W błękit, jak w wielką wodę...

     Młoda poetka podała mi swoje wiersze. Były porządnie powkładane do koszulek. Mała na ramieniu zachichotała. Otworzyłem pierwszą stronę, drugą, trzecią, a każdy z wierszy był ponumerowany…  Zacząłem czytać. Młoda poetka najpierw patrzyła na mnie, a potem przeczesała nerwowo włosy i zaczęła patrzeć w okno. Czekała. A ja zacząłem wędrówkę. Czasem przystanąłem, by zastanowić się, posmakować pomysł. Wiedziałem, że młoda poetka się denerwuje, ale nie chciałem jej uspokajać. Powinna przywyknąć. Powinna wiedzieć. Każdy z wierszy był inny, a jednak wiedziałem, że w każdym jest ona, która teraz siedzi patrząc na mnie swoimi błękitnymi oczami, a jej kręte włosy wiją się w sposób, który wydawał mi się wyjątkowo pociągający. Wziąłem głęboki oddech: Przeczytałem. Popatrzyłem na nią.Widzisz… Młoda poetka słuchała i uśmiechała się. A potem szybko, bym nie mógł jej zatrzymać, uciekła. Zostawiła za sobą puste miejsce i nikły zapach perfum. Mała przechadzała się po biurku z rękami założonymi na plecy. Minę miała zamyśloną.
- I co?
- Co „i co”?
- Nic z tego twojego bełkotu nie zrozumiałam, a ona uciekła.
- Spieszyła się pewnie.
- Nie, uciekła. Ja się znam na tym. Ja malusia jestem i biedusia i na uciekaniu się znam!
- No i uciekła, i co? Podszedłem do biurka i puściłem muzykę. Dźwięki napełniły salę.
- Mogłeś jej coś innego powiedzieć. Mogłeś pokiwać głową, mogłeś się postarać!
- Mogłeś, mogłeś. Mądra niby, a siedziałaś schowana za doniczką i się na nią gapiłaś.
- Bo ona ładniusia i taka…
- Wiem jaka. Jak błękit.
- O! Właśnie!
- Widzisz Mała, ona pisze wiersze.
- No i co z tego? To jakaś choroba?
- Ona pisze tak, jak ja kiedyś, dawno temu. Ona opowiada świat. Ale jeszcze nie umie. Pisze o tym wszystkim, co chciałaby, by się stało. A ja nie chcę, by się to stało. Bo nie powinno się tęsknić. A ona chce tęsknić. Chce księżyca i chce gwiaździstych nocy. I chce delikatnego dotyku i chce porozumienia dusz, cokolwiek to znaczy. Musi inaczej swój świat opowiedzieć.
- To czemu jej nie powiesz, żeby już nie pisała?
- A czy to coś pomoże? Mała, pisanie samo przychodzi. W dzień, w nocy, kiedy ziewasz i kiedy się śmiejesz i myjesz zęby. Czasami trzeba w nocy wstać i zapisać słowa, które w tobie brzęczą rojem pszczół. I to nie jest żadna muza. To potrzeba mózgu. Tego nie da się uniknąć. Więc jakie ja mam prawo by mówić, że ma nie pisać?
- Ma swoją drogę, to chcesz powiedzieć?
- Tak, to chcę powiedzieć. Ma swoją drogę. A ja tę drogę znam i wiem, że jest niełatwa. Pełna pułapek. I łatwo się zgubić i uwierzyć, że się jest poetą.
- Przecież ty jesteś poetą! Dlaczego tak mówisz?
- Nie jestem Mała, nie jestem. Łatwo wbić się w dumę, łatwo przybrać pozę poety. Zbyt łatwo nazwać się tym, czy tamtym. Ona jeszcze tego nie wie. Ona na razie pisze szukając.
- Głupie to takie. Nie dziwię się, że uciekła.
- Mała, czego ty chcesz? Co, mam za nią lecieć? Zaciągnąć tutaj? I co dalej?
- „Błękitu chce bez dna, bez dna. A kiedy stanie się szumem, w błękit jak w wielką wodę…”
- Skąd to znasz?
- A przeczytałam! Takie sobie leżało na półeczce, to ja malusia wzięłam i przeczytałam.  
- Ej Mała, Mała, a prosiłem żebyś zostawiła. No ile razy prosiłem?
- A nie wiem. Ale uciekasz mi od tematu. To twój wiersz, więc jesteś poetą! Widzisz, ja mam rację! Ja jestem malusia i sprytniusia, no!
- Nie jestem poetą.
- To kim jesteś?
- Nikim Mała, jestem nikim…


















Komentarze

  1. A cóż tam te moje biedne niezapominajki do Twoich iście królewskich... Twoje cudowne są. Tak właśnie trzeba ludzi zapamiętywać. A te kropelki rosy to prawdziwe? Też kiedyś w młodości pisałam wiersze, ale nikomu nigdy nie dałam do oceniana, bo nie chciałam porazić nikogo ogromem mojego talentu. :D Chyba bardzo wielu ludzi ma taką fazę do pisania. Pewnie kiedyś krytyka by mnie strasznie zniechęciła, a teraz to jest mi wszystko jedno. Ale wiem, o czym mówisz, bo kiedyś jeden Pan czytając moją pracę zaliczeniową powiedział, że za dużo jest tam Eweliny, zrozumiałam i już nigdy nie popełniłam tego błędu. Tym jednym słowem profesor sprawił, że zupełnie inaczej pojęłam istotę pisania. Co prawda w szkole średniej, polonistka narzekała, że też jest mnie za dużo, ale tak narzekała i pokątnie tłumaczyła, że do końca nie rozumiałam, o co jej chodzi, a czasem wystarczy jedno konkretne zdanie. Ja bardzo nie lubię wodolejstwa, a to podobno domena polonistów. Zanim więc coś powiesz tej swojej uczennicy, to się porządnie zastanów, żebyś wielkiego talentu nie przeoczył. I zapomnij o tych lokach i niebieskich oczach, żeby pozostać obiektywnym ;) A tak poza tym to chyba duże wyróżnienie, że ktoś Ci powierza swoje prace, pewnie gdybyś był nikim, to byś ich nawet nie powąchał :) Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje niezapominajki są naturalne. Moje robiłem leżąc na trawie i ustawiając się żeby cokolwiek wyszło, więc Twoje cenniejsze. Taki, masz rację. U polonistów to podobno naturalne, że coś chlapną :D Ja jednak nic nie chlapnąłem. Ba, powiedziałem samą prawdę. I wiem, że to będzie dobre. Może nie teraz, ale za jakiś czas. A młoda poetka nie jest moją uczennicą gwoli ścisłości :)) I podziwiam ją, ze zaufała i pokazała to, co napisała. Sam miałem z tym ogromy problem. Gdyby nie to, że kolega mi wziął zeszyt, w którym zapisywałem wiersze i sam zaniósł do polonistki (która była moją wychowawczynią równocześnie), to pewnie sam bym nie przyniósł. Z takich samych powodów jak Ty, nie chciałem nikogo obarczać nieprzespaną nocą i wyrywaniem włosów z głowy, że taki tuman jak ja chodzi po tej ziemi :))) Cóż, na krytykę też się uodporniłem, choć czasami jednak wspominam mało przyjazne komentarze. A mogłem przeczytać i do kosza wyrzucić - człowiek jest jednak głupi :P W każdym razie z tymi epizodami piśmienniczymi, to chyba dobry objaw. To znaczy, że język i wyobraźnia pracują. U młodego człowieka, to dobry znak. U takiego jak ja, to znak, ze ratunku już nie ma :D Ślicznie Ci dziękuję za Twój komentarz i za pochwałę zdjęć. Choć jednej rzeczy dziś nie spieprzyłem! Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego swiatła :)) PS. Aaa, zapomniałbym. krople na niezapominajkach są naturalne. Nad ranem trochę padało i udało mi się coś zrobić. Czekam na rosę. Lubie takie zdjęcia :)))

      Usuń
  2. Tak sobie od paru miesięcy obserwuję świat pod maską. Albo bardziej zrozumiale. Ściągam światu ludzkiemu maską dla własnego egocentrycznego "JA". Wydawało mi się w mojej pysze, że ja ludzi po przeżyciu półwiecza znam. Nie znam. Jesteśmy diablo egocentryczni. Do rzadkości należy postawa "co ja mogę dla świata" A słowa potrafią zabić. Wiesz Witku ? słowa zabijają. Bardziej niż kule z karabinu. Te, bez słów nie opuszczą magazynku. Słowa w błękicie, malowane słońcem stają się teraz rzadkością. Dziwne czasami. Co dzisiaj w krytyce świata tępione, jutro staje się cenione. Kiedyś, po przeczytaniu różnych wierszy publicznie oświadczyłam we własnej egocentrycznej "wspaniałości", że śpiewać każdy może. Tak chętnie oceniamy, krytyką się paramy. Jesteś mądrzejszy ode mnie .....Mnie zdanie "konstruktywna krytyka" dobija. Bo to często i gęsto przysłowiowy cyngiel. Niejednego artystę dziś uznanego i w świetle jupiterów, wczoraj zabiła i to fizycznie. Dziwny ten świat nasz ? Lubię Twoje opowiadania, przemyślenia, rozważania i wewnętrzne rozterki. Zdjęcia nawet nie podlegają "krytyce" Można ino potrzeć i chłonąć piękno świata widziane Twoimi oczyma. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mi napisałaś :))) Widzę, że ten wpis wywołał trochę poruszenia nie tylko u Ciebie. Już widzę tłumy, które z pieśnią na ustach bronią własną piersią i rozwiewanymi przez wiatr flagami młodej poetki i w moją stronę lecą kamienie. Cóż, niech lecą :)) A tak serio, to nic złego owa panna nie usłyszała. Ba, pokazałem techniczny aspekt pisania. Dodam więcej, pochwaliłem pewne rzeczy. A że tego w tekście nie ma? Ano nie ma. Pewnych rzeczy nie trzeba pisać, a ten kto mnie zna wie, że nie zrobiłbym krzywdy komuś, kto z prośba przychodzi, albo po radę czy z przeprosinami. Cóż, miękkie serce i może dlatego te wiersze świeże, jak młode liście wydały mi się nie takie? Bo chciałbym, by młoda poetka pisała takie wiersze, bym mógł zastanowić się, odłożyć kartkę w koszulce i powiedzieć - o kurde, wbiło mnie w fotel. Nie śmiej się, jeśli ktoś lubi poezję, to często pewne rzeczy w niego uderzają. Zatem supozycja, że mogłem przekreślić młody talent upada, bo wiem co robię. I wiem, że robię dobrze, bo jeśli mam pomóc, to tylko tak - pokazując proces i możliwości. Cóż, zanudziłbym Cię opisując to wszystko i jak się ten proces odbywa. Sam poetą nie chce się nazywać, bo piszę mało i niechętnie i nienajlepiej, co dobrze wiesz. A że słowa zabijają i jakie niosą ze sobą konsekwencje wiem, bo doświadczyłem tego choćby tu, na moim blogu. Czy zwróciłaś uwagę na końcówkę i na pytanie Małej? Zatem chyba jestem ostatnią osobą, której można zarzucić egoizm czy egocentryzm. Jestem NIKIM i mam tego świadomość. To cenna wiedza, do której musiałem dojrzeć. Nie bez powodu moja rozmowa z Małą poszła w tym, a nie innym kierunku. Pokazałem w niej, że dużo łatwiej stać się kimś, kim się nie jest. Nawet, lub zwłaszcza poetą. A prawda jest taka, że trzeba ogromu pracy, by coś napisać i by miało to sens. Cieszę się, ze sprowokowałem Cię trochę tym tekstem do komentarza (choć poczułem się jak uczeń wywołany do tablicy, choć nic złego nie zrobiłem - cha, cha) No i cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają. Grażynko, dużo, dużo zdrowia Ci życzę i ciepła oraz uśmiechu, bo jesteś dobrym człowiekiem :)) PS. Ale z tym nabojem, to walnęłaś tak, że przypomniało mi się kilka niemiłych rzeczy.

      Usuń
    2. Witku na to wygląda, że ja muszę bardziej precyzyjnie się wyrażać. Nie umiem się nauczyć, że jednak nie każdy siedzi w mojej głowie i zna procesy mojego myślenia. Nie mam kompletnie nic do zarzucenia temu tekstowi, ani Twoim przemyśleniom zawartym w nim, czy postawie wobec młodej uroczej wrażliwej na świat poetki. Te kilka słów bardziej tyczyło mnie i moich zapędów w kierunku krytyka. Takie własne obnażenie. A już bardziej konkretnie to własna samoocena - gdzie mi się w subtelnych słowach zdarza skrytykować "kicz" czy "discopolo". I potem muszę bić się w pierś w ramach pokuty. Swoimi tekstami prowokujesz do własnych przemyśleń i spojrzenia w głąb siebie. Teraz jak się pokuszę o komentarz, będę oddzielać wyraźnie słowa z własnych przemyśleń od słów dotyczących Twojego tekstu :)) kurcze. Człowiek sobie coś tam myśli i zakłada, że wszyscy go rozumieją. Muszę parę lekcji u jakiegoś fajnego psychologa wziąć :( .... na pisanie jasno i przejrzyście.

      Usuń
    3. Aaaa, to takie buty :D No widzisz jak to bywa, myślałem, że to o sytuacji z tekstu piszesz. Ale to też moja wina, że tak odczytałem. W każdym razie, mnie też przechodzą przez gardło różne słowa i to słowa krytyki. Bo przecież w końcu może nam się coś podobać, lub nie, prawda? Nie na tym polega poprawność polityczna, by zachowywać się jak mumia, ale by starać się zminimalizować skutki tego, co się chce powiedzieć. Nikt rozsądny nie idzie do restauracji i nie zamawia rosołu, kiedy go nie lubi po to tylko, by nie zrobić kucharzowi nieprzyjemności. I żaden tam psycholog, po prostu trzeba było dodać "a ja tak mam". I wszystko byłoby jasne :)) Zresztą teraz już jaśniejsze być nie może :))) Uśmiecham się, a właściwie śmieję pisząc ten tekst, bo mi ulżyło :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty