu na zachwyt i na pytania. Ciesze się, ze Ci się podoba to, co zrobiłem. Ranne pozdrowienia przesyłam :))

      Usuń
    2. Może....ale też nie dysponują takim bagażem doświadczeń, przemyśleń jak dorośli...idą na żywioł...i to jest piękne i takie czyste jeszcze!
      Twoje teksty dobrze czyta się ...nocą! :)) W ciszy można więcej zobaczyć i pomyśleć :))
      Miłego popołudnia Witku życzę :))

      Usuń
    3. Zazwyczaj piszę wieczorem lub w nocy, więc coś w tym jest, że lepiej Ci się je wtedy czyta :)) Miłegooo :))))

      Usuń
    4. ...i smacznego bo od kilku godzin niepodzielnie rządzę w kuchni! :)))) Dzięki :)))

      Usuń
  2. Zmrożona jarzębina najlepsza na jarzębiak, ale ciężko dostać taką nie zanieczyszczoną. Parujące asfalty, to jedyne co mi się w nich podoba, no może jeszcze to, że można nimi jechać i jechać bez końca i uciekać bez końca. Gdy ktoś jest wtedy obok mnie, to zawsze mówię: "zobacz, jak cudnie paruje asfalt" i "koniecznie powąchaj", może Ci się tylko wydaje, że ludzie nie zwracają uwagi na takie szczegóły, gwarantuję, że 90% ludzi uwielbia parujące asfalty, a i na pewno dość duży odsetek lubi grzebanie w fusach, ja np. lubię grzebać w fusach z kawy i maltretować jednorazowe kubki:)) Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, nie jest to jarzębina. Bardzo podobne, ale drzewo zupełnie inne. Liście ma jak czarna porzeczka. Co do parującego asfaltu, to wiem, że jednak nie zwracają uwagi :)) Przynajmniej ci, których spotkałem po drodze. Zresztą była to metafora tego, że dookoła dzieje wiele rzeczy, które człowiek mija wzrokiem. Niby rejestruje, ale nie chce się zatrzymać i napatrzyć porządnie. Nasycić wzroku. Takie zwyczajne cuda, które umykają, bo są zwyczajne. Co do fusów, to pisałem w kontekście wróżenia, by nikt nie próbował odczytywać mojego losu z mojej własnej herbaty, bo jestem w cieniu, odsuwam się w cień. Dziękuję Ci za wnikliwe czytanie tekstu i również życzę udanego dnia i tygodnia - pozdrawiam :))

      Usuń
    2. A co to za drzewo, bo też robiłam mu podobne zdjęcia jakieś trzy tygodnie temu? Ja oczywiście zrozumiałam te wszystkie metafory (w jakimś tam stopniu, bo przecież nigdy nie wiemy, co tak naprawdę autor miał na myśli), ale skoncentrowałam się na znaczeniu dosłownym, bo wydało mi się też godne uwagi. Bohater sam w sobie jest ciekawy i czasem bardziej się ujawnia w tym co dosłowne, niż w tych skomplikowanych przenośniach stworzonych przez autora, tylko po to, żeby się pobawić z czytelnikiem.

      Usuń
    3. Uśmiechnąłem się :)) Ale ad rem, niestety nie wiem, co to za drzewo. Ale przypuszczam, ze nic dobrego, bo żadne ptaki nie chcą jeść jego owoców. Pewnie przywleczone skądś, może jakaś krzyżówka? Ale zapytam, a co mi tam :D W sumie miło wiedzieć. Doskonale rozumiem Twój punkt widzenia. Odczytałaś wprost i fajnie, ze to zrobiłaś, bo ja często nie potrafię pisać niemetaforycznie na blogu. Masz rację, że to swoista zasłona dymna i czasem też zabawa. Ale tak jakoś wyszło z tym moim stylem. Zresztą sama wiesz, że metafora pogłębia tekst a zatem i odczytanie. A że pierwszymi moimi tekstami była poezja, więc i bliżej mi do metafory. Ale niech każdy znajdzie coś dla siebie :) Metaforycznie, czy wprost :))

      Usuń
  3. https://zszp.pl/roslina-tygodnia/pyracantha-coccinea-red-column/ :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Joasiu, znam ten krzew. A to nie jest krzew, to drzewo. Dziękuję Ci za odwiedziny :))

      Usuń
    2. no troche watpilam, ale bardzo mi to pasowalo, na pewno z rodziny jarzebinowatych, ide szukac :-) milego wieczoru!

      Usuń
    3. Spokojnie, mam kolegę botanika, niech się wysili :) Miłego :)))

      Usuń
    4. jestem na tropie glogu.....:-))

      Usuń
    5. Głóg to też nie jest. Ma zbyt ciemne owoce. Zapytam, po prostu. Chyba ludzie wiedzą, co sadzą przed domem :P

      Usuń
    6. Ostatnia opcja to bez koralowy😊
      Możesz nie wierzyć, ale parę dni temu kupiłam dwie wiązki i mam w wazonie. Obojętnie co to jest, te czerwone korale są pięknym tłem do opowiadania.
      Wkleję u "siebie"te moje.

      Usuń
    7. Śmieję się sam z siebie, bo myślałem (o naiwności), że ładny wpis zrobiłem, w którym każdy będzie mógł odnaleźć trochę siebie. Być może podzielić się tym. Ale że będę musiał iść jutro do jakiegoś człowieka i pytać, co mu rośnie przed domem, tego się nie spodziewałem - hihihi. Jako tło się nie sprawdziły, bo skupiły na sobie całą uwagę :P A tak serio, to człowiek chyba odruchowo szuka kolorów, żeby ten czas jakoś przetrwać. Pozdrawiam Cię Joasiu :))

      Usuń
    8. :-)))no i widzisz, sam sobie jesteś winny :-)) nie można tak sobie zamieszczać jakichś zdjęć koralików, których nazwy nie znamy, bo potem wychodzi z tego seria domniemywań, a co jak co, nie lubimy nie wiedzieć :-))
      Śmieję się, że jak tak osobisty wpis może przybrać zupełnie nieoczekiwany obrót :-)
      Koniecznie zapukaj i powiedz, że koleżanki Ci głowę suszą :-)))

      Usuń
    9. ...a potem od razu opublikuję, odczekam chwilę, tak ze dwa dni i zamykam ten interes :))))))

      Usuń
    10. Jarząb szwedzki - Sorbus intermedia lub jakaś jego odmiana ogrodowa. Właściciel dokładnie nie wie.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jutro wieczorem zastukam do nieznajomych drzwi z pytaniem co to za drzewko. Nie daje mi to spokoju :)) Ale nie jest to Kalina koralowa.

      Usuń
    2. Jarząb szwedzki - Sorbus intermedia lub jakaś jego odmiana ogrodowa. Właściciel dokładnie nie wie.

      Usuń
  5. Z tym dostrzeganiem to nie jest taka łatwa sprawa. Trzeba je wyćwiczyć. Wielu ludzi uważa, że jak patrzy to widzi, a i owszem ludzie patrzą, ale tak naprawdę są ślepi (celowo tego słowa użyłam). Na szczęście z takiej ślepoty można wyjść, ale trzeba oprócz możliwości - chcieć. Pasja fotograficzna nie pozwala pozostać ślepym. Powoduje, że aż za wiele dostrzegamy w malutkim wizjerze. Piękne jest to, że choć patrzymy na ten sam obiekt, to zawsze na różne sposoby i co innego dostrzegamy. Ale trzeba się tego dostrzegania wyuczyć. Pamiętam, że gdy zaczynałam rozumieć fotografowanie, gdy byłam gdzieś bez aparatu, przyglądałam się na coś i wyobrażałam sobie jak bym to coś pokazała na zdjęciu, a przedtem, czyli przed tym rozumieniem, obojętnie przechodziłam i nic nie widziałam. Byłam ślepa, stąd wiem, że z takiej ślepoty można wyjść, ale bywa, że o tym nie wie się całe życie i ślepym się pozostaje na zawsze, mimo, że patrzy się na otaczający świat. Jarzębina zawsze kojarzy mi się z nadejściem jesieni, a chmiel, który dosięga końca wysokich tyczek oznacza koniec lata. Dzieje się to niemal w tym samym czasie, ale od zawsze kojarzę z początkiem czegoś i końcem czegoś. Zdjęcia bajeczne! Pozdrawiam nocną porą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, masz rację :)) Uśmiecham się, bo piszesz o czymś, o czym myślałem, czyli o postrzeganiu. Rzeczywiście, aparat i myślenie kadrem modyfikuje sposób patrzenia na świat. Jest i staranniejszy i bardziej szczegółowy. Czasem nawet zbyt bardzo. Włącza się "myślenie kadrami" i nagle zwykła gałązka nabiera pięknych kształtów, a ulica paruje. Zwyczajne cuda, ale niedostrzegalne dla kogoś, kto nie zetknął się z wizjerem aparatu. Dlatego piszę też o odsuwaniu się w cień, bo widząc świat przez obiektyw musimy zejść na plan dalszy mimo, że paradoksalnie pokazujemy świat widziany przez nas. Dla mnie jarzębina, to korale, kulki, które się toczą, a które oznaczają rozsypanie się czegoś, początek końca. Czyli jesteśmy zgodni :)) Ogromnie się ciesze z Twojej wizyty i że zdjęcia Ci się podobają - miód na serce. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))))

      Usuń
    2. Tak, wiele wspólnego mamy, ale też pięknie się różnimy:) Mnie paradoksalnie różnice przyciągają do kogoś, jeśli w tym kimś mimo wszystko widzę brania duszę. Tak postrzeganadza znajomość. Pozdrawiam serdecznie
      😊

      Usuń
    3. Edycja: "(...) bratnią duszę. Tak postrzegam naszą(...)"

      Usuń
    4. I z mojej strony jest podobnie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty