Herbaciana noc.

           Wiesz, to chyba kolor dojrzałego bursztynu mokrego jeszcze i chłodnego, który leży na dłoni i nabiera ciepła. A może kolor zachodzącego słońca, kiedy lato jest sobą znużone? A może coś jeszcze, o czym nie wiem, a dzieje się obok? A może to czynność, tak strywializowana przez wrzucenie torebki do kubka i zalanie wrzątkiem? Nie wiem, nie umiem wytłumaczyć. Wiem tylko, że za oknem jest ciemno i grudniowa noc zamyka ludzi w domach, choć jak zawsze jest za wcześnie, by zamknąć oczy. Dla mnie. Udaję, że pracuję, przerzucam stosy prac, książki leżą otwarte i gotowe usłużnie podać mi swoją esencję. A ja puszczam cicho, cichutko muzykę i patrzę, jak woda w czajniczku zabarwia się herbacianą chmurką. Lubię patrzyć, jak woda zmienia swój kolor, jak staje się herbaciany cud. I czasem dla przekory piję gorzką, bo gorycz najlepiej smakować samemu, by nikt nie spostrzegł grymasu twarzy. Najbardziej lubię z łyżką miodu, który pachnie jeszcze latem. Plasterek cytryny ma skórkę, by herbata pachniała wędrówką i ciepłem. Tak, masz rację, herbata przypomina mi ten czas, kiedy lato dopiero się rozpoczyna. I przypomina mi ścieżkę na wzgórzu, która zaczyna dopiero jaśnieć, kiedy słońce wstaje, a ptaki się budzą. Lubię też stanąć przy parapecie i patrzyć na daleki zachód trzymając w dłoniach herbatę, która paruje. Ostrożnie smakować gorący napój i patrzyć ze swojej wysokości w stronę zachodu tam, gdzie zaczynają świecić gwiazdy. Kiedyś wędrowałem tymi szlakami i zapalałem gwiazdy swoją latarnią. Lubiłem to, wiesz? Mogłem patrzyć na uśpione wyspy miast i rzeki dróg. Mogłem zapalać gwiazdy. A potem obudził się we mnie gniew i upór, który zaciska zęby, a mięśnie grają pod skórą szczęk. Nic nie zostało, tylko herbata i głupia tęsknota do czasu, który zostawił blizny, żeby pamiętać. Ale niepotrzebnie o tym mówię, Ty wiesz przecież. Znasz smak herbaty przyprawionej nie pośpiechem, a uśmiechem i ciepłem rąk. Bo przecież taka powinna być herbata w grudniową noc, kiedy wszyscy śpią, a niebo jest ciemne...






Komentarze

  1. Grudniowa herbatka
    na lepszy dzień
    Słoneczny
    Zabarwiony nadzieją na wiosnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wizytę i komentarz :)) Do tej wiosny jeszcze daleko, ale powolutku do przodu. jeszcze tylko przesilenie grudniowe i już będzie lepiej :))

      Usuń
  2. Zdjęcia przecudnej urody! Herbata... Ach to post dla mnie. Picie herbaty dla mnie to celebracja. Od lat w moim domu siadamy do picia herbaty o godzinje 14:00 czyli po obiedzie. Moglibyśmy otworzyć sklep herbatami, herbaty czarne, zielone, czerwone, liściaste, czasem w torebkach - zwłaszcza do śniadania, z dodatkiem owoców, kwiatów, kupione w sklepie, ale też przywiezione z Chin, także takie z kilkudziesięcioleciami leżakowania, niczym dobre wino - im dłużej tym lepiej. Nigdy nie słodzę herbaty, bo zatraca swój smak. Nigdy też nie piję herbaty sama. Zawsze muszę w towarzystwie. Zawsze gorącą. Trudno by mi było żyć bez herbaty, bo jestem od niej uzależniona. Pozdrawiam 😊 😊 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ivo, dzień dobry :))) Dawno Cię nie było. Cieszę się, że piszesz :) Mój dzień nie jest taki poukładany, jak u Ciebie. Rano do śniadania zazwyczaj herbata, potem długo nic, bo w pracy nie ma czasu i nie wypada. Dopiero popołudniem i pod wieczór. Jednak uwielbiam herbatę w nocy. Zostało ze starych czasów i chyba zostanie już na zawsze. Tak tworzą się rytuały, a ich siła jest wielka. Można zapomnieć o powodzie rytuału, ale on nadal trwa :) Zdziwiłaś mnie tym, że im herbata starsza, tym lepsza. Tego nie wiedziałem :( Kiedyś w Gruzji piłem herbatę z dzbanka, który miał chyba z 50 lat. Był wewnątrz brązowy, ale okazało się, że nie wolno myć tych dzbanków, ponieważ herbata zaparza się w swego rodzaju otoczce. I przyznaję, nie piłem tak pysznej herbaty. Lubię jej zapach i różne kombinacje. Unikam tylko białej - nie umiem się przekonać. Bardzo ciepło i serdecznie Cię pozdrawiam :)))

      Usuń
    2. Niestety to nie jest dobry czas dla mnie, dlatego mało aktywna jestem. Żegnamy się z Tosieńką... Pozdrawiam Cię.

      Usuń
    3. Och...strasznie mi przykro :( Wiem co przeżywasz Ivo. Trzymaj się!!

      Usuń
    4. 😪😪 Najbliższe minuty decydują...

      Usuń
    5. Przesyłam Ci same dobre myśli.

      Usuń
  3. Jeżeli herbata to tylko zielona z odrobiną cytryny, gorzka.
    Ale wolę cudowną aromatyczną kawę😊❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kawa od wielkiego dzwonu. Jestem dosyć energiczny i dodatkowe podkręcenie się, to już kosmos :D Ale jeśli już, to z mlekiem i cukrem. Tak, wiem hańba i profanacja. I niech tak zostanie :P Ale uwielbiam zapach kawy :))) Kiedy jeszcze paliłem papierosy, nie było nic lepszego, niż papieros do kawy. Ach...te czasy :D Moja bliska osoba od serca potrafiła wypić cztery kawy i nic jej nie było, nawet nie czuła - zazdrościłem. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło i serdecznie :)))

      Usuń
    2. 😊
      A swoją drogą, piękne zdjęcia i nawet nie trzeba wychodzić z domku.
      Dzięki mikołajkowo ale byłam niegrzeczna i tylko obierki dostałam😁
      Tutaj Mikołaja obchodziło się wczoraj.
      Pozdrawiam Witold!

      Usuń
    3. Dziękuję :)) Pocieszę Cię, że od dawna mam kosę z Mikołajem (mieć kosę, czyli patrzyć na siebie z niechęcią), więc ani on nie liczy na moją poprawę, ani ja na prezenty. I tak jest też dobrze :D Ej no, moje imię się odmienia :))

      Usuń
  4. Herbatę pijam zasadniczo rano tylko zieloną, a o innej porze, to tylko wtedy, jak mnie ktoś poczęstuje. Lubię natomiast wąchać herbaty, a najbardziej podoba mi się earl grey i to jedyna herbata którą lekko słodzę. Zdecydowanie bardziej celebruję picie kawy i mogę jej wypić nawet kilka na dzień, ale staram się tego nie robić. Oczywiście dodaję odrobinę mleka i łyżeczkę cukru, ale zawsze chce mi się po niej spać, mimo że wmawiam sobie, że muszę wypić kawę, żeby się obudzić, bardziej na nogi stawia mnie zielona herbata. Najlepsza ze starego czajnika. Moja prababcia parzyła tak herbatę, nie odnalazłam do tej pory nigdzie indziej tego smaku. Tak mi się teraz przypomniała. Ależ gorący ten czajnik :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą kawą, to dziwna sprawa. Mam znajomą, która z racji wieku dość zaawansowanego nie mogła spać. Lekarz (!!!) podpowiedział jej, żeby przed snem napiła się kawy i od razu poszła spać. I dziwna rzecz, kobieta zasypia bez problemów. U mnie jednak jest takie uderzenie mocy, że zaczynam bardzo szybko mówić i żeby coś zanotować, trzeba się nieźle wysilić (zgodne zeznania uczniów). Więc kawa tylko od święta. A zapach Earl Greya - cudo. Jakby były takie perfumy, to bym ich używał :D Czyli jednak potwierdza się, żeby parzyć herbatę w starym dzbanku. Myślę, że tu też jest kwestia prababci, wspomnień, uśmiechu drugiego, kochanego człowieka. Próbowałem też o tym napisać. A czajnik gorący - ufff :D Wodę gotowałem w pokoju, bo co to za zdjęcia, które kłamią w żywe oczy. Na zdjęciu Earl Grey przywieziony z Sri Lanki z dodatkiem płatków chabra. Pozdrawiam Cię Ewelino i bardzo dziękuję za Twój komentarz :)))

      Usuń
  5. Szkoda, Witku, że wczoraj nie przeczytałam Twojego wpisu. Wróciłam bardzo zmarznięta i lekko przeziębiona, a taki widok ma pewno by miał herbacianą ...moc. Tyle w nim ciepła, że od razu pobiegłam zrobić herbatę. Nie mam starego czajnika i zwykły zaparzacz musi mi wystarczyć, ale rekompensuje ten brak nazwa - "Deser Bogów". Czarna tym razem z płatkami chabrów, suszonymi owocami, bez cukru, by nie psuć smaku. Pachnie chyba wanilią...i doskonale grzeje dłonie, szczególnie, gdy za oknem wieje i pada, jak dziś, a Mike doskonale się wpisuje w tą atmosferę. Nie będę pisała o innych smakach, bo wiemy, że ich odmian i sposobów parzenia jest tysiące, i każdy musi znaleźć swoją...tą najlepszą. Pozdrowienia, Witku i miłego, ciepłego weekendu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie się rozlało. Liczyłem na słońce i mróz, albo chociaż na słońce. Herbata musi wystarczyć. Wiesz, w sumie to nie jest ważne, czy pijemy Ulung (o której chyba wystarczająco pisał Stachura), czy jakąś inną. Herbata, to herbata - jakby Mickiewicz powiedział: "Z chińskich ziół ciągnione treści" :)) Też nie mam starego czajniczka tylko ten, który sobie sprawiłem, a jest na zdjęciach. Po prostu lubię herbatę i kojarzy mi się z czymś ciepłym, dobrym. Czasem pijam gorzką, jak jest źle, ale zazwyczaj słodką, bo życie jest wystarczająco gorzkie, niech więc choć herbata będzie słodka i z kawałkiem cytryny :))) Masz rację, każdy musi znaleźć swoją i swój czas, by ją w spokoju wypić. Bo herbata lubi spokój i grzanie rąk (choć u mnie odpada, bo mam zawsze gorące). Dziękuję, że napisałaś i życzę Ci zdrowia i dobrych chwil w ciepłym zacisznym miejscu. Czasami tak trzeba :)) Pozdrawiam Cię Elu bardzo, bardzo ciepło :)))

      Usuń
  6. No tak...taką powinna byc herbata nie tylko w grudniową noc, ale i każdego dnia...herbata to zycie, którym powinnismy się delektować poza tym co chaosen nazywamy, żeby wycisnąć choć odrobinę esensji dla siebie... pozdrawiam Witku i dziękuję Ci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, taka zwykła herbata, a pozwala poukładać się czasami z sobą, ze światem i odsunąć od siebie ten chaos dookoła. Nie, nie, to ja dziękuję za Twoje wiersze i za to, ze jesteś u mnie gościem :)) Pozdrawiam bardzo, bardzo wietrznie i błękitnie :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty