Samotność.

   Samotność może poznać tylko ten, kto doświadczył czyjejś obecności. Czułego słowa, dotyku, pieszczoty, rozmowy, gestu. Zbyt banalnie to brzmi. Zbyt podręcznikowo. Zbyt coelhowsko ze swym natrętnym dydaktycznym tonem. Złotą myślą. Ale taka jest prawda. Bo posłuchaj...
 Wieczorem, kiedy cienie kładą się na śniegu, kiedy zaczynają wtapiać się w nadchodzący zmierzch, kiedy krzaki bzu na tle nieba zaczynają wyglądać jak dłonie spragnione chleba, kiedy cisza zaczyna dzwonić pośród pustki zimowych pól, nadchodzi na wilczych łapach samotność. Zrazu jest tylko przeczuciem, okruchem w sercu, małą iskrą, która w podmuchach wiatru narasta, ogromnieje. Nie dzieje się to z minuty na minutę. Jeśli człowiek ma doświadczyć samotności, musi być to wykonane z pietyzmem doświadczonego kata. Powoli i ostrożnie, by mieć pewność, że skazany poczuje ból. Że go doceni. Że doceni ciszę, jaka nastąpi w przerwach między kolejnymi falami krzyku wewnętrznego. Że doceni chwile spokoju miedzy przerwą na otarcie potu z czoła pracowitego kata. Że wreszcie doceni własne napięte mięśnie, które w to kurczą się węźlasto, to znów wiotczeją w falach ulgi.
   Posłuchaj, samotność nie jest dla ludzi miękkich. Nie jest dla tych, którym wystarczy dzień, dwa, trzy i czują się odrzuceni, czują się chorzy. którzy czują jak ich świat skurczył się do marnej pestki. Nie dla nich szerokie pola samotności, bezkres białych stron. Nie dla nich godziny i dni czekania na wyciągniętą nieśmiało dłoń, na włosy rozwiane na wietrze, usta rozchylone w oczekiwaniu. Usta pragnące...
Ci nie potrafią docenić, czym jest samotność o zmierzchu, nie potrafią docenić samotności w nachyleniu nocy, kiedy łóżko staje się nie miejscem odpoczynku, ale bitwą. Ci nie potrafią docenić samotności rannej kawy, kiedy świt woła głosami ptasimi, a człowiek jest skazany na wieczność dnia.
   Samotność wymaga hartu wzmaganego co dnia trudnymi ćwiczeniami. Wiecznym oczekiwaniem, małą radością rozmowy, uchwyceniem spojrzenia, podaniem ręki...
Samotność ma wiele twarzy, samotność ma wiele imion. Samotność nigdy nie puka do drzwi. Samotność, sama ość, samotna kość, krew z mojej krwi i strach i ból i czekanie...
Teraz rozumiesz?

Komentarze

  1. Ale czy, mimo wszystko, nie jest udręką? Nie jest tą ością w gardle, pękniętym żebrem i przemoczonym butem w zimowej dalekiej wędrówce? Czy, pomimo hartu, nie jest tą nieznośną, tą znienawidzoną, tą błaganą, by odeszła...? Wydaje mi się, że na wszystko mogę odpowiedzieć "tak". I chyba nie warto się w niej zatracać dla samej przyjemności zmierzchu, dla krótkich cudownych chwil. Nie warto, jest to okupione znacznie większą ofiarą...

    pozdrawiam
    MW

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje zdanie, Twoja prawda, Twoje myśli. Ładnie to ująłeś. Myślę, że temat samotności jeszcze się przewinie, może od innej strony. Sam wiesz, że trudno w takim miejscu rozwijać teorie, własne myśli w taki sposób, żeby wszystko ująć...komplementarnie. Na razie mamy jedną stronę zagadnienia. A teraz od ludzi i ich wpisów zależy, czy i w jakim kierunku rozwinie się ten temat. Na razie jest, jak jest. Na razie są moje myśli i moja prawda i moje umieranie ;) Pozdrawiam WN.

    OdpowiedzUsuń
  3. Samotność jest piękna. Można w niej przemyśleć wiele ważnych spraw, można stworzyć bardzo ciekawe i mające sens teorie. Jednak w samotności można żyć długo, ale dopiero kiedy będzie się żyło z kimś, to nie będzie się chciało wrócić do samotności, na taki okres czasu jak kiedyś... Wtedy będą to tylko krótkie "wizyty". Wtedy będziemy się zastanawiać, jak mogliśmy być tak głupi, aby tak żyć. Chyba, że to nie było do końca z naszej woli. Chyba, że czekaliśmy na jakąś bardzo ważną dla nas osobę. Wtedy samotność jest dobra, jednak jeśli pryjdzie ta osoba, to samotność będzie niczym, przy szczęściu, które nas będzie wtedy wypełniało. Mam nadzieję, że zostanę dobrze zrozumiany.
    Pozdrawiam, JK.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Samotność może poznać tylko ten, kto doświadczył czyjejś obecności. Czułego słowa, dotyku, pieszczoty, rozmowy, gestu". Pierwsze zdanie tekstu i wszystko się wyjaśnia. Generalnie rozumiem tekst, choć kilka razy do niego wracałem, żeby być precyzyjnym w odpowiedzi. Ten tekst, nie odpowiada na złożone pytanie o kategorię samotności. Generalnie zgadzam się, że samotność dla kogoś znającego związek z drugą osobą jest czymś strasznym. Jednak coraz więcej osób, które spotykam, rozmawiam, kontaktuję się, mówi o samotności. Stąd i ten temat podyktowany potrzebą otwarcia się na czytelnika.
    Już wiem, że teksty JK pisze mężczyzna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tekst zawarty w komentarzu, czyli te marne kilka linijek, nie może wyczerpać tematu samotności, ponieważ temat ten jest zbyt obszerny. Do tego trzeba by założyć bloga, napisać książkę lub po prostu gdzieś spisać swoje myśli i poglądy. Dziękuje za zrozumienie oraz podjęcie tematu samotności. JK.

    OdpowiedzUsuń
  6. JK, książki nie zamierzam pisać, a blog chyba jest wielotematyczny. A te kilka "marnych" linijek, to zapowiedź tego, że pewnie wrócę do tego tematu, bo nie wyczerpałem go. I chyba dobrze, że są takie tematy. I chyba dobrze, że istnieje taka różnorodność między ludźmi, którzy w różny sposób podchodzą do zagadnienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Tekst zawarty w komentarzu [...]"
    Teraz zostałem raczej źle zrozumiany. Chodziło mi o moje "kilka marnych linijek". Z kolei ja źle zrozumiałem "Ten tekst, nie odpowiada na złożone pytanie o kategorię samotności", ponieważ myślałem, że chodziło o mój tekst.
    Szkoda, że posty na forum pojawiają się tak rzadko. Tzn. nie mówię o ostatnich kilku, ponieważ te były szybko ( "zaćmienie", "nowy rok"), lecz poprzednie były dodawane z o wiele mniejszą częstotliwością. Zachęcam do pisania większej ilości ;). JK.

    OdpowiedzUsuń
  8. To istotnie mój błąd, ale takie są uroki rozmowy na blogu.Posty staram się zamieszczać co trzy dni, czasami jednak coś wypada, albo nie chce mi się, co jest chyba lepsze, niż karmienie czytelników banałami. Wiele też zależy od zdjęć, które zrobiłem i czy zdążyłem je obrobić, zmienić rozmiar itd. Codzienne posty, to byłby koszmar dla mnie i dla czytelników. Przecież nie piszę pamiętnika pensjonarki :)Miłej niedzieli ;) WN

    OdpowiedzUsuń
  9. No, codziennie to faktycznie byłaby przesada ;), a banały są chyba jeszcze gorsze od "niczego" ;P.
    Napisałbym "również miłej niedzieli", tylko, że już poniedziałek, a niedługo wtorek więc... Miłego wtorku.

    Widzę, że nowy post ;), idę zaraz przecztać ;P. JK.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty