Bogowie się niecierpliwią...

- Ty musisz się ciągle huśtać?
- Lubię, a bo co?
- Nic, tylko…
- Cha, cha, cha, zazdrościsz, oj ja pęknę ze śmiechu, ty zazdrościsz!
- Nie zazdroszczę, tylko z wszystkiego sobie śmiechy robisz.
- Zazdrościsz i tyle. Mała bujała się na gałązce kędzierzawej od kwiatów. Światło późnego popołudnia prześlizgiwało się między gałęziami i dotykało kwiatów. Wiało, ale to jeszcze nie ten czas, by strącać płatki dzikiej śliwy. Na razie wiatr kołysał gałęziami, które wreszcie napełniły się bielą. A przecież tak czekałem, niemal jak zawsze zbyt długo, na ich kwitnienie. Przychodziliśmy codziennie z Małą sprawdzać czy to już. I dzisiaj z daleka zobaczyliśmy białe drzewo.
- Mała, zejdź już, trzeba wracać
- Nigdzie nie idę.
- Mała, do kogo mówię, złaź!
- Ale mnie tu dobrze, ja malusia jestem, leciusia i huśtam się. Trzeba było przyjść wcześniej, a nie na ostatnią chwilę lecieć z wywieszonym, jęzorem. To teraz musisz czekać. Ja taka biedusia jestem, a ty wcale a wcale o mnie nie dbasz!
- Ja nie dbam? Mała, ty nie spadłaś na głowę swoją rozczochraną? Co ty opowiadasz?
- To po co tu przyszliśmy, co? Bo ty chciałeś zobaczyć kwiatki. No to teraz patrz, skoro są dla ciebie takie ważne. A ja husiu, husiu i wszyscy będą zadowoleni.
- Ty mnie szantażujesz!
- Bo ja malusia i sprytniusia jestem, a ty jesteś stary koń. Kwiatki ogląda – phi!
- A co ci kwiatki przeszkadzają?
- Mnie tam nie przeszkadzają. Ja się huśtam i dobrze mi. Oj, jak mi dobrze. A ty sobie patrz na te kwiatki, skoro one takie szczególne.
- A żebyś wiedziała, że szczególne!
- Acha, zły się robisz – dobrze! Lubię, jak się złościsz, bo potem zawsze coś opowiadasz.
- Dupa! Nic nie opowiem!
- Ale Malusi nie opowiesz? No proszę cię!
- Ani słówka!
- Jak sobie chcesz w takim razie. Patrz sobie na te kwiatki i daj mi się huśtać.
- Wiesz Mała, ty to jesteś cholera jednak.  Po kim, ja się pytam?
- No jak to po kim? – po tobie oczywiście. Gadaj już o tych twoich kwiatkach.
Siadłem na suchej trawie. Nowej jeszcze nie było, ledwo przebijała się przez suche warkocze zeszłorocznej. Mała huśtała się na tle błękitnego nieba i naprawdę ładnie wyglądała w tych kwiatach. A przecież miałem tu nie przychodzić więcej.
- Dobra Mała, to dzika śliwa. Pierwsze drzewo, które kwitnie wiosną. I wiesz, jest ono dla mnie szczególne.
- Bo pierwsze?
- Tak, bo pierwsze. Ma takie delikatne kwiaty, które pachną. Ktoś może powiedzieć, że są krokusy, hiacynty i narcyzy. Ale to wszystko rośnie w ziemi. A drzewo…zobacz, jaką drogę muszą pokonać soki drzewa, by ożywić martwe gałęzie. To taki mały cud, kiedy widzisz pierwsze liście i pierwsze, nieśmiałe kwiaty. Nie jakiejś nędznej cebulki, nie krzaczka, a prawdziwego drzewa.
- No i co, to koniec?
- Nie, to nie koniec. To dopiero początek, bo widzisz to drzewo jest symbolem trwania i życia. Było martwe, a jednak ożyło. Życie i śmierć spotkały się tutaj. I tutaj będzie mieszkało słońce i noc i deszcz. Tutaj będzie odpoczywał wiatr. Tutaj moja dusza siedzi na gałęzi i mówi, że jej dobrze. Dawniej rósł tu jeszcze sad, ale zdziczał ze starości i ktoś go pewnej zimy wyciął. Zobacz, zostały tylko pniaki.
Mała milczała. Widziałem jej zapatrzony gdzieś w dal wzrok, a zachodzące słońce pięknie grało jej we włosach. Nie wiem, nad czym myślała. Czy nad tym, co jej powiedziałem, czy nad tym, co zobaczyła w swojej rozczochranej głowie. Nie miało to teraz znaczenia.
- Nie zabrałeś mnie tu tylko dlatego, prawda? Mała dalej patrzyła gdzieś ponad korony drzew, ponad horyzont, a jej głos wydawał się być daleki.
- Nie, nie tylko dlatego. Ale to, co ci powiedziałem jest prawdą.
- Wiem, chodźmy już. Chciałam tylko, żebyś powiedział to na głos.
- Co?
- To wszystko…
Niebo szarzało. Na zachodzie grała łuna, która już tylko trochę dawała światła. Wracaliśmy, tonąc w cieniach. A bogowie patrzyli na nas gryząc wargi z bezsiły. Może byli zazdrośni, a może tylko niecierpliwi?
















Komentarze

  1. Piękne zdjęcia, aż mi się zachciało wyrwać i iść gdzieś od tego wszystkiego. U mnie jeszcze nie kwitną, ale sprawdzę oczywiście dzisiaj. Sama bym siadła jak Mała na takim drzewie i się huśtała, ot tak po prostu, żeby się huśtać i wąchać, już czuję jak pachną :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę zazdrościłem trochę Małej tego huśtania, ale cii, nie musi wiedzieć, że staremu chłopu zachciało się siedzieć na drzewie :D Ciesze się, ze klimat Ci się spodobał, jednak stary obiektyw robi dobrą robotę. Dzisiaj u mnie deszczowo, więc ze zdjęć nici. Ale podobno od poniedziałku strajkuję, więc może coś się wyskrobie czasu na szybką przebieżkę po lesie i okolicach - oby. Czuję wiosnę i trudno tak siedzieć w domu, więc Cię rozumiem :)) Serdecznie i wiosennie Cię pozdrawiam i dziękuję!! PS. Ostatni wpis z korowodem mnichów urzekł :)))

      Usuń
  2. Też czekam z niecierpliwością na drzewa w kwiatach. Bardzo krótki to czas, a szkoda bo to dla mnie najpiękniejszy okres w roku. Chyba Śląsk jest nieco cieplejszy z zasady, bo u mnie w Łodzi dopiero są pąki. Może za kilka dni...
    Piszesz o dzikiej śliwie, a ja kocham równie kwitnące białe mirabelki, różowe rajskie jabłonie i wiśnie. Później zachwycać będą swoimi kwiatami magnolie i rododendrony...Cudny czas.
    Pięknie , Witku opisujesz czym jest drzewo, czytam i czytać mogę wielokrotnie, a zdjęcia...zachwycają i pachną prawdziwą wiosną.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niby trochę cieplej, ale we Wrocławiu dawno już wszystko kwitnie. Znajomi podsyłają fotki i aż mnie skręca, że tam już wszystko takie ładne, a tu ślimaczy się okrutnie. Wszystkie drzewa kocham, ale to właśnie ta dzika śliwa jest pierwsza, więc najważniejsza :)) A wielbię ogromnie japońskie śliwy kwitnące na różowo. Kwitną tylko 4-5 dni, więc jest to wyścig z czasem i pogodą - ech... Po prostu czekamy :)))) Dziękuję Ci Elu za dobre słowa i cieszę się, ze Ci się podobają zdjęcia i wpis o drzewie. Tak naprawdę go skróciłem, ale może kiedyś... Pozdrawiam Cię deszczowo i wiosennie :)))

      Usuń
  3. Jakoś w tym roku wiosna mnie nie cieszy. To wszystko co budzi się wokoło do życia, jakby poza mną. Niby słońce świeci, gdzieś tam na poziomie oczu pąki zielone i kwiaty pierwsze. A ja je widzę przez mgłę. Ludzie na chodnikach ulic spieszący, zagonieni jakby z innego świata. To drzewo co tak pięknie opisujesz i jego śmierć, powtórne narodziny w ciągłym cyklu odradzania i ten kilkudniowy stan w bieli jakby to wszystko było fatamorganą. Wszystko w około nagle okazuje się fatamorganą. Dziwne uczucie zwiedzania pustyni. Choć po deszczu ponoć i pustynia zakwita. Dwie dusze, jedna eteryczna a druga ciałem okryta. Człowiek i jego dusza w drodze ku jedności. Spodobał mi się tekst. Zdjęcia zawsze Twoje czarują. Malujesz obiektywem na nowo świat. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Człowiek i jego dusza w drodze ku jedności." - Spodobało mi się Twoje zdanie, które uważam za esencję tego, co próbuję nieudolnie pokazać w tekstach. Wiesz, nie będę dawał Ci rad, bo wszystkie one są o kant dupy rozbić. Rozumiem Twoje doświadczenie i to, jak odbierasz świat. Rzecz w tym, że świat takim nie jest. A im szybciej zobaczysz go takim, jaki jest, tym lepiej. Zmieni się też Twoja perspektywa. Carpe diem? Być może. Na pewno nie poddanie się i bezsiła, bo rzadko kiedy bezsiła okazuje się pomocna. Bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz i słowa, które każą mi zatrzymać się. Wierzę Grażynko, że będzie dobrze, ale sama musisz w to uwierzyć. Chcieć - to 80% sukcesu. Ja wiem, wydają się moje słowa puste, ale wierz mi, nie są. Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo, bardzo ciepło :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty