Ubrudzony błękitem...

          Siedzę na dachu, choć lepiej byłoby powiedzieć, że stoję na szczycie wieży. Niektórych metafor nie trzeba rozumieć dosłownie. Są jednak potrzebne w języku byśmy nie ugrzęźli w dosłowności. Byśmy nie zapadli na rzeczywistość. Dlatego wchodzę tu, kiedy tylko mam ochotę. Patrzę w dal. Czasami w dół, ale najczęściej w dal i w górę. W błękit. W ten niesamowity głęboki błękit, w ten kolor, który zostawia ślady na moich dłoniach i w oczach. Który mąci w głowie. Wyciągam dłonie i mieszam błękitną farbę, a niebo krzyczy blaskiem, aż muszę zmrużyć oczy. Wiesz o tym, że błękit pachnie? Wszystko ma swój zapach, błękit też. Pachnie wiatrem i nadciągającym deszczem i wysokim słońcem i lotem ptaków kołujących nad domami. Wyjdź na swoją wieżę, odważ się. A potem trzeba zadrzeć wysoko głowę i odetchnąć. Poczuć. Ubrudzić dłonie w błękicie. Boisz się? Niepotrzebnie. Jak potem chcesz byśmy się zrozumieli, kiedy nie wiesz, jaki zapach ma błękit? Jaki zapach ma płomień, jaki smak ma wiatr, księżyc, gwiazda? Gwiazda… Nie, tego nie próbuj. Ich smak jest zaprawiony gwoździem smutku i niezrealizowanej obietnicy. Boli na języku tęsknotą. Tak, musisz to poznać, choć słowa też pachną, kiedy mówimy. Układają się w melodię, która płynie kiedy chcemy. A kiedy nie chcemy zapada cisza. Ona też pachnie. Rano inaczej, w południe inaczej, a inaczej jeszcze wieczorem. Ale ta nocna ma szczególny zapach. I kolor. Wiesz, kiedy ktoś mówi, to zamieniam się w słuch. Słucham jego melodii. Czasami jest to zwykła melodia, jakich wiele, chaos, kakofonia. Nie pachnie. Ale czasami w melodii pojawia się jakiś rodzynek albo skórka cytryny czy pomarańczy. Może goździk albo cynamon? Albo laska wanilii. Smakuję, a kolory we mnie wybuchają. I wiem, że odpowiem tym samym, a w oczach zamieszka mi szarość zmieszana ze srebrem. Tak smakują słowa, wiesz? Prawdziwa alchemia. Dlatego wyciągam dłonie w błękit. Dlatego ręce brudzę błękitem, by nocą wlać go w swoje słowa. A teraz zmęczyłem się. Muszę odpocząć, wiesz? Wchodzić tu i milczeć, jak to niebo i słuchać tylko wiatru. Czasami zadać pytanie nie oczekując odpowiedzi. Czasami tylko, albo aż…oddychać.








Komentarze

  1. A ja właśnie próbuję wszystkiego powąchać,popróbować, porównać, posmakować, nierzadko wypluć choć z trudem, bo nie wypada i dlaczego mi nie smakuje jak wszystkim smakuje...
    Tak czuję zapach tego nieba i jest dokładnie taki sam jak go próbujesz wirtualnie nam przedstawić
    Każdy ma taką wieżę, kawałek w mózgu, który jest tylko jego i do którego ścieżki nie ma w żadnej nawigacji...dla innych.
    Lubię moją norkę 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ładnie napisałaś Joasiu :)) Tak, każdy ma taką wieżę, której nie ma na żadnych mapach. I to jest w niej najlepsze. Ciesze się, że choć trochę mi się udało zapach i smak błękitu przedstawić :)) i wcale nie wirtualnie, bo przecież poczułaś, prawda? A tak w ogóle, to przeczytałaś. Bo czytanie górą :))) Śmieję się oczywiście. Dziękuję Ci z całego serca i przesyłam dobre, najlepsze myśli :))))

      Usuń
    2. Próbowałam nawiązać😁do smaku gwiazdy, bo odradzałeś, a przecież każdy musi samodzielnie tego doświadczyć😊Tobie też posyłam z zachodnim ciepłym wiatrem, pachnącym solą Morza Północnego, a jest ode mnie z godzinkę stąd, pozdrowienia, może dotrą, słyszysz jak szumi?

      Usuń
    3. Dziękuję!!! Uwielbiam ten szum! Zamykam oczy, zamykam....jest! Słyszę!!!

      Usuń
  2. Ty wiesz , że nie musisz mnie namawiać do chodzenia z głową w chmurach. Ciągle to robię i aż dziw że nie potykam się o własne nogi ;D
    Jest jednak coś , na co jeszcze nie mam odwagi w tej mojej wędrówce po niebiosach . Pragnienie ...więcej i bliżej i jeszcze bardziej poczuć.....ale się boję.
    Noc i gwiazdy nie są groźne , ciemność jest tajemnicą a gwiazda otworem tylko klucz jest potrzebny do tejże gwiazdy by dotrzeć do tajemniczości . A gdzie jest klucz? Jak myślisz? On jest .
    Może ma szyfr , a może hasło trzeba wypowiedzieć.
    Pokochałam niebo już dawno temu ale w drodze , gdzieś zgubiłam młodzieńcze oczy wpatrujące się w dal i błękit. Zapomniałam o aromatach i marzeniach .
    Po wielu latach odkryłam je na nowo a raczej ktoś mi przypomniał o tym i teraz nie potrafię uwolnić się od ...pragnienia .
    Bujam w obłokach płynąc po falach błękitnej wyobraźni , chwytam wiatr we włosy a promyk słońca muska mi twarz ... i to jest moja chwila w której nie potrzeba mi nikogo.
    Pięknie utrwaliłeś swoje patrzenie w niebo , dziękuję za możliwość poznania myśli.
    Pozdrawiam Witku
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Aniu :)) Bardzo fajnie zapisałaś swoje myśli, bo kiedy czytałem, to uśmiechałem się. Bo wiesz, uzmysłowiłaś mi, że nie da się nauczyć nieba, trzeba je samemu poznać. I jeśli ktoś tak bardzo chce gwiazdy i chce poznać ich smak i dotyk, to moje metafory mu w tym nie przeszkodzą, a żaden kod nie będzie problemem. Kwestia czasu. Cieszę się, że spotkałaś kogoś, kto przypomniał Ci o niezwykłości patrzenia na świat. Bo przecież nawet szare świty bywają piękne, rzecz w tym, by odpowiednio je pokazać. Nazwać. Wiesz, napisałem ten tekst, bo czuję się zmęczony i muszę zrobić sobie przerwę. Od życia, od Internetu, od bloga. Taki ekwiwalent urlopu, którego faktycznie nie mam. Ale stanąłem na swojej wieży, jak to robi się od czasu do czasu i pomyślałem, że czemu nie, zniknąć, to czasami dobra rzecz. A czy powrót będzie i kiedy? Nie mam pojęcia. Serdecznie Cię pozdrawiam i cieszę się, że znów nazywasz świat jego własnym imieniem :)) Dobrego światła!!

      Usuń
  3. Trudno skomentować ten Twój wpis. Niby publiczny, bezpieczny a jednak bardzo osobisty, pełen tęsknoty, marzenia mimo iż gwiazda gdzieś tam za horyzontem majaczy niebezpiecznie. Błękit, słońce, chmury i deszcz pachną u Ciebie domem. Dziwne bo mam uczucie jakbyś faktycznie opisał wizję własnego domu z zapachem wanilii, cynamonu z zapachem świąt i dnia codziennego. Czystości i codzienności. Domu gdzie bezpiecznie mimo burz czy deszczu. Mimo błękitów, szarości i srebra, pomimo zapachu deszczu czy wiatru który niesie za sobą też i wiosnę lato, jesień czy zimę to zapachniało bezpiecznym spokojnym domem. Dziwnie odebrałam ten piękny opis nieba widzianego z dachu, nieba zmiennego jak obraz w kalejdoskopie. Zdjęcia błękitne. Z palety bieli i szarości srebrem malowanej. Piękne 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, wcale nie dziwnie, ale po swojemu. Po swojemu go odebrałaś i cieszę się, że właśnie tak, bo nie ma nic gorszego, niż wypełnić tekst jakimś wyobrażeniem, skojarzeniem i potem mimowolnie do niego wracać. Dla Ciebie jest to ciepło domu, dla innych będzie zimny błękit, który mrozi i milczy. Wszystkie te skojarzenia są i trafne i dobre. Więc czemu tak? Bo chciałem pokazać, że są zapachy i melodie, które ożywiają i ożywają, kiedy tekst się czyta. Zwróciłaś kiedyś uwagę na melodię tekstu, na płynność zdań, na przerwy kadencyjne? nawet jeśli nie, a dobrze Ci się czytało, to znaczy, że autor zrobił świetną robotę. Może to mało ważne, ale jeśli ktoś do mnie mówi, to chciałbym właśnie tak mu odpowiedzieć, by słuchał. A gwiazda? Dobrze napisałaś i tyle :)) Dziękuję Ci serdecznie i mam nadzieję, że trochę się uśmiechnęłaś przy czytaniu :)) Zdrowia Grażynko i dobrego, leniwego dnia - a co, przyda się, jak zawsze :)))

      Usuń
  4. "... ręce brudzę błękitem...":)) Dobrze smakują Twoje słowa. Delektuję się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmm...cudowna pochwała! Właśnie zrobiłaś mi dzień, dziękuję Aniu :)))))

      Usuń
  5. Cudowna jest ta Twoja wieża i dziękuję, że tak bardzo obrazowo mogłam ją poczuć wszystkimi zmysłami. Tak, zgadzam się niebo pachnie, choć moje niebo bardziej pachnie pomarańczami i pieprzem, bo to zazwyczaj wieczorne niebo. Przyznaję błękit jest równie wspaniały, bo w nim świeżość poranka i bezmiar oddechu. "Wyciągam dłonie i mieszam błękitną farbę" jakie piękne...Pokazane na zdjęciach, choć same słowa malują ten obraz.
    Dziękuję i dużo wiatru, oddechu, Witku :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A fe! Próżny jestem, bo przeczytałem trzy razy zanim nie nasyciłem się tym, co napisałaś :D Śmiej się, śmiej. Zasłużyłem na śmiech! A teraz na poważnie. Wiesz co mnie ujęło w tym, co napisałaś? "Pomarańcza z pieprzem". Posłużyłaś się moim kodem w sposób cudowny! Za co jestem Ci wdzięczny, bo sama masz do czynienia z kolorem, więc wiesz, jakie to dla nas jest ważne. I światło, ale to oczywistość. tak serio, to nie jest ważne, jakiego koloru jest farba. Ważne jest, czy umiesz nią swoje słowa nasycić. A Ty umiesz, bo właśnie to udowodniłaś. Dziękuję Ci stokrotnie. Rękę przykładając do serca i głowę nisko chyląc jeszcze raz mówię - DZIĘKUJĘ :)))

      Usuń
  6. Ależ się ubrudziłam tym niebem i posmakowałam nieco :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      Z błękitnym tak już jest, brudzi jak cholera. Ledwo człowiek się pobawi trochę, a tu i włosy i ręce pobrudzone. Ale skoro smakuje...? Pozdrawiam Cię serdecznie w kolorze blue :)))))

      Usuń
  7. Piękny ten Twój błękit. Jaki jest mój? I jak pachnie? Trochę morzem. Głęboki i rześki. Czasem jednak przechodzi w zieleń. Wtedy wydobywa z siebie aromat skoszonej trawy. Poza tym są jeszcze inne nieokreślone zapachy i inne barwy. Ciekawe jak dla Ciebie pachnie czerń całkowita i czy taka jest w ogóle, bo gdy zamykam oczy, zawsze w ciemności coś widzę. Jak pachnie biel? Podobno to dwa niekolory: czerń i biel. Jedynie barwy. Tak twierdzą fizycy, ale co oni wiedzą. Znają tylko tę część świata, która im się przypadkiem ujawni. O wiele więcej kryje się dalej. Poza granicą wszelkiej wiedzy. I właśnie, co się kryje? Co się chowa? Myślisz o tym czasem? I jak to pachnie.
    Tyle słów budzisz we mnie swoim tekstem - jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posłodziłaś mi w sposób absolutnie genialny :)) Cieszę się ogromnie!! Bo chyba nie ma piękniejszego komplementu niż usłyszeć, że moje słowa budzą skojarzenia, które zaczynają żyć swoim życiem w kimś innym. Tak, myślę o tym, co zakryte zostało, a właściwie o tym, co nieodkryte. Bo to chyba nie chęć zasłonięcia, ukrycia przed nami wiedzy, a odkrycia jej powoli i z mozołem. Czerń całkowita pachnie...nie, nie powiem. Nie powiem, by ten wpis pozostał pogodny, dobry, bo cieszy mnie to, że mogę nalać błękit w swoje słowa i dawać ludziom w takiej, czy innej formie. Ale znam zapach i smak czerni. Przepraszam. Dziękuję Ci raz jeszcze za piękny komplement i pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  8. Błękit i odcienie niebieskiego to zdecydowanie nie moje barwy. Dla mnie to najsmutniejszy kolor, absolutnie zgadzam się z angielskim "feeling blue". Moj błękit pachnie naftaliną, złym gustem, stęchlizną, no ogólnie mocno trąci myszką.
    Ale na niebo patrzeć lubię, choć zdecydowanie wolę oglądać na nim gęste chmury, albo drobne, rozrzucone gwiazdy na gęstej, granatowej kotarze, niż ten czysty, zimny, przygnębiający błękit.
    Tym bardziej cieszę się, że tym wpisem mogłam spojrzeć na błękit cudzymi oczami i poznać z bardziej przyjaznej strony. Dziękuję!
    Dobrej nocy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłócić się o religię jest skończoną głupotą. Tak samo wskazywać wyższość któregoś koloru nad innym. Spektrum barw jest na tyle szerokie, że każdy może wybrać sobie to, co mu odpowiada :)) A czy to trąci myszką, czy jest super, to bez znaczenia. To tylko, jak napisałem, tylko przecież metafora. A metafory są po to, by nie ugrzęznąć w dosłowności. Mógłbym napisać, że wlewam płynne srebro w słowa, albo jeszcze coś innego. Ale cieszę się ogromnie, że Pani spojrzała nieco łaskawszym okiem na błękit, a właściwie na mój tekst. Dziękuję serdecznie za komentarz, bo myślałem, że tym razem go nie będzie, więc mile się rozczarowałem :)) Również życzę udanego wieczoru i pozdrawiam bardzo serdecznie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty