Miarka...

 

         Nie noszę zegarka. Sam nie wiem, dlaczego. Tłumaczyłem sobie, że przeszkadza, że dziwnie wygląda, że może znów, kiedyś. Może znów i kiedyś. Jeśli już, to musi być zegarek, który dostanę, bo żaden inny się nie liczy. Kiedyś kupiłem sobie zegarek i zaległ w szufladzie milknąc po wyczerpaniu baterii. Nigdy go nie ubrałem i ktoś go dostał, by nosić i cieszyć się jego czasem. Wiesz, tak pięknie, ale i przeraźliwie o zegarku pisał Stachura. U niego to był pojedynek ze śmiercią. A u mnie? Teraz mogę powiedzieć, że mam smartfon. Mam komputery. Otacza mnie zgiełk, z którego niesie się milczenie elektronicznych diod, ekranów pokazujących czas. A są jeszcze ruchy gwiazd, są jeszcze pory dnia, fazy kapryśnego księżyca. Są jeszcze godziny, które rozpoznaję po promieniach słońca, po długości cienia. A głód? On też wyznacza ramę czasu.  Mojego. Jest we mnie ten tykający czas, który nie pozwala zapomnieć. Może innego czasu nie ma, tylko ten, nasz, który jest w środku? A te wszystkie kółka zębate, te wszystkie ekrany, kalendarze są daremne? Niepotrzebne?  Nie wiem. O czasie wiem niewiele, bo plącze się, kiedy o nim mówię. Jednocześnie jest i go nie ma. Był, trwa i będzie w moich słowach. Żyję „tam”, a jestem „tu”. Wypowiadam słowa w czasie, którego nie było i który nie będzie. W światach możliwych i niemożliwych jednocześnie. I spójrz, to mój pierwszy zegarek. Dostałem go, bo każdy chłopak powinien mieć swój zegarek. Dbać o niego, nakręcać, sprawdzać. I mój był moim wiernym towarzyszem. Szybka jest pęknięta, a wieczko nosi ślady otwierania, jakby moja ciekawość zostawiła na zawsze rysę w metalu. Dostałem go. Dorosły zegarek. Byłem człowiekiem odpowiedzialnym i znałem swój czas, to nobilitowało do wypowiadania słów Ważnych i Wielkich. Potem były inne zegarki, ale ten właśnie został ze mną na zawsze. Darowano mi wraz z nim czas. A ten ostatni zegarek też został podarowany. I może dlatego, że bije w nim elektryczne serce, nie wybuchła między nami synergia. Obwąchaliśmy się przez kilka dni, po czym zobojętnieliśmy. Może trafię kiedyś, gdzieś na zegarek, który będzie dla mnie tym właśnie zegarkiem, który zostanie na mojej ręce długo. Do końca. A jeśli nie? A jeśli nie, to czy czas przestanie płynąć? Czy słowa przestaną brzmieć, a cisza przestanie być ciszą..?

 

Kochani, dziękuję Wam, za ten trudny rok, który jednakowoż zaczął się od nadziei i kończy się nadzieją. Czy będziemy zerkać na tarcze zegarów, czy będziemy mierzyć czas głodem, naszymi kaprysami, pragnieniami, czy marzeniami, to życzę Wam, by ten czas był dobry. Wiele zależy od nas, to prawda, ale czy nie jest tak, że potrzebne nam też szczęście? Zatem życzę Wam szczęśliwego czasu na ten Nowy 2021 Rok - WN 









 

Komentarze

  1. Wiesz Witku to życzenia, więc inaczej jak zwykle, bo odpowiem od razu, na gorąco…
    Ja też nie noszę zegarka. Kto dziś nosi zegarek? Niezwykle rzadko widzę na rękach, choć przecież są jeszcze osoby nie zarażone techniką to jednak są to już ludzie z innego pokolenia. Pokolenia, które niejedną dobrą i złą godzinę widziało, w którym zbyt często niejedna wskazówka stanęła za wcześnie, a kukułka z radością ogłaszała mijające chwile.
    Nie nosimy zegarków, ale nasze minuty upływają i bez niego równie szybko. I wiesz chyba po raz pierwszy nie jest mi żal mijającego roku. Nie, nie był pewnie dla mnie najgorszy. Winnam mu wdzięczność za tak wiele wszystkiego, co dostałam. Za rodzinę pełną miłości, za przyjaciół o niezłomnym sercu, za słońca codzienne wstawanie, za trud godzin spędzonych w pracy i za łagodną wersję demona roku Covida, za wszystkie chwile dla mnie zapisane.
    Pięknie piszesz o czasie i różnych jego alegoriach. „Jednocześnie jest i go nie ma.” Czyż nie jest on rzeczą nie-rzeczą najtrudniejszą do zdefiniowania. Człowiek starał się zmierzyć, nawet nadał formę, ale przecież dobrze wiemy, że inaczej czas płynie w szczęścia godzinie, a jak potrafią być długie sekundy naszego bólu, czekania.
    „Może innego czasu nie ma, tylko ten, nasz, który jest w środku?” – wiesz to prawda dla każdego z nas jest czas przeznaczony i nasz zegar zaczyna bić z pierwszym krzykiem wydanym na świat.
    Dziękuję Witku z całego serca za ten rok, za wszystkie słowa, obrazy i nutki, wzruszenia i myśli, które przywołują. Dziękuję bardzo bardzo :-)
    Cóż mogę Ci życzyć u progu Nowego…Pomyśl dobrze i niech spełni się wszystko, co w marzeniach tych dawnych, tych w głowie i tych, o których jeszcze nawet ziarko nie powstało w jaźni.
    Szczęśliwego i dobrego Nowego 2021 Roku :)))


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda: "Kto nosi jeszcze zegarki?" Ale czasami widzę takich i bynajmniej nie są to starsi ludzie. Fakt, wszystko elektroniczne. A ja sobie znalazłem zegarek, który mi się podoba i jest częściowo elektroniczny. Taka hybryda będąca połączeniem tradycji i nowoczesności. Tylko namów kogoś, by mi go dał :)))) Żartuję oczywiście.
      Troszeczkę inaczej rozumiem pojęcie czasu wewnętrznego. Nie, jako chili, kiedy się rodzimy, aż do naszego odejścia, kiedy czas się dla nas kończy. Myślałem bardziej o przeczuciu, czy czuciu czasu wewnątrz nas. Jest to bardzo subiektywne. Był nawet taki żydowski dowcip, kiedy Mojsze tłumaczy Ickowi teorię Einsteina o względności czasu - Kiedy piękna, gorąca dziewczyna siada mi na kolana, to każda chwilka mija w mgnieniu oka, ale kiedy siadłbym na gorącej płycie pieca, każda chwilka byłaby wiecznością. Ot, szmoncesowy dowcip :)) Ale to mniej ważne, co ja chciałem.
      Elu, bardzo, bardzo dziękuję Ci za życzenia. Piękne, prawdziwe i wiem, że z głębi serca. Czy mogę coś dodać jeszcze oprócz skromnego "Dziękuję"? Nie, bo stanie się to nieprawdziwe, sztuczne i wyszukane. Zatem mówię DZIĘKUJĘ Ci :)))
      Pomyślności Elu w Nowym Roku!!!!

      Usuń
    2. Witku dobrze zrozumiałam i nawet w zdaniu "dobrze wiemy, że inaczej czas płynie w szczęścia godzinie, a jak potrafią być długie sekundy naszego bólu, czekania." jest dokładnie ten sam sens jak w przytoczonym dowcipie, ale to pierwszy stycznia - najdziwniejszy i najbardziej senny dzień w roku, więc się wcale nie dziwię :-)
      Miłego wieczoru i przesyłam z daleka pierwsze w tym roku pozdrowienia :)

      Usuń
    3. Tak Elu, masz rację. Dopowiedziałaś, a ja po prostu skupiłem się na czymś innym - na tym, co było dla mnie ważne. Ale to są takie szczegóły, nad którymi nie warto się zatrzymywać. Ale jest mi przyjemnie, że jeszcze raz do mnie napisałaś :)))
      Faktycznie, sennie, cicho i mgielnie. Przyda się taki dzień :))
      A jutro sobota, na szczęście, czyli świat wróci do normy. No, prawie :)))

      Usuń
  2. Nie wiedziałam. W życiu jest zawsze dla każdego z nas kilka ważnych spraw i ważniejszych. Dla jednych są to dobra materialne, dla innych relacje ludzkie, miłość przyjaźń. Z dobrami materialnymi nawet prosta dość sprawa jednak przy relacjach już może być ślisko i nieźle można się przejechać. Mamy swoje pragnienia mamy, marzenia i oczekiwania, choć psycholodzy czy psychiatrzy mówią, że takowych względem relacji raczej oczekiwań należy unikać. Ja jednak takowe miewam. Tak oczekuję tego lub owego nie dlatego, że ja daję. Lecz dlatego że słowo zobowiązuje do równości między owym słowem i czynem. Dziwnych masz Witku z tego co widzę przyjaciół, na Twoim miejscu bym jednak chyba posprzątała sobie tu i trochę przewietrzyła listę znajomych, bliskich i przyjaciół i nie marnowała własnego czasu, dla kogoś komu dobrze z całego serca życzę, poświęcam swój czas, pracę i dzielę się tym co dla mnie jest piękne ma wartość a ktoś to olewa. Ciekawa rzecz - aż jestem w szoku. Cóż, ja z całego serca dziękuję za ten piękny wpis, za niesamowite fotografie, za czas, za to, że jesteś. I za te piękne przemyślane dla mnie życzenia. Dziękuję i jeszcze raz dorzucę - by wpadł w Twoje ręce ten bezcenny drewniany kubek, by nigdy nie brakło Ci wody i byś miał z czego pić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze wpis Ci się podoba, że znalazłaś w nim coś, co Cię na chwilę zafrapowało, skłoniło do chwili zamyślenia. To dużo za dużo od tekstu, który czytasz przecież dobrowolnie, z własnej chęci. I widzę, że Twoje myśli dzięki temu skromnemu tekstowi idą w stronę stosunków międzyludzkich i pytania o wzajemność relacji. Tak dzieje się, kiedy tekst prowokuje. Ale czy na pewno ten tekst prowokuje? Nie wiem. Znam za to metodę "położniczą", którą starożytny filozof nazwał heurezą. Miała ona wydobyć z człowieka wiedzę dzięki umiejętnie stawianym pytaniom. Może, w chaosie świata, w przebodźcowaniu, dobre jest takie stawianie pytań, które prowokują nas wewnętrznie do poszukiwania. Nie zajmuję się problemem przyjaźni, stosunków międzyludzkich, które każdy powinien układać tak, jak jemu jest wygodniej. Ten tekst porusza aspekt czasu, bo Nowy Rok właśnie to dobry czas, by pospekulować, jak z tym czasem jest. A jeśli prowokuje też do innych stwierdzeń, to dobrze :))
      Co do Twojej sugestii, że powinienem " przewietrzyć listę znajomych", pozwól Grażynko, że odpowiem tak: W prywatnej rozmowie delikatnie powiedziałem Ci, że to są moje sprawy i raczej nie powinno się sugerować takich rzeczy. Czy mam to samo powtórzyć bardziej dobitnie? Mocno? Jeśli Ty potrzebujesz zrobić porządek u siebie, zweryfikować swoje znajomości i przyjaźnie - droga wolna! To jest Twoja rzecz i nic mi do tego. Wierzę w Twoje dobre intencje, ale skoro chcesz uprawiać minimalizm, rób to na własny rachunek i po swojemu. I, że tak powiem, eksperymentując na sobie. Ja zrobię to, co mnie pasuje. I tak jest chyba dobrze, zgodzisz się zapewne ze mną. To są sprawy poddane własnej i tylko własnej ocenie i NIKOMU nie pozwalam na niebezpieczną zabawę w sugerowanie czegokolwiek.
      Dziękuję Ci za życzenia. bardzo, bardzo ładne i dobre :))
      Oryginalne, co wywołało we mnie uśmiech, bo przecież znam legendę o Graalu. Mimo, że to metafora, to dziękuję Ci za nią :))

      Usuń
    2. Nie wiedziałam co znaczy słowo Heureza - zerkłam do Wikipedii. Ciekawe te słowa i wyrazy są i teorie świata.
      Heureza
      Przejdź do nawigacjiPrzejdź do wyszukiwania
      Heureza (gr. heúresis – odnalezienie) – sposób nauczania polegający na naprowadzaniu uczniów na właściwy tok rozumowania i doprowadzeniu do samodzielnego rozwiązania przez nich problemów.

      Jedną z pierwszych osób używających heurezy był Sokrates. Metoda ta jest też często używana przez pedagogów sprzeciwiających się przekazywaniu uczniom suchych informacji.

      Bardzo ciekawa ta teoria. Nie przypuszczałam. Na zakończenie może zostawię słowo - przepraszam. Nie było moim zamiarem wejść poza granice ani czegokolwiek sugerować, czy oceniać. Może jedynie, że nie rozumiem świata ludzkich relacji. Bo to prawda. Ale to już mój problem nie świata i pisząc komentarze powinnam pamiętać, że nie posiadam tu wiedzy, by się w tym temacie wypowiadać. Dobrego dnia Witku 🍀

      Usuń
    3. Rozumiem Twoje podejście, rozumiem też, że chcesz dobrze. I nawet powody, które Tobą kierują rozumiem. Tylko Grażynko, jest jedna rzecz, którą pominęłaś - nie znasz ani moich znajomych, ani przyjaciół. Po prostu o nich nie opowiadam. Zatem naprawianie czegoś, o czym się nie wie, uważam za chybione. jeśli zaś idzie o komentarze pod wpisem, nie wszyscy i nie zawsze muszą komentować. Ciebie wpis poruszył - wiem. Ale będą tacy, do których nie trafi ta estetyka, te rozważania. Może jeszcze dochodzą do siebie po Sylwestrze. Przyjmuję przeprosiny, choć to nie jest konieczne z Twojej strony. Świat relacji międzyludzkich jest faktycznie skomplikowany i trudny, bo tacy są ludzie. Ani to ich wina, ani niczyja inna. Miłego dnia i dla Ciebie :)))

      Usuń
  3. Nie posiadam zegarka. Kiedyś nosiłam, potem zgubiłam i od tego czasu, a to będzie już 20 lat, nie noszę. Może musi być właśnie tak jak mówisz. Zakupiłam natomiast bransoletkę, która została zrobiona ze starych zegarkowych mechanizmów. Ją lubię i czasem noszę. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, ale ja tego nie skomentuję. W ogóle jak się mówi o czasie, to jakoś tak bardzo smętnie się robi i nostalgicznie i tylko mi się "Zegarmistrz światła" przypomina i jak zaczęłam czytać Twój tekst, to też pierwsze co mi przyszło do głowy, to właśnie, że chcesz się pożegnać, a tu na koniec niespodzianka, bo życzenia noworoczne. Też Ci oczywiście życzę szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wydawało mi się, ze problem czasu i tego, jak go odbieramy, jak o nim piszemy, pojawia się, co rusz. A zwłaszcza teraz, kiedy Nowy Rok, Sylwester, nowe otwarcie itd. Co prawda nie wierzę w postanowienia noworoczne, w żadne notatki, punkty do zrobienia itd. Może ktoś tak działa, ale wtedy będę mu gratulował systematyczności :)) Nie, nie żegnam się :))) W każdym razie przywołalaś piosenkę Woźniaka i jakoś tak mi się swojsko zrobiło, bo lubię kilka jego piosenek. Fajna ta bransoletka, nie widziałem nigdy takiej. To musi być coś wyjątkowego!! Dziękuję Ci za życzenia i bardzo, bardzo Cię pozdrawiam :))))

      Usuń
  4. Czas jest pojęciem bardzo dziwnym i niejednoznacznym. Człowiek chciałby mieć go więcej lub mniej. Nigdy nie jest go w sam raz.
    A może o to właśnie chodzi? Może równowagę osiągniemy, kiedy czasu będzie w sam raz..?
    Zamiast różnych postanowień noworocznych pomyślmy może sobie właśnie o tym, o czym pisał S.J. Lec - „Czas robi swoje. A ty człowieku?”
    Ostatni rok był trudny, ale też wiele dobrego nam wszystkim przyniósł. Dziękuję Witku za przyjaźń, za Twoje fotografie, które zachwycają, za słowa piękne, niejednoznaczne, ale zawsze trafne. Słowa, które zmuszają mnie do myślenia (bo myślenie jest ważne w moim wieku:)) )
    Życzę Ci serdecznie, żebyś dostał taki zegarek do odmierzania szczęśliwych godzin, i żebyś nie rozstawał się już z nim do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W krótkich słowach Leca zawarte jest to, co powinno nas definiować. A w każdym razem mnie. Dobrze Aniu, że przytoczyłaś właśnie te słowa.
      Tak Aniu, to był trudny rok. Ja nazywam go parszywym, choć też i miał wiele dobrych chwil. Niewątpliwie był próbą dla mnie, ale i pewnie dla wielu ludzi. Próbą miłości, przyjaźni, humanizmu, odporności na głupotę itd, itd. nawet nie wiesz, ile mi sprawiasz Aniu radości pisząc o moich niejednoznacznych słowach, bo właśnie tak chciałbym, by to co robię, było odbierane. Mnie też to zmusza do pracy wiedząc, że będzie ktoś, kto przeczyta i zamyśli się. Więc jest to w pewnym sensie maszyna dobrze działająca. Bylem jej nie popsuł, jak to mam w zwyczaju :))) Uśmiechnąłem się, bo dziękujesz Aniu za coś, za co dziękować...nie sposób. To ja raczej powinienem dziękować, ale chyba trwało by to długo, zanim byśmy ustalili za co kto i komu mówi "dziękuję". Uśmiecham się czytając to, co napisałaś, by to piękne życzenia. Mimo swojej pozornej materialności wiesz, jak trafić do mnie niematerialnie. Tym razem mogę tylko napisać jedno słowo: "Dziękuję" :))))

      Usuń
  5. Witaj Witku w nowym roku :)
    Pod ostatnią naszą rozmową, napisałeś życzenia noworoczne za które dziękuję. Nie odpisywałam ponieważ czułam, że z nowym rokiem pojawisz się tu z życzeniami dla wszystkich.
    Wiesz jaka jestem... wpadam przez uchylone okno poruszając lekko firanką, by pozostawić po sobie lekki może czasem chłodnawy szept. Po czym, uciekam szybko przez dziurkę od klucza albo... kto tam mnie wie... Dziękuję ;)
    Byłam ale zwiałam jak to ja...
    Piszesz o bardzo ważnej sprawie, o czasie... Lubię ten temat, bo jest to temat rzeka.
    Można snuć o nim przeróżnie, jest częścią nas.
    Czasem wyraźnie daje o sobie znać, czujemy to. Często chcemy oszukać czas, zmierzyć się z nim. Ja czasem gonię czas, goniąc słońce. Nie zawsze mi się udaje.
    Mój pierwszy zegarek dostałam, chyba jak wszyscy w moim wieku jako prezent na pierwszą komunię. Kiedyś dawano takie prezenty. Posiadał białą obudowę i biały pasek, nie był zbytnio kosztowny. Niestety jestem uczulona na różne różności, między innymi na nikiel. Mogę nosić tylko złoto lub srebro bez mieszanek więc zegarek poszedł w zapomnienie. Czas bardziej odmierzam w naturalny sposób, podałeś przykłady na to. Oczywiście zerkam na czas w telefonie czy inne tego typu przedmioty.
    Uwielbiam chwile kiedy zapominam o czasie, tak jest przy ucieczkach w teren z aparatem. W takich chwilach nie mam poczucia czasu, uwalniam się od niego. I uwierz mi, potrafię to jak mało kto :D
    Ale się rozgadałam... Wybacz ale temat czasu jest naprawdę bardzo rozległy... I tak bym mogła pewnie do rana...
    Napewno trafiłeś w idealny czas, pisząc o czasie pomiędzy jeszcze odczuwalnym starym rokiem a nowym...
    Wiesz Witku, dla mnie początek tego strasznego czasu jaki był odczuwalny dla wszystkich w 2020, zaczął się o wiele szybciej. Najgorsze było to, że by zaleczyć choć trochę rany powinnam wyjechać, odpocząć, oddalić się i nabrać dystansu. Może podjąć jakieś decyzje. Nie mogłam nigdzie wyjechać przez pandemię. Zatrzymała mnie i innych, to było okropne. I tylko cieszę się że ten czas przetrwałam w zdrowiu pracując, i mogłam swobodnie jeździć rowerem. Takie małe rzeczy a ciszą w takich chwilach.
    Życzę nam wszystkim by wróciła normalność, by ten rok był w zdrowiu.
    Tego życzę Tobie, i tego szczęścia o którym sam wspominasz. Wszystkiego dobrego Witku :)
    Przepraszam za długość mojej wypowiedzi i błędy. Zawsze mam tremę pisząc u Ciebie... Hihihi.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, temat-rzeka. Zresztą niejednokrotnie na blogu zastanawiam się nad fenomenem i konsekwencjami czasu. Bo powiedzieć, ze życie kończy się śmiercią, to trochę trywializować temat. Zatem co rusz zadziwia mnie to, w jaki sposób ja sam czas odczuwam. Mówię o sobie, bo trudno o inne porównania, trudno tez o inne odczuwanie czasu. Zawsze to będzie wiedza z drugiej ręki, a tak wiem, co chcę powiedzieć.
      Ogromnie mi przykro, że u Ciebie takie nieprzyjemne historie się podziały. Widzę, ze zeszły rok dał się odczuć nie tylko pandemią, zamknięciem, maskami itd. Mam nadzieję, ze powoli dotrzemy do tego miejsca w czasie, które przywita nas zielenią i wolnością. I będzie można jechać tam, gdzie będziemy chcieli. Życzę Ci tego z całego serca :))))
      Za Twoje piękne życzenia dziękuję bardzo i sam wysyłam w daleką stronę uśmiech do Ciebie, byś się nie martwiła i by wszystko wróciło do poziomu zwykłego, szarego dnia. Popatrz, paradoks, tęsknimy za zwykłym, szarym dniem, a może mieliśmy zatęsknić za normalnością? Kto wie? W każdym razie trzymaj się, zdrowia i dużo, dużo dobrych myśli :)))

      Usuń
  6. Też nie lubię zegarków, bo nie lubię niczego nosić na rękach. Dla mnie to taka smycz.
    Ciężar, który dobrowolnie na siebie zakładasz. Telefon mnie trochę od tego uwolnił,
    lecz zniewolił pod innym względem. Czy tu na tym świecie są rzeczy, które nie zniewalają?
    Jeszcze takich nie odkryłam. Wszystko, co posiadamy jakoś nas więzi, nawet nasze ukochane
    książki, bo bez nich tak nam trudno.
    Czas to w ogóle ciekawy temat. Dodać do tego słowo machina i już otwierają się wrota
    wyobraźni. Zegarek to tylko mała rzecz na ręce Czasu.( Dużego czasu, więc dużą literą. )
    Może kiedyś o nim napiszesz albo ja napiszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Aniu, masz rację. Wszystko w jakiś sposób jest naszą smyczą, wszystko nas więzi. Nawet, o zgrozo, nasze ciała. A nasze pragnienia? A głód, przyjaźń, miłość? Ale chyba musimy z tym żyć. Bo przecież chcemy żyć.
      Uśmiechnąłem się widząc w wyobraźni pędzącego na koniu (no tak, standardowy obraz) staruszka w prześcieradle i patrzącego na zegarek :))) Kto wie, może o tym napiszemy, jeśli przyjdzie czas (!!!) i ochota. Dziękuję Ci za Twoją refleksję, która sama w sobie bardzo ciekawie zmieniła optykę tego, co napisałem. A to cenne, sama wiesz, jak bardzo. Zatem dziękuję Ci serdecznie za Twoje słowa i bardzo pozdrawiam w 2021 roku :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty