Ludzie...

 

         Czasami jest mi trudno odnaleźć to w ludziach. Bo nie wierzę w ludzi. Inaczej: nie wierzę w tłum. Nie wierzę tłumowi. Trudno mi się z nim zjednoczyć. Iść, krzyczeć, czuć wspólnotę. Skąd wiem? Wiem. Stałem pośród tłumu i krzyczałem wyrzucając z siebie złość. Chcąc być taki, jak wszyscy. Ale to nie wychodzi, wiesz? To się nigdy nie uda ze mną. Bo ja wierzę w człowieka. Tego jednego, którego widzę. Romantycznie i egoistycznie trochę. Zupełnie jakbym przerabiał na własnej skórze eksperyment francuskiego oświecenia ze wspólnotą, by wylądować w niemieckim romantyzmie ogarniętym indywidualizmem i kosmosem rozpiętym między ramionami. Ale tłum nęci. Kolorem, hałasem, pozorną równością, niskimi gustami, obniżonymi normami.  Dlatego przyglądam się z daleka tłumowi. Czasem w niego wejdę na chwilę, dwie, trzy. A potem uciekam, by z daleka odetchnąć. Nasycić uszy pozorną ciszą miasta. Tak, to chyba moja definicja, wiesz? Stanąć z boku i przyglądać się. Bezpiecznie. Nie trzeba mówić, nie trzeba ujawniać swoich poglądów. Nie trzeba straszyć Spinozą, Bergsonem i Miłoszem. Nic nie trzeba, oprócz kadrów rodem ze starych fotografii po to, by w spokoju popatrzyć na świat. Nie, nie ten w środku w każdym z nas, ale ten, w którym żyjemy. Czasami dobrze by było, gdyby był tak spolaryzowany – biel i czerń. Ale nie jest.  Ale jest fotografia, na której widzę nie tłum, a pojedyncze osoby. Jakbym instynktownie wybierał tylko takie kadry, gdzie jest mało ludzi. Ktoś pcha wózek, ktoś przechodzi przez ulicę, ktoś idzie, a wiatr rozwiewa mu włosy. Ktoś idzie na podryw; bo żona kazała się przejść, bo brzuch za duży. Ktoś patrzy z miłością na innego człowieka. To dobre kadry, których nie znajdę w tłumie. Ale tłum napiera, męczy, gniecie, wyciąga portfel z kieszeni, rozbiera wzrokiem, komentuje twarz, nogi, spodnie, buty. Uciekam. Muszę uciec. Nie mam na tyle silnych barier, by być dłużej w tłumie. Dlatego podziwiam tych, którzy potrafią. Jednoczyć się, być, karmić się nim. Możesz się śmiać, ale cierpnie mi skóra, kiedy słyszę: „chodź, tam będą ludzie”. „Jacy ludzie?”. No ludziowi tacy, normalni. Dużo ludzi. Będzie fajnie. Będzie muzyka, balony, impreza. Zobaczysz”. Może, może tak trzeba, by się schować w tłumie? Zniknąć między ludźmi, zamaskować. Być jak wszyscy. Nieść nie plecak, a torbę na ramię, mieć czerwone buty i wierzyć. Wierzyć tłumowi, bo tłum ma rację. A ja z tym swoim indywidualizmem? Z pytaniem o wnętrze miękkie i niepewne? O słowa, które nie mają znaczenia, a są drogowskazem? O gest uczyniony dłonią ponad milczeniem? O wszystkie milczenia i niedopowiedzenia, które budują gmachy, w których mieszka niepewność i strach? Niepotrzebnie pytam. Niepotrzebnie. Bo przecież i tak się nie zmienię. A tłum jaki był, będzie ten sam. Zmienią się tylko statyści. I reklamy dla nich. Coraz to nowe i nowe, jakby wszystko przyspieszało, gnało. A ostatecznie i tak na śmietniku wyląduje pośród pudeł po dobrach tego świata i metkach z przeceną. Mnie też przeceniono – towar przeceniony, powystawowy.  A w instrukcji dodano drobnym druczkiem: „Produkt wycofany”. Niech będzie. Niech i tak będzie…
















 

Komentarze

  1. Witku, przepięknie to napisałeś. Bardzo się otworzyłeś. Wiesz, moim zdaniem tłum nie ma w sobie niczego magicznego. Żadne balony mnie nie przekonają. Za dużo szumu i krzyku na raz w jednym miejscu. Co innego niewielka grupa ludzi, których znam i wśród których czuję się dobrze. Jestem stworzeniem stadnym i potrzebuję ludzi w moim życiu, ale takich zaufanych wśród których czuję się akceptowana, dla których jestem choć trochę ważna i którzy są ważni dla mnie. Niewielkie stado. Powiedziałabym nawet, że to rodzina z wyboru. Mnie zależy na nich, im na mnie. Każdy z nas ma jakieś talenty, wartości, uzupełniamy się wzajemnie. I gdy są wszyscy razem to czuję taką wewnętrzną kompletność, o której ostatnio dużo rozmyślam. Taka magia, której nigdy w chaosie tłumu nie będzie.
    Zdjęcia bardzo nastrojowe i refleksyjne, ostatnie jest jak kropka nad "i".
    A jeżeli chodzi o Ciebie to zupełnie nie powiedziałabym, że produkt wycofany. Raczej "edycja limitowana", Błękitny Kruk :)

    Leć wysoko, z daleka od tłumów i uważaj na siebie 💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Elu, że tekst Ci się podobał. Tak mnie jakoś naszło, kiedy zdjęcia przeglądałem. I okazało się, ze tłumów na nich nie ma, a jeśli jacyś ludzie są, to jest ich niewiele. I w zasadzie tyle mojego otwarcia, ze zdefiniowałem to, że jestem introwertykiem. Typowym chyba i klasycznym. A przy tym chyba złośliwym, bo nie powinienem komentować innych. Ale cóż, czasami traci się obiektywizm w obliczu gwaru, hałasu i tłoku.
      To prawda, co piszesz o grupie wokół siebie. Jedni mają tę grupę bardzo dużą, inni bardzo wąską. Ja zdecydowanie wąską :D
      Bardzo ładnie napisałaś o komplementarności i wspólnocie. Zazdroszczę Ci takiego "czucia" wspólnoty.
      A ostatnie zdjęcie musiało być w kolorze. No musiało i kropka! Szybowiec, jako symbol wolności i też samotności w powietrzu. Dla mnie bajka :)))
      No, z tym krukiem, to trafiłaś. Długa historia, ale trafiłaś w dziesiątkę. A że błękitny? Śmieję się jak głupi teraz do monitora :))) Dziękuję!!!
      Edycja wycofana, nie chce być inaczej. Przeterminowało się, nie ma siły.
      Dziękuję Ci za mój uśmiech i bardzo, bardzo macham do Ciebie, gdziekolwiek jesteś :)))

      Usuń
  2. Wiesz Witku dobre jest pogodzenie z tym co jest. Ty zrozumiałeś, pogodziłeś, pokochałeś być samemu, choć w głębi serca tli się tęsknota do innego świata, innych trosk, ale o tym ci…To tak ważne zrozumieć siebie, a przecież własne ja to chyba zarazem najtrudniejsza istota do poznania. Ilu potrzeba kłótni, rozmów, chwil całkowitej ciszy, by wiedzieć i widzieć w tym najbliższym nam człowieku po prostu człowieka. Być sobą i czuć się dobrze ze sobą, bo to dwie całkiem inne odczucia. Do takich wniosków potrzeba dojrzeć. Sam wiesz z doświadczenia, ale i obserwacji kolejnych pokoleń młodych ludzi, którzy zrobią niemal wszystko dla akceptacji grupy. Dopiero później z wiekiem przychodzi refleksja, że najważniejsze jest pozostać sobą.
    Tłum zawsze mnie przerażał i przeraża nadal. Są jednak wyjątki. Czasem po prostu trzeba być i połączyć siły, bo tylko razem jest moc, która przenosi bryły świata. Trzeba. Są też koncerty, gdzie siłę dźwięku czujesz każdym zmysłem. Jednak ja coraz rzadziek wybieram ten rodzaj rozrywki, bo każdy wiek ma swoje prawa i swoje melodie. Lot balonem, uśmiejesz się, to moje jak dotąd nie spełnione marzenie. Dziwne jak dla osoby mającej lęk wysokości. W górach kurczowo trzymam się barierki, a schodząc po dwumetrowej drabinie nie patrzę w dół. Chciałabym wzbić się w niebo najlepiej rankiem lub pod wieczór w blasku słońca nad pięknym krajobrazem…i nie sama cha, cha. Trudno jednak znaleźć chętnego na taką nietanią przecież przyjemność. Może kiedyś…
    Cudowne zdjęcia zrobiłeś Witku. To pierwsze z roześmianą, szczęśliwą parą, „Ślonsko gramatyka”, samolot w obłokach wzbijający się ku tęczy – każde , nie tylko te wymienione to historia i emocje, a wiesz, że to jest to, co najbardziej lubię w fotografii. U Ciebie nawet śmieci mówią.
    Dziękuję i życzę Ci wspaniałej przestrzeni, gdziekolwiek ją znajdziesz i błękitu nad głową :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację Elu. Zrozumienie siebie i poznanie, to naprawdę trudna sprawa. Dużo łatwiej chyba zrozumieć innego człowieka. Czasami. Dojść do ładu ze sobą jest trudno, bo i trudno się żyje. I to zdanie: "Być sobą i czuć się dobrze ze sobą, bo to dwa całkiem inne odczucia" jest bardzo prawdziwe. Kilkanaście lat temu zrobiło właśnie karierę powiedzenie "być sobą". Namnożyło się chamstwa przeogromna ilość, bo przecież "jestem sobą". A to chyba nie tak. Najpierw trzeba poznać siebie, swoje ograniczenia, wady, niespójności, a potem można "być sobą" w ramach....samotności. W życiu nie skazałbym nikogo na bycie ze sobą bez ograniczeń :)))) Aż mi się buzia wykrzywia w uśmiechu, co by to było. Ale wielu jest takich, którzy w ten sposób sądzą. Cóż, nie mnie komentować i być obok.
      A tłum... Nie mogę powiedzieć, ze nie protestowałem, nie byłem w tłumie i nie poczułem jego siły. Czy to na demonstracji, czy na koncercie (choć to skrajne doświadczenia, przyznaję). Ale nie pociąga mnie bezideowość tłumu. Festyn, karnawał, hałas. Może to sprawa wieku, choć pewnie w moim przypadku nie. Zawsze tak było.
      A lot balonem, to cudowna sprawa!! Cena 600 zł... No, jest to trochę pieniędzy. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy chrust trzeba zbierać, mniej jeść i spać u przyjaciół :P Acha, zaciskać pas trzeba również. Ale być optymistą można, więc optymistycznie do tego podejdźmy :))))
      Ciesze się, ze moje zdjęcia znalazły u Ciebie uznanie. To naprawdę coś, bo nikt nie robi takiego streetu dobrego, jak Ty. Masz oko :)))
      Elu, spokojnego czasu, błękitu również i dużo okazji do wypróbowania 100 (setki, wiesz co mam na myśli ) No i uśmiechu :))) Macham do Ciebie w coraz cieplejszy poranek :)))

      Usuń
  3. Ja też nie lubię tłumu. Nie da się mnie wyciągnąć nigdzie, gdzie jest dużo ludzi. Męczy mnie tłum. Zawsze męczył, choć kiedyś bardziej wakacje na wsi bez koleżanki. Strasznie się tam nudziłam. Teraz mi szkoda tego miejsca. Nawet na wakacje jadę w czerwcu, gdy nie ma ludzi. Niestety już w połowie czerwca robi się tłoczno i chce się uciec. Czy są jeszcze bezludne miejsca?
    Zdjęcia jak wyjęte z machiny czasu z przeszłości. Czy kiedyś było mniej ludzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są jeszcze miejsca, które są nie bezludne, ale "małoludne". najczęściej małe miasteczka znudzone sobą i swoją niewielkością. Zajęte swoimi sprawami i plotkami :)) Czy ludzi było mniej? Pewnie tak - statystyka jest nieubłagana. Ale sama wiesz, że jeśli chcesz być sama, to nikt nie jest w stanie Ci przeszkodzić. I tego się trzymajmy :)) Tak, masz rację - wakacje w tłumie, to nerwy i hałas. Ty choć możesz coś z tym zrobić. Ja nie bardzo - termin urlopu mam narzucony. Ale zawsze są wschody słońca, na które niewielu się decyduje. To ratuje sprawę :))))
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie!!

      Usuń
  4. Fajni ci twoi ludzie i śmieci dużo, jak na ludzi przystało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście!! Przecież to należy do kultury narodowej, by śmiecić na potęgę. A kim niby jestem, by naigrywać się ze zwyczajów narodowych? Ironia, ach, słodka ironia, ale niestety prawda bije z niej, jak czarne majtki spod białych, przezroczystych spodni. Pozdrawiam Cię :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty