Kantylena...

 

Saint Of Sin - Behind the Clouds

                  Przelewa się czas w tobie, którego nie znam. Przelewa się myśl, której źródeł nie odczytam. I piach się sypie z klepsydr, którego nie mnie zbierać garściami. Nie wiem w jakim śnie dziś mieszkasz na szczęście swoje, a upiory twoje nie moimi są każdej nocy. Tyle wiem, co z ziaren słów chciwy rozum pozbierać zdoła, by w jaskini swego ciała sklejać obrazy z domysłów i pytań starych jak człowiek. Nie wiem, jak smakuje zapach ciebie, kiedy słońce ogrzeje skórę i kiedy księżyc wzbije się ponad miasta. Jaki gest wykonasz, kiedy wiatr włosy na twarz niedbale zwieje. Nic nie wiem. Także tego, że mógł być twoim prawujem zacny pan Krajewski spod Pyziankowic, znany kupiec bławatny pod panowaniem cesarskim, albo prastryjnia pani Rzewnowska, która urodziła pięcioro dzieci i dwa martwe płody zakopane wstydliwie w ogrodzie. Jedno z żyjących było mordercą na płatnych usługach Jego Carskiej Ekscelencji, a rodzina się go wyrzekła gardząc powiązaniem z tronem. Pogardzany przez własną matkę szukał pocieszenia w ramionach słodkiej Elizy, która żywiła do niego pewną sympatię, kiedy po nocy upojnej wsuwał monety dyskretnie pod poduszkę. A może jeszcze dalej patrząc, któraś z dalekich i minionych nosiła suknię balową, a konie u sań przestępowały z nogi na nogę ciesząc się na galop z pijanymi gośćmi i pochodniami, które rzucały na leśną drogę łunę wędrującą jak zgubiony błędny ognik pośród morza ciemności. A akwamaryny na szyi lśniły wabiąc. I ciche lisie łapy zamarły w dali obserwując z ciekawością i strachem. Więc to tylko domysły sklecone z niepamięci, która nie lubi próżni, jak wszystko w świecie. Dziwi cię to, prawda? Ale czy nie zastanawiasz się budując swoje Jerozolimy i Babilony westchnień? Wypełniasz świat kawałek po kawałku z nietrwałych spojrzeń i piasku słów. Bo za granicą poznania jest wyobrażenie, które musi się narodzić, by świat przypominał łagodną kantylenę przy zmrużonych oczach. Błękitną kantylenę z kołysania niezapominajek…


























 

Komentarze

  1. Cudne. Meandry pamięci myśli, wspomnień wplatane, splatane w umyśle zaklęte w niezapominajkę chwili. Wyczarować tyle obrazów w tak krótkim tekście. Genialne. Kantylena. Masz oko i rękę do niezapominajek :) Witku dobrego czasu i dobrej pogody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że Ci się podoba ) Zastanawiam się w tekście nad poznaniem. Nad tym, na ile ludzie nas mogą poznać, na ile im pozwalamy, na ile nam pozwalają. A że robię to w tak cudaczny, pokręcony sposób...trudno, tak mi się wymyśliło. Taka trochę swobodna kantylena. Grzechem jest nie uśmiechnąć się nad niebem niezapominajek rzuconym w trawę. Zasadniczo grzeszę, ale tu postąpiłem prawowiernie i pochyliłem się nad nimi :)) Również dla Ciebie dobrych dni i uśmiechu :))

      Usuń
  2. Cudnie tu. Poetycko. Szkoda mi psuć ten nastrój niepotrzebnymi słowami. Wolę się uśmiechnąć do swoich myśli i pokołysać jak te niezapominajki. Nawet jeśli to tylko wyobrażenie🤍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i widzisz, złośliwość rzeczy martwych - odpisałem, wysłałem i nie poszło. Ech, jak człowiek nie przyłoży swojej ręki do roboty, to telefon nic nie pomoże. Przepraszam.
      Ale, żeby stało się zadość, to cholernie się cieszę, ze Ci się podoba. Tak, trochę poetycko, trochę pachnie dziewiętnastym wiekiem, a trochę muzyką. Rozumiem Cię, bo czasem po prostu nie ma się ochoty na słowa, a ma się tylko ochotę na zamknięcie oczu. I tyle :)) A skoro się tak dzieje, to wnoszę, że chyba całkiem nieźle sobie poradziłem :))
      Dziękuję Ci bardzo, bardzo i jeszcze raz przepraszam za spóźnioną odpowiedź.
      PS. Dobrze, ze pamiętam, co odpisałem :)))

      Usuń
  3. Przeczytałam kilka dni temu i nosiłam w sobie, bo nie umiałam nic napisać.
    Zaśpiewałeś powoli ni to prozę, ni to poezję, jak zwykle u Ciebie. Swobodnie poruszałeś się po morzu wyobraźni Twojej i czytelnika. Wszystkie postacie u Ciebie żyją. Niespiesznie przelewasz życie ich wszystkich przed naszymi oczami i przed naszą wyobraźnią…
    Proza, poezja i muzyka.
    Kantylena w płynie.
    Dziękuję i pomacham do Ciebie Witku, kiedy tylko wyjdę z mojej walizki wspomnień:))
    PS. A niezapominajki nie do zapomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cie rozumiem. Często nosi się w sobie jakiś obraz, supeł, jakąś myśl i nijak sformułować słów. A to, co powyżej, po prostu czekało jakiś czas na napisanie. Czasami właśnie tak jest, że widzę jakieś postacie - ot choćby barona von Ludorf, który siedzi z nogą założoną na nogę, jedna brew podniesiona, bo monokl wypadł ze zdziwienia i ręka w drodze do wąsa, by go podkręcić. Zapewne podgląda w sąsiednim fraucymerze pełną wdzięku pokojówkę. Oj znany jest z tego, znany, ale też i jego żona (a co tam, opowiem) wzdryga się przed namiętnością swojego męża przedkładając towarzystwo pań nad obowiązki małżeńskie. Przeto podsuwa mu co ładniejsze pomoce, by zaprzestał egzekucji dóbr, jak skrycie o tym akcie myśli. Sam baron dobrze o tym wie zapewne, bo kończył szkołę wojskową, zatem zna tajniki niejednej sypialni. I wiesz Aniu, chyba tak rodza się pewne opowieści. Czasami strach, bo dużo tego, a czasami żal, że nic do głowy nie przychodzi. Znasz to, jestem pewien.
      Ubawiłem się "Kantyleną w płynie" - cudo!!!
      Ja również Ci bardzo, bardzo dziękuję i również macham, choć anemicznie, bo matury, więc czuję się jak niepełnosprawny umysłowo. Ale rękę dzielnie podnoszę i uśmiech jest mimowolny :)))
      A niezapominajki, to moja ulubiona drobinka, jak mógłbym zapomnieć o niej :)))
      Jeszcze raz bardzo, bardzo Ci dziękuję :)))

      Usuń
  4. „Tyle wiem, co z ziaren słów chciwy rozum pozbierać zdoła, by w jaskini swego ciała sklejać obrazy z domysłów i pytań” – tak tyle wiemy co przeczytamy, usłyszymy i …tak naprawdę na swój tylko sobie właściwy sposób ulepimy z własnych spostrzeżeń w wyobraźni. Choć jak ułożyć schody poznania i wnikania w spiralę to nie jest łatwo się dostać do samego jądra czy serca ( kto woli) nawet własnym myślom. Przez całe życie poznajemy i uczymy się siebie i siebie nawzajem. Z tym pierwszym wcale nie jest łatwiej…
    Tekst Witku pięknie nas prowadzi po świecie dalekim wyobraźni w takt dźwięków i z niebem przed oczami, a niezapominajki są prawdziwie jak z bajki - cudne :)
    Macham do Ciebie z deszczowej i kapryśnej dziś Łodzi, ale uśmiech najszczerszy i tak przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznanie nigdy nie jest łatwe. Czy zresztą można mówić o poznaniu? Pewien dwudziestowieczny filozof sformułował piękną metaforę poznania :"Mijamy się jak statki we mgle", a inny dodał "Abyśmy się mogli poznać, trzeba by rozwalić sobie czaszki, by spojrzeć co każdy z nas ma w środku". Oczywiście metafora rządzi się swoim prawem, bo co mamy fizycznie w głowie, to każdy wie :))
      W każdym razie, masz rację Elu, że poznanie innych nie jest łatwe, a już poznanie siebie czasem daleko trudniejsze. Któż może lepiej o tym wiedzieć, niż lekarze dusz - psychologowie i psychiatrzy.
      A ja przyznam się, że siedziałem na ławce przed szkołą, kiedy zrobiłem sobie przerwę od sprawdzania prac i obserwowałem ludzi idących drogą. I tak się zastanawiałem, kim oni są, jakie mają korzenie itd, itp. A tytuł, to po prostu przypadek. Przypomniałem sobie fragment wiersza Baczyńskiego. A właściwie sam mi wpadł do głowy. No i się podziała synergia. Cieszę się, ze odniosłaś się do tego i cieszę się, ze niezapominajki tak Ci ładnie wyglądają :)))
      Również macham do Ciebie z "przecierających się" wieczornych Tychów, choć Bóg mi świadkiem, niewiele z tego dnia do mnie dociera. Ale macham radośnie do Ciebie w stronę Łodzi :)))

      Usuń
  5. Poetycka proza. Proza zaśpiewana przez wędrownego błazna lub latarnika
    rzadko opuszczającego swoją latarnię. W tym drugim wypadku piosenka
    często spełnia rolę jedynej towarzyszki. Towarzyszki idealnej. Żadna inna
    nie zastąpi jej. Jeśli nawet to tylko na chwilę.
    Tymczasem zazieleniło się, zażółciło i zrobiło niebiesko. Na razie kolory
    bardzo intensywne. Za chwilę staną się blade. Dzień coraz dłuższy.
    Za chwilę znów zacznie się skracać. Czas łapać chwile i oddychać pełną piersią
    gdzie się da. Miłego dnia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy ciąg logiczny :)) Ale coś w nim jest, bo przecież towarzystwem dla człowieka jest on sam. I poniekąd tym, do którego kieruje swoje pytania, spostrzeżenia itd. Ładnie użyłaś koncepcji pieśni, którą romantycy gloryfikowali do roli przekazu, wieszczby i skarbnicy tradycji. Nie wiem tylko, czy mógłbym zmierzyć się z takim właśnie pojmowaniem swojego "śpiewania". Chyba prędzej bym zamilkł. A tak już pół żartem, pół serio, to okropnie fałszuję i nawet przy goleniu tylko mruczę żeby nie parsknąć śmiechem i się nie zaciąć.
      Oczywiście, masz rację - wszystko się zazieleniło. Inaczej niż w zeszłym roku, gdzie szybko nam ta zieleń zblakła, wypłowiała przez upały. Ale i w tym pewnie wypłowieje, tak jak i kolory przeminą. Niestety maj u mnie jest miesiącem bardzo intensywnym i zdjęcia, jeśli są, to w biegu. Jeśli są, podkreślam. Ale potem będzie i czas na włóczenie się po różnych zapomnianych miejscach i swobodne oddychanie. Oby jak najszybciej. I miłego dnia również dla Ciebie :)) Serdecznie Cię pozdrawiam :)))
      PS. Nie wiem, czy już jesteś gdzieś daleko, czy jeszcze w Łodzi, ale życzę Ci dużo słońca i ciepła :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty