Instynkt pierwotny...
Słyszysz? Musisz usiąść i zamknąć oczy.
Nie bój się zamykania oczu. Nie bój się. To tylko trochę czerni. Nic nie
zobaczysz, ale tylko na chwilę. A potem duchy przyjdą do ciebie i usłyszysz
głosy. Nic nie zrozumiesz, ale tak jest za pierwszym i za pięćdziesiątym razem.
Nie staraj się, to nie pomoże. Musisz to zobaczyć w sobie. Głos, który słyszysz
nabierze barwy i kształtu. To nie jest ptak, którzy siadł na gałęzi i gwiżdże
swoją piosenkę. On mówi do ciebie. A potem usłyszysz wiatr i szum liści
wypełnionych nowym życiem. Zieloną krwią, którą duchy nalewają do latarni
rozwieszonych na gałęziach. Kiedy słońce dotyka je promieniem zaczynają świecić,
jak zielone gwiazdy. Ludzie zapomnieli, ale nie ty. Wiem przecież. Patrzę na
ciebie, jak przechylasz głowę nasłuchując, jak patrzysz na gałęzie drzew, jak
unosisz głowę, by zakląć obłoki. Masz to w sobie, masz. Tylko zamknij oczy.
Słyszysz? To werbel, który cię wzywa. Nie musisz mieć swojego bębna, w który
uderzysz niewprawnymi palcami. Nie bój się, sam cię poprowadzi. Zamknij tylko
oczy i słuchaj. Poczujesz cień chmur na skórze i poczujesz promień błądzący i
wiatr, który głaszcze skórę. Nie pytaj, słuchaj. Tylko słuchaj. Wszystkie
pytania są w tobie. I wszystkie odpowiedzi. Każda nienarodzona myśl drzemie
ziarnem i każda nienarodzona chwila w tobie jest gdzieś na dnie. Nie musisz
patrzyć na taniec derwiszów, ani na smutne, biedne wieszczki opętane
niezrozumieniem. Zamknij tylko oczy, zamknij. Boisz się? Nie trzeba, bo
wszystko tętni swoim rytmem, jak twoje serce. Możesz podać dłoń, jeśli to cię
uspokoi, choć na pewno mnie znajdziesz, kiedy zmrużysz oczy. Jestem przecież w
każdym nieostrożnym szepcie i szumie. Płynę cieniem za tobą. Powtarzam słowa za
tobą i czaję się w tych niewypowiedzianych. Przeciągam się snem lubieżnym w
twoim cieple. Znam cię. Znam. Więc zamknij oczy i słuchaj. Zadaj pytanie. Czego
chcesz, czego pragniesz. To dobra chwila na wróżbę. Albo jedyna chwila na
wróżbę. Potem przyjdę te inne, ludzkie, a ta jest w tobie. Pierwotna.
Roztętniona pragnieniem. Szamani wszystkich czasów wiedzieli o tym klęcząc na
łące z ciałem malowanym w spirale, słońca i senne księżyce. Ty nie musisz.
Zamknij tylko oczy, zamknij…
Wow, napisałeś niesamowity tekst. I do tego dodałeś zdjęcia pozwalające na podróż w głąb siebie na spotkanie pierwotnego instynktu. Na zamknięcie oczu i odpowiedzi na ten pierwotny zew pod baldachimem koloru natury. Prowokacyjny tekst na zamknięcie oczu i na wędrówkę po własnym krwiobiegu z narkotykiem green. Dla Ciebie, za ten tekst życzenie takiego samego doświadczenia. Doświadczenia green z przewodnikiem za rękę :)
OdpowiedzUsuńWiesz Grażynko, zawsze zastanawiam się, gdzie się podziała ta cała wiedza, bo jak inaczej nazwać to, co zbierali przez stulecia "widzący"? Bo cywilizacja w pewien sposób ograniczyła i wykluczyła "czucie" natury. "Czucie" również samego siebie. Ja wiem, że część stała się naukami - psychologią, medycyną, farmacją. Ale jednak ta właściwa cześć gdzieś zniknęła. Czy faktycznie zniknęła? A może się mylę. Dziękuję Ci serdecznie za komentarz i życzę Ci miłego dnia :))
UsuńWiesz? Ja mało jem. Zawsze mało jadłam i dzięki temu znam uczucie głodu. Mało tego – lubię uczucie głodu. Wtedy można posłuchać swoich „zachcianek” i jeść to, na co nabierasz apetytu:) Sądzę, że z pożytkiem dla zdrowia.
OdpowiedzUsuńMasz rację, mamy w sobie wszystkie pytania i wszystkie odpowiedzi, wiemy czego chcemy, do czego dążymy, co nas uszczęśliwi…
Czasem tylko nie umiemy słuchać siebie. Powód? Za dużo wokół informacji, za dużo możliwości, zbyt wiele interpretacji. Większość się gubi.
Trzeba zamknąć oczy. Prawda to oczywista, ale nikt tak jak Ty nie umie jej ubrać w najwłaściwsze słowa i zilustrować równie pięknie :))
Kiedy przeczytałem pierwsze zdanie Aniu, to się zdziwiłem. Ale moje zdziwienie przeszło w podziw i w zrozumienie, bo ja również poznałem istotę głodu i istotę wyboru tego ile i jak będę jadł. Również metaforycznie. Cudownie to wplotłaś, przyznaję :)))
UsuńTo prosta recepta. Czasami wydaje mi się, ze aż za prosta. Ale nie znam innej, jak zapytanie się siebie samego, czy to, co chcę, to na pewno jest to? To również prawda niebagatelna, że żyjemy w szumie informacyjnym i w przytłumieniu. Gestów, popędów, pragnień. To wszystko zaburza nasze pierwotne "chcenie". Skądinąd jestem przekonany, że Ty umiesz zamykać oczy po to, by odnaleźć to "chcenie". Bardzo, bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz i za dobre słowa, które zostawiłaś :))
Dobrego i miłego dnia dla Ciebie :)))
Fantastyczny tekst docierający do istoty, sedna, do korzeni naszego ,,meta’’ istnienia. Tekst o prawdzie o nas samych z zaskakująco prostą receptą oglądu stanu naszego jestestwa, - ,,zamknij oczy’’., bo tylko tak, pod powiekami zamkniętych oczu możemy wniknąć w głąb jaźni i dotknąć ,,pierwotnego instynktu’’ .
OdpowiedzUsuńI znów się uśmiecham, bo kolejny raz, pozwalasz mi odkryć coś wyjątkowego, choć niby oczywistego, coś, co ginie w rutynie codzienności, przypominasz o podniesieniu głowy, zatrzymaniu się na chwilę, pomilczeniu, wyciszeniu – dziękuję Ci Witku za świetne, celne, barwne, zaskakująco oczywiste i cudownie opisane poznawanie prawdy o nas samych - za mądre słowa i piękne obrazy.
– i znów chylę czoła – podziwiam i serdecznie pozdrawiam
Trochę to dziwnie brzmi i bałem się pisząc ten tekst, czy nie będzie śmieszny. Czy nie wyda się śmiesznym zamknięcie oczu, by zobaczyć to, co w nas. Trzeba dużo dobrej woli, by go zrozumieć i Ty Nulo wykazałaś się taką właśnie dobrą wolą. Bardzo Ci za to dziękuję. Myślę, że Ania lepiej to trochę sformułowała mówiąc o naszym głodzie i o tym, ze jesteśmy przytłumieni szumem informacyjnym, więc działamy po omacku. Bardzo bym chciał, by zamknięcie oczu coś zmieniło i by to było takie proste. A prostym nie jest. To prawda co piszesz Nulo, ze przypominam trochę o tych prawdach "oczywistych", ale czy i czasy, w których jesteśmy nie wyostrzyły tego trochę? Nie pokazały, co tak naprawdę jest istotne? Miłość, bliskość, zwykły spacer czy zachwycanie się liśćmi na wietrze? Niby nic, bo mamy to zawsze i w sobie i obok. A właśnie to wyciszenie, ten szczególny moment zamknięcia oczu wyostrza w nas nasze własne pragnienia.
UsuńDziękuję Ci bardzo, bardzo, bo chwalisz mnie, a ja aż się rumienię, bo w gruncie rzeczy jestem bardzo wstydliwy. Dziękuję Ci za wszystkie dobre słowa. Bardzo bałem się o ten tekst, bo miałem świadomość jego "inności". Teraz się nie boję, a uśmiecham :))
Pozdrawiam Cię Nulo z całego serca i życzę dobrego światła i udanych kadrów :)))
Gdyby tak usłyszeć te słowa wyszeptane do ucha ... i dać temu pragnieniu wyjść na świat... Odsunąć na bok wszystkie uprzedzenia, kompleksy, hamulce, nie zastanawiać się co należy, a czego nie wypada. Oj by się działo:))
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. I piękne zdjęcia. Miłego dnia Witku :)))Ola
Sensualnie odebrałaś tekst. Ale się uśmiecham i dziękuję, bo to również gdzieś w głębi tego tekstu jest. Przyznam, że zakopane głęboko, ale jest :))
UsuńDziękuję Ci bardzo Olu i cieszę się, że dałem Ci trochę radości czytania i oglądania. Bardzo, bardzo mi miło :)))
I dla Ciebie miłego i spokojnego :)))
To jest chyba jeden z ulubionych przeze mnie Twoich tekstów Witku. Coś co rozumiem, choć uczę się cały czas... Słyszeć, czuć siebie i własne myśli, pozwolić im płynąć, a być tu i teraz. Wydaje się proste, ale prostym nie jest. Tyle świateł i cieni jest wokoło, że często trudno przebić się tej jedynej właściwej w tym momencie. Zamknąć oczy i widzieć jednocześnie … tak można, tak trzeba, poznać emocje mieszkające głęboko, by zrozumieć wszystkie zamieszkałe tam echa...
OdpowiedzUsuńNie ma nic piękniejszego jak wtopienie się w otaczającą zieleń, szum drzew i śpiew ptaków, poczuć, że jesteś częścią tej zaczarowanej opowieści...
Witku, opisałeś tę chwilę niezwykle magicznie, pięknie, a zdjęcia wiosennej, cudownej zieleni fenomenalnie, jak zawsze, dopełniły całości.
Dziękuję Witku bardzo, bardzo i nie zdziw się jak tu będę wracać.
Zieloności, błękitów oraz słońca na każdy dzień. Pozdrawiam z daleka:)))
Kiedy napisałem ten tekst, to pomyślałem sobie, że będzie dla Ciebie zrozumiały, bo Ty przecież wiesz, na czym to polega. Zresztą nie rozczarowałem się, wszyscy odczytali ten tekst tak, jak chciałem, by był odczytany. Na różnych poziomach, co mi się spodobało :) Co prawda odwołujesz się do medytacji i filozofii wschodu, mnie bliżej do praktyk szamańskich czy druidycznych, ale jak historia i przekazy pokazują, to te same metody, te same środki lecz inne opakowanie. Co ciekawe, te same efekty daje głęboka modlitwa. Zatem w tym coś jest. Tak, to nie jest proste. To bardzo trudne. Kiedy piszę tekst, to muszę niejako wejść głęboko w siebie, by wydobyć słowa. Często dzieje się tak, że piszę nie wiedząc o tym, jakby słowa spływały przez palce na klawiaturę. Wystarczy wtedy byle dźwięk, byle światło i muszę na nowo i mozolnie budować przekaz. Może trochę dziwaczne, ale niech ktoś rzuci pierwszy kamieniem, kto nie jest w głębi siebie dziwakiem i nie ma swoich "małych dziwactw" :))
UsuńTo prawda, co piszesz, że nie ma nic piękniejszego, niż być w miejscu, gdzie można wtopić się w krajobraz, stać się jego elementem. Po pewnym czasie zwierzęta nawet przestają zwracać uwagę. Tak, jak z tym bocianem ze zdjęcia. Dopóki grzebałem w torbie stał i obserwował mnie. Ale kiedy siadłem na trawie i piłem wodę, przestał się denerwować i przemaszerował niedaleko. Nie chciałem go płoszyć ruchem sięgając po aparat, więc zrobiłem zdjęcie wtedy, kiedy byłem pewien, że się nie wystraszy.
Elu, wchodź kiedy chcesz, jest mi bardzo, bardzo miło, że Ci się spodobało to, co napisałem i zrobiłem. Wiesz przecież. Blog będzie tylko wtedy, kiedy będą czytelnicy. Kiedy ich braknie, to zniknie.
Również Cię pozdrawiam i macham uśmiechając się :)))
Myślę, że każdy z nas w głębi duszy wie, czego tak naprawdę pragnie i słyszy ten głos częściej niżby chciał. On się odzywa, póki jeszcze może, póki mu jeszcze na to pozwalasz. Czy kiedyś przyjdzie taki czas, że zamilknie? Oby nie. To jak taki brzęczący komar przy uchu, odganiamy go a on i tak przylatuje, natrętny. W takich chwilach samotności jest najwyraźniejszy. Tylko łąki i lasy, drzewa i kwiaty chyba coś o tym wiedzą. Czasami gdy chodzę po lesie, to właśnie myślę, ile one już ode mnie usłyszały. Usłyszały więcej niż sama się przed sobą przyznam.
OdpowiedzUsuńTak, to wszystko prawda, co piszesz. Czasami tylko trudno przebić się do swoich pragnień, bo one przecież dobrze są ukryte. Choć z tym komarem, to się uśmiechnąłem :))) Wiesz, kiedy wczoraj byłem na zdjęciach, pojechałem zobaczyć w jedno miejsce, czy będzie sens wstawać rano i tłuc się kilkanaście kilometrów, czy sobie darować. Stanąłem, oparłem drzewo o pień, a sam sobie siadłem na pniaku. I tak sobie pomyślałem, że to miejsce jest przesycone moimi myślami. I aż wstyd mi tu być, bo to co było, minęło, a ja jestem stary dureń. Przyznam się, ze czuję niewysłowioną ulgę, że nie tylko ja mam takie uczucie. Ale napisałaś coś ważnego. Coś, z czym się będę musiał zmierzyć. Ale to za jakiś czas :)
UsuńMam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku. Czuję w słowach znużenie. Przesyłam Ci same dobre myśli i uśmiecham :))) I oczywiście bardzo, bardzo Ci dziękuję!!
"Poczujesz cień chmur na skórze i poczujesz promień błądzący i wiatr, który głaszcze skórę". Dobrze znam to uczucie, wiesz? Uwielbiam je. Las, morze, jezioro, góry - w przeciwieństwie do ludzi nigdy nie zawodzą. Zawsze znajdę tam ukojenie w cieniu drzew, w ciszy traw, w szepcie fal. Zawsze przytuli mnie wiatr, otuli mgła i zapach parującej ziemi, słońce wycałuje skórę ciepłymi promieniami, deszcz orzeźwi kroplami spływającymi po twarzy. Tam czuję, że gdzieś należę, że to jest moje miejsce na Ziemi.
Usuńhttps://m.youtube.com/watch?v=Ulh3l_DWcdQ
A tutaj mam dla Ciebie jeszcze jedną kołysankę. Mam nadzieję, że też Ci się spodoba ❤️
Przytulam,
E.
Dziękuję Ci i obiecuję, ze jak coś dobrego znajdę, to podzielę się muzycznie. Widzę, ze zatrzymałaś się na tym tekście. To...taki trochę inny tekst. Inny, bo szamański. W każdym z nas jest zamknięty szaman, tylko albo o tym nie wiemy, albo nie chcemy dopuścić go do głosu. Kto rano o wschodzie słońca stał na łące pełnej mgły i rosy wie, o czym mówię. A kto nie wie, musi spróbować. Tylko bez narzekania, że stópki mokre - koszty zawsze się ponosi. Żartuję sobie, ale tak serio, to opowiedziałem ten tekst na jednym oddechu szepcząc. Bo właśnie taki ma być. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))
UsuńMokre i brudne stópki to był standard :) Wychowałam się w domku na obrzeżach miasta, wokół były łąki i lasy. Biegałam boso gdzie się dało i gdzie się nie dało też :) Łapałam żaby, zbierałam ślimaki i chrząszcze, do tej pory gadam do robali znalezionych na spacerach:) Przemierzałam kilometry rowerem po lasach, bez względu na porę roku czy pogodę, wracałam ubłocona i szczęśliwa. I tak tęsknię za tą zielenią, za tą beztroską. Twoim szamańsko- magicznym tekstem przypomniałeś mi jak bardzo mi brakuje tego wszystkiego. Tekst i zdjęcia cudne, dziękuję :)
UsuńCóż, miałem podobnie. Śmieję się teraz :))))
Usuń