Burzowo...

          „Tu się pożegnamy” myślałem jadąc przez deszcz. Cieszyłem się, że padało. Cieszyłem się czując strużki deszczu na twarzy.  Bo inaczej musiałbym zsiąść z roweru i siąść na jakimś polnym kamieniu i wyrzucić z siebie wszystko to, co we mnie. A było dużo. Najwięcej czekania. I snów, które bolały. Każdy z osobna. Dlatego jechałem wciąż i wciąż przed siebie nie zważając na to, że brakuje mi oddechu i że moknę. Dopiero później stanąłem przy jakimś kamieniu. Kucnąłem i przyłożyłem do niego dłoń. Żałowałem wtedy, że nie mam przy sobie indygo, albo ochry, by móc narysować spiralę dla nieznanego boga. Jakieś przymierze albo znak, że to szczególne miejsce. Ale szczególne nie było. Zwykłe pola i chmury na horyzoncie. Ale to nie miejsca same siebie tworzą, a nasze myśli o nich. Więc i to było szczególne, a kamień stał się świętym mimo tego, że nie narysowałem spirali. Święty kamień rozstania. Ładna nazwa. Oddech uspokoił się we mnie. I ja się uspokoiłem. „Więc tak to miało wyglądać…” Nic mądrzejszego chyba wtedy nie przyszło mi do głowy. Bo i nie musiało. Siadłem na rower unosząc ze sobą ten obraz, który często śnił mi się zapowiadając trudne chwile. Bo jeśli wierzyć snom, to z przekonaniem. A jeśli kochać, to z pewnością. Ostatecznie czas wszystkim ścieżki wyprostuje na końcu drogi. I chyba było w moich oczach coś takiego, że nikt nie śmiał zapytać. Byłem, więc byłem. Tak myślałem wtedy. A kiedy mnie nie będzie, to mnie nie będzie. Zniknę i wszystkie moje światy. A przychodzi to łatwo. Zbyt łatwo. Wystarczy zacisnąć pięść. Tak sobie wtedy myślałem czując ból w nogach i w środku. Tam, gdzie mieszkają myśli i tam, gdzie rodzą się wszystkie uczucia. Dlaczego ja o tym? Bo było dziś burzowo. Duszno, parno i wiedziałem, że spadnie deszcz. Jak wtedy. Szedłem przed siebie zanurzony w upał i swoje myśli. Świat zamarł w gorącu i było cicho. Jedynie wróble, ci orędownicy Boga, zlatywały się na ściernisko wydziobując ziarna opadłe. I ja wszedłem na ściernisko płosząc je i sprawiając, że napełniły powietrze furkotem skrzydeł. Wszystko wróciło. Uderzyło we mnie i zamiast patrzeć na ruch skrzydeł czy napływające chmury, ja zapatrzyłem się w siebie. I nie zadawałem pytań. Nie musiałem. Wszystkie odpowiedzi okazały się fałszywe, a wszystkie pytania niepotrzebne. A może zadawałem je, bo były konieczne? Po to właśnie, by kiedyś znaleźć się na ściernisku wśród upału przed burzą mrużąc oczy? Bo czy nie jesteśmy jak to ziarno? Z większości będzie mąka, inne zjedzą ptaki, a inne przepadną bezużyteczne. A inne przepadną bezużyteczne… Zamknąłem oczy drażnione potem. Z dali wędrował deszcz zapowiadany przez werble burzy. Zerwał się wiatr. Pora wracać…   








Komentarze

  1. Wiesz co Witku , tak sobie pomyślałam że chyba już nie potrafię odnaleźć się w wielkich miastach i pędzie jakie tu jest. Twoje zdjęcia, myśli. ..tego mi brak i tęsknić zaczynam za swoim cichym miejscem na ziemi. Niby obce i dalekie od mojego rodzimego ale tam ...no właśnie. Tam , pośród obcych mi ludzi znalazłam coś czego mi tu brak a niby jestem u siebie...
    Ludzie zawodzą wszędzie na świecie, kłopoty i zmartwienia wszyscy mamy ale brak mi moich myśli. Tak wiem , jestem na urlopie ale gonię ciągle bez wytchnienia by Wiki pokazać więcej i wiecej . Tak naprawdę jestem zmęczona ale nie przyznam się , i już planujemy następne miasto w Polsce które chcemy zwiedzić.
    Tak marzyłam o plarzy nad morzem i szumie fal , odpocząć .
    Nie wiem czemu Ci piszę o tym , chyba zazdroszczę tych myśli i tych obrazów . Jeszcze parę dni w Grudziądzu , może tam chwilę odnajdę by być swoim świecie i ciszy.
    Dziękuję Tobie za chwilę ...
    Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję Ci za tak fajny komentarz. Bo pokazałaś w nim nie tylko to, co lubisz i czego oczekujesz, ale i to, że ciągle Ci się chce. I to jest bardzo cenne - "chcieć". Już może nie dla siebie, ale dla córki. A dla siebie na pewno znajdziesz chwilę i miejsce. I podziwiam Cię za to, co robisz, by jednak pokazać Polskę, zamiast jechać do hotelu z gwiazdkami i przy basenie błogo sobie leżeć. Dziękuję Ci za ten komentarz i cieszę się, że moje słowa w jakiś sposób poruszyły Twoje myśli. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Krótko i na temat, jak ostatnio lubisz. Więc dziękuję Ci za to przyjazne milczenie i uśmiech :)) I pozdrawiam z daleka!! PS. Seria z manufaktury serów świetna! A kadzie do ich wyrobu mnie zafascynowały :))) Piękne kadry Ci wyszły :))

      Usuń
    2. :))nie, że :"jak ostatnio lubisz"panie psorze, tylko czasami, jak chłonę Twoje opowiadania, to po prostu, jest we mnie tyle myśli, taka jedna wielka guła, że uważam, szkoda potokiem słów zbeszcześcić Twoje myśli i uczucia.
      A serce, ten symbol, który uwielbiam i noszę na szyi, tyle mówi więc po co truć😁
      Tak, wczoraj byłam w pięknym parku etnograficznym i jest tam między innymi stara mleczarnia, rozkosz dla oka, te stare industrialne przedmioty...zaraz wciepnę resztę z tych serów, wszystko wykonane telefonem😁tak, że są jakie są.
      Prawdopodobnie będę tam za niedługo znowu, to wezmę aparat, który zoomuje jak ruski czołg😁😁😁

      Usuń
    3. Ja się przecież śmieję :))) I dziękuję Ci za ten symbol w komentarzu. Kurde, uwielbiam sery, więc chyba bym tam zamieszkał :D Ważne, że aparat działa i masz to oko do kadru. Jeszcze raz napiszę - zdjęcia świetne, wrzuć do siebie na fotoblog. Pustki, noo.. :))))

      Usuń
    4. Wciepnięte!i serce też!❤😘

      Usuń
  3. Burzowo u mnie od kilku dni. Powietrze ciężkie, gorąco, a jak już trafi się mała chmurka z kilkoma kroplami to faktycznie nie wyjmuję parasola i chłonę tą chwilę wilgoci. Tak sucho dookoła i pewnie jesień przyjdzie szybko, zbyt szybko. Chociaż słowa mają wiele różnych wymiarów i nie zdołam chyba wszystkich wymienić zdjęcia dają przedziwny spokój mimo chmurnego nieba.
    "Ostatecznie czas wszystkim ścieżki wyprostuje na końcu drogi" boleśnie prawdziwe.
    "Bo czy nie jesteśmy jak to ziarno? Z większości będzie mąka, inne zjedzą ptaki, a inne przepadną bezużyteczne. A inne przepadną bezużyteczne…"
    Ten fragment zastanowił mnie szczególnie i myślę , że wcale nie przepadną...
    Wystarczy właśnie deszcz i potem słońce, a te upadłe dostaną nowe życie, dadzą równie wspaniałe ziarna jak pozostałe. Ty to przecież wiesz...

    Dużo słońca , trochę deszczu Witku:)))
    Pozdrawiam bardzo, bardzo :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Elu, wiem. Ale czasem trudno. I wydaje się, że zbyt trudno. "Dzikie ziano"? - ładnie brzmi :)) Tak, masz rację również w tym, że zdjęcia są spokojne. Tak właśnie chciałem to pokazać. Taki swoisty kontrast między słowami, a obrazem. Między symbolem i jego odczytaniem. Wiesz, dziękuję Ci za komentarz, bo zdaję sobie sprawę, że trudno skomentować taki wpis. A właściwie ustosunkować się do tego. Ty znalazłaś idealny balans, za co Ci dziękuję :)))
      Tak, w tym roku jesień będzie prędko. Szkoda. Żal mi słońca i mgły rozwiewającej się nad łąką, bo uwielbiam takie klimaty i takie zdjęcia. A może sierpień nas zaskoczy wbrew prognozom? Oby :)) Również bardzo, bardzo Cię pozdrawiam :)))

      Usuń
  4. Bardzo lubię pańskie wpisy, ponieważ zawsze są pokryte grubą warstwą naturalnego spokoju i pewnego pogodzenia się z otaczającą rzeczywistością. Choć poruszane tematy są najczęściej trudne, często bolesne to zawsze wisi nad nimi aura spokoju i opanowania. Tak umiejętnie dobrane słowa oswajające niełatwe problemy obcym ludziom w tak stonowany, nie krzykliwy sposób to chyba supermoc!
    Tak, spokój to jest zdecydowanie to co daje mi największą przyjemność z czytania Pana bloga (zwłaszcza po całym dniu natłoku informacji i ogólnego przebodźcowania). Jest jeden pisarz, który także daje mi podobne odczucia, pomimo ilości dramatu i niepokoju zawsze przebija się tam spokój. A teraz już może lepiej będę cicho, bo mam jakieś obawy że gdybym powiedziała o kim mówię to mogłabym jakoś urazić Pana (wszak nikt nie lubi być do nikogo porównywany) i ostatecznie by wyszło że mnie znów nadmiernie fantazja poniosła i ogólnie, że peron to mi już naprawdę dawno odjechał.

    Udanego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez dłuższą chwilę siedziałem podparłszy głowę i zastanawiając się, co mam odpowiedzieć. Bo przyznam się szczerze, że niełatwo. A niełatwo, ponieważ sięgnęła Pani po argumenty, z którymi bardzo chciałbym się zgodzić. Nie jest to do końca prawda, bo mam na swoim sumieniu popełnione wpisy, które spokojne nie są. Trochę ich jednak przez kilka lat się zebrało. I jak to w życiu bywa, koleje życia czasami nakładają się na to, można przeczytać. Mniej lub bardziej ta rzeczywistość wychodzi spod zbyt krótkiej kołdry tekstu. Sam zresztą mam pracę, która raczej spokojna nie jest, więc i też reakcja, by wyciszyć i emocje i na spokojnie pomyśleć. Bardzo zatem dziękuję za komplement, bo wiara w to, że umie się robić "coś", jest bardzo ważna. Zwłaszcza po słowach krytyki, które próbowały zredukować mnie do wielkości orzeszka ziemnego :)) Cóż, nie udało się, ale dobrze się stało niosąc ulgę komuś, kto mi był bliski, a mnie dając impuls, by starać się. Bardzo jestem ciekawy tego pisarza :))) Fakt, pisarze nie lubią porównań, ale ja pisarzem nie jestem. Nie śmiałbym nazwać tego, co robię pisarstwem. Ogromnie cieszę się, że tak Pani odbiera te teksty. Trudne czasem, ale i uspokajające. To wielki komplement przeczytać, że potrafię tak pisać. I nieść spokój, wyciszenie. Z supermocą Pani faktycznie przesadziła :))) Uśmiechnąłem się :) Za co bardzo serdecznie dziękuję, bo Pani wpis sprawił mi ogromną radość i niespodziankę. Również życzę spokojnego wieczoru i dobrej, chłodnej nocy (zważając na upały, które wszystkim dały popalić, to chyba dobre życzenia) Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
    2. Wszystkich tekstów nie przeczytałam oczywiście, ale jeszcze na taki, który by wzbudził mój subiektywny niepokój nie trafilam, więc które tu z dostępnych są potencjalnie niespokojne? Proszę mi coś polecić, chętnie ocenię to sama. Słów krytyki proszę w sobie nie pielęgnować i się w nich nie pławić, szkoda zdrowia i czasu. A wiadomo nie zawsze wszystkim się musi wszystko podobać. Sama uważam, że (uwaga bo to co teraz napiszę jest co najmniej niepoprawne i niepopularne dla większości ludzi;)) Mickiewicz bo był grafoman jakich mało i absolutnie NIKT nie przekona mnie, że jest inaczej. No chyba, że ta krytyka, była zwykłym, personalnym hejtem to wtedy należy przejmować się jeszcze mniej.
      I niech Pan już tak nie kokietuje z tym pisarstwem! Rozumiem, że w takim razie bliżej Panu do blogera, bo w końcu to blog! ;)

      Usuń
    3. Uch, ciężkie działa Pani wytoczyła. Ale chyba niepotrzebnie. Ale skoro tak, to już spieszę z moją odpowiedzią. Otóż moje "kokietowanie", jest li tylko wdzięcznością za to, co Pani napisała. Niedowierzaniem również, bo jestem skromny, co oznacza, że nie lubię się puszyć, wywyższać, popisywać. Tak zostałem wychowany, ale i mam przed oczami słowa Herberta, które mnie swego czasu uwiodły: "strzeż się jednak dumy niepotrzebnej, oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz". Zatem i podchodzę z dystansem do swoich umiejętności i do tego, co piszę wychodząc z założenia, że zawsze mógłbym lepiej. A czy jest to pisarstwo, czy blogowanie, trudno określić, bo granica w tym przypadku rozmywa się. Ale i nie zależy mi specjalnie na określeniu granic, bo jest to moje miejsce, które wypełniam tak, jak chcę. I czym chcę.
      Natomiast pielęgnowanie urazy, czy pławienie się w nieszczęściu faktycznie źle wpływa na cerę :)), a wspominam o tym, bo warto być po prostu ostrożnym. Co do Mickiewicza, to nie mam do niego stosunku bogoojczyźnianego. Oczywiście uznaję jego innowacje w literaturze polskiej, cenię niektóre wiersze zwłaszcza z okresu dojrzałego. Natomiast to, co pisze, jest podlane ostrym sosem walki o niepodległość i walką o byt. Więc trudno o ocenę jednoznaczną, czego też nie zamierzam robić. O tyle nasze czasy są fajne, że możemy wybierać z półki tych, którzy proponują nam to, co lubimy, albo to, czego oczekujemy. I bardzo dobrze, niech tak będzie :)) Dziękuję za ciekawy komentarz i życzę dobrego, spokojnego dnia :))

      Usuń
  5. Nie przepadam za tą porą roku kiedy to lato swoją intensywnością zmęczone wpuszcza pierwsze oznaki jesieni. Te kilka dni raptem a już jarzębina obsypana czerwienią, coraz więcej liści opadłych, choć drzewa w pełnej krasie jednak już nie tym odcieniem zieleni pełnej nadziei, ale ciężkiej od słońca, burz i wiatru pokrytej kurzem. Gdzie deszcz nie jest w stanie spłukać już tego wżartego kurzu. I już nie ma tej dziewiczej zieleni i pierwszych pąków, oczekiwania na kwiat i już nie ma kwiatu. Jest zostawiony owoc - cykl zakończony. Z każdym dniem poranki i wieczory chłodniejsze, choć w południe świeci słońce, to jednak i tych poszarzałych liści zielonych coraz mniej, choć znów na chwilę zabłysną paletą barw zazdrosnych kolorem o tęczę. Jednak odwrotnego procesu w tej równi pochyłej nie ma. Pozostaje tylko powtórzyć za światem myśli i słów odkrytych - "ta panta rhei" Niesamowity ten Twój tekst i zdjęcia Witku🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałem się, jakie to miesiące sprawiają mi najwięcej kłopotu i mam kłopot, bo przy tym pomieszaniu pogodowym wszystko się wymieszało. Pięknie opisałaś to, co dzieje się w przyrodzie. Bo tak jest w istocie. Lato się zmęczyło, więc nastanie czas powolnego zamierania. Jeszcze będą wrześnie i październiki kusiły ciepłem i graniem świerszczy na łąkach, jeszcze do końca będą motyle i coraz bardziej ospałe ważki. Cykl się kończy, ale to nic, bo po nim rozpocznie się nowy cykl :)) Wiecznie toczące się koło... Lubię utożsamiać nasze życie z przyrodą, bo jesteśmy przecież jej elementem. Choć nie powiem, żal mi zieleni, o której tak ładnie piszesz. Przyznam Ci się, że bardzo czekam na wczesne mgły jesienne, które będą pięknie rozszczepiać światło. I czekam na ciszę, która wypełni wtedy łąki, by buchnąć gwarem, kiedy mgły rozwieją się. Taki trochę nierzeczywisty czas i nierzeczywiste miejsca. Dobrze się wtedy myśli. I dobrze wędruje. Na razie muszę odpocząć - taka myśl w środku lata :)) Bardzo, bardzo Ci dziękuję za cudowne wprowadzenie w moje ukochane nastroje. Chciałem to zrobić później, ale mnie uprzedziłaś :)) Dziękuję Ci, że znalazłaś czas i siłę na komentarz. Grażynko, życzę Ci zdrowia po brzegi i spokojnego, miłego dnia. Pozdrawiam Cie bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  6. Pańskie teksty są niesamowite, często wydaje mi się że opisują niektóre sytuacje z mojego życia.
    Śledzę bloga od nowego roku i to właśnie dzięki niemu postanowiłem rozwinąć swoją pasję jaką jest pisanie wierszy. Mam zamiar założyć stronę gdzie mógłbym je umieszczać, gdyż mój zeszyt ma coraz mniej wolnych kartek . Nie wiem jednak czy to dobry pomysł , jedna z koleżanek która jako jedyna je zobaczyła uważa że są niezłe. Nakłaniała mnie nawet na to bym pokazał je mojemu nauczycielowia zastanawiam się czy to ma jakikolwiek sens. Liczę na kolejne równie fascynujące wpisy, oraz niesamowite zdjęcia które są jednymi z lepszych jakie widziałem

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, czuję się trochę oszołomiony tym, że ktoś uważa moje teksty za niesamowite. Myślę, że skoro jesteśmy ludźmi, to i nasze przeżycia i patrzenie na wiele spraw, będzie takie samo. Może ujęte innymi słowy, ale w gruncie rzeczy mamy podobne spostrzeżenia. Oczywiście to dobry pomysł, by przekuć pisanie wierszy w zeszycie, na wrzucenie ich na swoją stronę. Przede wszystkim człowiek ma świadomość tego, że ktoś przeczyta. Może spodoba mu się ujęcie tematu, albo metafora? Nigdy nie wiadomo. Bo pisze się z potrzeby pisania, a cała reszta jest wtórna. To również dobry pomysł, by pokazać swojemu nauczycielowi (oczywiście, jeśli jest zaufanie do niego) swoje wiersze. Zawsze doradzi, podpowie. Proszę się nie zrażać początkami, bo te po prostu są trudne. I czeka dużo pracy nad sobą, stylem, metaforą, formą i wieloma rzeczami. Trzeba również dużo czytać. I poezji i prozy. Nie doradzę co, bo to sprawa indywidualna. Tak buduje się po kawałku swój świat i swój sposób pokazywania rzeczywistości. Trzymam kciuki za jak największą ilość odwiedzających i za pomysły :)) Dziękuję za pochwały - obawiam się jednak, ze niezasłużone, ale zostawmy to na boku. Dziękuję :)) I również pozdrawiam bardzo serdecznie :)

      Usuń
  7. I u mnie chmury na niebie. Tyle, że już nie gorąco, chłodniej. Ale czy myśli się uspokoiły?
    Są jak te chmury. Po lekturze Twojego tekstu jest ich więcej. Dech zapiera. Za mało słów, żeby powiedzieć coś z sensem. Wierzę, że po drugiej stronie życia istnieje spokój, może nicość, w której
    nic nie ma, bo być nie może. I wtedy lepiej. Żadnych myśli, emocji.
    Nie myślisz czasem, żeby kiedyś ten swój poetycki świat ująć w książce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładne porównanie myśli i chmury :)) Wiesz, zastanawiałem się nad tym, jak to będzie. Czy będzie nicość, czy "coś". I nic nie wymyśliłem. Podobnie jak wielu. Oby to była sprawa indywidualna - dostaniesz to, w co wierzysz. A może wszystko będzie polegało na decyzji? Tej ostatniej, naszej? A czasami wolę nie pytać. Myślałem o tym kiedyś, kiedy nie byłem na to gotowy emocjonalnie. I na propozycję, by wydać cokolwiek - odmówiłem. Dziś... dziś sam nie wiem. Nie umiem ocenić, na ile jestem gotowy. Ale tak, chciałbym, by te światy kiedyś stanęły na półce. Dziękuję Ci za komentarz, który dał mi impuls do myślenia. Nie tylko na temat życia i śmierci i tym, co potem. Może faktycznie, to ten czas. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty