Nie dziw się...

 

Siedzieć, przecież to brzmi trywialnie. Ba, brzmi głupio.

 Bezruch, tylko serce bije.

 Tylko płuca pompują powietrze.

Tylko czas płynie zawsze tak samo.

Ja siedzę, ja siedziałem, ja będę siedział. My siedzieliśmy. My siedzimy, my będziemy siedzieć. Wiem, że miałem wtedy zachwyt w oczach. Mam wtedy idiotyczną minę. Lepiej mi z gniewem, złością czy obojętnością. Lepiej mi z sobą kiedy milczę, a wszystkie słowa przelewają się we mnie. Rosną, ogromnieją, a potem uderzają we mnie wezbraną falą. 

I znów, i znów, i znów.

Rozlało się we mnie morze, które czasami jest gładkie, a czasami wzbiera, faluje i szumi. Dlatego dobrze jest siedzieć i patrzyć. Zagłębić dłonie w zimnym piasku podpierając ciało i patrzyć tak, jakby tego patrzenia miało braknąć.

 Na zawsze.

Na morze. Na fale. Na kołujące gołębie i mewy lecące skądś dokądś. Na zmieniające się niebo i światło i dźwięki.

Uśmiechniesz się, ale jestem tu i tam. Albo tam i tu, zależy, jak spojrzysz. Jestem nad brzegiem morza. Gdzieś, gdzie wieje wiatr i goni po niebie chmury. Gdzie sypie piaskiem w twarz tak, że trzeba mrużyć oczy. Gdzie przenika mnie powietrze zmieszane z kroplami wody, które osiadają na włosach, wargach, rękach. I jestem w fotelu zapatrzony w ciąg liter na klawiaturze, otoczony mgłą światła z monitora i świeczki. Otoczony stukiem w klawisze i stukotem starego zegara. Tak, ma sto lat, choć to może nieistotne dla jego serca, które wiernie odmierza czas.

 Byle je nakręcić.

Chciałbym, by ktoś nakręcił mnie – mechanicznego człowieka, bym nie był jednocześnie tam i tu. Tu i tam. Bym nie czuł zapachu morza, zakopywał dłoni i stóp w zimny piach. Bym nie patrzył na fale rozbijające się o brzeg. I na światło, które w każdej sekundzie stwarza na nowo świat. Stwarza na nowo mnie i moje słowa.

Od dawna przecież wiem, że ignorancja jest siłą niedocenioną, a wszelka wrażliwość uderza w tego, kto najbardziej czuje. Tam pozwalałem sobie na czucie. Tu uderza we mnie fala za falą. Odczytuję subtelne znaki tak, jakby tego wszystkiego na plaży nie było. Tego zachwytu zmieszanego z trwaniem. Syceniem, oddychaniem.

Byciem.

Kiepski polonista z niedorobioną karierą, życie z rozwiązanymi węzłami i przywiązaniem do miejsc i nienapisanych nigdy słów. Byle dalej, byle było jutro, pojutrze.

Byle było za późno.

Na myślenie, analizę, wewnętrzne skupienie, zamknięcie oczu, sen. Bo przecież ocenią mnie ilością godzin, kiedy mam pracować i z kim. Stosem papierów, zdanymi egzaminami (nie moimi), milczeniem w odpowiednich momentach, uśmiechem, kiedy nikt nie patrzy.

Zawsze patrzy.  

Zawsze są czyjeś niespokojne oczy, które wypatrzą. Zawsze są czyjeś uszy, które usłyszą wyszeptane słowo „kurwa”. Zawsze znajdą się ci, którzy przytną pensję tak, by nie zdechnąć, ale i nie żyć. Zawsze znajdą się ci, którym zależy, by bolało.

Więc nie dziw się.

Że jestem tu i tam. Tam i tu. Więc nie dziw się, że uciekam od ludzi, by iść na wschód słońca i tylko patrzyć, jak zmienia się świat. Tylko oddychać. Tylko uśmiechać się do swoich myśli, których fale są tak podobne, do tego, co widzę.

Więc nie dziw się niczemu, nie dziw się…






















 

 
 
 
 
 
 
 

Komentarze

  1. A wiesz, nie dziwię się. Poniekąd rozumiem. Dobrze jest siedzieć i patrzeć, to czasami aż tyle i tylko tyle, ile trzeba. Tu masz rację. Ale zupełnie się nie zgadzam się z kiepskim polonistą. Wybacz, ale nie Tobie to oceniać, a Twoim uczniom. A ci, z tego co wiem, darzą Cię ogromną sympatią i bardzo lubią lekcje prowadzone przez Ciebie. Chociaż rozumiem, co masz na myśli. Wiesz, że pierwszy raz towarzyszy mi uczucie przytłoczenia i przerażenia na myśl o wrześniu? Zawsze była jakaś nutka nadziei, może nawet oczekiwanie z uśmiechem na nowe wyzwania. Na razie nic z tego, jakbym była wyprana z pozytywnych uczuć. Został jeszcze tydzień, co obwieściła dziś brutalnie wiadomość na mailu. Może jakimś cudem coś się zmieni? Jest we mnie jeszcze odrobina naiwności, pomarzę że będzie dobrze. A jak nie będzie to zawsze można wrócić wspomnieniami do zapatrzenia, tych przepięknych widoków ze zdjęć. Wyjątkowo pięknych, bo w tym roku nie udało mi się pojechać nad Bałtyk, więc chociaż sobie pomarzę gapiąc się w ekran. Macham do Ciebie, na szczęście jeszcze nie z betonowego bunkra ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ tak Elu, mnie to oceniać. Czemu? Pewnie porozmawiamy na ten temat.
      Ja z pewnymi rzeczami stykam się już od zeszłego tygodnia. To taka moja terapia trochę wstrząsem, trochę na rozkręcenie. Wiem, może za wcześnie, ale muszę podejść do tego nie jak do wyzwania, a jako do zadania. Dla mnie zdrowiej. Ale to prawda, uczucie przytłoczenia i przerażenia jest wszechobecne. Aż dziwne u faceta z dwudziestoletnim stażem. Ale też czuję, że system gruchnie zaraz o ziemię. I oby gruchnął. Życzę mu tego z całego serca. I chyba nie jestem jedyny sądząc z rozmów, które prowadzi się w zaufanych grupach. Choć myślę, że chyba wszyscy są w podobnym nastroju. Wszyscy. Nie jest łatwo zaczynać w taki sposób nowy rok pracy. I bodaj nigdy tak nie zaczynałem.
      Masz rację, bo patrzę na zdjęcia i się uśmiecham. Jest w nich jakaś stałość, jakaś dobra energia. Szkoda, że tak wyszło w tym roku, że nie pojechałaś. Też miałem nie jechać i nawet lekko się zdziwiłem, kiedy okazało się, ze jednak to aktualne.
      Macham do Ciebie serdecznie i uśmiecham się :)))

      Usuń
  2. Właśnie się nie dziwię…
    Okropne, że muszę tak napisać, okropne, że tak myślę. Jakiś czas temu miałam co roku to uczucie obawy przed wrześniem. Wtedy z innych zupełnie względów, o których wiesz. Przeminęło i miałam nadzieję, że na zawsze.
    Teraz wraca ze względu na Ciebie. Powinnam znaleźć słowa które pocieszą, dodadzą sensu i nadziei. Nie umiem.
    Ale…
    Właśnie mi się przypomniało, że ciągle czuję ogromną wdzięczność, bo w tych trudnych latach spotkałam wielu, bardzo wielu świetnych nauczycieli i po prostu dobrych ludzi. Jest Was więcej. Do dziś czuje ogromną wdzięczność, bo ułatwili mi przejście przez te trudne lata. Gdyby nie oni…
    Dlatego myślę, że pomimo wszystko, pomimo tego, że nie ma nadziei na poprawę, to robiąc swoje zostawisz za sobą również takich ludzi jak ja. A lepiej zostawiać za sobą wdzięczność i spokój, niż obojętność. Lub niż NIC.
    Może to nie jest dużo, ale uwierz mi, że to jest bardzo dużo.
    Trochę smutny, ale jednak uśmiech ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, to co pokazują w TV (nie tej tubie propagandowej oczywiście), to zaledwie muśnięcie. I wiem też, że po 5 września temat zniknie. "Jakoś to będzie", to takie polskie, cebulowate, prowizoryczne. Najgorsze jest to, że tracić będą ci, dla których ta szkoła jest - młodzi. Cała rzecz w tym, by zminimalizować skutki tego, co się teraz dzieje.
      Ja wiem, że marudzę. Tyle, że tak wiele moich znajomych odeszło z zawodu, że moje marudzenie staje się właściwie pytaniem siebie o siebie. O własną ocenę, o swoją przyszłość, o własną wrażliwość. I wiem, bo przecież rozmawiam z wieloma nauczycielami, że każdy z moich rozmówców ma obawy graniczące z paniką, co do tego roku. Nie dość, tego - będzie nowa matura, która wymagania ma kosmiczne, a polski jest na poziomie niemal akademickim.
      Dlatego to co piszesz Aniu, to taki dobry plaster. Że jednak człowiek się liczy i podanie ręki. Uśmiech.
      Dziękuję, że napisałaś, bo cenię bardzo Twoje zdanie i cenię Twoje słowa i odczucia.
      Pozdrawiam Cię machając :)))

      Usuń
  3. Witku nie dziwię się ani trochę, ale wiesz co przyszło mi głowy. Zaczynam się zwyczajnie bać i nawet nie o nauczycieli, choć nie mogę pojąć jak można tak długo to wszystko znosić. Tę nędzną płacę ( Choć dziś czytałam, że nauczyciel mianowany ma ponad sześć tysięcy na rękę. Śmiech po prostu. ), ale co gorsze ciągłe upokarzanie i umniejszanie roli zawodu. Boję się o te dzieci, co teraz zaczynają edukację, które nie mają wyboru, bo mało kogo stać na prywatną naukę, o której ja osobiście nie mam też najlepszego zdania. Boję się, jak ukształtują się te małe główki w dobie seriali, manii telefonów, w dezinformacji i kłamstwa. Jeśli nie będą mieć drogowskazów, nie trafią na ludzi, którzy im pokażą świat prawdziwy, bez nienawiści i ignorancji, to naprawdę trzeba się bać.
    Wiem to nie argument, aby samemu znosić tak wiele…wiem.
    Chciałabym bardziej optymistyczne słowa napisać, ale czy można? Nie umiem. Może to sprawa nastroju, a może coraz mniej mam wiary, że coś się zmieni i będzie po prostu normalnie, że wolność będzie wolnością nie tylko z nazwy.
    Przepraszam za ten smutny komentarz. Jeszcze kilka dni a ruszą uczniowie do szkół. Chciałbym mieć nadzieję, że jednak będzie to dla nich, jak i wszystkich nauczycieli nie stracony rok. Tego też życzę bardzo i Tobie Witku.

    Duszno dziś i jutro tak ma być, więc posyłam chłodny podmuch. Niech pędzi
    przez pół Polski i może go złapiesz ;)))
    Ps. Zapomniałabym o zdjęciach. Cudne i kojące morze, wspaniałe fale. Zachwycam się miękkością i kolorem wody. Piękne bardzo. Już za nim tęsknię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, komentarz adekwatny do wpisu. Więc nie martw się, bo i tak się uśmiecham jak zawsze, kiedy widzę słowa w komentarzach. Czasem są gorzkie, czasem się nie zgadzam, ale zawsze wywołują uśmiech. Tak już jest i chyba inaczej nie będzie, dopóki blog będzie :)))
      A szkoła? Wiesz, właśnie siedziałem nad nowymi wytycznymi. Przygotowuję materiały dla maturzystów, żeby nie było wątpliwości czego, jak i kiedy się uczyć. Powiedzmy, że ten ministerialny dokument porządkuję, bo bajzel w nim okrutny. I tak sobie myślę, że albo przyjdzie walec i wyrówna, jak w piosence Młynarskiego, albo zacznie się rzeczywistość szkolna, gdzie nie będzie czasu na małe zgryzoty. Tak się tylko mówi, wiem. Zagryzam zęby już kilka lat - ile można? Można. Bo ja po prostu lubię uczyć wbrew różnym panom ze smutnymi minami. Napisałbym o nich inaczej, ale obraziłbym w gruncie rzeczy poczciwe i sympatyczne zwierzaki - świnki. Zatem głęboki wdech trzeba wziąć i...przywyknąć do braku fal, do innych kolorów, do wąskiego horyzontu. Całe szczęście, że jeśli będzie trochę czasu (choć sama widziałaś, jak to wygląda) to ucieknę na zdjęcia. Inaczej się uduszę. Sama zresztą wiesz, jak to jest z tymi ucieczkami :)
      Macham do Ciebie przez ciepłą i jeszcze letnią noc :))

      Usuń
  4. A dziwię się. Czemu? Dlaczego? Dziwię się, bo tkwisz w pracy, która do Ciebie nie pasuje i narzekasz. Narzekanie swoje oblekasz w słowa o siedzeniu nad morzem i ilustracjami znad morza. Podoba Ci się tam, nie lubisz tego, co robisz, to po co to robisz? Może czas zmienić pracę zamiast w niej tkwić i wzdychać bez końca? Nie, współczuć nie będę, wybacz. Twój wybór. Trzeba ponosić konsekwencje, a poza tym nie znoszę nauczycieli i ani trochę mi ich nie żal. Co roku o tej samej porze wracają do pracy i wspierają tę potworną, nic niedającą edukację. Straszne słowa? Widać innych nie mam na razie dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rozumiem Cię. Bo to ważne, by rozumieć innego człowieka. Rozumiem Twoją niechęć do nauczycieli, bo sam takich miałem. Nie wszystkich oczywiście. Może dlatego, że w Polsce ugruntował się za starych czasów model pruskiej szkoły, choć ja bym go określił mianem RUSKIEJ szkoły. To bliższe temu, co się działo. I kiedy sam zostałem belfrem, to z myślą, że nie będę tacy jak ci, których nie cierpiałem. Czy się udało nie wiem, o to trzeba zapytać moich uczniów.
      Jeśli chodzi o zmianę pracy, to zgadzam się. Masz rację. Natomiast mylisz się co to tego, że nie lubię swojej pracy - lubię. Lubię uczyć.
      Zestawiłem obrazki znad morza z narzekaniem, bo taki czas. Nie miej mi tego za złe, bo dopiero takie zestawienie wyłuskuje właściwe pytania o to "Co dalej?" Ważne, by pytać.
      Jaki ma być model edukacyjny i czy ma być jakikolwiek, to zostawiam otwarte. Jedno jest pewne, że jeśli jakikolwiek model zastosujemy, ludzie będą potrzebni. Jeśli oczywiście jakaś edukacja jest potrzebna. Ale to już dyskusja i "gdybanie".
      Słowa, jak słowa Aniu. Widać takie się w Tobie urodziły po tym wpisie, który miesza to, co prywatne z tym, co w pracy.
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i życzę Ci dobrej, słonecznej soboty :))

      Usuń
  5. "Nakręć mnie" - mam chyba taki wpis na swoim blogu - jak się sami nie nakręcimy, to nas nikt nie nakręci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się, bo trochę mnie poniosło. Kierowałem się słowami pewnego wiersza o mechanicznym człowieku. Tak, masz taki wpis :))
      Macham do Ciebie i dziękuję Ci, że zerknęłaś :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty