Wymyśliłaś...

                          Wymyśliłaś mnie dawno temu, pamiętasz? Wiał wiatr i chciałaś, by przyszedł do ciebie chłopak z wiatru. A potem padał deszcz i zapragnęłaś mokrych pocałunków na ramionach. I okręciłaś się kocem nocy i miałem być cieniem, który nakryje twoją dłoń swoją. I byłem ogniem, kiedy nie mogłaś spać i świeczka płakała za was obie. I myślałaś, że pewnie przyjdę w środę, a może w czwartek kusząc los, by to jednak był piątek. A potem na schodach zapragnęłaś otworzyć list i ogrzać się słowami, które do ciebie miałem wysłać. I choć skrzynka była pusta, to wierzyłaś, że jestem w zdyszanym biegu gdzieś tam, między zamknięciem oczu, a oddechem. I potem byłem jeszcze szeptem, kiedy powtarzałaś słowa piosenki słuchanej wciąż od nowa i skrzydłami książki, którą odłożyłaś znużona lotem przez nie swoją historię. A pamiętasz ten poranek, kiedy stałaś przy oknie i słońce drżało zimnem i chciałaś, bym stanął za tobą i był dreszczem nowego dnia? A ja byłem wtedy dreszczem otulając ramiona i kusząc zapachem kawy. I byłem kroplą wody, na którą patrzyłaś, jak płynie przez skórę a w twoim oddechu mieszkała miłość. I wymyśliłaś dźwięk kluczy rzucanych na stół, kiedy z najdalszej podróży wejdę przez próg. Wymyśliłaś mnie w objęciach łąki czując pod palcami mój oddech, kiedy leżąc patrzę na chmury i wplątując serce w twoje włosy. Wymyśliłaś mnie dawno temu, pamiętasz? Na dalekim spacerze, kiedy trzcina kołysała się licząc sekundy niedokładnie, a stare drzewa wybiegły ci na spotkanie, jak wierne psy. Trzymałaś mnie wtedy za rękę idąc ścieżką kruchą przez pragnienie. A ja stałem się nie wiedząc, że dla ciebie. Dotykam i uczę się szorstkości trzciny i powiewów wiatru. Wiem, co oznacza świt i deszcz. Znam dotyk szyby na opuszkach palców i krople wędrujące na skórze. Wiem, jak pachnie noc i sen, w którym mnie wołasz. Stałem się dawno temu zdziwieniem, że jestem, że jednak jestem. I czekam wciąż, aż wymyślisz nam nasze życie z psem i słowami w biegu i banalnymi zachodami, kiedy cisza opada na pokój. Wymyśliłaś mnie dawno temu, pamiętasz? Zaklęciami i szeptem rzucanym w sen. Więc jestem. Po prostu jestem… 

















Komentarze

  1. https://youtu.be/Hrgx2qI_y00

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, bardzo, bardzo Ci dziękuję. Lubię głos Jarockiej :)))

      Usuń
  2. Dzisiejszy tekst jest pastelowy, kontury zamazane, ledwo widoczne, jest wilgotny od deszczu i ciepły od płomienia zapłakanej świecy. To cudna impresja ulotnych chwil malowana akwarelą.
    Nie ośmielę się napisać nic, co mogłoby zachwiać idealną równowagę i harmonię przesuwających się cicho obrazów ludzkich wspomnień, pragnień, namiętności ….. i czułości, o której tak pięknie napisała Olga Tokarczuk, jako o najskromniejszej formie miłości.
    Po prostu ….. pomilczę ….
    Słuchając płynącej w tle cichej melodii słów tekstu, … obejrzę raz jeszcze fotografie, w których uchwyciłeś zjawiskowy urok natury ukryty w jej prostocie, i które tak pięknie współgrają z Twoją opowieścią z pogranicza prozy i poezji.
    Serdeczności Witku ….. miłego dnia : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie Nulo napisałaś. Obawiam się, że mój tekst nie jest aż tak piękny, jak chciałabyś go zobaczyć. To prawda, ze jest szereg obrazów. Głównie tęsknoty i pragnienia charakterystycznych dla każdego człowieka, choć tym razem spróbowałem odwrócić trochę porządek czyniąc z nieznajomej kobiety bohaterkę. Cieszę się, ze tak ładnie spostrzegasz to moje pisanie - pastelowo, co jest dla mnie prywatnie wielkim komplementem, bo bardzo lubię pastele i zamazane kontury pełne niejednoznaczności i rozmytych granic.
    Uśmiechnąłem się, kiedy przywołałaś Tokarczuk, bo zgadzam się z jej słowami. Masz rację, proste te fotografie. Ale właśnie tak chciałem oddzielić poprzedni wpis od tego. Mimo, ze była to jedna sesja i za jednym razem fotografowałem bagna, to jednak odnalazłem w tym swój porządek, który chciałem wykorzystać. Ktoś mógłby powiedzieć, ze w pierwszym tekście uwolniłem miejsce (albo go odzyskałem, ew. siebie uwolniłem), a w drugim pokazałem proces budowania pragnienia, tworzenia. Prosty, bo i natura, jak zauważyłaś, jest prosta na tych zdjęciach. Bardzo, bardzo dziękuję Ci za komentarz i za ogromny takt w wypowiedzi. Bardzo, bardzo to cenię. Miłego dnia również dla Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. I cóż tu napisać, żeby nie wypadło głupio, blado i banalnie przy twoim przepięknym, subtelnym, delikatnym i poetyckim tekście?
    Wymyśliła cię i ty ją wymyśliłeś. Teraz tylko musicie się spotkać. Tylko tyle. I aż tyle.
    Pozdrawiam, a czego Ci życzę to już sam wiesz :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym sobie napisał to, co Ty Aniu mnie. Dokładnie tak i ani słowa więcej. A męcz się chłopie sam, a nie zawracaj głowy innym :))) Żartuję oczywiście. To, co napisałaś jest w punkt, czyli znów nie mam ja sam, jak odpisać. Dziękuję, że tak ładnie napisałaś o moim tekście, że przepiękny, subtelny, delikatny i poetycki. Puchnę z dumy, choć sama mnie znasz i wiesz, ze nie wierzę. Dziwne, bo jednocześnie mi miło, a jednocześnie czuję, jakby to o kim innym była mowa. I wiem, że mogłem się bardziej postarać i napisać to inaczej. Cóż, przepadło. Chociaż...jak się nie znajdziemy, to będę miał okazję napisać ten tekst raz jeszcze inaczej i zaprawię go wtedy goryczą. Doda mu to charakteru :)) Aniu, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Wiem, czego mi życzysz i od momentu przeczytania śmieję się pod nosem. Ale by się los wkurzył, jakby usłyszał o tym :D Miłego wieczoru dla Ciebie :)))

      Usuń
  5. Trudno mi opisać wzruszenie i uczucia jakie daje Twój tekst zwiewny, lekki, ciepły i czuły. Bo cóż można odpowiedzieć na magię zasnutą marzeniem, nic ponad życzenie urzeczywistnienia...z całego serca, Witku.
    Trawa szumi, rozgrzana czerwonym brzaskiem i lśni tak bardzo. Zdjęcia niezwykle zjawiskowe i tak z rozmysłem pokazane. Widać jak z biegiem chwil, pewnie bliskich sobie, zmieniały się cudnie odcienie falującej delikatnie trzciny. Skupiona w kardach cała uroda poranka.
    Dobrego wieczoru Witku może przy miłych dźwiękach z filiżanką gorącej herbaty:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno Elu o lepszą motywację, niż Twoje słowa. Ogromnie się cieszę, że tekst "przemówił". Bałem się, ze będzie zbyt cukierkowy i zbyt dziwny, a jednocześnie bardzo chciałem go napisać. Może, teraz na niego patrząc, inaczej. Ale tak mi się wymyśliło, kiedy naciskałem migawkę. Byłem w miejscu, gdzie wiele rzeczy się zaczęło i wiele skończyło. Swoiste koło, które człowiek zatacza. Więc i tekst, w którym chciałem trochę inaczej popatrzyć na to, kim jest człowiek. Albo może podejść do niego uniwersalnie. Bo przecież odczuwamy tak samo, nazywamy zaś po swojemu. Dziękuję Ci ogromnie za dobre słowa i za życzenia :))) Dobrego wieczoru Elu :)))

      Usuń
    2. Nie Witku na pewno nie jest cukierkowy, subtelny a to znaczna różnica. Pokazałeś ideał i kwintesencję miłości, zapewne dla większości będąca pragnieniem. W tym widzę siłę Twojego przekazu. Dobranoc Witku:)))

      Usuń
    3. Dziękuję Ci jeszcze raz Elu :)) Dobranoc :)))

      Usuń
  6. A wiesz mnie ten tekst zaskoczył.
    Jest bardzo czuły i słodko naiwny. Pełen wyidealizowanych wizji miłości, pragnień, tęsknoty. Trochę mi nasunął myśl o pewnych elementach miłości platonicznej, choć też nie do końca, bo twój tekst jest bardzo sensualny. Tak mi namieszałeś.
    To piękna wizja- słodka, kojąca, cudownie romantyczna. Ten tekst to taki miły, miękki, ciepły kocyk, w który ma się ochotę otulić i trwać tak zawsze.
    Choć przyznam szczerze, że do końca go nie czuję. Byłabym zachwycona jako nastolatka. Wtedy podobnie czułam i myślałam. Te kilkanaście lat trochę jednak zmieniły. Ten tekst to marzenie. Twoje, moje, wielu ludzi. Bo kto nie marzy o tym, żeby tak czuć? Tylko czy to długoterminowo możliwie? Na teraz myślę, że nie.
    Taka trochę Jane Austen z ciebie w tym tekście wylazła;)

    Na poprzednich zdjęciach czuć jeszcze mroźne objęcia zimy, za to te to już obietnica ciepłych dni! Fantastyczny kontrast wyszedł:)

    Miłego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane Austen miała jaja :)) Zacznę tak, bo jak na społeczeństwo tamtych czasów pięknie piętnowała pewne zachowania i grę salonową w pozory. Dobra, nie czepiam się, bo masz rację. Napisałem tekst, który jest marzeniem, do którego czasem się wraca. Pewnie zauważyłaś, że obrazy przesuwają się ciągle, a każdy element tej układanki nie tylko wskakuje na miejsce, ale jest uzupełniany o coś. Tak, jakby to nasze pragnienie się rozwijało. I tak jest w istocie. Oczywiście, przychodzi konfrontacja i pojawiają się pytania, które weryfikują to, co sami stworzyliśmy. To dość trudne, bo każdy ma swoje doświadczenia, w tym seksualne, więc nijak mi brać się za taką kobyłę na blogu. Oczywiście, gdybym bohaterom nadał imiona, to co innego. Ale to już wstęp do książki. A ja chciałem dać chwilę uśmiechu i ciepła.

      Inna rzecz, że umyślił mi się tekst odwrócony, kiedy to kobietę się przedstawia. I tu mnie złapałaś, bo mój sensualizm wylazł w tekście, a przecież nie powinien. Mój błąd w rozłożeniu akcentów :)) Nie wyprę się tego tekstu, nie wyprę :))) Ale też chciałem nim trochę wrócić do źródeł każdego z nas, kiedy zaczyna się w nim ten specyficzny szept (daruj ten poetyzm, ale tak to właśnie widzę), który zmienia świat dziecka, w świat prawie dorosłego człowieka, by potem brzmieć już pełnozdaniowo.

      Miłość platoniczna? Nie myślałem o tym. To znaczy, kiedy wskazałaś to, to widzę, ze rzeczywiście pewne elementy tej miłości są. I chyba być muszą, bo to przecież wieczne szukanie siebie kochanków, którzy o sobie marzą nie widząc się i nie znając, a jednak czekając. I jak to w życiu bywa, pewnie kształt marzenia dopasuje się do tego, co zastanie rzeczywistość. No, wyjątkiem jest Izabela Łęcka, ale nie będę ekstremalny :D

      Cieszę się, ze dostrzegłaś ten kontrast, bo chciałem zrobić dwa rodzaje zdjęć za jednym razem. Przyznam, nieczęsto mam okazję, by tak zadziałać. Raz tylko udało mi się za jednym razem zrobić zimę i za 20 minut wiosnę. Ale co się nałaziłem wtedy, to moje :))

      Czasami taki miękki kocyk się przyda. Mimo że leży sobie w szafie i nikt na niego nie zwraca uwagi, to czasem po prostu kładziemy się i przypominamy sobie o nim. Przykrywamy się i to jest właśnie to, czego oczekiwaliśmy. A jak jest w rzeczywistości? Pewnie pokuszę się za jakiś czas o tekst właśnie taki. Może. Nigdy nie wiem, o czym będę pisał dopóki nie wezmę aparatu do ręki i nie zrobię zdjęć by wiedzieć, w którą stronę mnie poprowadzi to, co zobaczę. Wtedy najczęściej tekst się układa. Choć tym razem wyjątkowo, już wiem. I tym razem zdjęcia będą musiały dopasować się do tekstu.

      Z przyjemnością przeczytałem Twój komentarz. Wiele w nim wskazówek i wiele analizy, a w każdym razie śladów analizy. To dobrze, bo mimo że "nie leży", to jednak widzę, co spartoliłem :)) Pozdrawiam Cię wieczornie i życzę bardzo miłego i ... kocykowego (?!) wieczoru dla Ciebie :))

      Usuń
    2. Wybacz tak opóźnioną odpowiedź, ale fatalnie u mnie z czasem.
      “Ale to już wstęp do książki.”
      Ja tam bym chętnie taką książkę przeczytała. Myślę zresztą, że nie tylko ja. Więc do dzieła!

      “...bo mój sensualizm wylazł w tekście, a przecież nie powinien.”
      A czemuż to nie powinien? Akurat w tym przypadku zawarta tu zmysłowość bardzo dobrze robi całemu tekstowi, więc spokojnie;)

      “...pewnie kształt marzenia dopasuje się do tego, co zastanie rzeczywistość. No, wyjątkiem jest Izabela Łęcka…”
      Bardzo trafnie i ładnie ujęte. Zawsze tak jest na początku, ale w końcu nawet marzenie musi się ugiąć pod ciężarem rzeczywistości. Wiesz, “Lalka” była jedną z dwóch lektur, którą przeczytałam w liceum. Nie bardzo już pamiętam co i jak tam się toczyło, ale czy jednak nie było tak, że nawet początkowo marzenie Wokulskiego o Łęckiej nie próbowało się właśnie do rzeczywistości dostosować, a dopiero z czasem marzenie uległo kosztem rzeczywistości?
      Wydaje mi się, że od takiego obrotu spraw nie ma ratunku. Tak się zawsze musi stać. A Łęcka to wyjątkowo tragiczna postać, potwór uszyty na miarę tamtejszych czasów i obyczajów.

      “to jednak widzę, co spartoliłem”
      Pochwaliłam, a Ty dziękujesz za wytknięcie błędów (których zresztą nie dostrzegłam).
      Jestem pełna podziwu, że dorosły mężczyzna potrafi napisać tekst brzmiący jak słowa trochę egzaltowanej, trochę nieco bardziej dojrzałej od rówieśników nastolatki marzącej o dobrej, czułej miłości. To wymaga i fantazji i umiejętności, a Ty na to że widzisz co “spartoliłeś”;)
      No nasze percepcje się zupełnie tutaj rozjechały;)

      Usuń
    3. Na książkę przyjdzie czas, jeśli przyjdzie. Sama wiesz, jak jest z czasem. Chciałbym napisać i chyba jestem gotowy na to językowo, choć brak mi motywacji. Forma bloga jest mało pojemna, ale sprawdza się, jeśli chodzi o czas właśnie. Nie wiem, czy zdołałbym codziennie pisać mając inne obowiązki.
      Piszę o sensualizmie dlatego, że to męska cecha. A przynajmniej kojarzona z mężczyznami. Dlatego powinienem ten tekst inaczej napisać. Jak? Sam nie wiem. Wydawało mi się to, co napisałem świetnym pomysłem (no dobra, niezłym), a teraz widze pewne braki, niedoróbki. Ale ja zawsze tak mam. Lubię robić to, co robię od początku do końca. Ktoś mógłby mnie nazwać perfekcjonistą- nie, nie jestem nim. Ale lubię wiedzieć, że zrobiłem dobrą robotę. Tu, w tym tekście sensualizm mnie zdradził, bo ja tak myślę. Gdybym chciał obserwować kobietę, to musiałbym to zrobić inaczej, nie po swojemu, a jej zmysłami.
      Jest taki fragment w "Lalce", gdzie Izabela Łęcka ustami narratora opowiada o figurce Apolla, która stoi i przy łóżku. Kiedyś, zmęczona czy rozczarowana czymś zasypia i bóg przychodzi do niej i się z nią kocha. Od tego czasu kształt jej marzenia o mężczyźnie przybiera kształt tego bożka. mam swoją teorię na ten temat, ze wzorem wyższych warstw Izabela paliła opium i miała po nim właśnie takie sny, które ją rozbudziły, ale i mocno wykrzywiły. Więc ktokolwiek by się w jej życiu nie pojawił, nie będzie tym bożkiem z marmuru. Prus o tym pisał pobieżnie, ale tym sposobem pokazał właśnie, że zwykły człowiek dostosowuje marzenia do rzeczywistości, stapia je niejako z tym, co jest. Łęcka próbowała odwrotnie. Stąd rozdźwięk, dysonans poznawczy u niej.
      Pochwaliłaś. Tak, masz rację. Ale zasugerowałem się tym sensualizmem i wydawało mi się, że coś Ci nie pasuje. To raz. Dwa, że wspominasz o trochę egzaltowanej dziewczynie. A tu, to już się całkiem spłoszyłem :))) Myślałem, że kreślę portret kobiety szukającej miłości. Teraz już rozumiesz? Nasze percepcje się nie rozjechały, myśleliśmy tylko o trochę innym wielu tej kobiety :D
      Dziękuję Ci, że piszesz mimo nawału pracy. Nie, nie, to nie banał, naprawdę jestem Ci wdzięczny, bo zdaję sobie sprawę, jak to jest, kiedy człowiek nie ma czasu zjeść, wyspać się, nie mówiąc o pogadaniu, czy leniwej kawie czy przeczytaniu czegoś. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))
      PS. Mnie coś jednak łamie. Czuję się jak z krzyża zdjęty. Dlatego może ta moja odpowiedź nie taka, jak być powinna, ale czuję, jakbym miał cement zamiast mózgu :)) Miłego dla Ciebie :)))

      Usuń
    4. “Piszę o sensualizmie dlatego, że to męska cecha. A przynajmniej kojarzona z mężczyznami.”
      To bardzo kontrowersyjna teza;)

      “Tu, w tym tekście sensualizm mnie zdradził, bo ja tak myślę.”
      Z tym już ciężej się nie zgodzić. Sam siebie znasz najlepiej i wcześniej już pisałeś, że tekstu się nie wyprzesz, gdyż jest bardzo twój. Choć mam wrażenie, że samego ciebie to zaskoczyło?

      Pamięć to jednak nie jest wór bez dna. Kompletnie nie pamiętałam motywu z Apollem w Lalce. A co do opium, to tak, możesz mieć rację.
      “Łęcka próbowała odwrotnie”
      Gdy tak to napisałeś to już rozumiem co miałeś na myśli. Może to jednak nic dziwnego, że próbowała w ten sposób, bo wiesz...kim ma się stać, na kogo ma wyrosnąć kobieta, która przez całe życie ma tłuczone do głowy, że uroda jest jej kluczem do szczęścia, bo zapewni jej to bogatego męża (a poza tym to nic więcej się jej już w sumie od życia nie należy)? Straszne czasy. Przynajmniej dla kobiet.

      “wspominasz o trochę egzaltowanej dziewczynie.”
      “Nasze percepcje się nie rozjechały, myśleliśmy tylko o trochę innym wielu tej kobiety”
      Po prostu poczułam, że to nie może być dojrzała kobieta w pewnym wieku, bo to co napisałeś jest dobre, słodkie i naiwne. Niedojrzałe. Z związku z tym wydawało mi się, że musi to być młoda dziewczyna. A że nie znam żadnej, ale to absolutnie żadnej młodej dziewczyny, która by tak pięknie mówiła, stąd też w moim wyobrażeniu musiała być trochę egzaltowana.
      “Myślałem, że kreślę portret kobiety szukającej miłości.”
      Może tak. Co autor miał na myśli? Piękne w literaturze jest to, że Ty piszesz o kobiecie szukającej miłości,a ja widzę młodą dziewczynę marzącą o ideale i oboje mamy rację i prawo do tych odczuć. Choć może twoje racje są większe i ważniejsze niż moje, bo w końcu jesteś autorem tego tekstu;)

      “Dziękuję Ci, że piszesz mimo nawału pracy.”
      Marzę już o niedzieli, bo będę mieć wtedy taki totalnie wolny dzień. Od początku do końca. Wiesz teraz ciągle jestem w pracy…, tylko mam nieplanowany kilkunastominutowy przestój, więc chociaż spróbuję odpowiedzieć;)

      Zdążyłam przeczytać Twój komentarz jeszcze wczoraj, jak był odrobinę dłuższy.
      To wróżenie z fusów, a ja się wróżeniem z fusów nie zajmuję;)
      Ciężko się do takich rzeczy odnieść nawet jeśli powiedziałbyś mi wszystko, ze szczegółami. Wybacz, ale nie mogę.

      Dziękuję za rozmowę i spokojnego wieczoru:)

      Usuń
    5. No tak. Przeczytałem i przyznaję Ci rację. Zwłaszcza w tym portrecie kobiety. Jedna tylko rzecz, którą mogę powiedzieć, czy raczej dopowiedzieć to ta, że nie mam prawa do tego tekstu, a właściwie nasze prawa - czytelnika i tego, kto napisał ten tekst są równe od kiedy litery pojawiły się na papierze/ekranie. Mogę coś tam dopowiedzieć, uściślić, ale ten obraz już żyje swoim życiem. I niech tak będzie. Podziwiam Cię. Naprawdę podziwiam, ze masz siłę, by mi odpowiedzieć i to tak precyzyjnie odnosząc się do wszystkich rzeczy, o których pisałem. A z tą "Lalką", to tylko moja teoria. Prawdopodobna, jak sądzę, bo Prus był pisarzem świadomym tego, co pisze. Lubił tylko ukrywać między wierszami prawdę. Lalka jest z 1890, a taki Holmes z 1887. Skoro Conan Doyle pisał otwarcie o palarniach opium, to coś w tym musi być. Ale jak mówię, to tylko teoria i ja sobie tak gdybam :D Dziękuję, że się ustosunkowałaś do mojego pytania. Masz rację, ani etyczne, ani na miejscu. Po prostu sam nie wiem, co o tym sądzić. Właściwie nie ma to znaczenia, bo ten ktoś zniknął, ale wrażenie dziwności i nieokreśloności zostało. A czy się to określi takim, a nie innym terminem, to już sztuka dla sztuki :))
      mam dziś pustkę w głowie dla odmiany, po wczorajszym cemencie, więc zanim pomyślisz sobie "dureń", ja podziękuję Ci bardzo za odpowiedź i za Twój czas. Wiem, to Twój czas i mam świadomość, że dałaś mi go. Jeszcze tylko kilka dni. Jutro czwartek, przeciągnie się i oklapnie, potem piątek błyśnie i prawie będzie niedziela :))
      Spokojnego wieczoru dla Ciebie i dobrego odpoczynku :))

      Usuń
  7. Przypomniała mi się taka historia, otóż gdy miałam naście lat, to takie wróżby uprawiałyśmy z koleżankami - trzeba było napisać list, w którym dokładnie opiszemy swojego wymarzonego wybranka. Czy będzie gruby, czy chudy, miał włosy ciemne czy blondyn, oczy niebieskie czy może brązowe, im więcej szczegółów tym lepiej, więc wymyślałyśmy najróżniejsze, potem ten list trzeba było gdzieś schować i czekać. Jak to się potoczyło dalej, to już nie może nie będę każdego przypadku rozpatrywać tak dociekliwie, ale jedno jest pewne - listy i w ogóle napisane słowa z jakąś intencją, mają pewną moc sprawczą. Piszę pewną, bo nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale coś w tym jest, kto nie wierzy, niech napisze i sam się przekona na własnej skórze ;) I tak właśnie Twój wpis przypomniał mi taką historię. Zdjęcia oczywiście w moim klimacie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę Ci bez zastrzeżeń, bo kiedyś wspomniałaś o tej historii. Co prawda inna jej część, ale składam pilnie :)) Masz rację, emocje i pewna intencja, to może nie magia, ale na pewno jakieś spore podstawy psychologii. Zresztą sama wiesz, że coś, co napisane staje się może nie faktem, ale jakoś bardziej realne. Stąd i pamiętniki i wspomnienia spisane po latach. Ja sam przechowuję kilka listów, które może nic w sobie takiego nie zawierają, ale są. Są też listy nigdy niewysłane, które leżą smutno, ale też są. Może po prostu potrzebujemy swego rodzaju widomego znaku tego, co w głowie, co w naszej wyobraźni. Uporządkowania, określenia się? Pamiętam, że Wam się życzenia wtedy spełniły :))
      Bardzo się cieszę, że zdjęcia w Twoim klimacie. To dobry klimat :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję Ci za dobrą historię. Jest w niej coś i ja w to coś wierzę :))

      Usuń
  8. Witam.
    Z lekkim opóźnieniem Witek nadrabiam zaległośći.Jakoś w głównym strumieniu umykają mi Twoje posty po zmianach na Mewie...Nic tam.Przejdźmy do meritum.
    Twój tekst wydaje mi się jednym z najbardziej osobistych jakie czytałem,a które wyszły spod Twojego pióra.Mnie od razu rzuca się w oczy niemy krzyk osoby,któea tęskni do czegoś czego nie było.Takie mocne pragnienie przeżycia czegoś lub znalezienia się w sytuacji życiowej so jakiej większość życia dążymy.Ów pragnienie poznania tego czym powinna być esencja życia sprawia,że wołasz tak rozpaczliwie.Tak to widzę na obecną chwilę,a ulotność chwil jest tym co chcielibyśmy zatrzymać na dłużej jak nie na zawsze.Bo zrozumiałym jest,że wszyscy peagniemy tego co dla nas najlepsze...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) O, jakieś zmiany na MeWe? Ja nie dostrzegłem. Ale to może wina tego, ze pościnałem wszystko to, co mnie denerwowało i od razu zrobił się luz i widzę tylko to, co istotne. Znaczne oszczędzanie czasu i nerwów. I mam tych, których chcę mieć, bez śmieci i idiotyzmów. Ale muszę zwrócić uwagę na to, bo to ciekawe, co piszesz. Ja Twoje wpisy widzę, więc może coś nie tak u mnie... Hmmm...
      Wiesz Wojtku, kiedyś krzyczałem. Kiedyś się awanturowałem. Ale potem dorosłem i nie wiem, czy teraz bym potrafił krzyczeć. Może, jakbym chciał. Ale nie chcę. Zauważ, ze to wszystko, co w tym tekście, odbywa się w ciszy. Nie lubię hałasu. Piszesz o krzyku do czegoś, czego nie było. Myślę, ze to chyba nie to, o czym myślisz. To po prostu odwrócenie porządku rzeczy. Popatrzenie na inną rzeczywistość.Albo na inną osobę, która ma przecież podobne marzenia, podobne skojarzenia. Podobne, lecz nie takie same. Niestety, nie ma tu dramatycznego krzyku, nie ma tu wielkich rozterek i nie ma sytuacji, której "nie było". Bo zawsze piszę o tym, co mi bliskie i co przeżyłem. Zatem wiem, czym jest esencja życia, jak to ładnie określiłeś :)) Uśmiechnąłem się, bo nie wołam rozpaczliwie. Po prostu, miałem ochotę napisać taki właśnie tekst nie od strony mężczyzny, a kobiety. Byłem ciekaw, na ile potrafię. Na ile rozumiem drugą, tę piękniejszą i lepszą płeć. Ale dziękuję, ze tak wnikliwie przeczytałeś ów tekst. Aż czuję się rozczarowany, ze tego w nim nie znalazłeś, ale co zrobię, jak nic nie zrobię?? :)) Ale może kiedyś napiszę taki tekst, podsuwasz fajne pomysły. Esencja życia, krzyk rozpaczy, poszukiwania - DOBRE! Krótki i silny tekst faceta. naprawdę dobre! Pozdrawiam Cię serdecznie 8 marca, co można odebrać symbolicznie, jako chichot historii :D

      Usuń
  9. I to to ja rozumiem.Bez ceregieli,tak - i dziś,już możesz powiedzieć na ile przeniknąłeś w kobiecy umysł? udało się spojrzeć na zagadnienie z tej drugiej,ciemnej strony... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie :))) Tego nie próbuję na zupełnie serio. To tylko spekulacje. Ale przyznaję, trudna rzecz. Bo i jesteśmy tacy sami, jako ludzie i dramatycznie inni, jako płeć.

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty