Jeden dzień...


- No i po co znów tu jesteśmy?
- Bo możemy.
- Do Chin też możemy, a tam nie jesteśmy.
- Bo tu jest bliżej i trzeba zdążyć na obiad. A w każdym razie zdążyć przed zmrokiem.
- A ty co? Boisz się ciemności?
- Mała, nie boję się ciemności, ale nie chcę wracać po ciemku. Ty widziałaś, jakie są wertepy na drodze? Ręka Małej powędrowała w okolice zadka, więc wiedziałem, że argument trafił. Las obudził się, a może nie spał wcale, ale poranna mgiełka jeszcze delikatnie krążyła w powietrzu. Za późno tu przyjechaliśmy. Za późno. Powinniśmy byli przyjechać przed świtaniem, by patrzyć, jak słońce gramoli się na horyzont i chłonąć barwy lasów i pól. Tak jak jeszcze niedawno to robiliśmy. Ale co robić? Trzeba było zameldować się w pracy i złożyć podpis, że jestem i czuwam na posterunku. A potem zniknąć szybko i bez hałasu. Uciec wstydząc się tego. Wstydząc się swojego dnia i swoich pragnień. I tego, że jest się człowiekiem.
- I co będziemy robić?
- Mała, pospacerujemy. Popatrzymy sobie na pola, na lasy, na drzewa.
- Cha, cha, cha. Patrz sobie, patrz. Zielenią leczą wariatów. Ja tam patrzeć nie muszę.
- A wiesz Mała, że nie ma ludzi normalnych? Są tylko jednostki chorobowe, które albo są w normie, albo tę normę przekraczają.
- Co?
- Nico, trzymaj się, idziemy dalej. Dano nam dzień, rozumiesz? Jeden prawie cały dzień, by pomyśleć, jak to wspaniale jest być nauczycielem. Napoili nas herbatą, nakarmili kawałkiem ciasta i kazali wysłuchać wierszyków. Naklaskałem się, aż mnie bolą ręce. A przecież jestem tylko kiepskim nauczycielem. Więc teraz pora na nas. Teraz my sobie pochodzimy i może pomyślimy. Ale tylko może.
- O czym chcesz myśleć? Przecież ty nie myślisz!
- Mała, bo ja wiem co cię zaboli, więc uważaj sobie. Nie psuj dnia głupimi docinkami. Ja ci nie wymawiam paciorków i godzinek. Klepiesz i klep sobie je w spokoju. Zrozumiano?
- Taa jest kapitanie!
- No, to się rozumiemy. A teraz cicho. Zamknij oczy. Ale powoli, powoli zamykaj. I nic nie mów, słuchaj. A kiedy powiem, to otworzysz oczy. Szliśmy dobrze znaną drogą. Ptaki śpiewały pewne, że nikt nie spłoszy ich śpiewu i zachwytu nad życiem. Było bezludnie, czyli tak, jak powinno być. Weszliśmy do lasu. Zapachniało sośniną i świerkami. Zapachniało liśćmi. Słońce tworzyło mozaikę z cieni i plam. A parasol nad nami był kolorowy i mienił się przy każdym kroku. Stanąłem.
- A teraz Mała otwórz oczy. Ale powoli, powoli. A potem spójrz w górę.
- O rany!! Jak tu pięknie… Mała szeptała niby do siebie i niby do mnie. Wiedziałem, że jej się spodoba.
- Dlaczego pokazałeś mi to dopiero teraz?
- Bo widzisz Mała, wszystko wymaga swojego czasu. Chciałem zrobić ci niespodziankę.
- I zrobiłeś, niech cię.. jesteś mój, wiesz?
- Wiem Mała, wiem. A teraz chodź, idziemy dalej. Mamy czas, dano nam jeden dzień.
- Jeden dzień, to dużo, prawda?
- Tak Mała, to dużo.
- A trzy lata?
- To też dużo, ale inaczej. Czasami wystarczająco. A czasami za mało. Ale jeden dzień to czasem bardzo dużo.
- A moglibyśmy siąść na trawie i popatrzyć sobie?
- Pewnie że tak Mała. Pewnie, że tak. Mamy cały dzień... 




















Komentarze

  1. Takie zwyczajne i tyle w tym piękna. Dziwne, że zwyczajność potrafi zachwycić. Liść w promieniu słońca. I kałuża w której przegląda się niebo. Skoszona łąka na tle lasu, który nieoczekiwanie zmienia barwy i w środku funduje całe królestwo złota, i czerwieni. Gdzieś spadający liść, wirujący na wietrze. Muzyka. Inna niż ludzka a jakże piękna. Piękny miałeś spacer. Wszystkie zmysły na jedną wielką ucztę zostały zaproszone i ta sympatyczna Duszyczka na ramieniu. Pozdrawiam ciepło. I życzę jak najwięcej takich uczt. Piękne te zdjęcia :) Dobry taki spacer, oczyszcza i pozwala na złapanie oddechu, dystansu i endorfin :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Grażynko i ogromnie Ci dziękuję za to, że dostrzegłaś w tej prostocie to, co najcenniejsze, czyli odpoczynek i uśmiech. I wiesz, czasami dobrze właśnie tak, prosto, bez udziwnień. Nieczęste, ale dające radość :)) Serdecznie Ci dziękuję raz jeszcze i życzę zdrooowia po brzegi i uśmiechu :))

      Usuń

  2. Nie cierpię słowa “wariat”. Wiem, że tutaj nie masz nic złego na myśli, że to jedynie jakaś forma środka stylistycznego, ale jest ono dla mnie tak pejoratywne, krzywdzące i stygmatyzujące, że zawsze, niezależnie od okoliczności jakoś tak mocno we mnie uderza.
    Co do leczenia zielonym kolorem to nigdy o tym nie słyszałam. To pewnie metoda, którą można wsadzić między ciepłe kąpiele, a lobotomię;)

    A czas jest fascynujący! W życiu zdarzyło mi się przeżyć minuty, które były dłuższe niż lata;)
    Choć z fizycznego punktu widzenia czas nie jest taki całkiem bezwzględny i stały- im wyżej jesteśmy tym szybciej płynie, nie jest to jednak na tyle duża różnica by ją oczywiście rejestrować;)

    Zdjęcia wspaniale! Gdzie są takie cudne miejscówki? Najbardziej podoba mi się ostatnie, tak jakoś sentymentalnie mi się zrobiło kiedy je zobaczyłam:)

    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie miałem nic złego na myśli, a mój dialog z Małą to tylko przegadywanie, bo to tylko moja dusza, więc pleciemy sobie czasem takie androny. Co do zieleni, to Mała powtarza obiegową opinię, w której chyba tkwi ziarenko, prawdy, bo przecież spacery uspokajają. Ale oczywiście też nic złego nie miałem na myśli i daleko mi do poglądów rodem z XIX wieku o leczeniu :)) Zresztą, co ja się tak czepiam tego leczenia, przecież to tylko dialog z Małą, a ona jaka jest, każdy widzi - zadziorne toto i skore do wbijania szpilek i dopytywania o wszystko i nic, byle coś chlapnąć ozorem.
      Tak, czas bywa fascynujący i względny. Był nawet taki dowcip z brodą, jak to stary człowiek tłumaczył względność czasu: "Kiedy usiądzie mi na kolanach piękna dziewczyna, to każda godzina wyda mi się sekundą, ale kiedy siądę na rozgrzanej płycie pieca, to każda sekunda wydaje mi się wiecznością: - koniec dowcipu, oklaski :D
      Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają :)) Uwielbiam to miejsce, które niejako odkryłem przypadkowo jeszcze jako smarkacz. Długi czas nie jeździłem tam, bo daleko. A teraz jakoś chętniej, bo wiem, że będę sam. Zdjęcia z tego miejsca już kilka razy wstawiłem - https://witoblog.blogspot.com/2019/08/jeszcze-raz.html
      A gdzie to jest, nie bardzo mogę wytłumaczyć. Nie, broń Boże, nie z zazdrości, tylko jest trudno tam dojechać. I może dlatego czasami tylko tam jestem. Ale może dobrze, bo opatrzyłoby się miejsce i straciło swój urok. Ale jeśli to coś pomoże, to podaję Ci link:
      https://www.google.com/maps/@50.1505173,19.0509452,1213m/data=!3m1!1e3?hl=pl-PL
      Przepraszam Cię za użycie tego słowa, ale naprawdę nie było moją intencją naigrywanie się, czy obrażanie. Będę pamiętał, by wykluczyć to słowo :))
      Miłej nocy i kolorowych :))

      Usuń
  3. Witku nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Mała wróciła i to w takim doskonałym humorze. Zresztą nie dziwię się jej, każdy by się uśmiechał, bo jak nie uśmiechnąć się mając przed oczami takie widoki. Jak piękny sam sobie zrobiłeś prezent i nam wszystkim przy okazji. Tak iść, iść i chłonąć to wszystko wokół i błękit nieba, szelest pożółkłych liści , zapach trawy. Zazdroszczę i obiecuję (sobie oczywiście), że ja też... Tymczasem delektuję się cudnymi obrazami na zdjęciach i dziękuję, że podzieliłeś się tym wspaniałym dniem.
    "nie ma ludzi normalnych? Są tylko jednostki chorobowe, które albo są w normie, albo tę normę przekraczają"- cudne. Ciekawe czy w swym zapatrzeniu na świat przekraczam normę, czasem myślę, że tak (ha, ha).
    Życzeniami jak najwięcej dni takich, jak ten i jeszcze dużo słońca żegnam Cię Witku:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty to robisz, ze się uśmiecham czytając - nie wiem. Ale się uśmiechnąłem :)) Mała jest, ale... ale było jej trochę za dużo. Tak czułem, ze powinienem przesyt Małką zastąpić własnym światem i sądem o nim. Ale jako miły przerywnik czasami mogę coś niecoś opowiedzieć. Tym bardziej, że wiesz, jakie to ziółko, więc opowiadać jest o czym :))) Się mi trafiła dusza i ona też to codziennie kilka razy powtarza. Cóż, wart Pac pałaca, a pałac Paca :P
      Cieszę się, że spodobały Ci się zdjęcia z tego jednego dnia. Naprawdę ucieszyłem się móc uciec i choć na ranne zdjęcia było już późno, to machnąłem ręką wierząc, że zawsze coś się uda zrobić. I zrobiłem. A miejsce już znasz, bo kilka razy wstawiałem stamtąd zdjęcia. Ale zawsze urzeka mnie przestrzeń i spokój. Pogoda będzie jak dzwon do wtorku, więc spokojnie, dasz radę :)) Wierzę w to i kibicuję Twojej walce z choróbskiem. Oczywiście trzymam Twoją stronę :)))
      Z tym przekraczaniem normy, to różnie u mnie bywa :D Ale czasem trzeba i tyle. Ostatnio robiłem zdjęcia między pasami ruchu na dwupasmówce powodując niezłe zamieszanie na drodze. Ale moja wina, że ładny był widok? Trzeba było poprowadzić inaczej drogę, wtedy bym na nią nie wylazł i tyle :P
      A ja się nie żegnam z Tobą, tylko życzę zdrowia Elu i cudownego światła, kiedy chwycisz aparat w rękę :)) Serdecznie Ci dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)))

      Usuń
  4. Pokazać własnej duszy cudowne piękno zwyczajnego świata...I mieć na to Cały Jeden Dzień!
    Wspaniale, że potrafisz/możesz to zrobić :) Cieszę się, że Mała czuje się lepiej.
    A czas rzeczywiście dziwny jest. Powinien się rozwijać liniowo, równomiernie i gładko, a tymczasem żyje swoim życiem i robi co chce, złośliwiec jeden. Życzę Ci, żeby zawsze rozciągał chwile piękne jak ten dzień pełen uśmiechu i zachwytu.
    Dziękuję, że zabrałeś nas w takie czarowne miejsce. Uśmiech. Uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajaj Aniu, no i co ja mam teraz odpowiedzieć? A ja tu specjalnie czytelnikowi w oczy, ze akademia, wierszyki, klaskanie, czego szczerze i dogłębnie nie cierpię i nikt, absolutnie nikt się nie pochyli nad biednym belfrem i jego sponiewieraną dusza i nie zapłacze :D Dobra, ulżyło mi :))) A tak serio, to dziękuję Ci pięknie za słowa otuchy i radości. Bo to chyba najważniejsze. A wiesz co jest najważniejsze w czasie? Odpowiem cytatem z "Szpetnych czterdziestoletnich" Czas póki trwa, jest do "uchwycenia"" I, kurczę, coś w tym jest... Ciesze się, ze Ci się spodobało, choć mam wrażenie, co do tego miejsca dziwne, mieszane. Ale może dlatego mnie intryguje... Uśmiech i uśmiech, to już dwa uśmiechy więcej do szczęścia :)) Pozdrawiam Cię Aniu :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty