Rozlane...

 

Pada. Lubię jak pada. Świat podobny jest do akwareli. Nierzeczywisty, a jednak rzeczywisty. Realny i nierealny. Rozmazany. Stoję w tym deszczu, nie wiem po co. Mam mokre włosy i kurtkę. Mam mokrą twarz, a deszcz pada na moje usta i osiada na rzęsach. Ale chciałem zrobić deszczowe zdjęcia, jeśli nie mogę tych swoich, w których światło maluje promieniem. Bo ja sam nie umiem. Kiedyś bardzo chciałem się nauczyć, ale nie było cierpliwej osoby, która wytłumaczyłaby mi zasady perspektywy, cienia i kolorów. I tak już zostało. A z lekcji plastyki (debilna nazwa) wyniosłem tylko niechęć i poczucie, że coś mnie ominęło. Może dlatego tak późno chwyciłem aparat, by zrekompensować sobie to, że nie biorę pędzla w rękę, nie mieszam kolorów i nie operuję plamą światła.  Bo fascynuje mnie to, że z kilku kresek powstaje świat. Idea świata. Zaledwie sugerowanie, że coś jest. Resztę dopowiedzieć może to, co we mnie. Tego samego szukam w fotografii, na której tło się rozmywa, rozlewa. Niby nieistotne, a jednak istotne. Zupełnie tak, jakbym patrzył w człowieka. Jest wyrazisty, ale jego wnętrze mgli się i mży kolorami. Czasem tylko bielą i czernią. Czasem plamami koloru. I tak jest dobrze, wiesz? Niektórzy chcieliby widzieć wszystko poukładane i posegregowane w jasne struktury, w rzędy i bloki. A ja nie chcę. Może to mój błąd, nie wiem. Wiem, że dzisiaj pada. Mży. Lubię to słowo. Jest takie niewspółczesne, a bliskie zapachowi ziemi, kiedy krople wiszą w powietrzu. Niemal bezwładnie unoszą się i nie wiadomo, czy spadają, czy krążą powietrznymi arteriami. To dobry dzień na taką pogodę, bo nie lubię niedziel, które byłyby cudowne z ich zapachem lodów waniliowych, gdyby nie groźba całego tygodnia, która psuje ich smak. Ale staram się o tym wszystkim nie myśleć, tylko patrzyć, jak świat rozmywa się, rozlewa w wiecznej akwareli. Tak jest dobrze. Tak jest całkiem dobrze…

 

Drodzy czytelnicy bloga. Dostałem wczoraj zawiadomienie, że Google wycofuje usługę powiadomienia o wpisie, czyli inaczej subskrypcji. Jest mi bardzo przykro z tego powodu bo wiem, że było to wygodne. Niestety, zdecydowano za mnie. Z wielkimi ukłonami dla Was - WN   

















 

Komentarze

  1. Dziwiłabym się, gdybyś deszczu nie lubił. Do mojej wizji,
    w której jesteś latarnikiem, pasuje deszcz. Latarnik opuszcza
    latarnię, gdy pada. Gdy pojawia się słońce chowa się w latarni.
    Chyba, że to ranek, wschód słońca, wtedy wychodzi, bo wokół
    pustka, żadnych ludzi, nikt nie przeszkadza. Latarnik zachwyca się
    też zachodem słońca i mrokiem. Odnalazłby się być może na
    bezludnej wyspie. Szkoła nijak do latarnika nie pasuje. Coś mu zabiera.
    Przez nią staje się ubogi i musi długo chodzić z aparatem, żeby odzyskać
    tę zabraną mu część siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się Twoje wyobrażenie. Uśmiechnąłem się, bo to bardzo miłe, co piszesz. Co do instytucji, w której pracuję, to to mój zawód. Trochę tak, jak z lekarzem czy innym zawodem, który wymaga poświęcenia, albo czegoś więcej. Ja wiem, idealizm, ale gdyby nie on, to podejrzewam, że nie miałby kto leczyć, ratować, uczyć itd. Czy ten zawód (albo jakiś inny, który wymaga poświęcenia) zabiera? Patrzę na to, jak na dawanie. Coś na kształt latarnika, że posłużę się Twoim wyobrażeniem, który zapala latarnię. A czy nazwiemy ją "dobrym słowem", "wiedzą", czy czymkolwiek innym, to już zupełnie inna sprawa. Każdy przychodzi po coś innego. To prawda, że po pewnym czasie nie mam sił, jestem zmęczony, zniechęcony i nie widzę perspektyw. Ale tak się chyba dzieje zawsze i we wszystkim. Dlatego potrzebny jest swoisty constans. Ale to sama wiesz przecież :)) Mógłbym przewrotnie zapytać Cię Aniu, czy pisarstwo nie zabiera Ci czegoś? I pewnie odpowiedziałabyś, że nie, nie zabiera. To nie kwestia zabierania, a dawania. Czasem jak za wiele się da, to trzeba odpocząć :)
      Dziękuję Ci serdecznie za komentarz i za bardzo fajne wyobrażenie - bardzo, bardzo to miłe, co napisałaś. Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
    2. Ciekawe pytanie, czy mi coś zabiera. Myślę, że wszystko wokół coś zabiera
      i coś daje. Czasem jest więcej zabierania niż dawania. U Ciebie z mojej
      perspektywy widzę zabieranie, bo nie lubię szkoły. U siebie trochę tego
      i trochę tamtego. Nie mogłabym powiedzieć, że nic nie zabiera. Na pewno
      nie. Każda moneta ma drugą stronę. Z pisaniem i innymi zajęciami jest
      podobnie.

      Usuń
    3. Myślałem, że właśnie tak odpowiesz, bo znasz zasadę, że natura nie lubi próżni. Cieszę się właśnie tym porównaniem do monety - bardzo trafne :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
  2. Piękne. Umiesz malować słowem i światłem. Dobrego spokojnego czasu Witku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Grażynko serdecznie! Spokojnych i dobrych, jasnych dni dla Ciebie :))

      Usuń
  3. Świat jest piękny w akwareli.
    Fotografując robimy wszystko, żeby ten pozornie nieważny, ten rozmyty drugi plan był ciekawy, dawał pole do poruszenia wyobraźni, żeby każdy, kto zdjęcie ogląda na swój sposób go sobie wyobrażał...Czasem nawet do tego stopnia, że pozornie nieważne tło staje się w naszym zamyśle właśnie tym co chcemy pokazać i na pierwszym planie umieszczamy listek, gałązkę, czy co tam przypadkiem się znajdzie:) Bo wielka jest w nas wiara w siłę wyobraźni człowieka.
    Rzeczywiście, świat jest piękny w akwareli. Bo jest trochę nierzeczywisty. I może jest piękniejszy? Kto to wie, skoro rozmyty...A piękno jest jak wiadomo w oku patrzącego:)
    W Twoich fotografiach często zostawiasz dużo miejsca na własne interpretacje odbiorcy. Moim zdaniem świadczy to o Twoim zaufaniu do ludzi. Wierzysz, że ludzie poczują i wyobrażą sobie to piękno, którego doświadczyłeś w czasie robienia zdjęcia. I tak właśnie się dzieje. Większość ludzi nie tylko widzi, ale i odczuwa Twoje zdjęcia. A tymi, którzy tego nie potrafią nie warto sobie zaprzątać myśli:))
    A świat jest piękny w akwareli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam taką strukturę ramową. Pięknie to ujęłaś w odpowiednią ramę. Masz rację, że tło jest ważne. Może czasem i ważniejsze od pierwszego planu. Oczywiście czasami. Tylko czasami. Wiesz, napisałaś tekst, który jest mi bardzo bliski, bo właśnie tak "czuję" fotografię - jako miejsce na wyobrażenia i skojarzenia. Czasami właśnie tak podejmuje się nieco niemą, ale polemikę z oglądającym. I teraz jestem w kropce, bo bardzo mnie skomplementowałaś, a ja...zwyczajnie i po ludzku się wstydzę. Ani w tym kokietowania nie ma, ani fałszywej skromności. Po prostu się wstydzę, ale jednocześnie bardzo, bardzo uśmiecham. I bardzo dziękuję. I niech będzie, ze podążę za Twoją strukturą i zakończę tak, jak rozpocząłem - uwielbiam taką strukturę ramową :)))

      Usuń
  4. Wiesz, że lubię wieczorne pukanie o parapet i senne dni, ale Witku nie teraz, już nie. Był czas deszczu i szarości. A teraz… musi wybuchnąć kolor, i zapach kwiatów unosić się w powietrzu. I choć deszcz jest mile widziany, ja chcę słońce, bo wiosną lubię je najmocniej. Po prawdziwej śnieżnej i mroźnej zimie wyciągam głowę z uśmiechem do każdego promyczka zza chmur. Letnie upały już tak nie smakują…Mnie męczą. Ale teraz to sama radość iść i czuć wiatr we włosach, radośnie rozebranych z czapki.
    Ja plastykę zawsze lubiłam, choć też przyznam szczęścia do nauczyciela nie miałam. Może tak już jest, że przedmioty związane ze sztuką trochę się traktuje po macoszemu. Bo niby po co komu malować, rysować czy śpiewać i o ile można do głowy wbić sobie zasady i teorię, to już nie chciałabym słuchać swojego śpiewu i podobnie jest z całą sztuką piękną. Trzeba jak mówią nieć do tego dar.
    Tobie jednak Witku udało się wyczarować niezwykłe obrazy i pewnie w niejednym wnętrzu mogłyby być wspaniałą ozdobą. I wiesz co...mi przypominają lody truskawkowe z bitą śmietaną. Swoją drogą niedługo będą truskawki!!! Mniam :-) Dobrze, że dziś zrobiło się cieplej, więc oglądam z apetytem i ogromną przyjemnością. To chyba też jest dzika śliwka i rajska jabłoń. Może się mylę. Już dziś też widziałam pierwsze ich kwitnienia. Tak bardzo się cieszę, choć znów zapowiadają i deszcz i zimno, a ja marzę oby tym razem się nie sprawdziło.
    Spokoju i trochę więcej czasu Witku na wszystko co lubisz. Tak zwyczajnie dla siebie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę z deszczu Elu. Ale nie dlatego, bym był Panem Kap-kap, tylko dlatego, że jest ogromnie sucho. Zupełnie inaczej ogląda się to w TV i słucha przejętego głosu reportera, a zupełnie inaczej, kiedy idzie się łąką, z której zwyczajnie na świecie się kurzy. W zeszłym roku właśnie tak było. Nie wiem, jak te rośliny sobie poradziły, ale jakieś to wszystko było rachityczne. W tym roku leje, ale tym lepiej, bo wszystko pięknie buchnie, a upały podobno czekają za rogiem. Też ich nie lubię. Więc myślę, ze to tylko kilka dni i słońce pięknie nam wszystko oświetli, a każdy listek będzie z dumą prezentował swoje żyłki i zielony szkielet - ten piękny, delikatny, wiosenny :))
      Ciesze się, ze tak popatrzyłaś na te fotografie. Czasami lubię stare japońskie ryciny - akwarelki, które za pomocą kilku dotknięć pędzla wywołują cały świat skojarzeń. Może to i nie wielka sztuka, ale zawsze coś.
      A a propos przedmiotu - doskonale Cię rozumiem. Natomiast jeśli popatrzę z perspektywy czasu na tę moją nauczycielkę, to można tylko ręce załamać. Nie chodzi o daty, procesy, definicje, techniki. To rzeczy, które można wyczytać. Ale już pokazać, przysunąć krzesło i poświęcić dwie minuty - o, to jest sztuka! I chyba tego brakło. Reszty też brakło, ale to zupełnie inna historia i stare, stare lata :D
      Ogromnie Ci dziękuję Elu za komentarz i wiesz co? Narobiłaś mi smaku na truskawki :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty