Zamyślenia...



  
                  Ubywa dnia i ubywa słońca. Ubywa ciepła i świeczki, która stoi na stole. Ubywa mnie. Ale o tym nie mogę ci napisać. Myśl co chcesz, tylko myśl dobrze zanurzona w słoneczną plamę zamyślenia. Myśl dobrze zanurzona w błękitny cień, który robi się coraz dłuższy. Który ogarnie wszystko chęcią zapomnienia. Bo zapomnieć chcę i pamiętać chcę wszystko, całe życie. Po to, by kiedyś ktoś przeciął mnie na pół i wróżył ze mnie, pracowicie odczytywał słoje pnia jabłoni domyślając się lat dobrych i klęsk nieurodzajów. Tak powinno się robić ze zdrewniałą pamięcią, która nie chce już rodzić. Może będzie z niej stół, albo stołek, albo bodaj wałek do ciasta. Albo da komuś ciepło strzelającym płomieniem i pryskającą iskrą. Ale na razie patrzę zza szyby chłodnego już poranka i zbieram się w sobie, by sny nie ogarnęły mnie znowu. Bo idzie senność, wiesz? A za nią kroczy ciemność. A za nimi? Wszystko ma toczyć się samo, jak dobrze skonstruowana maszyna puszczona ręką Nieznanego i Niezmierzonego. Ale ciągle się boję, że mechanizm stanie i świat skrzepnie nie na czas jakiś, a na zawsze.  Zazgrzytają tysiącletnie koła zębate, milionoletnie koło przestanie się toczyć. A potem otrząsam się z myśli, jak pies z wody i myślę sobie – głupi! Bo głupi jestem i głupim pozostanę. Ani przecież grać, ani śpiewać nie umiem. Nie umiem rysować i malować. A ze słów najlepiej wychodzi mi milczenie. I zamyślenia ranne, i wieczorne modlitwy niedokończone. I wiesz, nie wiem, co się stało z tymi wszystkimi ludźmi, którzy byli. Zniknęli gdzieś za mgłą, w jakimś innym czasie. A choć mam jeszcze ich twarze w telefonie to wiem, że przestałem istnieć w ich albumach i na ich drogach. To dobrze, bo każdy musi sam iść swoją drogą. Tak sobie mówię wywołując uśmiech. Czasem się uda, czasem nie. Ale zawsze odkładam telefon, bo przecież już tyle słów zostało powiedzianych, tyle zdjęć wysłanych, tyle rzeczy opowiedzianych. Więc wyciszam telefon stojąc przed szybą, o którą rozbija się mój oddech. Wyciągam rękę i maluję serce. Pamiętasz jeszcze? Jestem przesądny, więc maluję je na szczęście. Sobie i im. Im, na dobrą drogę. A sobie? Jeszcze nie wymyśliłem. Jeszcze nie zamyśliłem. Jeszcze nie jestem pewien. Ale może kiedyś to zrobię...


















Komentarze

  1. Muzyka piękna i nie słyszałam tego do tej pory. Dziękuję.
    Długo myślałam, co napisać i nadal nie jestem pewna, czy potrafię.
    Śpiewać i tańczyć nie musisz, bo umiesz pisać. Słów używać potrafisz jak mało kto. I słowami tymi malujesz obrazy, w których często tło jest tak samo istotne, jak główny temat.
    Umiesz treść przekazać czasem właśnie pomiędzy słowami. A to rzadka umiejętność.
    Nostalgicznie dziś i trochę...smutno. Poruszyłeś we mnie taką część duszy, gdzie niechętnie wracam.
    Wiem, każdy odczytuje tekst patrząc przez pryzmat własnych przeżyć. Ale wywołałeś mój niepokój.
    Serce na szybie dla Ciebie :) Na dobrą drogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz ja mam kłopot, bo nie wiem, co napisać. Temat z tych trudniejszych, ale czasami musimy przepracować pewne rzeczy w sobie. Niech te nasze żarna, które mielą bezustannie również i z tym sobie poradzą. Z tym pisaniem, to ja do końca nie wiem. Raz zdaje mi się, ze umiem ubrać myśli w słowa, a znów bywają chwile, kiedy lepiej wychodzi mi cisza. Jedyne co wiem, to to, że umiem słuchać. Ale to chyba zbyt mało. Takie to moje jesienne zamyślenie. Przepraszam Cię Aniu, że w jakiś sposób sprawiłem Ci przykrość, choć nie było to moim zamiarem. Choć mędrcy tego świata zgodnie mówią, że w każdym życiu musi istnieć równowaga i obok śmiechu musi istnieć też chwila zamyślenia. Sam niechętnie sięgam po taki zestaw nastrojów, ale jeśli już jest, to nie będę udawał. Bo przecież w każdym z nas jest i jasność i cień. I całe szczęście, ze tak właśnie jest. Pięknie tę scenę rozegrał Bułhakow w mojej ukochanej powieści "Mistrz i Małgorzata" w czasie rozmowy Mateusza Lewity z Wolandem. Jeśli coś miało mi pomóc zrozumieć naturę człowieka, to właśnie ta scena. A serce na szybie, to mój własny kod i przesąd z pewnego wiersza. Skoro Ci się podoba, to również dla Ciebie chucham na szybę i szybko, zanim zniknie, maluję serce :)) Dobrego dnia Aniu i bardzo, bardzo dziękuję Ci za dobre, wspaniałe słowa :)))

      Usuń
  2. No i zamyśliłam się i właściwie próbuję się otrząsnąć z tego zamyślenia, bo moje myślenie w złym kierunku ostatnio podąża. Piękny nostalgiczny tekst. Choć dziwnie, bo raczej odebrałam te Twoje przemyślenia pozytywnie. Gdzieś przebija przez nie jakieś wewnętrzne ciepło. Słońce jesieni i jej barwy. Dałeś fiolet jako przewodni kolor swoich pięknych zdjęć. Kolor romantyzmu i przemijania z dodatkiem żółtego. Określiłeś i zdjęciami swoje przemyślenia, Nostalgię i tęsknoty. Wzruszający tekst człowieka, który na chwilę przystanął i zmierzył się z własnym Ja. Pozdrawiam w ten niedzielny piękny słoneczny dzień, gdzie powoli wszystko szykuje się do zimowego snu, odpoczynku, by wiosną odrodzić się na nowo. I w nas jest też zapisany genetycznie kod wiosny, odrodzenia. Uściski Witku dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe spostrzeżenie Grażynko :)) Ale miło mi, że dostrzegłaś w tym wewnętrzne ciepło, bo (tu masz rację) faktycznie nie pisałem tego tekstu z wewnętrznym rozdarciem, a z wiarą w to, ze wszystko jest tak, jak ma być. Ciekawie również spojrzałaś na kolory. Malarsko bym powiedział, gdybym był malarzem. Ale, że nie jestem, to dostrzegam to, ze lubisz patrzyć na kolory łącząc je z symboliką. Tak, w pewnym sensie też masz rację. Choć pewnie powinienem w tekście dać znać, zasygnalizować. Ale wiesz co? Chciałem zostawić trochę miejsca dla czytelnika i na jego wypełnienie treścią i wyobrażeniem. I chyba się udało :)) Dobrego dnia i uśmiechu w słońcu popołudnia :)))

      Usuń
  3. Słodki smutek, smutek nie może być słodki. Dla mnie smutek to smutek i nic na to nie poradzę, chociaż najpiękniejszy. Zamyśliłam się Witku nad tym zamyśleniem i wiem, że masz rację. Z każdą sekundą każdego dnia nas coraz mniej i zegar nieubłaganie tyka swoje tik-tak bez wyjątku...Nie mogę czasu zatrzymać, ale wiesz co nie przeraża mnie to, że zastygnę, przestanie bić serce, a ja przejdę być może do innego świata, jeśli istnieje, albo po prostu nic nie będzie, nie wiem ...
    Witku, trochę przekornie piszesz, że brak Ci talentów. Twoje zdjęcia zachwycają, jak te spłakane marcinki. Zwykłe fioletowe kwiatki, a w Twoich kadrach lśnią i niemal uśmiechają się do widza. Potrafisz,jak mało kto, słowem dotrzeć w najgłębsze zakamarki duszy, nawet te nie zawsze chciane.
    I to wszystko nazywa się nic?- cytując bajarza.
    Z ludźmi tak już jest, zmieniają się twarze wokół nas. Niewielu zostaje na całe życie. Dobrze jeśli zostawią w nas kolorowe, dobre wspomnienie, choć nie zawsze tak bywa. C'est la vie...
    Serca na szybie jeszcze nie czas. Minie kilka, może kilkanaście dni i już chuchniemy na zimną szybę, wypiszemy swoje życzenia patrząc na szary, deszczowy świat. Brr!!! Marzę oby to było jak najpóźniej, czego Tobie też życzę.
    Dużo uśmiechu i pogody nie tylko tej za oknem :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, pewnie chodziło Elu o nawiązanie do ballad średniowiecznych, gdzie smutek przeplata się ze słodyczą, a umieranie też jest słodkie i lekkie. Ale pomijam tę możliwość, bo założyłem, że twórca był świadomy tego, co skomponował. To tytuł tylko, więc skupiłem się na samym utworze i płycie, które mi się spodobały od strony muzycznej.
      Wiesz, spodobała mi się koncepcja człowieka, jako drzewa i czasu, które to drzewo pokonuje. I jest w tym jakieś pocieszenie, że z takiego drzewa mógłby być mebel, który może jeszcze trochę posłużyć. Taka mała nieśmiertelność. Ale to tylko moje bzdurzenie
      Czy przekornie piszę? Pewnie tak, jeśli tak chcesz :)) Ale między Bogiem, a prawdą, to nigdy nie nazwę siebie twórcą lub tfurcą (celowo z błędem) Dlaczego? Ponieważ talent, to sprawa, która w jakiś sposób rozwija się, pączkuje, dojrzewa i wydaje owoce. Może brak mi perspektywy i oceny, ale nie widzę tego u siebie. Tak, wiem, jestem krytyczny. Ale wolę być krytyczny ja, niż przygodny gość, który dwoma zdaniami będzie próbował pozbawić mnie złudzeń. Pewnie, ze będę bronił siebie i tego, co napisałem, bo przecież styl, to człowiek. Ale tez i dobrze jest mieć w sobie pewna równowagę i nie "wybijać się nad poziomy", bo z reguły kończy się to mniej lub bardziej bolesnym upadkiem. Widzę, ze zdjęcia Ci się spodobały i cieszę się ogromnie :)) A że poruszam... nie, muszę to przetrawić w sobie. Jesteś już drugą osobą piszącą o tym, więc czas na moją refleksję, czy dobrze robię, czy nie.
      Tak, z ludźmi tak już jest. To mnie martwi i cieszy. Tak, to jeszcze nie ten czas na serce na szybie, ale mgły już kładą się na ziemi. I to nie te ciepłe, pachnące, a zimne i zasłaniające niebo. Oszczędzono by nam tego czasu, tak sobie czasem myślę. Ale czy wówczas życie nie byłoby takie różnorodne i takie piękne w swojej przypadkowości? Wiesz, prawdę napisała Gratiana, ze ten tekst jest smutny, ale pod nim jest uśmiech. Bo przecież nie rzucam się w swojej matni i nie narzekam. Opowiadam tylko coś, co zauważyłem. u siebie, ale i u innych. Dziękuję Ci za wspaniały komentarz, do którego cudownie się jest odnieść :)) Wielką radość mi sprawiłaś, ale i zamieszanie, bo jestem w trakcie sprawdzania i jak ja mam teraz wrócić do Horacego i jego "Exegi..."? Śmieję się :)) Elu, dużo uśmiechu i spokoju. I nawet jeśli będzie nie tak, to przypomnij sobie, że zawsze masz aparat i zaczarujesz świat. A umiesz to robić. Umiesz :))))

      Usuń
  4. Ach te marcinki, bardzo lubię te kwiatuszki, które kwitną jesienią, gdy już wszystko suche, przegniłe albo przemarznięte. To jest taki miły akcent w ponurym listopadzie. I od zawsze kojarzą mi się z mgłami, bo z mgieł mi się zawsze wyłaniały i tak je zapamiętałam. I tak ubywa świeczki i mnie też ubywa, i jeszcze dnia ubywa. A drogę każdemu z nas wyznaczają ludzie. Kiedyś ważni na pewnym etapie życia, z upływem czasu nie możemy przypomnieć sobie ich twarzy. Tylko kilka pozostanie na zawsze. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu, magiczne kwiatki :)) Śmieję się troszkę, ale też bardzo je lubię, bo są proste, a jednak ładne. Tak, czas mgieł nadchodzi i pluję sobie w brodę, kiedy rano jadę do pracy, że nie mogę stanąć i zrobić zdjęć, albo bodaj na chwilkę jechać tam, gdzie robię zdjęcia i sfotografować promieni, które wdzierają się w mgłę. Ostatni taki czas, bo później będzie coraz trudniej o czyste niebo i o słońce. Przepraszam Cię, ze dopiero teraz odpowiadam, ale byłem w wyższej konieczności, czyli cuda na kiju się dzieją w pracy i nie mogłem odpowiedzieć jak człowiek. Masz rację z tymi ludźmi w naszym życiu. Dziwnie mi jednak z tym wszystkim, jakby trzeba było urządzać świat na nowo. A że byli potrzebni na pewnym etapie, albo ja byłem im potrzebny, to się zgadza co do joty. Również jesiennie i słonecznie pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń
  5. Już nie płacze za ludźmi ktorzy nagle odeszli z mojego życia... dobrowolnie. Kiedyś biegałam za ludźmi prosiłam by zostali ze mną, płakałam... Teraz godzę się z tym że każdy w końcu odejdzie i poznam kogoś nowego... ten ktoś nowy też kiedyś odejdzie, by przyszedł ktoś następny. Ludzie odchodzą tak jak każdy dzień.

    Dziękuję za te zdjęcia... Tyle w nich blasku. Pozdrawiam Witoldzie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty