Na jednej nodze...



Szumiał deszcz o liście, a mój telefon uparcie pokazywał, że ma być słońce. Wszystkie przekleństwa przeleciały mi przez głowę, ale z ust wyszło tylko westchnienie. Zamiast leżeć sobie w wygodnym i ciepłym łóżku, ja pałętam się po lesie szukając jesieni. A tej cholery nie ma. No nie ma i już! Owszem, w mieście jest ciepło i drzewa robią się kolorowe. I mokre. Ale tu? Tu jest zielono. Czasem mignie klon, który w panice zaczyna żółknąć, ale to jeszcze nie ten czas. No więc, jaki to czas? Co ja tu robię? Dobrze, pobawmy się w ulubioną grę naprawiaczy świata i wyjmijmy jakąś mądrość z „Poradnika pozytywnego myślenia”. Zasada mówi – „szukaj pozytywów”. Aż sobie siadłem. Pozytywne jest to, że nie znam autora, bo miałby przekichane. Pozytywem jest to, że siedzę. I że jest niedziela. I na tym się kończą moje pozytywne myśli, bo jutro jest poniedziałek. Oparłem się o pień sosny, bo tu nie dochodził deszcz. Trudno, poczekam. I tak sobie czekałem i czekałem, a czas sobie płynął jak chmury. Zrobiło się nawet jaśniej i przestał deszcz padać, ale i tak nie chciało mi się nigdzie iść. Dość się nachodziłem, a miejsce było ładne. Przynajmniej nie było tu ludzi kręcących się po lesie i szukających grzybów.
- Wiktooor! Wiktoor!! Brzmiało z lewej strony lasu, czyli ktoś krzyczał z prawej
- Cooo?   Drugi głos, wyraźnie męski i zirytowany odpowiedział z prawej, a to znaczy z lewej.
- Maaasz?!
- Nieee!
 Do duetu dołączył pies i dziecko. Pies musiał coś powiedzieć, bo jak ma takich krzykaczy, to musi ich uspokoić, a dziecko znalazło coś, ale nie jest pewne, czy to grzyb, czy coś innego. Nawet sobie ich wyobraziłem i aż mną zatrzęsło. No nic, posiedzę jeszcze trochę i pójdę sobie. Ale kiedy głosy umilkły, stała się cisza. Wiesz jak to jest, kiedy cisza opada na las? Kiedy cisza opada na człowieka? Kiedy cisza zamieszka w środku? Może wiesz, może nie wiesz. Ja wiem i umiem ją rozpoznać. Pachnie drzewami i igliwiem. Pachnie deszczem i wilgocią, grzybnią i żywicą. Jest piękna. I wtedy zacząłem dostrzegać. To takie dziwne, wiesz? Ale długo człowiek nie widzi. Idzie i widzi, ale to nie jest ten wzrok. Widzi jak człowiek. Patrzy na wszystkie strony, na dół, do góry i sam nie wie, na co patrzy. A kiedy zaczyna dostrzegać, widzi cały świat zaklęty w tym jednym kawałku ziemi. Kroplę spadającą, nieśmiałe słońce, które przebija chmury, grzyby i paprocie. Dzięcioła stukającego w drzewo gdzieś tam daleko i wiewiórkę, która nasłuchuje, ptaka, który przysiadł, by zdziwić się człowiekiem. A czasem widzi coś, czego nie ma, czego być nie może. Bo kiedy traci się dzieciństwo, to wszystkie baśnie odkłada się na półkę i weryfikuje kawałek po kawałku cudowny świat, który w nich mieszka. A ja zobaczyłem muchomory. I niech sobie rosną, zrywać i niszczyć ich nie mam zamiaru. Ale pod jednym z nich kuliło się coś, czego nie widziałem od bardzo dawna. Nie, nie miał czerwonego wdzianka, ani takiej samej czapeczki. Po prostu miał brązowo-zielony kaptur i płaszcz, którym się szczelnie okrył.  Obok niego stał sobie plecaczek zrobiony z takiego samego materiału i był otwarty. Sam skrzat siedział oparty o nóżkę muchomora i grał na fujarce. Nic nie słyszałem. No, może coś delikatnego, ale na granicy słuchu. Nawet ładnie, tylko cicho, cichutko. W pewnym momencie przerwał i sięgnął do plecaka. Wyciągnął butelczynę i pociągnął. Wzdrygnął się i przybił korek. Otarł usta wierzchem dłoni i spojrzał na mnie. I się wyszczerzył. A potem wywalił język, odwrócił się i obelżywie wypiął. A potem zniknął. Aż się uśmiechnąłem. I co, żaden głupi podręcznik, żadne wydumane „szukanie pozytywów”. Po prostu trzeba umieć dostrzec to, co chowa się w cieniu i ciszy. Albo czasami w nas samych. Słońce zaświeciło, jakby chciało wynagrodzić swoje ranne zaspanie w wacie chmur. Podniosłem się i uśmiechnąłem do siebie i do całego świata, czyli do drzew. I nie powiem, że nie miałem ochoty zrobić tego samego gestu, co mały spod muchomora…






















Komentarze

  1. Wzruszyłeś mnie tym opowiadaniem i obrazami :)
    Kłamiesz , znalazłeś kolory jesieni i to czego inni nie znajdą nigdy !
    Poczucie jedności z otoczeniem , tak jest że wchodząc do lasu musimy zatrzymać się by go poczuć wszystkimi zmysłami . Staje się wtedy magia ,wystraszony słuch , oczy jakby widzą drobnostki , węch - zaczynasz po prostu chłonąć zapach lasu .
    Uwielbiam ten właśnie moment ,kiedy jestem sama i zaczynam być częścią miejsca w którym jestem.
    Po wyjściu z lasu miastowe odgłosy aż bolą ....
    Przepiękne zdjęcia Witku , cudne światło i kolory .
    Uśmiechnęłam się , bo jakbym czytała baśń z lat dziecięcych przed snem czytaną .
    Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to Aniu nazwałaś. A ja faktycznie szukałem jesieni i nie bardzo mi szło w tym cholernym deszczu. No cóż, jeśli się udało, to super :)) Dziękuję Ci pięknie za komentarz i (chyba) witaj :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
    2. O Mamciu !!! Dobrze że jesteś wyrozumiały i nie poprawiasz moich błędów ;D
      Haha...przepraszam Witku za to moje bazgranie :)
      Pa

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia, a krasnoludka zobaczyłam, jak pociąga sobie, a co lepsze usłyszałam jak mu się potem siermiężnie odbiło....i echem odbiło się po drzewach.
    Jest jesień, widzę ją prawie na każdym kroku😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W lesie jej jeszcze nie ma. No, prawie nie ma. Nieśmiało dopiero wchodzi. Miałem nadzieję, na złote liście, ale gdzie tam. A skrzat (nie krasnoludek, bo jak sama nazwa wskazuje - czerwony ludek :P ) to po prostu moja mała gra z rzeczywistością. Pewnie jeszcze by coś powiedział, ale sobie zniknął. Pewnie zniknął, by nasikać do mleka. Ech...skrzaty już takie są :D Pozdrawiam Cię Joasiu :))))

      Usuń
  3. Piękna opowieść. A najbardziej podoba mi się, że w miejscu, w którym człowiek odzyskuje wzrok, spotkałeś skrzata właśnie takiego jak ten, a nie słodkiego, miłego krasnoludka :)
    I że ów uświadomił Tobie i nam, że to właśnie uśmiech jest najważniejszym dopełnieniem rzeczywistości. I że świat, choćby najpiękniejszy, nie będzie kompletny bez uśmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że Ci się podoba :)) Fakt, krasnoludek byłby banalny. Tu trzeba skrzata z jajem i buźką zakapiora, ale sympatycznego. Coś w tym jest, o czym piszesz. Tak, zdecydowanie uśmiech jest dopełnieniem rzeczywistości. Czy tej, czy tej, jak w lustrze Lewisa Carrolla, obojętne :)) Dziękuję Ci Aniu bardzo za piękny komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam :))

      Usuń
  4. Bardzo piękne wszystko Witku zdjęcia, słowa i muzyka, a uśmiech sam pojawia się na twarzy.
    Moje ostatnie wypady do lasu bardziej przypominały fragment z uroczą rodzinką, pełne grzybiarzy nawołujących się nawzajem, bo ja również dałam się ponieść famie ogromnego wysypu. Przyznam jednak, że bardziej czuję i kocham, tak, tak kocham to dobre słowo, tą ciszę, która przecież ciszą nie jest, te wszystkie dźwięki, odgłosy, zapachy, tą jedność i zdziwienie jednocześnie.
    "A kiedy zaczyna dostrzegać, widzi cały świat zaklęty w tym jednym kawałku ziemi" - tak dokładanie właśnie, tak właśnie, Witku. Skrzat w tym wszystkim jest cudnym stworzeniem, ozdobą nieco grubiańską a jednak sympatyczną i przeuroczą. Zazdroszczę Ci, bo ja nigdy gościa nie spotkałam... Może kiedyś:)))
    Witku z tą cudną jesienią tak bywa szukamy, czekamy, a ona już jest tylko bardzo dyskretnie odsłania swą urodę. Życzę Ci dużo słońca i spotkania tej Pięknej Pani:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci Elu. Pięknie to wszystko opisałaś, a ja...wiesz, a ja mam wrażenie, ze to nie o mnie, że to gdzieś między wierszami. Bo przyznam Ci się, ze byłem zły, zmęczony, zniechęcony i zirytowany. Deszczem, ludźmi i sobą samym też. A nikt nie potrafi nas tak wkurzyć, jak my sami (bo chyba najlepiej wiemy, co nas denerwuje) No i zdjęcia wyszły, jak wyszły. Ale nic lepszego nie miałem. Z mojego szukania jesieni zostały muchomory, kilka liści i wspomnienie tego, że uśmiechnąłem się w końcu. I wiesz, to jest chyba najcenniejsze w tym wszystkim. Ja też byłem na grzybach, ale cii... Ja po cichutku to robię tam, gdzie nikt nie chodzi :)) Za bardzo tam strasznie i za bardzo daleko. Przepraszam, ze odpowiadam dopiero teraz, coś z zawiadomieniami jest nie tak. Google znów coś namieszał. Ech.. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego, leniwego światła.
      PS. A skrzaty cały czas na nas patrzą. I założę się, ze jeden właśnie siedzi koło Ciebie i czeka tylko, aż sobie gdzieś pójdziesz, by łyknąć trochę Twojej herbaty. A jak zobaczysz na ziemi okruszki, to wiadomo, ze impreza była. Więc "nie wywołuj Marsa na czoło", a uśmiechnij się :))

      Usuń
    2. Okruszki mnie naprawdę rozczuliły, uśmiech od ucha do ucha. Dziękuję Witku :-)

      Usuń
  5. Całkiem przyjemne opowiadanie :) Przed deszczem lepiej schować się pod brzozą, deszcz nie dolatuje, a pień cudownie kołysze się od wiatru. U nas wysyp grzybów, chyba będzie ostra zima ;) (obym nie wykrakała), więc codziennie na obiad zupa grzybowa w różnych wariantach bądź sos grzybowy, a kuchnia nagrzewa się od suszarki, że nie trzeba odkręcać kaloryferów (dzisiaj było -5). Tym samym nadmiar grzybów przypłaciłam niedyspozycją żołądkową tzn. poczułam się, jakbym się właśnie tych czerwonych najadła, bo bolała mnie trzustka i wątroba, i nerki, i co tam jeszcze może boleć, to też mnie bolało. No cóż przychodzi taki wiek, że najlepiej się nie stołować za bardzo. Skąd ja znam te wrzaski w lesie? Świetnie Cię rozumiem, gdy byłam dzieckiem i chodziłam z tatą na grzyby, to byłam wprost urzeczona oryginalnością imion niosących się po lesie, często wyobrażałam sobie tych ludzi, których słyszałam, ale nie widziałam, zabawne to było. Ten mały spod muchomora całkiem niezły, a zdjęcia piękne :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj... gorzka herbata i kilka dni bez grzybów. Ale wiem, co czujesz. Ja też miałem zeszły tydzień grzybowy i teraz postanowiłem zbierać tylko rydze. Tak, okazało się, ze na moim bagnie rosną rydze. Więc przywlokłem ich 4 kilo i miałem ucztę. Część zamroziłem i na razie z grzybami mam spokój :D Choć ciągnie do lasu. I tak sobie dzisiaj w pracy siedziałem i żałowałem, ze nie jestem w lesie. Spokój, cisza - ech. A potem pomyślałem, ze dobrze, ze jest ta praca, bo bym całkiem zdziczał i został tam na stałe :D Ciesze się ogromnie, ze podobają Ci się zdjęcia. A mały wiedział, co zrobić na ponuraków. Oby ta zima faktycznie nie była aż tak mroźna. Bo my tu "jesień, jesień", a przecież za nią kroczy zima. I to bliżej, niż nam się wydaje. Pozdrawiam Cię ciepło i bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  6. Życie potrafi czasami nieźle zaskakiwać Witku. Jak widać z opowiadania, podarowało Ci piękną chwilę. Lubię takie opowiadania. A zdjęcia ? trochę jednak zazdroszczę kunsztu. Piękne. Patrz, jaki piękny potrafi być zakazany owoc i kusić :D. Zakazane piękne grzyby. Melodia lasu i melodia druidów zaczarowała chwilę :) Pozdrawiam ciepło, bo i pora już do ciepłych pozdrowień, do zapalonych latarni, palących się świec i muzyki. W taką barową pogodę jak dzisiaj to tylko tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Życie bywa przewrotne, z tym się zgadzam na 100% :))Zauważyłaś, ze melodia druidów, cieszę się :)) Szukałem czegoś słowiańskiego, ale to mi wpadło w ucho. Lubię pogodę barową. Jest ciepło, przytulnie w domu, ciemność zsiada się w kątach, a ja po prostu sobie siedzę i patrzę na świeczkę czy lampę. Dobrze tak czasami. Również pozdrawiam Cię ciepło i życzę Ci zdrowia :))) I oczywiście ciesze się, że podobał Ci się wpis :)))

      Usuń
  7. “Zamiast leżeć sobie w wygodnym i ciepłym łóżku, ja pałętam się po lesie szukając jesieni.”
    Czuję się trochę winna, bo to jednak ja męczyłam uparcie, że jesień mi tu proszę pokazywać, a nie buchającą zieleń, więcej złota i czerwoni drogi Panie! Tak było, prawda? Więc cieszę się, że ostatecznie cała wyprawa zakończyła się sukcesem;)

    Na grzybach to nie byłam całe wieki, ostatnio chyba jako dziecko. Ale teraz to ja jestem taki grzybiarz- gawędziarz teoretyk. W lasach bywam dość często i jak widzę, że ktoś grzyby zbiera to atakuję! A że jakie grzyby zbiera? Które ulubione? A czy w ogóle to dużo grzybów tej jesieni? I czy mogę zobaczyć? A ten to na pewno nie trujący? Jak najlepiej grzyby suszyć? A co z tych grzybów będzie? A dokładny przepis? …;)

    Jak ktoś mówi “skrzat” to ja zawsze widzę leprechauna. Zawsze. (Od dziecka próbowałam dotrzeć na koniec tęczy, zawsze wierzyłam że kiedyś mi się uda, zresztą do tej pory…;)) a że wyobraźnie mam dość sztywną, to i teraz pod muchomorem zobaczyłam tego Irlandczyka. Nawet pasuje do tej wizji z butelką i całym swoim niezbyt eleganckim zachowaniem:)

    Ah i co do tych pozytywów i zbliżającego się poniedziałku- nie ma gorszego dnia tygodnia i mniej pozytywnego niż niedziela! To nie poniedziałek jest najstraszliwszy. W niedzielę tylko się w niepokoju czeka, aż ten poniedziałek z tym całym złem pie**olnie znienacka w człowieka, a w poniedziałek najczęściej okazuje się, że tak źle nie było i że niedziela jak zwykle przesadziła.

    Dziękuję za wspaniale jesienne zdjęcia! Za złoto i czerwień! Tak jest cudownie:)

    Dobrego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, z jesienią jest tak, że trzeba ją w sobie poczuć. I Ty poczułaś, jak przez Ciebie przepływa, a dla mnie jeszcze za wcześnie. Wiadomo, w lesie rzeczy dzieją się swoim rytmem. Ale uczciwie przyznam, że polazłbym do jakiegoś parku i miałbym zdjęcia. Tyle, że wydawało mi się to pójściem na łatwiznę tym bardziej, że na park zarezerwowałem sobie inny wpis, który będzie teraz. Więc nie chciałem majstrować przy planach, a po prostu iść. A że pogoda pokrzyżowała moje zdjęcia, to trudno. Przynajmniej nazbierałem najsmaczniejszych grzybów świata, czyli rydzów. Mało przyjemne miejsce, ale grzyby zrekompensowały ból istnienia :D Więc nie czuj się winna. Winny to jestem ja sam, bo jestem uparty, ale wiadomo - koziorożec. Zresztą wydaje mi się, że to wieki temu było po dzisiejszym dniu. A poniedziałek faktycznie nie był taki zły - ba, był całkiem przyjemny z siedzeniem na ławce w parku, wieki tego nie robiłem, a czasami warto. Złoto i czerwień dopiero nadejdą. Czekam aż buki pokażą, na co je stać. W lesie, bo w parku sennie, szeleszcząco i klonowo. Dziękuję Ci bardzo za komentarz i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :) Wieczornie i przytulnie i z, a jakże, dobrą tęskną irlandzką muzyką :)

      Usuń
  8. Piękne lato mamy tej jesieni. Będzie mi tego brakowało gdy przyjdzie zima. Za tym ciepłem i kolorami. Będzie trzeba czekać aż do wiosny. Zimy nie lubię bo wpędza mnie w depreche. Jesień i wiosna to moje ulubione pory roku. Cudne te liście na twoich zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty