Skleić...

- Co ci jest? No powiedz, powiedz, powiedz! No proszę, proszę cię. Siedzisz taki jakiś dziwny. Rzuciłeś robotę i tylko siedzisz i patrzysz przed siebie. No powiedz coś.
- Nic Mała. Nic co byś zrozumiała. Innym razem byłaby wielka awantura, płacze, jęki i smarkanie w chusteczkę. A teraz siadła mi na przedramieniu i tylko patrzyła.
- No i co tak patrzysz? Przepraszam, że tak o tobie powiedziałem. Ale nie zrozumiesz, bo to nie twój świat.
- No to tłumacz. Może malusia jestem, ale nie głupia.
- Tak, wiem, ze nie jesteś głupia. To ja jestem stary i głupi.
- No to dawaj, nie rozczulaj się nad sobą, tylko mów już tę historię.
- To nie jest dobra historia.
- No to jaka?
- Prawdziwa. Ale nie opowiem ci jej teraz. Powiem tak, żebyś wiedziała o co chodzi. Bo to nie jest historia dla kogoś, kto śpiewa godzinki i krzyczy kiedy zasypiam, że paciorek.
- Ja taka malusia jestem, taka biedusia…
- No już, już. Nie jęcz. Widzisz, każdy z nas buduje swój świat. I każdy z nas go inaczej widzi. Czasami chcemy, by ten świat należał nie tylko do nas. To tak, jakbyś w sobie miała ogród. Tylko dla siebie. Otoczony murem z małą furteczką zarośniętą i niewidoczną. Nie, nie szukaj, on jest głęboko w tobie. I czasami chcemy, by ktoś wszedł do twojego ogrodu. Poczuł się dobrze, złożył ręce i wyszeptał – ach! jak tu pięknie! I czasami zostaje ten ktoś. Błądzi tymi wszystkimi ścieżkami, pije wodę ze źródeł, zrywa owoce. Cieszy się nocą i dniem, cieszy się chmurami i słońcem i każdą gwiazdą zawieszoną nad ogrodem. A ogród rośnie i pięknieje. I czasami mówimy – zostań, weź sobie ten ogród, jest dla ciebie.
- No i co, no i co dalej?
- Różnie bywa. Czasami ktoś zostaje, a czasami idzie sobie. Wtedy jest żal, że dało się wszystko, a to okazało się za mało. Ogród wtedy stoi pusty, maleje, czasem choruje. Więc człowiek wchodzi do ogrodu i podlewa, muruje, kopie i skleja. A ogród powoli odżywa.
- To chyba dobrze, prawda?
- Tak, to dobrze. Ale pamięć w ogrodzie jest wielka. Jeśli znasz swój ogród, to widzisz pęknięcia zarosłe mchem, widzisz ułamane gałęzie. Wiesz, że to tylko pozorne wszystko. A przecież boisz się o ten ogród, bo jest twój i w tobie. Wystarczy głupi gest, wystarczy byle zdjęcie, wystarczy ten, kto podsunie imię tego, kto odszedł i ogród znów przypomina sobie. Rozłazi się sklejenie, farba i gwoździe. Wypadają cegły z muru. Nie jest dobrze.
- Ale ja nic nie zrobiłam! Ja naprawdę nie chciałam, no proszę cię! Ja malutka jestem i biedusia i ja nie mogłam ci zrobić krzywdy! Ja przysięgam, że to nie moja wina!! Ja mogę nawet nic nie mówić przez trzy dni, ale uwierz!!
- Uspokój się, podsunąłem dłoń, żeby dotknąć potarganej czupryny i wyprostować aureolkę, która znów jej opadała. Spokojnie Mała, to nie ty. Tak czasem bywa. Ktoś niechcący pokazał zdjęcie. Tak naprawdę niewiele trzeba, bardzo niewiele i wszystko wraca. Zresztą już mi lepiej, wiesz?
- Naprawdę? Już ci lepiej? Nie kłamiesz ty?
- Nie, nie kłamię.
- Kłamczuch okropny! Widzę po oczach!
- No już dobrze, nie złość się. Zapalę twoją ulubioną latarnię.
Mała położyła mi się na ręce i patrzyła na chybotliwy promyk w latarni kupionej na pchlim targu. Oczy jej przejmowały światło i leżała z błyszczącymi oczami. Nic nie mówiła. Czekała, aż moje oczy też się wypełnią światłem. A potem zasnęła… 
 




Komentarze

  1. No pięknie, że nie wiem...
    Aż się płakać chce i po głowie pogłaskać i pocieszać i choć prze uchylona furteczkę ten ogród zobaczyć...
    Ale... bo przecież zawsze jest jakieś ale...
    Jeśli to ogród ziołowy, pachnący rumiankiem i miętą, tymiankiem i bazylią, lubczykiem ale i czosnkiem i piołunem a ktoś do ogrodu zaproszony lubi róże wyniosłe, lilie ciężkie od zapachu, na cienkich łodyżkach goździki łamliwe to obejrzy, powącha, ale nie zostanie...
    A jeśli to sad od wiśni czerwony, od gruszek złocisty, jabłkami gorący a ktoś ananasy woli twarde i kokosy bezduszne to pochodzi, poogląda, gałązki połamie i nie zostanie...
    Nie otwieraj furtki do ogrodu za wcześnie, nie otwieraj furtki do ogrodu każdemu, nie otwieraj furtki do ogrodu nocą, przy pełni księżyca...
    Opowiadaj o ogrodzie swoim powoli, snuj opowieść tak wolno jak płynie strumień po równinie co płynie i nie płynie, tak zapraszaj niespiesznie jak liść co z dębu opada bez wiatru i wiruje lekko w tę i w tamtą stronę...
    A jeśliś ogrodnik taki co usiąść chce na ławce i patrzeć jak trawa się kołysze i mech rośnie to zostaw zakątek jeden do którego nikomu wstępu nie dozwolisz, żeby nikt kwiatów nie podeptał, wody nie zmącił i ptaków nie spłoszył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie mi napisałaś Małgosiu. Pięknie o ogrodzie i o tym, jak o niego dbać. Wiem, że tak ma być, ale czasem furtka sama się otwiera... Nie zastanawiałem się nad rodzajami ogrodu. Ogród, to ogród. Trochę dziki, trochę oswojony.... Tak, ale masz rację, nie powinienem o nim opowiadać. Dziękuję Ci, bo poruszyłaś te struny, które wydały dźwięk. Trafiło, trafiło z całą delikatnością i mocą. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  2. Okłamywać się, że już jest dobrze, bo podobno kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą... Powolutku remontować ogród. Naprawiać. Nie dla siebie, ale dla kogoś, kto będzie chciał zostać. Nie wiem... Pewnie każdy ma taki swój ogród. Wyjątkowy.
    Pięknie.
    W moim etapie życia bardzo mnie to poruszyło, bo jestem w trakcie remontu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy z kłamstwem powinno się tak postępować, choć polityka pokazuje co innego. Ale nie jestem politykiem, więc chyba użyłem go, by uspokoić Małą. Nie jest zbyt cierpliwa i ma swoje humory. A zbyt wiele jej powiedzieć, to skazać się na niekończące się pytania. Ale jest prawda w tym, co napisałaś - remontować. A czy dla kogoś, czy dla siebie... nie wiem. Bardzo Ci dziękuję za dobre słowa i bardzo serdecznie pozdrawiam :))

      Usuń
    2. Pięknie plastycznie to przedstawiłeś....najważniejsze jest to, że Ty się dobrze czujesz w swoim ogrodzie, nawet jak trawa nie skoszona...a na pewno przyjdzie taki czas, że ktoś, nawet, jeżeli ma alergię na trawy😁, kiedyś usiądzie z Tobą i Małą na niej i wyciągnie z koszyka wszystkie wiktuały❤

      Usuń
    3. Dziękuję Ci Joasiu :)) Ładnie mi napisałaś :* jak to będzie z ta Małą, to się jeszcze zobaczy :D Jeszcze ktoś pomyśli, ze to jakieś moje dziecko, a przecież to zwykła, wszędobylska dusza. istna zakała, która wszystko rozpaple :D Żartuję sobie :)) Trawa nigdy nie jest koszona, to dziki ogród - takie kocham :))) (no dobra, jest jakaś tam grządka albo dwie i jakieś drzewa owocowe) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))) PS. Trzymaj kciuki za co, nie powiem, ale trzymaj (wtorek i środa)

      Usuń
    4. Mała jest kochana, nawet jak paple itd., wszystkie ją bardzo już polubiłyśmy więc wara od niej!😁
      No wiem przecież, że to Twoje alter ego jak to się mądrze nazywa, ta Mała😁
      A co do ogrodów to słyszałam tu i myślę, że się zgadza, że im schludniejszy, wychuchany ktoś ma ogród tym bardziej chaotycznie ma pod sufitem...i na odwrót...coś w tym jest😁😁
      Ok, będę trzymała, a nawet spróbuję Ci posłać energię atomową😁😁😁

      Usuń
    5. "wszystkie ją bardzo już polubiłyśmy " - matko, ile Was tam jest?? Żadne tam alter ego. Mała, to Mała i tyle :D
      Dziękuję Ci :* :* :*

      Usuń
  3. Będzie krótko. Zrównaj ten ogród z ziemią i załóż nowy. Bo ciągle gdzieś jakiś zobaczysz popękany mur, zwiędnięty kwiat, czy ścieżkę miedzy ziołami, choć trawą zarośniętą. Pewnie powiesz - szkoda, wszak hodowałem ten ogród całe życie. Tyle tu pięknych roślin. Te co piękne wykop i posadź w nowym ogrodzie. Tam rozkwitną jeszcze piękniej a słońce zacznie dopieszczać te nowo zasadzone. Ogród wypięknieje i nabierze nowych barw. Pozdrowienia ciepłe zostawiam :)
    ps. Lubię Twoje zdjęcia. W tej latarni zaklęte ciepło a w kuli marzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko...ogród, to moje wnętrze. Nie da się go zmienić, bo nie można z dnia na dzień powiedzieć - to nowy ja. Nie można też żałować tego, ze ktoś nie chciał mojego ogrodu. tak to już jest. Smutno, ale prawdziwie. Ale myślę, ze to i owo można w ogrodzie poprawić. A to ścieżkę nową wydeptać, a to furtkę domknąć i klucz przekręcić,a to zrobić ognisko ze starych gałęzi... Powolutku i na spokojnie :)) Ciesze się, ze Ci się latarnia podoba. Wyciągnięta ze stery jakiegoś chłamu, ale lubię ją. I Mała ją lubi, więc chociaż w tym się zgadzamy :)) Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie za słowa, które przemówiły do mnie, ale i spróbuję po mojemu. Zobaczymy :)) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :))))

      Usuń

  4. Bardzo wzruszający, ujmujący tekst... Świadczy ,że ktoś wyszedł i zostawił nie całkiem zamkniętą bramę do ogrodu. Myślę, że Mała zrozumiała i być może będzie troszkę mniej marudna, przynajmniej przez jakiś czas.
    Za oknem zima i krótkie noce...każdy ogród potrzebuje odpoczynku, by móc z całą swą mocą dalej kwitnąć i dawać owoce. Porównanie uczuć do ogrodu w Twoim wydaniu jest naprawdę piękne i baaaaardzo obrazowe. Myślę, że zbyt dużo jest w nim cienia, który nie pozwala by roślinny wypuściły pędy. Być może przyjdzie wiosna i zmieni wszystko...Trzeba tylko czasem pozwolić by myśli uleciały z wiatrem jak motyle, chociaż pamięć i tak zostanie, ponieważ jest już wrośnięta i nie da się zwyczajnie wyrwać jak chwast.
    Mówią, że po każdej burzy przychodzi słońce...Tego Ci życzę, Witku z całego serca.
    Zapomniałabym- ucałuj małą na dobranoc. Najlepsze pozdrowienia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, dziękuję Ci za to, co napisałaś. Bo napisałaś prawdę. Faktycznie, jest sporo cienia, ale co słońce wyjrzy, to ktoś podsuwa pod nos różne rzeczy, które chmurzą niebo. Nawet nie celowo, ale... Myślę, ze ogród dość się naodpoczywał i czekam na wiosnę. Zresztą jak każdy chyba. Mała śpi, bo to ja jestem tym nocnym Markiem, a to biedactwo o 21 ziewa jak oszalałe. Ale ucałuję i pozdrowię od Ciebie :* Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie za Twoje słowa i emocje, które przelałaś w swój komentarz. Dla mnie bezcenne, bo chyba trochę przemówiłem tym tekstem. Bardzo Ci za wszystko dziękuje i równie serdecznie pozdrawiam :)))

      Usuń
  5. Pięknie napisałeś o życiu jako o ogrodzie i spodobało mi się to, że do tego ogrodu sami zapraszamy, kogo chcemy, nie ma, że włazi, kto chce z buciorami. A już podarować go komuś, to chyba najwięcej, co możemy dać od siebie. Trudno dostać się do tego ogrodu, mała furtka, zarośnięta, niewidoczna... Może nie ma co tak przymykać tej furtki, może niech wejdzie czasem ktoś nieproszony, ktoś kogo nie zapraszaliśmy. Co się wtedy stanie z ogrodem? Ogród na zawsze pozostanie ogrodem, nawet jak przejdzie po nim tornado i wszyscy o nim zapomną. Jest taka lektura, którą wszyscy znają, jedni mówią że nudna, inni że nie, ale z życiem, tak jak z tym ogrodem... Tak mi się jakoś łzawo zrobiło, bo ta książka w dzieciństwie jakoś bardzo mnie poruszyła. Dobrze że jest jeszcze ta Mała, to tak to wszystko razem trzyma w kupie :) Pozdrawiam Cię:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż...Klucz tkwi w tylnej kieszeni spodni. Jest duży, ozdobny i ciężki. Czuję go przy siadaniu. Ale daje tę pewność, ze nie wejdzie nikt nieproszony. Ba, dobrze byłoby uchylić furtkę, jak to dawniej bywało. Ale pomyślałem sobie, że zbyt wiele mnie to kosztuje. Pewnie szkoda, ale coś za coś. Jest kołatka, można w nią zakołatać. Albo zawołać. Zawsze przyjdę i posłucham, kto woła :))) mała faktycznie, robi co może, zeby życie było ciekawsze. teraz rozrzuca rzeczy, które pracowicie poukładałem na wyjazd. Twierdzi, że nigdzie nie zamierza jechać i jest za ładnie na jej gust. Więc poczekam z pakowaniem, aż się zmęczy i uśnie. Nie, nie zrobiło się łzawo - ogród żyje, to najważniejsze :)) Dziękuję Ci za dobre i ciepłe słowa. I za to, że piszesz - bardzo, bardzo Ci dziękuję :))) I pozdrawiam bardzo serdecznie :)))

      Usuń


  6. Piękny choć dość smutny tekst Witku napisałeś. Jedno co mi rzuciło się w oczy to samotność, tęsknota za kimś kto będzie obok i będzie uczestniczył w naszym codziennym wzrastaniu
    Coby nie mówić człek jest "zwierzęciem" stadnym i samotność mu nie bardzo służy...
    Jednak często sami odgradzamy się od innych murem obojętności czy dystansu.
    Bojąc się zranienia czy braku akceptacji.
    Budowanie relacji w dzisiejszych czasach jest coraz trudniejsze bo i oczekiwania różne, przyzwyczajenia też!
    Ludzie coraz mniej chcą poświęcać się dla kogoś...bardziej skupiają się na sobie!
    To tak z grubsza moje odczucie po przeczytaniu Twojego tekstu.
    Podoba mi się Twój pomysł z...Duszą! :)) Jak dla mnie bomba i duży plus dla tekstu
    chociaż bez niej też są fantastyczne :)) Oczywiście tajemniczy nastrój z fotek dopełnia
    całości :)) Serdecznie Witku pozdrawiam :))) Małgorzata (kmalenka8)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, nieczęsto piszę radosne teksty (nawet nie lubię tego słowa). Dlaczego? Sprawa jest prosta - życie traktuję jak wyzwanie. Może kiedyś było inaczej, ale zmieniło się. A z drugiej strony, jak można inaczej docenić radość, jeśli nie przez jego odwrotność, czyli smutek? Może nawet nie jest to smutek. Widzę, że wyczuwasz w tekście pewne nutki. Tak, nie mylisz się. Ale nie otworzę swojej furtki, bo jestem koziorożcem, a to oznacza upór i nieufność. To prawda, że dziś trudno jest nawiązać relacje, bo też otwartość człowieka zostanie wykorzystana, tak jak jego wiara w człowieka. Ucieszę Cię dykteryjką. Otóż pewna znana mi osoba miała problem życiowy (nie jest istotne dla sprawy, co to było) Więc spędziliśmy godziny na przetwarzaniu pewnych sytuacji, pewnych ścieżek próbując wybrać nowe, lepsze. I myślę, że przyłożyłem rękę do czegoś dobrego. Kilka tygodni później miałem pewien problem, który wymagał konsultacji, po prostu zwykłej, ludzkiej rozmowy. Wiesz co usłyszałem? "Wiciu, ja się nie znam, nie pomogę ci." Oczywiście daleko tu do mojego tekstu, ale zobacz, jak otwartość popłaca :)) Mówię to gorzko, bo wiem, że pomogę drugi i trzeci i dziesiąty raz. Bo taki jestem. Ale furtka będzie zamknięta, bo też i nikt do niej nie stuka i nie mówi tak, bym z ciekawości ją otworzył :))) Niezły sposób na mnie, co? Cieszę się, naprawdę ogromnie się cieszę, że Mała Ci przypadła do gustu. Chyba nie tylko Tobie. To dobrze. To znak, że nie jestem jeszcze zramolały i coś potrafię wycisnąć z moich zwojów. Bardzo, bardzo dziękuję Ci za piękny komentarz i za chwilę refleksji. Widzisz, choć trochę smutne, a jednak się na coś przydało :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i życzę Ci dużo ciepłych słów i uśmiechu :)))

      Usuń
  7. Jakże Witku miałabym nie czuć podobnie jak Ty (przynajmniej w większości )...przecież oboje mamy ...rogi :))) Wiem doskonale o czym mówisz z tą otwartością i pomocą! Cóż niektórzy z nas są li tylko do dawania a inni do brania...O balans trzeba zadbać samemu...niestety!
    Inna sprawa, że chyba nie zmienię się...bo tak już mam! Z wiekiem pokornieję i łagodnieję bo cóż to da! Człowiek ułomna istota i wiele trzeba mu wybaczać...Też Aniołem nie jestem jak co niektórzy mogliby sądzić :))
    Wiesz co...myślę sobie, że jeszcze zatrzeszczy Twoja furtka ...i otworzy się ale czasem trzeba dłużej poczekać :))
    Twoje teksty owszem są smutne ale często zmuszają do myślenia! Może dobrze czasem zatrzymać się
    podumać o tym i o owym? Bez pośpiechu...Dziękuję, że zmuszasz :)))) Mam dzisiaj kiepski dzień ale jeszcze potrafię mimo tego śmiać się :))) Wytrwaj z Duszą w duecie ...dobrze Ci to idzie :)))
    Dobrej i spokojnej nocy z ...Duszą na ramieniu Witku życzę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się Małgosiu. bardzo uśmiecham :))) Nie martw się, takie dni czasem są. Są, bo są konieczne. Spokojnej nocy i błękitnych :))) PS, Mała mnie szarpie za rękaw, że mam pozdrowić. Pozdrawiam Cię od Małej :)))

      Usuń
  8. Ha ha ha...
    Maleńka dziękuje i pozdrawia Małą
    Niech pilnuje swego Pana
    Cały dzień i nockę całą
    A Pan w dowód wdzięczności
    będzie na swoim ramieniu
    całe życie Ją gościł :))))
    Witku pamiętaj...nie ma takiej furtki, do której nie pasowałby żaden klucz! :)))
    Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, ani ja jej panem, ani ona moją panią :))Czasami lepiej, jakby jej nie było. Po co ma się denerwować :D A jeśli chodzi o klucz, to grzebanie przy zamku źle się kończy, jak i dorabianie klucza :D żartuję, bo wyczuwam intencję Twoją. Jak to mówią - "może, kiedyś, gdzieś". Również Cie bardzo pozdrawiam i przepraszam za zwłokę, ale jestem na wyjeździe i trudno mi siecią :(

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty