Kropka...

 

             Stawia się kropkę i słowa gasną. Jeszcze drży powietrze od ech odbitych, a potem jest tylko cisza, choć myśli gnają poza punkt czarny, znak przestankowy. I można się zatrzymać, bo każda chwila jest dobra, by usiąść i wyprostować nogi, albo napić się wody. Można zacząć też nowe zdanie, to znaczy zamknąć oczy i wyobrazić sobie długie włosy kochanki, która leży w ciepłym półmroku pijąc sen. A potem podnosi się i zaplata warkocz odsłaniając plecy i czułą szyję. Jest w tym intymna płochość i celowość ruchów. Jest w tym delikatność i wszystko to, czego nie powinien mężczyzna wiedzieć o kobiecie. Tak właśnie powinno zacząć się następne zdanie, choć słowo „powinno” brzmi tu jak dysonans, który kaleczy gładką myśl kamieniem. Może dlatego milczę, a obrazy spływają na mnie. We mnie. Nawet nie wiesz, jak trudno zapleść warkocz ze słów, kiedy czytam tekst na zajęciach. Głos mi się łamie, bo jestem tym, co czytam, nie umiem inaczej. Choć znam go, to za każdym razem w tym samym miejscu czuję załamujący się głos. Za każdym razem rozbieram go z nieczytania tych, którzy słuchają. Intymnie. I za każdym razem boję się, że będę musiał mówić, wydobyć z siebie słowo, ułożyć zdanie. Przełożyć to, co ktoś napisał, na język współczesny. Nazwać, odsłonić, pokazać. I przez resztę dnia milczeć, bo musi wypalić się we mnie to, co te słowa obudziły. Dlatego jestem tu, gdzie jestem. Patrzę w błękitne niebo i kołyszące się wierzchołki drzew. Nic nie muszę mówić, tylko słowa we mnie chlupoczą. Brzęczą. Domagają się następnego zdania. Nie, nie teraz, nie dziś. Jeszcze nie dziś. Dziś jest jesień, której muszę szukać. Zimno ogarnęło świat, zwarzyło do końca liście. Tylko w głębi lasu niepokorne klony złocą się w słońcu. Zrywa się wiatr, więc falują na wietrze swoimi dłońmi, jakby chciały mnie pożegnać. Tak, tu jest kropka. Potem będzie pauza, którą przemilczę i znów będzie nowe zdanie. Zupełnie jak we mnie, bo przecież już raz postawiłem kropkę czerwonym długopisem, jakbym samemu chciał zaznaczyć błąd i jednocześnie granicę  – „dalej nie pójdziesz”. Nie powinno robić się czegoś takiego z innymi, nie powinno robić się czegoś takiego z sobą, bo przecież ludzkie życie nie zna umiaru. Umiar zna Bóg, albo biologia, jak komu wygodniej. Spójrz, modrzewie płoną na wysokościach, a brzozy podobne są do rozczochranych dziewczyn, które nie potrafią się pozbierać i sen lepi im jeszcze oczy. Lubię patrzyć w górę przebijając mrok lasu, znów zazdroszcząc ptakom, które mogą lecieć wysoko, albo przycupnąć na gałęzi i z góry widzieć mnie, jak celuję w niebo obiektywem. Albo jak idę rozglądając się, siadając na zwalonym drzewie, dziwiąc się od nowa i wciąż światu. Zupełnie nieodgadnionemu, choć przewidywalnemu. Zupełnie jakby był człowiekiem...

























 

Komentarze

  1. Brzozy jak rozczochrane dziewczęta? - Fajne porównanie. Tę kropkę to czasem bardzo trudno postawić, zastanawiam się często, czy to aby nie jest lepsze miejsce na kolejny przecinek. Czasem jak czytam swoje zdania, to jednak dochodzi głos rozsądku i po kolei kasuje co niektóre przecinki i stawiam te eleganckie kropki. Czy ja dobrze pamiętam, czy ktoś kiedyś napisał taką książkę, która w całości składała się tylko z jednego zdania? Ta kropka na końcu to dopiero musiała być akcja. Ciekawe czy autor postawił ją z ulgą, ze złością czy może z dozą smutku? Poza tym jest jeszcze kropka na i - to też ciekawe zagadnienie - nie zawsze tylko czysto językowe. Na spacerze dzisiaj uświadomiłam sobie, że drzewa są okropnie gołe, a na Twoich zdjęciach zobaczyłam to jeszcze dobitniej. Teraz dotarło do mnie, że to już naprawdę listopad i muszę pomyśleć o rękawiczkach, bo strasznie zaczęły marznąć dłonie. Mam nawet na nie pomysł - tylko gdzie jak takie znajdę? Pozdrawiam Cię serdecznie i miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się jakoś z tymi brzozami :))) Ale żeby nie było, że krytykuję, lubię rozwichrzenie czy potargaie. Dużo bardziej od "fryzury starej ciotki", co to wylatując z dziesiątego piętra i lądując na bruku, ma nieskazitelną fryzurę. Cóż, lakier czyni cuda :P
      U mnie to zawodowo, więc generalnie czuję, gdzie postawić i co. Nigdy tej książki nie dorwałem. Nie sądzę, by to było jakieś arcydzieło, raczej techniczne możliwości. Ale sam fakt, ze ktoś to napisał jest ciekawy. Tak, tez o niej słyszałem.
      Podobno kiedy pisze się książkę, to zawsze towarzyszy człowiekowi uczucie ulgi, a jednocześnie żalu, że skończył. Ulgi, bo to długi i męczący proces. Zwłaszcza, jeśli się pisze coś, nie według kanonów amerykańskiej szkoły pisarskiej, a tradycyjnie. A żalu, bo opuszcza się świat, w którym się było i zna się go bardzo dobrze.
      Tak, niewiele już liści zostało. Jakieś wymęczone resztki. Ale w głębi lasu jeszcze coś jest i tę resztkę chciałem pokazać. Obawiam się, ze następnym razem, kiedy pójdę, nawet tego nie będzie. Ja już wczoraj włożyłem. Co prawda bez palców, bo trudno robić zdjęcia w rękawiczkach, ale już włożyłem. I tak mi ręce zmarzły, ale coś tam miałem. Dawało mi to poczucie stabilności :))) Złudne, przyznaję. Masz rację, rękawiczki, to niebagatelna sprawa. Dobrze Cię rozumiem :))) Dzięki za pozdrowienia!! Dużo światła dla Ciebie, uśmiechu i cudownie leniwych i ciepłych wieczorów :))))

      Usuń
  2. Wiesz, zdjęcia przepiękne. Jakoś ciężko ostanio mam przy słodyczach. Może dlatego, że cukrzyca sobie powiedziała STOP i Gratiano nie przesadzaj z tym słodzeniem, bo daleko tak nie zajedziesz. Kropki i przecinki różne mają znaczenie w świecie. Kiedyś córka mnie mocno sprowadziła do parteru, gdy w rozmowie na słowa pisane, na zakończenie postawiłam kropkę. Na końcu zdania odruchowo i z automatu stawiam kropkę i to zazwyczaj tym samym kolorem, jakim pisałam tekst. Mam skłonność do długich zdań i chronicznie zapominam, że istnieje coś takiego jak przecinek i koniecznie należy go używać. Albo pilnować się zdań prostych. Zdążyłam zauważyć, że to w przekazie i opowieściach bardziej skuteczne i lepiej nawet wygląda. Bynajmniej dla mnie. W Twoim tekście ta kropka i potem snuta opowieść, romantyczna, pełna ciszy i zapatrzenia w siebie, swoje myśli kazała mi się wstrzymać z komentarzem. Poczułam, jakbym naruszyła nim pustelnię i chwilę oddechu, wytchnienia i na moment marzenia za czymś co zbyt dla czytelnika ulotne, by to zrozumieć i poczuć tak jak czuje to autor. Co ja myślę o kropkach, bo jednak choć napisane co myśli autor - nie wiem co Ty myślisz, choć się odbiera tekst jako Twoje myśli i odczucia, bo pisane w liczbie pierwszej. Wiesz, czasami kropki mogą być jak mawia moja córka, niebezpieczne. Zdarza się i to nie raz w życiu, że gdzieś tam jednak te kropki trzeba postawić, bo wyjścia nie ma, gdy chcemy oddychać i cieszyć się różnymi treściami i zastanawiać, gdzie postawić przecinaki dla złapania oddechu. Urok jesieni przyciąga jak magnes i każe każdą komórką ciała wchłonąć w siebie te unikatowe obrazy, zapamiętać. Bo to kolory złota, czerwieni, brązów i błękitu, obłędnego kontrastu czystego w słońcu nieba z tym, co powoli zmienia się na naszych oczach w kolor szarej zbutwiałej ziemi, by umrzeć. Mając przy tym świadomość, że te zbutwiałe chwilą złoto, za mgnienie przemieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na powrót, w soczystą dziewiczą zieleń i na nowo zapuka do naszych odczuć i czucia po złocie - zieleń wiosny. Czy warto stawiać kropki ? Myślę, że warto, bo po kropce zawsze następuje kolejne zdanie, kolejna opowieść. Czy tego chcemy, czy nie. Niestety koło fortuny jest okrągłe i nie mamy na to żadnego wpływu. Matka natura pilnuje swoich praw. Bóg pewnie też :) Dobrego tygodnia, pełnego kolorów z palety tęczy i kropki, by rozpocząć kolejną opowieść. Piękne piszesz te opowieści dla nas, no i nie zapomnij w nawale pracy i obowiązków też sobie napisać takiej opowieści 🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Grażynko. Niezwykle trudno mi dziś odpowiadać, bo trudny dzień. Powiedzmy, że bardzo wyczerpujący stąd takie czasowe opóźnienie. Zawsze staram się odpowiadać jak najszybciej, ale nie zawsze mogę dostroić się z czasem, kiedy nie pracuję, choć są ludzie, którym wydaje się, ze nie pracuję, bo co to za gadanie przed monitorem. Ale zostawmy to.
      Dziękuję Ci za tak długi komentarz, w którym poruszyłaś wiele istotnych kwestii. Fakt, zawsze jest z tym problem, by zdania budować w miarę bezpieczne, które nie będą narażały czytelnika na męki wiązań i logicznego ciągu myśli. To mało wygodne, choć u Sienkiewicza powszechne (uwielbiał zdania wielokrotnie złożone). Ja sam układam tak zdania, by uzyskać odpowiednią melodię przy czytaniu. Ale to moja metoda. Każdy chyba ma swoją, więc nie dziwię się, że córka zwróciła Ci uwagę, bo dla niej pewien ciąg obrazów stał się "zbyt długą melodią".
      Co zaś do samego tekstu, to wcale, a wcale nie dziwię się, ze chcesz go pominąć i zostawić tak, jak jest, czyli w ciszy. Nie dziwię się, bo nakładają się w tym tekście sprawy tak różne, że trzeba by je rozwarstwić, pooddzielać, rozseparować, a potem dopiero zastanowić się, co można skomentować, co mnie interesuje, co nie. Ale tez taki miałem cel, by różne punkty widzenia zlać w jeden - kropkę, którą stawia się, kiedy nie można dalej mówić. Zgadzam się, że kropkę czasami trzeba postawić. Tak to w życiu jest, niezależnie od tego, czy chcemy, czy nie. Punkt zwrotny, albo nabranie oddechu przed kolejnym zdaniem.
      Ciesze się, ze tak Ci się wpis podoba. Ostatni chyba taki przed czasem nagich gałęzi i bielą mrozu.
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i jeszcze raz dziękuję :)))

      Usuń
  3. Wiesz Witku ja myślę, że choć kochasz słowa i ich przeplatańce, jest czas gdy one płyną, płyną i zatrzymać się nie mogą. Krążą w myślach i jak zabawka brzęczą, kręcąc się wokoło by jednak znaleźć chwilę, zwolnić tempo powoli , pomalutku i zatrzymać się. Tak trzeba…
    Nawet nie umiem sobie wyobrazić jak to jest. Nie byłam nigdy z drugiej strony biurka, ale wiem , że czytając miłe wersy jesteś cały tamtym światem choćbyś wypowiadał je po raz setny czy tysięczny. Nie myśl, że nie rozumiem, jak smutno czasem bywa, gdy widzisz brak zrozumienia i pustkę w oczach, ale według mnie zawsze choć maleńkie ziarnko zostanie w tych patrzących głowach po drugiej stronie ekranu. Nie każdemu z nich kłębią się słowa, czasem to są bryły, liczby czy kształty najzwyklejszych przedmiotów .
    Czy powinniśmy stawiać granice? Nie wiem. Tyle różnych barier stawia przed nami los. Są te wspólne dla wszystkich. Jedną z nich ponoć tą jedyną pewną jest kropka czyli ostateczny kres. Są te wyznaczane przez innych niektóre słuszne, ale są też takie, których nigdy nie zrozumiemy, bo tworzą je Inaczejmyślący. Są też linie, które sami rysujemy wokół siebie. Tworzą się one z naszych lęków, wstydów, braku wiary czy wspomnień kosmatych. Czasem warto wziąć mokrą gąbkę i spróbować zetrzeć tak, by tablica znów była czysta i gotowa pisać nas na nowo.
    Tak jak w tekście tak w życiu potrzebne jest nam rozdzielenie, by zachować dobry dystans do różnych jego sfer. Dla mnie powrót z pracy do domu przez mój dziwny park jest tym przysłowiowym przecinkiem, by zostawić wszystkie liczby, tabele i pliki, szukając innych, bliskich spraw. Czasem to trudne z różnych względów. Bo trzeba pilnie szukać rozwiązania i mózg chociaż nie chce przeszukuje głowę lub telefon dzwoni, gdy już nie powinien.
    Dlatego tak ważne są te chwile jak ta, gdy szukasz jesieni czy zapatrzysz się w górę na niebo, ptaki i korony drzew.
    Mnie ostatnio bardzo brakuje tych właśnie chwil. Cóż taki listopad niestety.
    Udało się Ci Witku znaleźć czas z odrobiną słońca i uchwycić ostatnie złote liście. Piękne!!! Z przyjemnością powędrowałam rozglądając we wszystkie strony. Lubię przyglądać się koronom drzew, nawet takie mające gołe ramiona są wspaniałe.
    A tak w praktyce nie raz zastanawiam się czy ten przecinek tu powinien być czy tam, a może wcale jest niepotrzebny. I nawet wtedy przydaje się intuicja i przeczytanie tego , co i w jaki sposób chcemy powiedzieć. Pewnie nie raz zrobiłam błąd, ale przecież jestem tylko człowiekiem :)
    Witku mam nadzieję, że czas jest dla Ciebie łaskawy i pozwala na chwile z oddechem, czego Ci życzę z całego serca :)) I jeszcze ciepłych i słonecznych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak to jest Elu? Wygląda to tak, ze najpierw trzeba przygotować klasę na odbiór. Długo. Bez tego, jak pokazuje praktyka, nic się nie zdziała. Będą się nudzić, oglądać mecz czy serial. No, może odpisywać, ze kogoś kochają (to pozytywny przykład). A potem, kiedy już wywołam zainteresowanie musze przeczytać. Zazwyczaj trudne to, bo mnie samemu głos się łamie i sam przeżywam raz jeszcze ten tekst mimo odczytania pięćdziesiątego, czy setnego. Powinienem w końcu się znieczulić, prawda? Ale jakoś nie umiem. Jeśli usłyszę, ze "dobre", albo "mocne", to wiem, ze trafiłem. Czasami jest tylko cisza. To tez dobry prognostyk. Czy zależy mi, by się tekst podobał? Tak. Nie zawsze, bo obok nie wszystkich tekstów powinniśmy się zatrzymywać. Ale są takie, które powinny coś obudzić. Cokolwiek. I ja bardzo chcę wykrzesać z tych słów pisanych dziesiątki, albo i czasami setki lat temu jakąś myśl, która mówi, "że mamy tak samo".
      Są też takie rzeczy, których nigdy nie przeczytam, bo to powinien przeczytać ktoś w samotności. Inaczej się nie da.
      A z tą kropką, to zawsze jest kłopot. Z przecinkiem również. Zwłaszcza z nim. Często sprawdzając prace mam wrażenie, ze zapomina się zwłaszcza o nich, bo są zbędne. Nie są, stanowią punkty zwrotne dla nabrania oddechu i sposób na modulowanie melodii zdania. Ale co ja tam wiem :)) Kiedyś, na G+ jeszcze zwróciłem uwagę na błąd pewnej Pani wystawiającej swój wiersz. Pominę milczeniem, bo szkoda słów. Jeden z jej paladynów zaatakował mnie słowami (pamiętam, bo było to świetne): "A ty co, kurwa, pierdolony nauczyciel?" Odpisałem tylko "Tak, polonista". Niestety, zabrakło chyba konceptu w celi więziennej na napisanie odpowiedzi. A szkoda :)))
      A sama kropka...sama wiesz, co chciałem napisać i jak napisałem. Połączyłem znów kilka rzeczy w jedno. Słusznie czy nie, nie wiem. Moge bronić swojego tekstu, bo się go nie wyprę. Ale wiesz co? Pięknie napisałaś o swojej pracy i to, jak idziesz przez park. Niezwykle plastycznie i zobaczyłem czytając tekst Ciebie, kiedy w płaszczu idziesz przez jesienny park, a myśli-liście wyfruwają z Ciebie. To dobre skojarzenie, nie oburzaj się :))
      Bardzo, bardzo Ci dziękuję za to, co napisałaś. Wiesz, nie spodziewałem się, ze to, co poruszyłem wywoła tyle komentarzy i to tak długich, wewnętrznych i celnych. I jak tu stawiać kropkę, no sama powiedz, jak? :)))
      Elu, spokoju i dobrego, jasnego światła dla Ciebie. I dużo, dużo ciepła w ludzkich słowach :)))
      PS. Przeczytałem Twoje życzenia i westchnąłem sobie. Jest akurat odwrotnie. Zupełnie odwrotnie.

      Usuń
    2. Witku uśmiechnęłam się do tych "myśli- liści wyfruwających". Nie oburzam się wcale i bardzo, bardzo mi się się podoba :)

      Usuń
    3. Uff. Tak mi się jakoś... Bo jesień, bo liście takie fruwające, bo park.. No i się wymyśliło :)))

      Usuń
  4. ANNA SKO
    Nic nie muszę mówić, tylko słowa we mnie chlupoczą” kupuję to:) Bardzo dobrze rozumiem ten stan, a nie umiałam go nazwać. Dziękuję.
    Kropka jest trudnym miejscem. Niby koniec, a trzeba pisać dalej, choć chciałoby się milczeć. Bo kto wie, która kropka jest tą ostatnią i najlepszą, żeby po niej pomilczeć, a opowieść żeby trwała dalej..? Zacząć można w którymkolwiek miejscu. Każde jest równie dobre. Ale z zakończeniem sprawa jest trudniejsza. Tu trzeba mieć wyczucie. Ty masz.
    Fotografie wspaniałe jak zawsze. Najdłużej zatrzymała mnie tytułowa, ciepła i słoneczna, ale również 5, 9 i 11. Tak trudno się zdecydować, a to znaczy, że wszystkie są niezwykłe:))
    Niech świat Cię zadziwia codziennie:)

    WN
    Bo to prawda, czasami słowa brzęczą, czasami chlupoczą, a czasami niepokojąco siedzą cicho uformowane w bryłkę, która tylko obija się wewnątrz. Tak sobie to wizualizuję. Może łatwiej tak? Sam nie wiem. Ale cieszę się, że Ci się podoba i kupujesz :))))
    Masz rację, trudny jest wybór na miejsce postawienia kropki. Nie mówię o zwykłym pisaniu, czy mówieniu. Tu, co najwyżej, będziemy oskarżeni o "niegospodarność gramatyczną" i tyle :) Gożej w życiu. I wiewsz, jakby się tej kropki nie stawiało, mam często wrażenie, ze każdy wybór jest zły. Zaś wielokropków stawianie staje się pretensjonalne. Więc wypada milczeć i szukać melodii na następne zdanie. O ile takie ma wybrzmieć, bo i z tym różnie bywa. Nie mam Aniu wyczucia, oj nie mam.
    A wiesz, spadł mi kamień z serca, kiedy przeczytałem o zdjęciach. Bo tak sobie chodziłem po lesie i myślałem, ze to właściwie liściowe ostatki. Że niedługo będzie tak, jak to późną jesienią - gałęziście i pniowo. Może jakiś ususzony sucharek - ostaniec zapyziały będzie machał gdzieś ze szczytu korony drzewa. Teraz już czas na porządki na dysku i fotografię "biurkową", by ćwiczyć rękę przed nadejściem mrozu. Choć jak będzie, tego nawet wirusolodzy i cymbały z Bożej łaski nie wiedzą :)
    Ładnie odbiłaś mój tekst, więc i ja Tobie życzę "zadziwienia światem", ale tym zadziwieniem, które prostuje mięśnie twarzy i rozluźnia. Aniu, spokoju, dobrych, jasnych dni (jasnych wewnętrznie) i zdrowia - jak zawsze :)))
    PS. Aniu, przepraszam Cię serdecznie. Namieszało mi się w komentarzach i wyszła hybryda, ale nie umiem cofnąć swoich idiotycznych ruchów na blogu. Zaćmienie jakieś...
    Jeszcze raz Ci bardzo, bardzo dziękuję za to, co napisałaś

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ty pięknie piszesz o swojej pracy. Widać, że choć ciężko, to naprawdę to lubisz. I nie kłam, ze jest inaczej. Zadziwia mnie to, że ucząc tyle lat wciąż się zachwycasz, wzruszasz. Wychodzi z Ciebie wrażliwa natura. Ja tak mam słysząc ulubiony kawałek, że choć znam i słyszałam milion razy, to dreszcz przejdzie po ciele albo łzy napłyną do oczu. Ale w pracy? Ja idę bo idę :)) co będę w domu siedzieć.

    Piszesz o stawianiu granic, ale jakoś się z tym nie zgadzam. Ja ciągle się tego uczę, bo to ważne i dla mnie bardzo trudne. Nie pozwolić każdemu w butach wchodzić w życie i nasze sprawy. Zawsze mam poczucie, że zrobię komuś krzywdę, więc sama na tym cierpię, bo daje krzywdzić siebie. I choć mówię sobie "nie dam się więcej nabrać", to gdzieś tam po jakim czasie sytuacja się powtarza. Trudne to dla mnie, by nie budować muru, a jednocześnie zamknąć tę furtkę, wtedy kiedy trzeba, by nie trzasnąć nią komuś przed nosem.
    Bardzo mi się podoba ten wpis. Może trafił w mój dziwny czas pełen turbulencji. A może to jesień. Zdjęcia świetne. Uwielbiam te kadry w niebo. Mam jeszcze jedno skojarzenie, ale o tym ciii ;) Serdeczności 💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem nic nie mówić, więc nic nie mówię. Kropka.

      A wiesz, zdziwiłem się czytając o granicach. Może dlatego, że swego czasu dość gęsto i mocno padało to sformułowanie i mi się przejadło, a właściwie zniechęciłem się, by go używać. Kropka, to nie granica, to punkt, który coś kończy, ale i coś może zacząć. Oczywiście, możesz powiedzieć, ze granica, to podobna sprawa. Tu są Niemcy, tu Polska. Jedno się kończy, inne zaczyna. Tyle, że granice mają ograniczać (stąd ich nazwa), a czy kropka ogranicza? Jest tylko punktem odniesienia. Ale zwał, jak zwał. Nie będziemy dyskutować o tym, bo widzę, że zadziałała u Ciebie synergia - tekst zareagował z tym, co wokół i w Tobie. Czy mam prawo mówić, jak masz go odczytywać? Wątpię. Narażę się w najlepszym przypadku na focha i tupanie nogą, a tego bym nie chciał :)))
      Ale to, co piszesz o stawianiu muru i ingerencji w nasze i cudze "ja", to prawda.
      Wiesz, kiedy tak patrzę na to, co wokół i porównuję ze zwyczajami chociażby z tymi, które były raptem 50-80 lat temu (mam podręczniki savoir vivre'u z tamtych czasów, nie śmiej się), to dochodzę do wniosku, że właśnie granic nie ma. I to, co nas boli, to ktoś, kto nadużywa tego, co w nas cenne, miękkie, własne (tzw mojość). Może się mylę. W każdym razie chciałem napisać tekst, który będzie o zakończeniach i możliwych następnych zdaniach. W życiu, w pracy itd. I w sumie od nas zależy, czy chcemy, czy się odważymy.
      A że zdjęcia Ci się podobają, to pysznie :))) Cieszę się bardzo, bardzo :))) Zdrowia, jasności i uśmiechu :)))

      Usuń
    2. Dobrze, ze mi przypomniałeś, że jestem wciąż obrażona. Nie pamiętam o co, ale czy to ma znaczenie?
      Tak, odebrałam ten tekst właśnie w ten sposób, ale nie chciałam pisać o tym co Twoje. Tym bardziej, że wyczuwam jakiś żal, że coś się skończyło, choć chciałeś inaczej.
      Czasem lepiej żałować, że coś nie wyszło, niż tego, że się nie spróbowało.
      Będą mroźne zdjęcia:)) ?
      Miłego wieczoru🤍

      Usuń
    3. Nie, nie ma znaczenia. Dobry foch ma swoje prawa - nikt nie musi wiedzieć o co chodzi :))

      Żal? Być może. Raczej wspomnienie. Nie, zdjęć mroźnych nie będzie. Niestety, ale mam taki plan, który skutecznie blokuje mi wschody. Szkoda, dziś byłoby nieźle. Jutro chyba też. Ale czwartek....ech... Miłego i dla Ciebie :)))

      Usuń
  6. Widzę jak poezja krąży w Twoich żyłach i domaga się wyjścia, więc ją wypuszczasz od czasu do czasu.
    Jednak musi się zmieścić w określonych słowach, a te w zdaniach. Musi też dostosować do braku brzmienia lub hałasu - swoistego dysonansu. Tak to widzę. I wydaje mi się, że gdzieś tam w głębi
    drogi Ci się pomyliły i skręciłeś do szkoły, a szkoła jest dla Twojej poezji dysonansem. Te ciągłe powtórki tego samego materiału, ograniczenia programem, dzieciaki, które wcale słuchać
    nie chcą, ale muszą, bo im kazano, bo wypada, bo tak świat urządzony itp. itd. Nie, nie będę skręcać
    w tę stronę. Zauważę raczej, że zdjęcia współgrają z poezją w Tobie i cisza wokół. Dzięki niej myśli
    przechodzą w słowa. A Twoje słowa jak ptaki wlatują w moje serce i budzą moje słowa, więc pisz dalej, nawet jeśli dysonans się odzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bardzo mi się podoba Twój ciąg logiczny. Jest bardzo ładny i samonapędzający się - jak trzeba :)) A poezję czy ogólnie pojęte pisarstwo (pisanie, nie przesadzajmy) mogę uprawiać będąc w zawodzie jakimkolwiek. Zostałem nauczycielem. Czy czuję ograniczenia? Tak. A czy lekarz je czuje? Z pewnością. A hydraulik? Pewnie też. Zahaczamy o konwencje i wiele rzeczy, o które lepiej nie zahaczać. Słusznie zatem, że skręcasz w innym kierunku - za to Ci dziękuję :)) Ale przyznaję, jest mi w tym roku bardzo, bardzo trudno.
      Ucieszyłaś mnie piękną metaforą ptaków :)) To naprawdę ładna myśl zwłaszcza, kiedy siedzi się wieczorem przy biurku i świeczka filuje, a na zewnątrz ciemno i mało przyjaźnie. Ale wiesz co? Bałbym się pisać w taki sposób, by idąc na spacer zahaczyć o księgarnię i zobaczyć okładkę swojej książki na półce. Ale cieszę się, naprawdę bardzo, bardzo się cieszę, że podoba Ci się to, co napisałem i to, co sfotografowałem.
      Bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam życząc zdrowia (ważne!!), jasnych, dobrych myśli i uśmiechu :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty