Między snami...



             Świt wyczołgał się na niebo. Stałem i patrzyłem na dobrze znaną sobie ulicę mokrą teraz od deszczu, który wisiał nad światem. Dobre są takie świty, kiedy nie muszę spieszyć się skądkolwiek, gdziekolwiek i dokądkolwiek. Ze snu wprost w objęcia świata. Dlatego stałem przed oknem i tylko patrzyłem. Dobrze byłoby otworzyć teraz okno i zapalić pierwszego porannego papierosa. Pierwszy łyk dymu zakręciłby w głowie i smakował cudownie. Ale i to odpadło, więc otworzyłem lekko okno, by wpuścić trochę chłodnego powietrza. Siadłem na łóżku i podparłem się rękami. Dom jeszcze spał, a o dach bębnił deszcz. Co mnie obudziło? Wezwanie do drogi, czy własna niecierpliwość? A może sen? Tak! Śnił mi się kot, który miał błękitne oczy. Takiego samego koloru, jaki ma zbiornik na naftę moja lampa naftowa. Pewnie zapatrzyłem się wczoraj, jak refleksy rzuca świeczka i tyle. Ale kot? Skąd kot? Kot, to przecież podstęp, fałsz. Symbolika jest tu nieubłagana. Ale może oznaczać i miłość. Błękitnooką miłość, która czai się gdzieś. Tylko gdzie? Za którą zasłoną, w której szafie? Wyskoczy i co dalej? Nie, bzdury plotę. Durny sen. Ale oczy piękne. Takie, które sfotografowałbym. A może nie? Może kot by uciekł? Chociaż ten w śnie dawał się pogłaskać. Łasił się do ręki. Sam przyszedł po pieszczoty. Był zabiedzony. Tyle pamiętam. No to jak z tą miłością? Będzie wyskakiwanie, czy nie? Chyba nie. Firanka tylko lekko filuje jakby oddychała. Lubię ten ruch, który kojarzy mi się z delikatnością płomienia, kiedy wyciąga się długim jęzorem ku górze. Albo ze skórą, która domaga się dotyku. Tęskni. Kobieca skóra, która tęskni. Ładnie powiedziane. No to lecimy dalej; kobieta przeciągnęła się kocim ruchem. Wyglądała tak, jakby była głodna dotyku. Nie, źle. To musi być cała historia, a nie tylko jedno zdanie. I nie można zaczynać od środka. A co jest środkiem? Głód? Tęsknota? A może oczekiwanie? Na co, na kogo? Ech, za dużo pytań. Też sobie wymyśliłem grę w skojarzenia. Ale co robić, kiedy człowieka wyrwie coś ze snu? Można przypomnieć sobie to, co było. Ale to odpada. Można wymyślić to, co będzie. Dobra, więc będą kobiece dłonie, które będą miały długie palce. Będą podobne do dłoni wschodnich tancerek, które poruszają się tak, jakby płynęły. I dłońmi uczą. Każdy ich ruch jest obliczony i wyuczony. Ale te nie, te będą badać. Delikatnie sunąć, jak po gładkim materiale. Muślin albo jedwab. Już wiem, znalazłem to słowo, będą zmysłowe. Będą esencją zmysłowości. Jakby umiały wplątać się we włosy i jednocześnie gładzić i poznawać. Dotykać rysów twarzy. Badać szyję i z powrotem wrócić do włosów, jakby chciały poznać, czym dla włosów jest wiatr. Albo jak wyglądam, kiedy wstanę z łóżka. Albo kiedy się spieszę. Ech…nieporządne myśli, nieuczesane… Trzeba zamknąć okno, bo zimno zaczyna być. I szyja zaczyna boleć od wykręcania. Wcześnie jeszcze, można się położyć. I zacząć normalnie dzień od uśmiechu albo od narzekania. Jak kto lubi. A sen, niech się dośni w stygnącej pościeli. Zaraz dom napełni się zapachem kawy i hałasem ekspresu. A firanki będą firankami. A sen o kocie się jeszcze sprawdzi w senniku, na wszelki wypadek. Dla pewności...









Komentarze

  1. Jak pięknie zmysłowo...kobieca skóra, głodna kobieca skóra, która tęskni.... dłoń, która delikatnie wodzi po twarzy ukochanego mężczyzny...palcami, delikatnie...jakby chciała przez pamięć w palcach uwiecznić jego obraz...jego rysy...jego obraz, przede wszystkim jak wygląda, jeszcze ciepły od snu...oczarowana jestem i tekstem i zwiewnością materiału😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Joasiu. Jakoś tak mi przyszło... Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  2. Pięknie piszesz. Dawno nic mnie nie zajęło tak mocno na tak długo💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, czuję się zaskoczony. Ale to dobrze :)) Dziękuję Ci z całego serca! I oczywiście cieszę się ogromnie, że Ci się podobało.

      Usuń
    2. Zaskoczony? Ale dlaczego?

      Usuń
    3. Wiesz, bo to, ze coś się mnie podoba, to nie znaczy, że może podobać się innym. Jak również takie widzenie świata może być nie do przyjęcia. Niektórzy lubią szokować na blogu, niektórzy piszą bardzo awangardowo. A ja sobie po swojemu. Więc cieszę się, ze Ci się podoba :))

      Usuń
    4. Najpiękniejsze jest to, że dajesz miejsce na to widzenie świata z własnej perspektywy. Dla mnie Twoje samotne spacery są czymś upragnionym. Cudowne zdjęcia powodują, że serce się rwie by być tam gdzie Ty i wspólnie szukać ciszy, przyglądać się światu. Albo znaleźć sobie jakąś własną samotnie? Ciągle tylko nie wiem jak znaleźć czas na bycie tylko z sobą.

      Usuń
    5. Wypada mi teraz zamilknąć. Ale zanim to zrobię, to dziękuję najładniej jak umiem i czapką zamiatam kurz z drogi. Z tą samotnością, to bywa różnie, bo przecież jest jeszcze ten głos wewnętrzny, który cały czas coś podpowiada. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  3. Hmm...pięknie lawirujesz między światami...błękitne? No tak,przecież wczoraj wpatrywałeś się w kuchnię gazową bo długo ten bigos się gotował...a teraz noc,a Ty nie jesteś pewien czy zakręciłeś kurek z gazem ! Cholera,dobrze,że ten kot przyszedł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bigosu nie gotuję i nie mam gazu w kuchni :)) Kota całe szczęście też nie mam. Ale trochę znam symbolikę, bo nasza podświadomość działa obrazowo na zasadzie prostych przesłanek. Wierzyć, nie wierzyć - jak kto lubi :)) Ja napisałem tekst, którego trzonem uczyniłem coś, co jest dla mnie ważne. Można się z tego śmiać. Można śmiać się i z tego tekstu - czemu nie :)) Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
    2. Wiesz oczywiście,że to tylko taka szybka rozkminka na lajcie...tak naprawdę analiza tego czym żyjesz czym się karmisz jest bardziej złożona,a nie ma sensu rozkładać tego na czynniki pierwsze...wiadomym jest (przynajmniej dla mnie),że wspólnym mianownikiem wszystkiego jest samotność...to taka straszna trwoga.Uśmiecham się,mimo wszystko bo w gruncie rzeczy świat jest taki mały ;-)

      Usuń
    3. Cóż mogę dodać. Świat faktycznie jest mały. Zwłaszcza, ze istnieje Internet :) Chwała Ci Boże, że sam potrafię określić tę symbolikę i to, nad czym mój mózg pracował ostatnimi czasy. To zawsze jakieś pocieszenie. A że mam z tym kupę zdrowej zabawy i dystans, to można zobaczyć w tekście. Skoro mówisz tak o samotności, to Ci wierzę. Nie neguję, zastrzegam. Ale większość rzeczy, które się śnią bierze się z lęków i obaw, a także z picia dużej ilości wody na noc :D Stary sposób druidów, choć nieco kłopotliwy, przyznaję :D Skoro świat jest tak mały, to pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarze :))

      Usuń
  4. Zacznijmy od tego, że uwielbiam takie leniwe, jak ja nazywam piżamowe poranki, chociaż ostatnio praktycznie ich nie miewam. Nawet w weekendy jest zawsze coś, co nie pozwala na słodkie chwile lenistwa. Papierosy cóż paliłam baaardzo dużo i namiętnie, ale przyszedł czas, by zostawić ten nałóg. Choć też nie raz miałabym chęć zaciągnąć się dymem nie chcę kusić bakcyla:-).
    Piękna jest ta cisza i szelest zasłon o poranku i sen niedośniony...bywa ( ja bardzo rzadko pamiętam swoje sny). Niezwykłe doznanie czytać te chyba marzenia. Bardzo, bardzo zmysłowe...zwyczajnie, albo nie nadzwyczaj wzruszają. Koty nie wiem co piszą o nich w senniku, ale też miewają różne charakterki. Są przytulaski co mruczą na kolanach, są te co lubią głaskanie, gdy chcą tego same, a są też takie co chodzą tylko własnymi drogami. Ja jednak nie widzę nic złego w śnie o kocie, bo lubię te zwierzaki.
    Zdjęcia Witku bardzo w temacie naszego wydarzenia, ale widzę tu również bogactwo faktury i odcieni. Wszystko razem co tu pisać...będę wracać:))
    Pozdrawiam wieczornie i jeszcze nie leniwie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiechnąłem się :))) Tak, wiem jakie koty bywają. Kiedyś zresztą miałem leniwca kanapowego i starego pieszczocha. Natomiast ja posłużyłem się słownikiem symboli, bo taki mi stoi na półce (tej do pracy) I tam właśnie przeczytałem o różnych konotacjach i odbiorach symbolu kota. Snu nie sprawdzałem, na dobrą sprawę. Ale chyba sprawdzę. A co mi szkodzi :D No i poruszyłaś sprawę palenia. Tak, nie palę. Ale czasem mam ochotę. Podobnie jak u Ciebie. tyle tylko, ze ja dałem się skusić. Nie, nie smakuje mi. Trudno, przepadło. Ale sama czynność i pamięć gestów i smak pozostał. Więc o tym jak najbardziej mogę napisać :)) Ciesze się Elu, ze to, o czym wspomniałem tak zwyczajnie wzrusza. Bo to zwyczajne skojarzenie, zwyczajne marzenie, jakich wiele. Ciągle mam przed oczami pewien teledysk, gdzie właśnie taka zasłonka z tiulu, czy czegoś falowała. I ciągle wracam do tego skojarzenia, bo ogromnie mi się spodobało. A że rano? Miałem trochę czasu :)) Elu, zwolnij!!! Tyle tylko, że jutro ma być słońce, więc znów nie zwolnisz. Ale rozumiem Cię doskonale. Gdyby nie to, ze wstałem przypadkowo, to pewnie nie miałbym tej wyżebranej chwili na różne pomyślunki. Ech...życie, prawda? Życie... Dziękuję Ci ogromnie za komentarz i bardzo, bardzo pozdrawiam i życzę NUDY. Tak odrobinę, ociupinkę :))))

      Usuń
  5. Między snami, między słowami, między pikselami... Ładnie umiesz ponazywać coś, co trudno w ogóle nazwać :) Piękny, delikatny, subtelny i zmysłowy ten leniwy poranek. Piękne pragnienia i oczekiwania, które niech się spełnią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, stokrotnie Ci dziękuję! Nie dopisałem tego, bo to było po czasie, kiedy mogłem dopisać, ale zapomniałem słowa "zmysłowe". Może i nieczęsto się go używa, ale tak zapomnieć i na amen z kretesem? A jednak... Więc musiałem naprawić i ciesze się, ze moja naprawa spodobała Ci się :))) Dziękuję Ci za piękne ostatnie zdanie. Milczę, uśmiecham się i myślę tak samo. I tak samo życzę Tobie :))) A co?!

      Usuń
  6. W dzieciństwie mama nigdy nie pozwalała mi na kota, wreszcie kiedyś tacie ktoś podrzucił i już musiał zostać, ale nie uchował się zbyt długo, bo utopił się w studni sąsiada. Następnego wzięłam już legalnie, ale był chory i też długo nie pożył. Od tego czasu miałam jeszcze kilka innych kotów, które najczęściej gdzieś znajdowałam, ale też gdzieś w niedługim czasie ginęły. Teraz mam cztery w tym jednego ślepego, ale one są bardzo grzeczne, każdy ma swoje miejsce w domu, w którym potrafi przespać cały dzień i całą noc z przerwami na posiłki i toaletę. Czasem znikają na dzień, dwa, ale wracają. Wybacz, ale musiałam stanąć w obronie państwa kotów. ;) Psy oczywiście też mam, ale one to już w ogóle są tak potulne, że mówię na nie "moje baranki". Bardzo zmysłowy tekst, podoba mi się :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale :)) Spokojnie, nie występuję z orężem i nie dziwaczę z wojną przeciwko kotom. Generalnie mnie lubią, co mnie dziwi, bo je zwykle ignoruję wiedząc, ze jak będą chciały, to same przyjdą. Jeśli nie, to nie. A skoro słownik symboli podaje takie hasła, toż ja niewinny i proszę, nie zabijaj :D Zresztą sam podałem najlogiczniejsze rozwiązanie tego snu, więc to był tylko wstęp do tego, co później :D A skoro to "później" Ci się podoba, to cieszy mnie to bardzo. No, wreszcie coś udało mi się napisać zmysłowego, co by nie było z pogranicza soft-porno i kiepskiej powieściny za 3 złote. Dziękuję Ci serdecznie za opowieść o kotach - uśmiechnąłem się, bo lubię zwierzęta :)) Dobrej pogody dla Ciebie i ciepła jak najwięcej :)))

      Usuń
  7. No nie znalazłam u Ciebie jeszcze żadnych harlekinów, więc nie jest źle ;) Porównanie do firanek bardzo trafne, również lubię, gdy tak delikatne falują i bardzo lubię rozproszone przez nie popołudniowe światło. Ciepła i światła również dla Ciebie, a nawet przede wszystkim :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Sugestywnie malujesz słowem i światłem. Można zamknąć oczy i przywołać ten obraz bez trudu. Dobrego dnia Witku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, ze tak to odbierasz - dziękuję Ci serdecznie :)) Również dla Ciebie miłego i spokojnego :)) (co prawda ciemno się robi, więc chyba wieczoru).

      Usuń
    2. Wieczorem ... w dowód wdzięczności za życzenia :)
      https://youtu.be/xOx88uyF-40
      Ciii...... :)

      Usuń
  9. Nigdy nie paliłam, ale taka wizja zapalenia papierosa w powolny, chłodny, deszczowy poranek brzmi tak kusząco, tak niosąco spełnienie, że aż miałabym ochotę spróbować! (ale oczywiście tego nie zrobię;))

    A czy kot to także nie jakaś autonomia, niezależność? To zwierzę jest tak zmienne, tak niezrozumiałe, że w zasadzie może oznaczać absolutnie wszystko, każdemu według upodobań.

    Nie mam w domu firanek. Wydaje mi się, że to taki relikt przeszłości, a poza tym pranie tego dziadostwa i ponownie wieszanie to horror. Ale bardzo mi się podoba to porównanie ruchu firanki to ruchu płomienia. Wspaniałe i delikatne, naprawdę cudowne. To taka drobnostka, ale to porównanie mnie strasznie rozczuliło i ciągle myślę o tym ruchu firanki i płomienia i się zastanawiam jak mogłam wcześniej sama tego nie zauważyć.

    Co zaś do reszty to już drugi raz kiedy mam takie skojarzenie z Twoim tekstem, że mógłby być rozdziałem “Mężczyzn bez kobiet” Murakamiego.

    Cudowny taki listopadowy, deszczowy wieczór:)
    Więc wspaniałego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, palenie odpada. Mnie samemu nie smakuje już, a paliłem namiętnie i wydawało się, ze nie przestanę. Ale przyznaję, zal mi tych chwil, które były, jak wycięte z rzeczywistości, kiedy siedziałem, paliłem i tylko patrzyłem sobie ciesząc się czasem, obserwacją i paleniem. teraz zostało cieszenie się czasem i obserwacją. Podobno tak lepiej, ale tylko podobno :)))

      Z tym kotem, to już sprawa bardziej interpretacji, niż snu. Faktycznie, można podłożyć tu dowolne znaczenie i będzie pasowało. Zastanawia mnie tylko jak pokrętne są ścieżki myśli i przetwarzanie tego wszystkiego w nas samych, by wygenerować taki obraz. Ja mogę spojrzeć na niego tylko pod kątem symboliki, która jest bardzo wieloznaczna. Mogę również zobaczyć do sennika, co w końcu zrobiłem :D Co wyszło? Ano fajne rzeczy - według upodobań właśnie :)) Skoro mam już sprawdzać sny, to niech będą na pozytywną stronę interpretowane :)))

      Firanki, lubię ich ruch. Co prawda wkurzają czasami, a zwłaszcza kiedy wieszać muszę, ale lubię ich ruch. A że jak płomienia? Tak to się kończy, kiedy mam trochę czasu i myślę sobie o przyjemnych rzeczach. Ale ciesze się, ze Ci się spodobało :)) Miło mi się zrobiło, a dzień dziś taki, że szkoda gadać. Więc miło, naprawdę mi miło :))

      Hmmm...Zaskoczony się czuję. Ale zaskoczony tym, że gdzie mnie tam do Murakamiego. Moja znajoma doszukiwała się w tym co piszę prozy Jonathana Carolla. Też byłem zaskoczony. Może dlatego, że nie usiłuję pisać jak ktoś, ani nawet naśladować. Po prostu piszę. Ale odebrałem Twoje nawiązanie, jako komplement i uśmiecham się :)) Może kiedyś coś.... może się odważę i to, co siedzi gdzieś we mnie spróbuję przelać w formę większą. Ano zobaczymy.

      Tak, wspaniały jest ten wieczór. Znaczy się...ciesze się, ze u Ciebie jest wspaniały. Ja miałem trudny dzień i mało przyjemny. Bywa, niczyja w tym wina. Więc ciesze się, ze u Ciebie tak, jak lubisz. Jak napisał Wyspiański - listopad, to niebezpieczna pora dla Polaków. Ano, miał chłop rację. A może to wczorajszy dzień, taki ni z gruchy, ni z pietruchy mnie rozstroił wspominkami i wolnym? Jeden kit, dam radę :))) Dziękuje Ci serdecznie i pozdrawiam bardzo, bardzo :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty