Jaśminowe popołudnie...

- Mała, mam dość!
- Ty masz zawsze dość, jak trzeba gdzieś wejść. A ja taka malusia, a daję radę!
- Na moim ramieniu, tak? Ja krową nie jestem, nie mam zamiaru włazić w krzaki. Oż ty! Cholera, Mała, tu są pokrzywy!
- Ojoj, kawał chłopa, a byle pokrzyw się boi!
- A widziałaś, jakie one wysokie są? Do piersi mi sięgają! I gorąco, duszno, Mała, idziemy stąd!
- Ty chciałeś iść! Ja malusia sobie siedziałam z nóżkami w misce wody. Kompresik był na głowie i dobrze mi było! Ale nie, uparłeś się! To masz, nie narzekaj. Ja malusia jestem i biedusia przez ciebie, ale słówka nie mówię. Ty tylko jojczysz i jojczysz, jak stara baba!
- Oj Mała, bo zaraz cię z ramienia zrzucę i zobaczysz, co to są pokrzywy!
- Cha, cha, cha! W nosie mam twoje pokrzywy, ja i tak nic nie poczuję.
- No dobra, w takim razie złaź!
- Ale nie, co ty? Ja żartowałam przecież. Chciałeś zdjęcia? No chciałeś. No to patrz gdzie stawiasz nogi i idziemy.
- By mnie pokręciło z tym pomysłem. Gorąco, duchota taka, a ja lezę na zdjęcia. Mała, kiedy będę miał następnym razem taki pomysł, to pozwalam ci kopnąć mnie w dupę.
- Przyjęte z radością! Ale powiedz mi, co cię ugryzło, żeby iść na zdjęcia?
- Pachnie burzą, wiesz? A ja lubię zapach burzy i zapach deszczu.
- Przecież nie pachnie deszczem.
- Och, moja droga… Zapachnie, nie bój się. Zerwie się wiatr i zapachnie deszczem. Ale najpierw zapachnie jaśminem. Lubię zapach jaśminu. Zawsze kojarzy mi się z… Ach, mniejsza z tym.
- No z czym? Mów po ludzku! Ja malusia jestem, ale wcale nie głupiutka.
- Wiem. Kiedy przyjdziemy do domu, dam ci książkę. Jest w niej taki wiersz. Możesz nie zrozumieć. Ale to nic. Czasami trzeba dłużej czytać, smakować brzmienie. I jest na tej stronie urwana gałązka jaśminu. Zasuszona. Wiesz, taka pamiątka.
- Dużo masz takich pamiątek?
- Nie.
- To dziwne jak na ciebie. Przecież ty wszystko zbierasz i wszystko ci się z jednym kojarzy.
- Może masz rację. Ale wiesz jak to jest, kiedy świat przesłania ci czyjś zapach, kolor oczu czy włosów. Wtedy w każdej rzeczy mieszka ten czas, kiedy byliście razem choć chwilę, albo kiedy czekało się takim wolnym okropnym czekaniem, kiedy przyjdzie wiadomość. I to był dowód, że myśli o mnie, że jest daleko, ale jednak przy mnie.
- I co, tym razem był jaśmin?
- Tak, był jaśmin. Jego zapach, który uderzał do głowy, a potem były sny, które pachniały zielonością i bielą. Może i nadzieją, nie pamiętam. Wszystko było takie delikatne, jak akwarela i tak dobre, jak pastele zmieszane z wodą. I zapach, który mieszał się z deszczem. Co roku nie potrafię przejść obojętnie obok kwitnącego jaśminu. Dawniej z innego powodu, a potem…sama już wiesz.
- No a co z burzą? A co z deszczem?
- Nic. Jest gorąco i duszno, więc powinna być burza. Powinien spaść deszcz. Powinien ochłodzić krew w żyłach i wystudzić głowę. Nakarmić płuca zimnym powietrzem. I dać snom oddech.
- Czyli nie potrafisz po ludzku wytłumaczyć. Ech..co ja z tobą mam. Ja biedusia jestem…
- Mała, przestań. Po prostu chciałbym, żeby padało. Lało. Żeby można było otworzyć okno i wdychać, zamiast gorącej papki, świeże powietrze. Zimne. A potem posłuchać werbli deszczu wygrywanych o szybę, dach czy parapet. I byłaby cisza…
- Nie byłoby.
- Domyślam się, pewnie byś coś wymyśliła i znów musiałbym sprzątać, prawda?
- Bo ja samiutka taka byłam ostatnio, a ty ciągle w papierach. No to sobie trochu wymyśliłam…
- Tak Mała, „trochu wymyśliłam”, a ja przez trzy godziny to tornado sprzątałem.
- A już nic nie mów, tylko posadź mnie na tej gałęzi. Nie, nie tej, tamtej. I rób te swoje zdjęcia, skoro już musisz.
- Ano zrobię Mała, zrobię…
- To dobrze, przestaniesz marudzić.
- Mała, jak Boga kocham, złapię i wrzucę gołym tyłkiem w pokrzywy!
- Zrób zdjęcia, będę miała ubaw, jak je będziesz kasował. I tak śmiesznie wyglądasz, jak się do nich przymierzasz.
Nie miałem sił na odpowiedź. Ogarnął mnie zapach jaśminu i zieloność pochłonęła mnie całego. Nie czułem, że oddycham. Nie czułem spoconych pleców i mokrych włosów, nie czułem poparzonych nóg. Płynąłem przez zieleń i wspomnienie. A może przez zielone wspomnienie? Nie wiem, czasem szkoda czasu na zastanowienie się, posmakowanie. Płynąłem... 


















Komentarze

  1. Miałam kiedyś jaśmin na swoim podwórku, ale w ogóle nie pachniał, nie wiem, co z nim było nie tak...? Nawet po deszczu. U mnie wczoraj przeszła burza. Już kilka godzin przed było czuć jej zapach. Bardzo lubię ten zapach. Zawsze mówię wtedy, że pachnie burzą, deszczem. Ale to musi być burzowy deszcz, bo taki zwyczajny pachnie zupełnie inaczej. Zasuszone kwiaty mają specyficzny zapach. Mam takie jeszcze z dzieciństwa. "Nie ogarniam tego po prostu" , że się tak wyrażę po młodzieżowemu, jakoś pachną inaczej niż wszystko inne, nie da się tego do końca określić. Sama nazwa "jaśmin" w ogóle jakoś na mnie dziwnie oddziałuje, póki co nie wiem co jest z tym jaśminem nie tak. Ale kiedyś to zrozumiem. Piękne zdjęcia. Ja nie mam ostatnio na nic czasu, a nie chcę tworzyć tekstu ot tak. Dziękuję Ci za ten jaśmin i pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba rozwinęliśmy temat "zapachy". Ale fakt jest faktem, że otaczają nas i często sprawiają, że czujemy się gorzej, a czasami lepiej. Swoista aromaterapia. Co do jaśminu, to być może masz ten ogrodowy, tzw. "pusty", który pięknie kwitnie, ale który nie pachnie. Faktycznie, jest taka odmiana, bo niektórzy narzekają, że jego intensywność powoduje ból głowy, więc stworzono alternatywę. Rozumiem Twój brak czasu. Ja się z nim zmagam już drugi miesiąc, ale wychodzę z założenia, że jak wypadnę z formy, to i wszystko mi się posypie i będę mógł napisać tylko kilka słów pożegnania. A chyba jeszcze nie czas na to :)) Serdecznie Cię pozdrawiam życząc złapania oddechu i czasu dla siebie. No i żeby chłodniej było :)))

      Usuń
  2. Tak czekaliśmy na te dni z tęsknotą, marzeniem. Przyszły słoneczne, upalne, a nam znów nie tak: za duszno, za gorąco. Przewrotna jest natura człowieka. Nic nie zmienia się od wieków, a my tęsknimy do tego czego nie ma i chociaż jest tak pięknie to przez ten nadmiar dobrodziejstwa czyli bardzo wysoką temperaturę czuję pot na moich szarych (podobno) komórkach. Nic się nie chce...Podziwiam Witku Twój zapał do zdjęć chociaż łatwo nie miałeś. Poświęcenie ogromne- żar z nieba plus pokrzywy - cudny komplet. Obecne moje fotografowanie zawęziło się do drogi do pracy i z powrotem, chociaż w weekend mam nadzieję na trochę świeżego, leśnego powietrza i inne kadry.
    Jaśmin i jego zapach jest cudowny, a roślinka ma ponad 300 gatunków, wszystkie wonne niesamowicie. Ja w pamięci mam maleńki bukiecik sprzedawany w Tunezji przez biednego chłopca. Tego zapachu nie da się zapomnieć -Jasminum. O tym tytule pamiętam też film. Oj,
    ile skojarzeń. Wszystko przez ten upał.
    Witku, tekst przezabawny choć z nutką zwyczajowej u Ciebie nostalgii, a zdjęcia nie wymagają chyba komentarza. Najzwyczajniej u Ciebie są piękne i tyle.
    Serdeczne pozdrowienia :)))
    Ps. Całusy dla Małej. Trzeba przyznać, że dziś była bardzo grzeczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, z tym jaśminem, to same skojarzenia. Bo to przecież roślina z Indii, gdzie uważana jest za jedną z tych "pogrzebowych", a doskonale maskująca zapach ciała w rozkładzie. Kolor biały również dla tamtej kultury jest inny niż u nas. A u nas..fakt, jest "Jasminum", ale i jest sporo wierszy o jaśminie i jedno z cudownych opowiadań Wojciecha Żukrowskiego "Tajemnica sekretarzyka". Itd, itp. Masz rację, sporo tego. A z pogodą - ech... Wychodzi na to, żem maruda, ale niestety, powyżej 25 stopni zaczynam walkę o przetrwanie. Przynajmniej w domu. Bo nad morzem 25, to wcale nie jest ciepło. Ale oni mają bryzę, a ja mam krajobraz poprzemysłowy i tyle w temacie :P Mówiłem? Marudzę i tyle :D. Mała grzeczna? Przez delikatność nie napisałem, jak wyglądała droga powrotna, ale efekt był taki, że są "ciche dni". Ktoś tu musi ochłonąć i nie jestem to ja :D Ech, brakuje mi zdjęć bardzo, ale nie mam kiedy, podobnie do Ciebie. Nie mam ostatnio d nich weny, a sama pewnie spostrzegłaś, ze im dłużej się nie robi zdjęć, tym trudniej kadr zatrzymać. Dlatego cieszy mnie ogromnie, że jaśmin Ci się spodobał, bo ja w swojej krytyce posuwam się bardzo daleko. No ale w sumie kto ma być recenzentem naszej pracy, jeśli nie my sami? Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i kieruję same dobre myśli, a za Twoje słowa i pozdrowienia z całego serca dziękuję :))) PS. Mała też dziękuje i również przesyła całusy (cytuję).
      P.S.Tym razem nie siedzi mi na ramieniu i nawet na mnie nie patrzy. Ha, bestia jedna! Słodziutka dla innych, a mnie potrafi zaleźć za skórę. Ale nie ze mną te numery, jeszcze przyjdzie koza do woza :D

      Usuń
  3. Witaj Witku niedzielnym porankiem. Mnie jaśmin kojarzy się z rosą, porankiem, latem i wolnością. Zapowiedzią wakacji, przygodą. Też go lubią czy to w perfumach, czy kilka gałązek w jakimś zaadoptowanym naczyniu na flakonik. Cieszy oczy swoją delikatnością, bielą w kontraście z zielonym. Czasami śni mi się po nocach jako wspomnienie muru, między rzeźnią, a miejscem gdzie mieszkałam. Taki trochę sen z pogranicza horroru. Pustynia ciszy, trawy i szpaler krzewów obsypanych kwiatem jaśminu na tle nieba w słoneczny poranek. Piękny widok może spowodować zimne poty na całym ciele i obudzić strachem z głębokiego snu. Dziwne. Kiedyś uczono mnie robić obrazy z wykorzystaniem suszonych kwiatów i roślin. Pewnie to się jakoś fachowo nazywa. Osobiście nie przepadam za kwiatami w których nie ma już życia a pozostało tylko wspomnienie. Jaśmin, rzeźnia i Mickiewicz, szklanka po musztardzie i jaśmin z nadzieją, zapachem poranka i rosy. Nie lubię jak kwiatom opadają płatki. Zapamiętałam i dywan z tych płatków i uczucie żalu, że te piękne pachnące delikatne kwiaty ubrane w zapach zagościły tylko na chwilę. Piękne te obrazy od Ciebie z obiektywu zaklętej chwili, gdzie nie ma już nic oprócz kwiatu i światła w bieli - zieleni. Pozdrawiam i super dzionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Grażynko :) Ano widzisz, jak to jest - z jednej strony przyjazne konotacje, z drugiej zderzenie ze snem, który jest trudny i wywołuje strach. A w tym wszystkim jaśmin. Przedziwny symbol, który egzystuje na granicy świata żywych i zmarłych, przypisany duchom, zjawom i nieszczęśliwej miłości. Oznaczający tez czystość duchową. Zupełnie inaczej niż bez utożsamiany z seksualnym obudzeniem, czy z męskimi siłami witalnymi. Przedziwna ta mowa kwiatów. A już suche kwiaty, o których wspominasz, to już kosmos. Ze swojej strony bardzo mnie razi sypanie kwiatów w czasie procesji. Oczywiście symbolika swoją drogą, ale te biedne dziewczynki sypiące "kwiatuszki" w obrzędzie o korzeniach pogańskich...jakoś to nabiera innego zupełnie charakteru. Ale cóż, tradycja jest na tyle silna, że byłbym głupcem apelując o niezrywanie kwiatów. Niech się dzieje :) Duszno i gorąco, czytam teraz, że w Polsce szły burze i ulewy. U mnie nawet kropli, czy choćby błysku błyskawicy. Niedobrze, bo wszystko zbiera się w ludziach... Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie ciesząc się, że czytasz i pięknie komentujesz moje zdjęcia, które chyba nie zasługują na takie piękne komentarze. Z całego serca Ci dziękuję i życzę Ci zdrowia (tak, tak !!!) i ochłody :))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty