East-West


            Chciałem, by kawa była gorzka, bo dobrze jest poczuć prawdziwy smak kawy. Zupełnie tak samo, jak ze smakiem morza. Latem jest słodki, przesycony słońcem, ciepłem i błękitem. Teraz jest tylko gorzki, czyli taki, jaki jest naprawdę. A poznaje się go idąc przed siebie z wiatrem czy pod wiatr i węsząc niespokojnie. Tak, to to samo morze. Już nie tak cudownie błękitne, tylko szare lub zielone, ale ciągle pachnące jodem, morszczynem i wędrówką. Zmęczeniem i szumem nawet wtedy, gdy tafla jest gładka, jak lustro. Myślisz, że po co tu przyjechałem? Po to właśnie, by wędrować brzegiem i odnajdywać sens w tym, co pozornie sensu nie ma. By układać opowieści. Jedni robią to w szumie kawiarnianych stolików notując na serwetkach, a ja muszę mieć szum i wędrówkę i gorycz schowaną głęboko wewnątrz. Tak już jest i tego nie zmienię. Ale by gorycz była pełna, chciałem kawy. Gorącej kawy, która ogrzałbym ręce. Siadł przy oknie i patrzył na morze, bo przecież napatrzyć się go nie sposób. Wieczór pukał już do okien, kiedy wszedłem do tej kawiarni zwabiony zapachem kawy i tym zdrożnym smakiem słodkości zakazanej unoszącej się w powietrzu. Siadłem przy stoliku i zdjąłem plecak. Dobrze jest usiąść po kilku godzinach wędrówki. Dobrze jest czasem przerwać ten rytm, który zgrał się z rytmem oddechu i serca. Wraca się wtedy do rzeczywistości. Wraca się wtedy z tej najdłuższej podróży, która jest w człowieku i jego myślach. Stoliki były białe i przywodziły na myśl stoły operacyjne. Było też czysto i unosił się zapach kawy. Gorzkiej kawy, która nie szumi, a paruje z filiżanki. Gdzieś na granicy słyszalności biegła sobie melodia po to, by zapatrzyć się w okno i w fale, które liżą brzeg. Mewy powoli odlatują już o tej porze. Z zamyślenia wyrwała mnie kelnerka. Miała fartuszek i włosy związane w koński ogon. Miała też niebieskie oczy lekko zaczerwienione od płaczu, co starała się nieudolnie zakryć pudrem i tuszem. Zawsze zadziwia mnie to, jak w jednej chwili człowiek widzi takie szczegóły bez znaczenia. Kosmyk włosów, który wymknął się spod gumki, fartuszek założony w pośpiechu i zawiązany z tyłu własnoręcznie, bo krzywo, czy rozwiązane sznurowadło. Kelnerka odwróciła się i poszła po moją kawę. Zauważyłem tylko jej zgrabne nogi i  widok przesłonił mi wózek dziecięcy. Choć w całej kawiarni siedziały tylko trzy osoby, a miejsca było pod dostatkiem, to pani z wózkiem upatrzyła sobie miejsce obok mnie, by terroryzować mnie swoimi dziećmi. A przecież uciekłem tu, by być sam. By odpocząć. By nasycić się ciszą, szumem i gorzką kawą. Jej synek przyglądał mi się ze zdziwieniem wsadzając palec w nos, a pani zaczęła przygotowania. Najpierw zastopowała wózek, potem szukała czegoś w torbie monologując. Synek dalej z palcem w nosie. Potem rozejrzała się i odkryła, że chyba źle siadła, bo miałaby widok na dwie kobiety, które nieudolnie usiłowały ukryć dłonie, za które się trzymały. Nastąpiło wahanie, ale zadzwonił telefon, więc pani musiała odebrać angażując synka w szukanie telefonu. Przesiadłem się. Chcę być sam. Czy to trudno zrozumieć, że jedni szukają wspólnoty, ciepła ludzkich ciał i rozmów, a inni samotności i spokoju? Nawet w urodziny? Nie potrzebuję tortu i świeczek, nie potrzebuję kwiatów. Po prostu chcę spokoju na swoich zasadach choć teraz. Stolik był daleko od okna, ale to nie szkodzi. Pojawiła się kelnerka z kawą i rozglądała się nieprzytomnym wzrokiem szukając mnie. Wstałem więc i pomachałem ręką. Podeszła i uśmiechnęła się. Odpowiedziałem tym samym.
- Myślałam, że sobie pan poszedł.
- Nie, chciałem się przesiąść, bo zrobiło się tłoczno. Głową wskazałem na tę z dzieckiem i wózkiem.
- Tak, rozumiem pana. Niektórzy nie szukają towarzystwa. Oczy jej się zaszkliły w tym momencie. – Przepraszam, powiedziała i uczyniła gest, jakby z kawą chciała iść w stronę baru.
- A kawa? Moja kawa?
- A tak, przepraszam. Taki dzień dzisiaj.
- Proszę się nie tłumaczyć i nie przepraszać. I cokolwiek to jest, nie jest warte Pani łez. Nawet facet. Spojrzała na mnie spod rzęs.
- Naprawdę, nie warto.
Odeszła. Ale nie tym energicznym krokiem, a powoli, jakby uderzyła ją myśl w moich słowach. Kiedy przyszła z rachunkiem, uśmiechnęła się i powiedziała – Dziękuję. Tylko tyle. Nie musiała nic więcej mówić, bo obydwoje wiedzieliśmy, że nie dziękuję za to, że zamówiłem i wypiłem kawę. I odmówiłem słodkiego ciasta i cukru, który leżał w papierowych woreczkach kusząc. Kawa była gorzka i dobra. Taka, jak powinna być. Wyszedłem na zewnątrz zostawiając za sobą ulotny zapach kawy i ciasta, którego uczciwie sobie odmówiłem. Wieczór czernił się, a lampy uliczne dawno się zapaliły. Morze szumiało, a ja wracałem do swojego pokoju hotelowego, by odpocząć po wędrówce. Może, by jeszcze przed snem powiedzieć sobie – wszystkiego najlepszego…














Komentarze

  1. Przepiękne widoki Witku, aż dech mi zaparło.
    Opowiadasz o surowości i głębi chłodu, jakie jest o tej porze nad morzem. A widok jest po prostu ujmujący, to niebo i ten horyzont.
    Oniemiałam z wrażenia i szczerze zazdroszczę.
    Dziękuję za tą głębię, za to że zechciałeś podzielić się tym widokiem.
    Czasem, konieczna jest samotność. Osobiście bardzo tęsknię za taką ciszą, wręcz potrzebna mi jest. Ale jeszcze nie teraz, przyjdzie taki moment bym ukryła swoje myśli.
    Pozdrawiam ciepło i życzę spokojnego wypoczynku wraz z dużą dawką jodu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu. Wiesz jak to jest. Nie masz aparatu i piękny widok. Masz aparat i kiszka. A tu akurat się ktoś pomylił i się udało. Co prawda zmoczyłem ubranie, ale zdjęcia są. A o to chodziło.
      Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę z tego, ze potrzebny Ci odpoczynek. I znasz datę, wiesz kiedy. To też daje siłę do tego, by powalczyć trochę i tym samym na odpoczynek. Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  2. Ech...wiem,że nie należy tak zaczynać,ale jak inaczej skoro tak dobrze Cię rozumiem i tym razem... ;-) Nie raz jesteśmy zdolni,skłonni do wielkich czynów by było choć przez moment choć przez chwilę na naszych zasadach po naszemu...By móc nie odpowiadać na pytania: A Ty co tak sam..? By nie musieć tłumaczyć,że akurat tak chcę,a nie że tak akurat się stało...Doskonale zobrazowałeś swoją wędrówkę,którą ja w szczegółach zobaczyłem,jakbym tam był i się uśmiecham i wzdycham.Tak nie potrzeba tortu jak nie ma go z kim zjeść...

    P.S.Piękne widoki i okoliczności na zdjęcia.Miłego wieczoru Witek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci. Przede wszystkim za zrozumienie tego, czego nie napisałem, a wybrzmiało gdzieś wewnątrz. Bo to prawda, ze wyjechałem, by troszkę sobie ułatwić życie. Bez pytań i na własnych zasadach. A wędrówka jest potrzebna, by opadło z człowieka to, co zdążyło się nagromadzić. Niektórzy nazywają to szlamem istnienia. Niektórzy sprawami, które obciążają, bo są nieprzepracowane. Zwał, jak zwał, a wędrówka jest potrzebna. Dla mnie tu, nad morzem. Dla kogoś innego w lesie, lub w górach albo po mieście. Mało ważne, byle iść. Serdecznie dziękuję Ci za komentarz. Naprawdę jest mi bardzo, bardzo miło, ze tak odczytałeś tę opowieść. Ją zresztą można również pod innym kątem odczytać, ale to już inna sprawa :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  3. Morze jest piękne, a Ty używając słów i aparatu fotograficznego pokazałeś to tak, że zaraz zaczęłam sprawdzać gdzie i kiedy moglibyśmy wyjechać chociaż na 2/3 dni :))
    Wszystko, co napisałeś i czego nie napisałeś zrozumiałam i odczułam. Umiesz patrzeć na świat, i umiesz doskonale to opisać. Byłam z Tobą na spacerze i w tej kawiarence (chociaż piłam kawę z mlekiem i cukrem). I dziękuję Ci za to :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, wiesz co zrobić, bym przymknął oczy i się uśmiechnął. Bo to, co napisałaś, to najpiękniejsze słowa, i jednocześnie najstraszniejsze, jakie mogę usłyszeć. Najpiękniejsze, bo spełnia się to, o czym marzyłem tak po cichutku, by uwieść tekstem tak, by czytelnik nie zorientował się, ze czyta tekst, a był w tym świecie, w którym ja jestem/byłem. A najstraszniejsze, bo strach mnie ogarnął, czy to nie raz tylko mi się udało? A może to przypadek? I co ja zrobię, kiedy nie wyjdzie. Wiesz przecież, że bywają piosenki jednego sezonu, ba, bywają słowa, które mierzą swoją popularność nie dłużej niż miesiąc. A potem przepadają wraz ze swoimi twórcami. Dziękuję zatem za to wszystko, co otworzyłaś we mnie tym komentarzem :)))
      PS. No muszę dopisać, noo... Cieszę się, jak dziecko :D

      Usuń
  4. ..... Dobrego wypoczynku Witku. Za niesamowite widoki - dziękuję, piękne. Ponieważ wiem jak smakuje wędrówka brzegiem morza o każdej porze dnia przy każdej pogodzie i wiem jak potem smakuje kawa to nie będę powielać Twoich słów i analizować. W sumie czasami są uczucia i odczucia które trudno ubrać w odpowiednie słowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Grażynko. Z różnych powodów się wędruje i choć brzeg morza wszędzie jest podobny, to zawsze przyświeca człowiekowi jeden cel - poukladać sobie wszystko w sobie. Poukładać się ze światem. Może mało ważne dla kogoś, kto nie musi tego robić, ale niezbędne dla tego, kto uciekł z chaosu, by odnaleźć spokój. Dziękuję Ci również za milczenie, bo teraz jest ono ważne. Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  5. Morze jest piękne o każdej porze czy to lato czy zima, czy dzień czy noc. Dyskutowałbym tylko z tym jego prawdziwym obliczem, dla mnie zawsze jest prawdziwe niezależnie od pory.
    A kawa? Jednak mnie bardziej smakuje ta osłodzona, choć wolałabym jak Ty rozkoszować się gorzkim smakiem albo zwyczajnie nigdy nie czuć pociągu do słodkich rzeczy, bo one jednak trochę niszczą lub bardzo niszczą zależy ile sobie ich aplikujemy i jak odporny na cukier jest nasz organizm.
    Miłego odpoczynku życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację z tym obliczem morza. Zazwyczaj jeździ się nad morze latem, kiedy morze jest po prostu niebieskie, czasem zielone. Zimą ma inny kolor, a i zapach ma trochę inny od tego, który towarzyszy mu latem. Stąd ta może mało zgrabna metafora. Ale korekt, zapamiętam i dziękuję :))) Uwielbiam słodką kawę z mlekiem. Ale niestety nie mogę. Również nie mogę ciasta. Więc po prostu postanowiłem polubić to, co mam :)) Dziękuję Ci za życzenia odpoczynku, a w zamian przesyłam pozdrowienia bardzo, bardzo serdeczne :))

      Usuń
  6. Witoldzie, że zacznę oficjalnie...
    Czy ja jak zwykle mogę się przyczepić jak ta jędza jakaś okropna...
    Przytaczam "Ale by gorycz była pełna, chciałem kawy. Gorącej kawy, która ogrzałbym ręce. Siadł przy oknie i patrzył na morze, bo przecież napatrzyć się go nie sposób. Wieczór pukał już do okien, kiedy wszedłem do tej kawiarni zwabiony zapachem kawy i tym zdrożnym smakiem słodkości zakazanej unoszącej się w powietrzu. Siadłem przy stoliku i zdjąłem plecak"
    Przepraszam, do czego odnosi się niespodziewane zdanie "Siadł przy oknie i patrzył na morze, bo przecież napatrzyć się go nie sposób. Kto, kiedy i dlaczego ? Czyżby to pozostałość po czymś? Oj, ta forma...
    Poza tym tekst bardzo mi się podoba, zdjęcia świetne, nie przesłodzone, a o to nad morzem łatwo ( pojedyncze molo stylistycznie trochę mnie gryzie w zestawie, ale ja jestem jędzą i się czepiam :-)))))))) )
    pozdrawiam i ładuj akumulatory
    P.S
    Ja morze najbardziej lubię w październiku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech zatem powtórzę za starożytnymi - "errarum humanum est"" Masz rację Małgosiu, że to pozostałości ze szkicu, który się zaplątał, bo robię notatki w telefonie i w laptopie. Nie cierpię tego robić, bo to nie jest prawdziwa praca edytorska, a udawanie, że się coś robi. Efekt masz przed oczami, za co mogę przeprosić. Ale przyznaję się, że dla mnie praca na najlepszym i najcudowniejszym laptopie będzie tylko erzacem prawdziwej klawiatury, ekranu itd. Do moich licznych wad można dorzucić i tę jedną jeszcze - jestem tradycjonalistą. Ale cóż, poprawiać nie sposób teraz, bo szkoda urlopu na poprawki. Ale dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę, będę pozostawał czujnym :))
      Tak, to prawda, zdjęcia nad morzem zbyt łatwo "przecukrować" i wyglądają wtedy jarmarcznie, choć właściwie zmieniło się tylko nasycenie bądź kontrast. Molo, to już mój wymysł, bo chciałem choć kawałek słońca pokazać. Przyznam się, że od pięciu lat jestem tu zimą i nadziwić się nie mogę słońca w tej części nieba. Co ciekawe, takie położenie słońca nie razi mnie gdziekolwiek indziej będę. Ale o tym miejscu, jak i o konotacjach z nim związanych zrobię osobny wpis.
      Tak między Bogiem, a prawdą, to miałem nie brać laptopa. Nic by się nie stało, gdybym na "gorąco" nie pisał z "urlopu". Ale spełniłem swój kaprys i mi się dostało. Za co Ci dziękuję, bo umknęła mi ta forma, którą robię notatki zazwyczaj. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  7. Kilka lat temu polubiłam gorzki smak kawy, chociaż moja musi być z dodatkiem mleka. Znam też surowe piękno morza w zimne dni. Bardzo tęsknię za tym widokiem. Dzięki cudownym zdjęciom ( chmury tylko dodały urody) mogłam choć przez chwilę poczuć wiatr i słone krople na policzkach, usłyszeć kojący szum fal. Dziękuję :) Czas na poukładanie myśli każdemu z nas potrzebny...Mam wrażenie, że cokolwiek napiszę zabrzmi jak frazes. Dlatego Witku, wypoczywaj w spokoju i ciszy przeplatanej szumem morza :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden frazes Elu. Najprostsze myśli może i są proste, ale zawierają w sobie to, co trzeba - prawdę i przekaz. A to, jak opisałaś morze zimą, bardzo mi się podoba. Krótko "surowe piękno morza w zimne dni" - wszystko tu jest. Wszystko to, co otwiera wyobraźnię :)) Przyznaję, ze ostatnie tygodnie były bardzo męczące, gdzie musiałem dzielić czas miedzy pracę, a pracę. Wczoraj i dziś też dały mi popalić, choć zupełnie z innych powodów, niż można się domyślać. Ano, życie człapie i nawet na urlopie potrafi pogrozić paluszkiem. Może lepiej paluchem :D Długo by o tym, a łączy się to z tym poukładaniem siebie i świata, jako elementu przeciwnemu chaosowi. masz rację, trzeba wypocząć i nabrać sił :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo i dziękuję za dobre, jasne słowa :)))

      Usuń
  8. Dziękuję za cudowne zdjęcia, świeżutkie, oj poczułam ten zapach morszczynu i jodu, że zastanawiam się, czy w ferie zaliczyć morze czy góry. Pozdrawiam bardzo serdecznie i miłego wypoczynku :))
    PS. Też mi się marzą takie urodziny ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałem wyjechać. Po prostu czułem, że to jest ten moment, ze trzeba zwinąć żagle i na północ się udać. Góry zawsze wielbiłem, ale zraziłem się ostatnim razem kosmicznymi cenami za kwaterę z okienkiem wielkości większego jabłka i czystością. Ale Pewnie wrócę, bo w góry się wraca. A tu...tu jest droga i zapach. Dziękuję Ci serdecznie :))) I pozdrawiam - z opóźnieniem, przepraszam! :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty