"Oczy..."



„Oczy”

Nie chciałem urodzić się na nowo,
choć zawsze pachnie to ulgą opuszczenia tego,
co było, minęło i teraz nowy początek, nowy start
nowe spojrzenie, tylko stare ciało i we mnie
stara śmierć chichocze
przygrywając na dudach zrobionych z moich płuc

Nie, nie chciałem tego porodu,
bo pierwszego nie pamiętałem
i pamiętać nie powinienem.
Ale za to drugi, trzeci, czwarty
już błyszczały krwią i śluzem owodni
i wychodziłem nagi i drżący,
gotowy by podjąć od nowa wędrówkę,
jakby jednej śmierci i
zapłodnienia było mało.

A przecież to boli, kiedy zsiada się ciemność,
a jedyna jasność to przytłumione
światło umysłu szukającego w rozpaczy
gwiazdy, albo bodaj ręki jaśniejącej dobrocią i ciepłem.
Żadnego bicia serca pramatki, matki albo
i radosnej kochanki, obok której obecność
wygładzi wszystkie grzechy
i niepamiętania.

Nie, nie chciałem urodzić się na nowo wierząc,
że jeszcze nie wszystkie drogi stracone
a Cel i Warunek w końcu chwycą mnie pod rękę
w zwidzie i pójdziemy pijacko przed siebie
przez schemat dni i nabrzmienie nocy.
Nie poszliśmy przez ciemność razem,
ale to było do przewidzenia, bo jeśli rodzić,
to wciąż od nowa siebie i swoje światy i słowa
pilnie patrząc, by rosły wraz z nami.

Wszystko nowe i wymagające wypróbowania
ćwiczenia i zapamiętywania możliwości i granic
bólu, śmiechu i Przyczyny, a także miary i wagi Opowieści.
Tylko te oczy, wciąż oczy te same w lustrze,
kiedy słońce nabrzmiewa dniem
i pachnie pastą do zębów i niewyspaniem… 





Komentarze

  1. Też nie chciałam. Jednak Życie chciało i urodziło, więc muszę być, więc chciałabym być naprawdę
    zadowolona z tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trudne zadanie, wiesz? Musieć być, a potem chcieć być zadowolonym z "tu i teraz". I chyba nikt nie ma recepty, jak to zrobić. Dla jednych jest to praca, dla innych miłość, a ktoś inny będzie hodował zwierzęta. Może spacerował albo zbierał stare płyty... Bóg wie. To trzeba chyba w sobie znaleźć i najpierw oswoić, a potem cieszyć się, że jest. Bo ilu jest takich, którzy do końca życia nie wiedzą? Teraz sobie pomyślałem, wybacz za tru7izm "Słodycz w nadmiarze, to rzecz obojętna". A jeśli jest tak z zadowoleniem i samo życie dawkuje nam po kropelce? Dziękuję Ci, że podzieliłaś się ze mną swoim przemyśleniem, bo sam zacząłem się zastanawiać. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
  2. Naprawdę robi wrażenie. Każde słowo potrzebuje tego poprzedniego i następnego. Jest moc. Czytałam kilka razy i pewnie jeszcze wrócę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, są takie opinie, które wywołują we mnie i radość i milczenie. Radość, bo są piękne, i milczenie, bo są piękne. Zatem chyba pomilczę, bo spojrzałem jeszcze raz na to, co napisałem i nie przypuszczałem, ze można w ten sposób czytać. Ładnie czytać i odkryć ten mechanizm czytania. A tekst chyba długo we mnie siedział, bo zatrzymałem się dopiero przy ostatniej zwrotce zupełnie tak, jakby nieświadomie wypływało coś ze mnie. Chyba prawdę pisał Miłosz o dajmonionie poezji. Zresztą po co ja to mówię, przecież Ty również go znasz i jego ciemną siłę :))Dziękuję Ci bardzo. Bardzo, bardzo. I pozdrawiam oczywiście :))

      Usuń
  3. Hmmm...To naturalne zjawisko,o którym mówisz.Zawsze tak jest,że jest jakaś doza niepewności...bo nowe jest i ciekawe i trochę przerażające,ale tak jesteśmy skonstruowani,że niestety wtedy kiedy chcemy to nie mamy nic do powiedzenia bo akurat pan życia i śmierci - LOS - rozdaje tu karty...I czy nam się podoba czy też nie to przyjmujemy jego wybór jaki by nie był...Choć dylematy zawsze są i będą.Najważniejsze by zawsze mieć ze sobą cząstkę siebie i pamiętać o tym co jest najważniejsze,a może ud się przechytrzyć los i wyciągnąć mu asa z rękawa...

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie zastanawiałem się, czy jest to proces naturalny. Pewnie tak, skoro o tym wspominasz. Człowiek jest jednak pewnym mechanizmem, który sam się resetuje. Może nie do ustawień fabrycznych i nie zawsze robi to dobrze, ale dąży do swoistej równowagi. Ciekawe jest jednak to, co piszesz o LOSIE. Cóż, w moim tekście nie wspominam o nim chyba dlatego, że trochę się jednak boję zdeterminowania przez obcą wolę, przez siłę, której nie znam. Ale kusi wizja wyciągania kart z jego rękawa, tego starego oszusta i błazna surowego. Bardzo kusi. Choć czasami nie ma siły do tego, by sięgnąć ręką. Albo odwagi. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za chwilę z moim tekstem :))

      Usuń
    2. Przyjemność ! ;-) Bardziej rozważania filozoficzne,niźli wiersze,ale przecież jedno nie wyklucza drugiego..;-)

      Usuń
    3. Skoro przyjemność, to jest dobrze :) Natomiast co do poezji.. Tu dopiero mógłbym zacząć wywód. Bo tak już się utarło, że poezja, to określone metrum, sposób zapisu, rymy, asonanse, metafory. A jednak to romantycy zmienili poezję mieszając gatunki, które już nigdy później nie były homogeniczne tak, jak w starożytności. To w końcu poeci dwudziestolecia wprowadzają wiersz awangardowy, który rozwinął się po drugiej wojnie. Jestem zdania, że każdy tekst może stać się poezją. Wszystko zależy od sposobu odczytania. Zresztą Miłosz (znów go przywołuję) napisał bardzo fajnie: " Zawsze tęskniłem do formy bardziej pojemnej, która nie byłaby zanadto poezją ani zanadto prozą i pozwoliłaby się porozumieć nie narażając nikogo, autora ni czytelnika, na męki wyższego rzędu." - z wiersza "Ars Poetica". Spójrz. Zastosowałem zapis ciągły i wyszła proza. A jednak to jeden z ważniejszych tekstów Miłosza. Ale przyznaję, jedno nie wyklucza drugiego. Zwłaszcza, że przedmiotem rozważań nie jest ktoś - tajemniczy X, tylko człowiek z krwi i kości - ja sam. :))

      Usuń
    4. Eureka ! ;-))
      Miłego wieczoru z poezją w tle? ;-)

      Usuń
    5. A, dziękuję :) Choć przyjemność raczej wątpliwa, bo sprawdziany leżą, a poezją żadną miarą tego nazwać nie można :))) Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  4. Właśnie, tylko oczy wciąż te same... Świetne zdjęcia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno się nie zmieniają. Dziękuję :) Bawiłem się światłem, bo skoro nie mogę wyjść z aparatem w plener, to trzeba szukać inspiracji przy biurku :) Pozdrawiam Cię :))

      Usuń
  5. Czyta się jednym tchem, a każdy wers i słowo zastanawia. Kim jesteśmy, co za nami i jak wiele z tego świata jest nam jeszcze przeznaczona. Są w życiu chwile, które potrafią wywrócić wszystko od podszewki i nigdy więcej nie będzie tak samo. Wiem, to banał, ale tak to czuję. Każdy dzień to tak naprawdę nowe otwarcie i tylko trudno zauważyć ten jego sens, a przecież trwamy, jesteśmy w całym lśnieniu i bólu zarazem, „bo jeśli rodzić, to wciąż od nowa siebie i swoje światy i słowa pilnie patrząc, by rosły wraz z nami” .
    Takich cytatów do „zabrania ze sobą” mam tym razem kilka. Nie będę ich wszystkich przytaczała, bo musiałabym pół tekstu napisać w komentarzu , a nie o to przecież chodzi. Bardzo dziękuję Witku za te chwile rozmyślań, a jeszcze...kolorowe kuleczki bardzo mi się podobają i pasują do całości.
    Pozdrawiam bardzo, bardzo :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Elu, mógłbym nazwać ten tekst wiosennym. Że niby po zimie wszystko się budzi i odradza i to cud itd, itp. Ale mamy przecież zimę. Więc chciałem napisać...nie, sam się napisał tekst o życiu, które mimo wszystko się odradza. Mimo niechęci. Czasem wbrew wszystkiemu. To prawda co piszesz o wydarzeniach. I również to jest prawdą, że każdy dzień, to takie nasze małe narodzenie. Tyle tylko, że brak świadomości w człowieku tego. Brak często punktu odniesienia. I może w tym kontekście wydarzenia, które przywołujesz, stanowią ów punkt dzięki któremu umieramy, ale i rodzimy się znów. Nigdy nie sądziłem, ze nie będę umiał odpowiedzieć na komentarz. Bo przecież różne teksty piszę. i takie bardziej luźne i śmieszne i smutne. A ten jest bardzo organicznie intymny. I dlatego nie wiem, co powiedzieć kiedy dziękujesz mi za to, że mogłaś się zastanowić. Może inaczej - czuję dumę i wstyd, czuję radość i trochę smutku. Czuję się jednocześnie pusty i pełny. I tym razem ja za to Ci dziękuję. Bardzo, bardzo. Również Cię pozdrawiam i wysyłam uśmiech :))))

      Usuń
  6. Tekst bardzo dobrze mi się czytało, naprawdę pięknie opisałeś swoje emocje i doświadczenia, całość wydaje się być bardzo “twoja", wewnętrzna. Odniosłam wrażenie, że to bardzo intymne wyznanie.
    Dobrze jest też poznać inne spojrzenie, bo choć tekst jako całość naprawdę mi się podoba to sama treść dla mnie jest totalnie obca. Ale tak totalnie, totalnie. Szokująco obca.
    Bo nam zupełnie na odwrót. Ale doświadczenia życiowe mam też pewnie zupełnie inne, więc to pewnie dlatego.
    Mam nawet wrażenie, że i oczy już nawet nie te co kiedyś, że się zmieniły. Choć może tak mi się tylko wydaje? Trudno to jednak obiektywnie ocenić;)

    A jeśli już zostałeś “zmuszony” do tych ponownych narodzin to korzystaj, spróbuj inaczej i ciesz się tym, bo jak nie teraz to kiedy?

    Spokojnego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zapewne mamy różne doświadczenia życiowe i to, co może w nas spowodować śmierć i narodziny. Oczywiście metaforyczne, bo nie mówię o rzeczywistości. Bardzo się cieszę, że tekst dobrze Ci się czytało. To dobrze, bo zależy mi na tym, by nie stawała się ani myśl, ani sposób pisania ciężarem. Tekst może intymny, tą intymnością wewnętrzną, ale z poprzednich moich wpisów można wyciągnąć również jego wątki i jego źródła. Zatem chyba skonkretyzowałem to, co było wiadome od pewnego czasu. A że poezją, to już moja wina. I wiesz, paradoksalne jest to, że czując ulgę "narodzin" i mając świadomość tego, że wszystko można (no, prawie :)) ), to jakoś wewnętrznie człowiek się uspokaja i nie ma ochoty na szaleństwa. A może właśnie tego trzeba? Jedno jest pewne - na razie cieszy mnie bardzo to, że uśmiechałem się czytając twój komentarz. A to, jak pokazuje czas wiele, bardzo wiele :) Miłej i spokojnej nocy Ci życzę :)))

      Usuń
  7. Jest tu tak wiele wpisów, które robią wrażenie... Czasem czytam jeden za drugim, chłonąc je, jakby miały wypełnić jakieś miejsce, które tylko na to czekało. Czasem te słowa od razu zapadają mi w pamięć, czasem powoli rozlewają się ciepłem pod skórą. A bywa i tak, że muszę się zatrzymać i ponosić je trochę w sobie, przemyśleć.

    Tutaj ujęły mnie ponowne narodziny. Znam dobrze to uczucie. I znam uczucie umierania przed aktem narodzin. I jedno i drugie boli. Ale jedno i drugie prowadzi do nowego dnia, nowych możliwości, kolejnej szansy aby zacząć od nowa. I ten orzeźwiający zapach pasty do zębów z rana, nawet gdy doskwiera niedospanie... Zapach i smak mocnej kawy, ciepło kubka rozgrzewające zmarznięte opuszki palców, do których wraca czucie. Promienie słońca, nieśmiało zwiastujące przez okno nowy dzień. Pomimo wszystko przyjmuję wyzwanie. Wlewa we mnie nadzieję na lepszy czas. Wiem- nadzieja matką głupich. Niech będzie, że głupich. Ale niech będzie nadzieja ❤️

    Ps. Dziękuję, że reagujesz na każdy mój komentarz, zawsze czekam na odpowiedź i uśmiecham się do Ciebie. I trochę też przytulam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca i niech koniec oznacza początek :))
      Zawsze reaguję. Nie tylko dlatego, że to blog i dlatego, że ludzie chcą reakcji. Znaku, że jednak ktoś jest po drugiej stronie i ich słowa nie zginą. Czasami nie odpowiadam, ale na wyraźną prośbę, by nie publikować. Kiedyś też trafiło mi się kilku hejterów, którym wydawało się, że zmuszą mnie do czegokolwiek, ale przestałem puszczać ich wpisy, bo obrażały i mnie i czytelników. Od tamtego czasu wprowadziłem moderację, bo nie chcę ani śmieci (reklam), ani obrażania. To niezłe miejsce, choć kilka razy myślałem o zakończeniu pisania. Ano...różnie w życiu się układa, prawda? No więc i nie jestem wyjątkiem.

      A wpis trudny. Trudny, kiedy go pisałem, bo z perspektywy czasu wszystko wydaje się mniejsze, nie tak bolesne. Łatwiejsze. I wiesz, paradoksalnie, te proste codzienne czynności, jak mycie zębów, parzenie kawy, patrzenie przez okno, one nas ratują. Stanowią nasz rytuał. I masz rację oczywiście z nadzieją. Niech jest :*

      Za dużo się zrobiło tych wpisów. Zdecydowanie za dużo. I mam z nimi trochę kłopotu, bo muszę czytać, co kiedyś napisałem, by przypomnieć sobie, o czym wpis był :))
      Cieszę się, że tak reagujesz na blog, na wpisy, na te biedniutkie moje myśli o wszystkim i o niczym. Pięknie to określiłaś: "Czasem czytam jeden za drugim, chłonąc je, jakby miały wypełnić jakieś miejsce, które tylko na to czekało. Czasem te słowa od razu zapadają mi w pamięć, czasem powoli rozlewają się ciepłem pod skórą. A bywa i tak, że muszę się zatrzymać i ponosić je trochę w sobie, przemyśleć."
      Przypomniałaś mi tymi słowami to, czym się kierowałem zakładając blog - dziękuję :*
      No i również uśmiecham się do Ciebie machając z nie tak daleka :)))

      Usuń
  8. Oj, skromny jesteś bardzo :) Te wpisy absolutnie nie są biedniutkie. Biedusia to jest Mała, malusia ;) A Ty masz w sobie ogromną wrażliwość sensualną i emocjonalną, dostrzegasz drobiazgi, które nie wszyscy widzą. A przecież z nich jest złożony cały wszechświat. Ze szczegółów, z gestów, szeptu, milczenia. I potrafisz to opisać w niezwykły sposób.

    Tworzysz coś pięknego, wyjątkowego. Bardzo miło się Ciebie czyta, wciągasz w swój świat. Tak jakbym wchodziła do magicznej krainy i zostawiała całą rzeczywistość za drzwiami.

    Dobrze, że tu trafiłam teraz, kiedy jest już spora ilość wpisów. Może zdążę się nacieszyć zanim dotrę do końca... A właściwie początku :)

    A Ty, czytając na nowo niektóre wpisy może się jeszcze zdziwisz, że to właśnie Twoje dzieło? :)

    Też macham do Ciebie ze schodków pod latarnią :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro jesteś na schodkach, to na pewno widzisz drzwi malowane niebieską farbą. Można je pchnąć i wejść do środka :))
      Powiedziałaś o mojej pisaninie tak, że musiałem zastanowić się, co odpowiedzieć. To co napisałem nie wynika ze skromności, a z wybijaniu się w dumę. Bardzo się tego boję, bo wiem, jak takie życie na Parnasie się kończy - lot bywa nieprzyjemny, a upadek jeszcze gorszy. Zatem wolę mieć dystans do tego, co robię :))

      Jesteś na roku 2019/2018. Powiedzmy, że nie jest źle. Im głębiej, tym trudniej. Chociaż początek śmieszny. Śmieszny dla mnie, bo sobie Bóg wie co wyobrażałem. Ale od czegoś trzeba zacząć, odszukać swoją formę.
      Z tymi moimi wpisami jest tak, uśmiejesz się, że czytając pierwsze zdanie wiem już wszystko. Może dlatego, że dla mnie najważniejsze jest pierwsze zdanie. Ono definiuje resztę. Czasem inicjuje, ale zazwyczaj resztę pamiętam. Tak jak i zdjęcia. Pamiętam kiedy je robiłem i gdzie. Dlatego śmieję się z uczniów, którzy kserują ściągi, albo uczą się z telefonu. Tylko własnoręczne pisanie tekstu gwarantuje zrobienie czegoś porządnie. Ale słuchać huncwoty nie chcą :D
      Miłego wieczoru Elu :)))

      Usuń
  9. "Im głębiej, tym trudniej". Ale życie idzie w drugą stronę, do przodu. Mam nadzieję, że jest coraz lepiej? :)

    Jeżeli pisanie Ci w tym pomogło to dobrze, bardzo się cieszę. Ja też na różnych etapach życia szukałam tego, co pomagało. Był czas, że grałam na pianinie, później pisałam, następnie malowałam, w międzyczasie biegałam i kręciłam kilometry na rowerze. Potem myślałam, że się odnalazłam, że w końcu wiem kim jestem i po co jestem. A jednak ktoś mnie z tego błędu wyprowadził. I wpadłam w głęboką, bezkresną ciemność. Za nic nie potrafiłam odnaleźć światła przez ponad rok, cały porządek świata mi się zawalił. Głupio to może brzmi, bo różnym ludziom się przydarzają różne rzeczy, ale tak to odczułam. Tym bardziej, że nie chodziło tylko o mnie. Szukanie siebie i mojego miejsca na świecie zajęło mi dużo czasu, kolejnych kilka lat. Czy znalazłam? Nie wiem, może. Nauczyłam się, że niczego nie mogę być pewna. Jest bezpiecznie, stabilnie. To chyba dobre określenia. Każdego dnia szukam światła na nowo. I to miejsce okazało się jednym z tych, gdzie je znajduję. I za to Ci dziękuję ❤️

    Dobrej nocy ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bloga założyłem dawno, dawno temu, więc to nie tak, że został założony, bo potrzeba było tego impulsu. Znasz to zresztą. Powstał, bo myślałem o tym, że chciałbym pokazać świat swoimi oczami. Stworzyć pewną enklawę, ogród, nazwij to jak chcesz, dla tych, którzy chcą wejść. A że byłem wtedy świeżym właścicielem aparatu, to i wydawało mi się zasadne połączyć jedno z drugim. I tak trwa ta przygoda od..12 lat? Jakoś tak chyba :)) W każdym razie pisanie nie pomogło w niczym. Tylko roboty mam z tego powodu. No dobra, lubię tę robotę :)) Śmieję się trochę z siebie, ale wiem, że werbalizacja często pomaga. Werbalizacja na piśmie. Owszem, piszę o sobie, o swoim świecie, skojarzeniach, uczuciach, wymyśleniach jak Mała czy Pani (Śmierć), ale nie traktuj tego, jako czynności terapeutyczne. Z innego korzenia się to bierze i wyrasta. Ale wiem, o czym piszesz mówiąc o bieganiu, malarstwie, kolarstwie czy pisaniu. To coś, czemu się poświęcamy, na co zwracamy uwagę i jest dla nas pewnym ośrodkiem, wokół którego skupiamy nasze myśli i działania. Tak, pomaga. Zadajemy inne pytania, a nie o sens tego, kim jesteśmy i dlaczego. Uśmiechnę się teraz, ale Twoje doświadczenia nie są tylko Twoimi. Ja wpadłem w czarną dziurę w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, choć były wcześniej sygnały. Czasem mi się przypomina, więc mam zepsute dwa, trzy dni. Trzymało mnie dwa lata z hakiem i skończyło się na oddziale wewnętrznym w szpitalu. I to prawda, co napisałaś, że nie można być pewnym wielu rzeczy. Tak, to dobre słowa. Ja też nie jestem. Choć dużo dało to, że sam wylazłem z tej czarnej dziury, w którą sam się wpakowałem. Nikt mi nie pomógł i to było dla mnie dobre. Dla mnie.
      To, co napisałaś o świetle, to prawda. Ja to trochę inaczej określam, ale znaczy to samo. Chociaż Twoje jest dużo ładniejsze i bardziej do mnie przemawia :))
      Ciesze się, ze uważasz to za dobre miejsce pełne światła. Dlatego ostrzegałem Cię, byś była ostrożna w ocenie, bo im dalej, tym może być i trudniej i gwałtowniej. Tak to jest z ogrodem, prawda? Czasami przychodzi niedobry czas i ogród sam obumiera. Trzeba potem sporo wysiłku, by nadać mu nowy kształt i dawną pełnię.
      Jeszcze raz Ci dziękuję i również życzę Ci dobrej nocy :)))
      Jak coś, tu jest mój mail. Nie zawsze mogę w otwarty sposób pisać na blogu: wnendi11@gmail.com

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty