Głód...

- Siedzisz?
- Siedzę
- Dobrze. Siedź sobie. Ja muszę…
- Tak, wiem. Musisz.
- Mała, nie rób takiej miny.
- Bo ja jestem malusia i biedusia i ty zupełnie o mnie nie dbasz! Ty myślisz, że ja będę znów na tej gałęzi siedziała wieki. Ja kura nie jestem!
- Ale anioł też nie, więc siedź i nie marudź. Albo się przeleć gdzieś. Ja chcę tu posiedzieć. Dość mam chodzenia. Tu i ani kroku więcej.
- A co będziesz robił?
- Mała, ja ciebie kiedyś uduszę. Po prostu chcę siedzieć i gapić się przed siebie.I milczeć. Mogę?
- Ty znowu krzyczysz, a na mnie się nie krzyczy, bo ja jestem malusia, biedusia i ja grzeczna jestem.
- Tak, jesteś grzeczna bardzo. Pomijając to, że pastę do zębów mi wypaskudziłaś, nie wiem po co, a potem musiałem twoje ślady ścierać ze stołu. I nie wiem Mała, czemu sąsiadów kot tak straszliwie miauczał dzisiaj, ale to chyba nie było naturalne?
- A bo ty tak zawsze! Ja się dla ciebie poświęcam, a ty wcale tego nie widzisz. Co znaczy trochę przetrzeć stół w porównaniu do świętego spokoju?
- Co zrobiłaś?
- Nico!
- No…
- Kotek ładnie pachnie i więcej nie przyjdzie siusiać. Dobrze zrobiłam? No pochwal mnie, pochwal, słyszysz?
- Słyszę Mała, ja o niczym nie wiem, nie wtrącam się. I dziękuję.
- No, ja malusia jestem i zaradna taka, że nie wiem. A żebyś ty widział, jak ten kot…
- Mała, nie kończ. Chcę trochę spokoju. Mała umilkła. A może coś mówiła jeszcze, ale siadłem pod drzewem. Wyciągnąłem nogi i tak sobie siedziałem słuchając, jak wiatr gwiżdże wśród gałęzi i kołysze trawami.
- Już?
- Co „już”?
- No już się nagapiłeś? Możemy dalej iść?
- Nie Mała, nie możemy. Chcę tu siedzieć i tyle. Wczoraj dosyć się nałaziłem z Tobą. Dzisiaj kolej na moje odpoczywanie.
- Ale nuudno!!!
- Tylko nudni ludzie się nudzą Mała, wiesz?
- Nie wiem. Ja jestem malusia i ja chcę, żeby się coś działo! A w ogóle, na co ty się tak gapisz?
- Na nic. Po prostu patrzę. Cieszę się, że widzę. Cieszę się, ze oddycham. Wiesz, już kiedyś tak miałem, tylko wtedy szybko mi to cieszenie przeszło. A teraz po prostu się cieszę, że widzę. Mała, to taka prosta czynność, to takie zwyczajne, a kiedy tego braknie, człowiek staje się cieniem. Nie ma go. Ucieka, kryje się, nie wie, co ze sobą zrobić. Im bardziej chce, tym bardziej nie może. I wtedy rodzi się w nim wielki głód, którego nie zaspokoi.
- Głód?
- Głód. Wszystko niknie i blaknie, staje się nieistotne. Jest tylko głód, który trawi i żal, który rośnie i rośnie. Więc daj mi po prostu siedzieć. Ja chcę się nasycić światem, ziemią, niebem. Tymi różowymi kwiatami.
- A na mnie nie patrzysz! Ja jestem malusia i biedusia i wcale się nie cieszysz, jak mnie widzisz, tylko ciągle wzdychasz. A ja chcę dobrze!
- Mała, ja się cieszę. Bardzo się cieszę. Ale ty jesteś stale przy mnie. Rozmawiamy, kłócimy się, włazisz mi na biurko i rano budzisz. Ale są też inne rzeczy na świecie.
- Tak, są! Cycki pewnie!
- Mała, przestań. Nie rozmawiamy o tym.
- A właśnie że tak! Pewnie jakaś tą drogą będzie szła, co? I przylazłeś tu z wywieszonym jęzorem, żeby się na nią gapić. O ja biedusia, malusia, buuu..!
- O Chryste, co za z tobą mam. Mała, przecież wiesz dobrze, że nikt tą drogą nie pójdzie.
- A może akurat pójdzie!
- Nie, nie pójdzie.
- Ale chciałbyś, żeby szła, co?
- Nie, nie chciałbym.
- Kłamiesz kłamczuchu kłamczuchowaty! Mnie, swoją własną, rodzoną duszę tak okłamywać!
- Mała, do cholery…
- Ty mi tu o głodzie opowiadasz smutne kawałki, żebym ja malusia, biedusia łezkę uroniła, a ty podstępny gapić się chcesz na…
- Mała!! Czego ty chcesz?
- Prawdy!
- Prawda…  Chcesz prawdy, tak? No to usłyszałaś już część prawdy. A druga część to ta, że owszem, chciałbym, żeby tą drogą szła dziewczyna. Miała rozpuszczone włosy, które wiatr by rozwiewał. Przyszła by tu, pod to drzewo i siadła obok mnie. Położyła mi głowę na ramieniu, albo objęła nogi rękoma i tak jak ja siedziałaby w ciszy, która by oznaczała zrozumienie. A potem wzięła mnie za rękę i byśmy poszli. Gdzieś. Widzisz, to też jest głód. Taki głód, którego nie da się zaspokoić, który zamiera i budzi się w najmniej oczekiwanych chwilach.
- Głód miłości.
- Co tam mamroczesz pod nosem?
- Nic, nic. Siedź sobie, już nic nie będę mówić. Ja malusia jestem i grzeczna taka, że aż strach, przecież wiesz.
- Tak, wiem Mała, wiem…
Słońce świeciło uczciwie, jakby dni wypełnionych szarością i deszczem nigdy nie było. Patrzyłem na rozłożyste gałęzie drzewa wypełnione różową mgiełką przeplataną błękitem. Wiatr strącał powoli płatki, które wirowały spadając. Było cicho, ptaki tylko gdzieś śpiewały wolną i niespokojną piosenkę w swoim własnym języku. O życiu, wolności i błękitnym niebie. Tak, jakby tylko to było istotne. A może właśnie to jest istotne? Tylko to..?




















Komentarze

  1. Ciekawi mnie, co Wy zrobiliście temu kotu... W każdym z nas jest taki głód, który ciężko zaspokoić, a może nawet jest to niemożliwe, w końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wierzę jednak, że są ludzie, którzy są syci i nie chcą więcej, co się jednak ku temu przyczyniło? Chyba największy jest głód drugiego człowieka albo po prostu miłości. Trzeba się jednak na to wszystko najpierw umieć otworzyć... Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, nie pytałem Małej, co zrobiła, ale jej mina była tak bezczelnie chytra i nasycona satysfakcją, że podejrzewam, że kot będzie się długo czyścił. Już raz złapałem ją z moją maszynką do golenia i łgała w żywe oczy, że to tylko do zabawy. Nie wiem, czy kotu taka zabawa by się spodobała. Fakt pozostaje faktem, ze od kilku dni kot szerokim łukiem omija mój dom. natomiast to o czym piszesz, to prawda. Każdego w jakiś sposób głód dotyka, więc anim wyjątkowy, ani szczególny, więc w sam raz :)) Dlatego też o tym mogę napisać, bo doświadczenie czyni mistrzem. A że trzeba się przygotować, otworzyć? Nie wiem, pewnie masz rację biorąc pod uwagę tych, którzy po wielodniowej głodówce i przy awitaminozie tracili życie jedząc suchy chleb, który ich jak papier od środka rozrywał. Coś w tym jest, choć tak sobie teraz myślę, ze otwarcie powinno być nie przed poznaniem, a po. Bezpieczniej chyba :)) Również Cię pozdrawiam i życzę dobrego, ciepłego wieczoru :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając chyba słusznie wnioskuję, że Twój świat znów przybrał właściwych kształtów i kolorów. Cieszę się bardzo, bo wiosna zaczyna czarować w pełnym wymiarze, co widać na zjawiskowo różowych fotografiach. Wcale się nie dziwię, że mógłbyś tak bez końca przecież to czas jedyny w roku i zbyt krótki, niestety.
    Mała chciała dobrze...Ciekawe chyba czy kot jednak polubił zapachu perfum lub dezodorantu. Swoją drogą ma pomysły:)))
    Głód. Cóż, taka natura człowieka. Ciagle marzy, śni i snuje pragnienia, ale dzięki wielu z nich, świat nasz gna przed nadal siebie, choć trudno sobie wyobrazić, co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopisuję pozdrowienia, bo coś z edytorem mi się porobiło i nie mogłam nic napisać, ani poprawić.
    Tak widocznie musiało być.
    Wszystkiego dobrego, Witku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała chce dobrze, tylko środkami, które mało są akceptowalne zwłaszcza przez koty. Cóż, każdy ma swoje fobie, a ona kotów się boi, bo ją widzą. Kot, jako magiczne stworzenie ma taką zdolność, więc i Małą widzi, co ją napawa niepewnością i niepokoi, bo a nóż przyjdzie takiej pręgowanej bestii rzucić się na Małą? Tak, wiem, nie wie kot, co czyni... Teraz z kotem będzie spokój i koci zapach nie będzie mnie denerwował.
      Tak Elu, jest zdecydowanie lepiej, nabieram pewności ruchów i wyczucia kierunku i odległości. (choć wcale mi to nie przeszkadzało jeździć samochodem, ale cii...) W każdym razie jeszcze sporo do naprawy zostało, ale jest progres, więc jest dobrze. Tak, głód jest w naturze człowieka. jest niezbędny, bo to prawda, że obrastając w tłuszcz człowiek staje się gnuśny, leniwy i wygodny. Chociaż nie powiem, czasami daje w kość, oj daje... Dziękuję Ci serdecznie za komentarz i bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dobrego światła :))))

      Usuń
  5. Piękna ta Twoja wiosna w obiektywie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty