Simply...




           Tu, na wysokości słońce jeszcze zachodzi. A kiedy byłem tam, na ziemi, zaszło już ostatecznie. Tu w pokoju ciągle jeszcze jego smugi ślizgają się po drewnie na ścianach. W pokoju robi się ciepło od jego blasku. Dlatego wybrałem ten pokój, bo widzę stąd i gwiazdy i księżyc i słońce. I deszcz, kiedy pada zacinając o szyby. Nazwałem go wieżą, bo chciałem właśnie tak. Wiele rzeczy chciałem właśnie tak. I parapet jest taki, jak chciałem; by siąść na nim i patrzyć na zachody słońca, a potem zapalić świeczkę i na grę cieni na ścianach. Tak, to takie typowe, prawda? Zupełnie jak spacer z psem plażą. Albo zachód słońca nad jeziorem. Ale życie składa się z rzeczy typowych, zwykłych, którym nadajemy cechy niezwykłe, bo brak nam cudowności. Brak nam szeptu w ciemności, który zbuduje za nas to wszystko, za czym tęsknimy. I czego w głębi serca się obawiamy. Więc jest pokój, jest świeczka i jest zmierzch, który przerodzi się w noc. I jest banał. Ach, zapomniałem, jest jeszcze muzyka, która musi być. Ona przywołuje skojarzenia i słowa. Ona przywołuje obrazy i rytm. Brakuje tylko ciebie, kiedy staniesz na progu, by zawahać się, by wejść. A musisz się zawahać, bo przecież tobą też kieruje strach i niepewność. Przejdziesz kilka kroków i staniesz niezręcznie blisko i niepojęcie daleko. W blasku świeczki nie zgadnę koloru twoich oczu, zobaczę tylko cień rzęs, który nada ci wygląd niespotykany, egzotyczny. A włosy nabiorą blasku i go zwielokrotnią. Tak, zapłoniesz w aureoli swoich włosów, jak pogańska święta. Dzikie bóstwo z ciepłego blasku i ciemności. Ale czuję Twój strach, a może to mój? A może to moje serce tak bije? A może to wszystko miesza się i nie wiadomo gdzie ty i gdzie ja? Podasz mi dłoń? Tak będzie dobrze, wiesz? Dobrze jest dotykać wnętrza dłoni, które jest miękkie i ciepłe. Bo przecież trzeba nauczyć nasze dłonie tego, co powinny robić. Gdzie wędrować, jak dotykać.  Powinienem patrzyć  ci w oczy, ale patrzę na twoją szyję i ten kosmyk włosów, który sprawia, że wierzę, że jesteś człowiekiem. Wiem, że usta masz ciemne od krwi, że tętnią oddechem, ale nachylam się do szyi. Powoli, bo nie chcę cię spłoszyć. Żadnych gwałtownych ruchów. Muszę być jak płomień, muszę być jak dym. Muszę poznać twój zapach, którego już nigdy nie zapomnę. Muszę dotknąć twoich pleców, by poczuć skórę i kręgosłup, który wspina się wyspami przez plecy. Chcę sunąć po nim dłonią w górę i w dół, jakbym odczytać chciał wszystko to, co zostało zapisane w ciele. Jesteś teraz blisko. Piersi opierają się o mnie i czuję, jak wzbierają.  Czuję twoje ciepło. Nie, nie trzeba mówić, wiesz? To nawet wygodne, bo czasami dotyk może wyrazić więcej, niż tysiąc słów. Tak dzieje się w snach. Tych bardziej nieprzyzwoitych, po których człowiek budzi się rozbity. Zmieszany. Taki, który milczy przez pół dnia, jakby się bał, ze nieopatrznie powie komuś o tej tajemnicy. Teraz już rozumiesz? To jest właśnie coś, czego nie umiałem wytłumaczyć. To jest właśnie zwykła rzecz, która staje się niezwykła. Która staje się marzeniem. Opętaniem. Dzięki mnie. Dzięki nam. Gdziekolwiek jesteśmy i kimkolwiek jesteśmy. Teraz i w chwili śmierci. Amen…   












   
 



 

Komentarze

  1. Oj jak, smacznie i nastrojowo Witku :)
    Dotyk i ciepło, puls i oddech, drżenie którego nie można uspokoić.
    Wiesz, czasem zastanawiam się, jak pięknie muszą czuć,, Siebie,, ludzie niewidomi. To jest jak... Uczenie się, siebie na pamięć...
    Delektowanie się, każdym impulsem i mową ciała.
    Ciemność wyostrza . To musi być cudowne przeżycie, takie niby nieporadne. Pożądanie i namiętność,zaspokajanie głodu dotyku, jest przecież pięknym aktem i przeżyciem.
    Temat rzeka...
    Prawie mnie zaspokoiłeś... żart oczywiście :)
    Człowiek, im starszy jest tym piękniejszą ma wyobraźnię i szept...
    Dziękuję za piękną dobranockę i prześliczne zdjęcia... Białego drzewa które lubię bardzo dotykać.
    Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie Aniu. Wiesz, pracowałem kiedyś z niewidomymi i ociemniałymi, bo tak też się ich czasem określa. Inaczej reagują ci, którzy stracili wzrok, inaczej ci, którzy się urodzili niewidomi. Inaczej też kształtuje się ich odbiór świata. na pewno dotyk jest intensywniejszy, bardziej wyczulony, bo wiadomo, że następuje kompensacja wzroku w dotyk. Ja na przykład zostałem poproszony bardzo taktownie o pozwolenie na dotyk twarzy, by można mnie sobie było jakoś wyobrazić. Rzeczywiście wyobraźnia w tym przypadku działa bardzo sprawnie. Musi. Zresztą był chyba taki film z Alem Pacino "Zapach kobiety". Co prawda nie oddający specyfiki braku wzroku, ale dobrze naśladujący pewne procesy.
      jeśli chodzi o wpływ wieku na wyobraźnię i szept, to nie wiem. Nie chcę spekulować, czy jako osiemdziesięciolatek będę w stanie porwać kogoś tekstem, czy będzie to bełkot :)) Jest, jak jest i jeśli Ci się spodobało, to ciesze się ogromnie, bo nieczęsto piszę takie teksty. Właściwie, to prawie wcale. Ale...istniała taka potrzeba, to napisałem i jeśli Ci się spodobało, to jestem przeszczęśliwy :)))
      Tak, ja też lubię brzozy. Zwłaszcza teraz, kiedy ich kora jest taka czysta. Spodobało mi się, jak odbijają światło zachodu. A że mam w pokoju brzozowy parkiet, to sobie pomyślałem - czemu nie?? Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam również :)))

      Usuń
  2. Jeśli umysł jest sprawny w wieku 80latka ,to myślę że niejedno by mógł taki człowiek przekazać Być może też porwać ...
    Spokojnej nocy Witku
    A może nie .. Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, umysł osiemdziesięciolatka potrafi być żywy i błyszczeć. Wiem, miałem dziadka, który w wieku 94 lat potrafił jeździć samochodem i kłócić się, jak za najlepszych czasów. A jednak nie tylko przecież chodzi o żwawość umysłu, a o sprawność fizyczną i CHĘĆ. Z tym może nie być tak prosto :P Miłego dnia Aniu :))

      Usuń
  3. Zwyczajność przekuć na niezwyczajność nie lada sztuka w życiu. W zwyczajny oddech tchnąć myśl i tym oddechem oczarować, uwieść do krainy już za kurtynę do intymności. Dotykiem wpleść marzenia i dotykiem je przekuć na rzeczywistość i nie spłoszyć. Cienka granica i strach by nie spłoszyć chwili czucia i dotyku. Piękny tekst tańca dwojga ludzi. A zdjęcia jak to marzenie senne, wysłane w miasta, drzewom wyszeptane, ziemi i zgłoszone niebu. Dobrego dnia Witku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystko da się zmienić ze zwyczajności w zwyczajność. I chyba nawet nie trzeba tego robić. Ale czasami dobrze właśnie zobaczyć świat takim niezwyczajnym, takim cudownym. Nie, nie cukierkowym, a cudownym, czyli pełnym cudów. Taka mała, subtelna różnica. A bardzo mi się podoba Twoje porównanie chwili intymności, którą pokazałem, do tańca. Bo właśnie tak chciałbym widzieć tę (jakąś), która tańczy swój pogański taniec. Bo przecież to wszystko między ludźmi, co się dzieje, dzieje się na instynktach pierwotnych, na pragnieniu, odkrywaniu i na strachu. Dopiero w trakcie rodzi się forma, która nazywamy miłością. Swoją drogą polecam Ci tekst Andrzejewskiego "Popiół i diament", książka, z którą zawsze były problemy, co do oceny, a zawierająca w sobie przecudowną scenę, kiedy Maciek Chełmicki leży obok nowo poznanej kobiety, którą poderwał i z nią spał. I czuje, jak rodzi się w nim tkliwość i uczucie. Sceny zgoła inne, ale zawsze podobała mi się ta, w "Popiele i diamencie" Dziękuję Grażynko i również dla Ciebie dobrego, miłego dnia :)))

      Usuń
  4. Życie rzeczywiście składa się ze zwykłych rzeczy, którym nadajemy cechy niezwykłe.
    Ale nie dlatego, że brak nam cudowności, tylko dlatego, że mamy tę cudowność w sobie.
    Nie każdy to potrafi, przecież wiesz...
    Ty masz powody do radości, bo możesz świat uczynić piękniejszym i niezwykłym.
    Strach i obawy Twoje też bardzo dobrze rozumiem, ale wiem na pewno, że zdarza się, iż mija to bezpowrotnie. Gdziekolwiek jesteście teraz - będziecie:)) Szczerze Ci tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, bardzo chcę wierzyć w to, że każdy potrafi świat zobaczyć właśnie tak. I nie potrzebuje do tego ani programów, ani specjalnych ekranów. I masz rację, każdy nosi cudowność w sobie, tylko nie każdy chce lub potrafi dojść jej do głosu. Jak z tym strachem jest...uśmiecham się teraz, bo wiem, co masz na myśli :)) Ścieżki ludzkie są nieodgadnione i kręte. Ale przecież przecinają się. I to jest dobre :)) Dziękuję Ci Aniu - pięknie napisałaś. I dziękuję za to i za mój ranny (!!!) uśmiech. Dobrego dnia i dobrego światła :)))

      Usuń
  5. Zrobiło się ciemno, deszcz dudni o parapet i ponownie przeczytałam. Jest dokładnie tak, jak pisałam. Niesamowite doznanie. Witku, uwierz, naprawdę potrafisz wyczarować piękny świat, który ożywa owszem w wyobraźni czytelnika, ale to Ty jesteś jego malarzem w trzech wymiarach (słowo, obraz, dźwięk). Czytając można poczuć dreszcz na skórze...
    „życie składa się z rzeczy typowych, zwykłych, którym nadajemy cechy niezwykłe, bo brak nam cudowności.” Nie do końca się zgodzę. Tak dla zwykłości dnia codziennego, jego prostoty i szarości, ale zawsze jest gdzieś w tym wszystkim i cud i piękno, tylko trzeba umieć chcieć je zobaczyć.
    Wspaniała jest ta Wieża i piękne z niej widoki: smukłe brzozy, a w nich schowane słońce, mglista panorama miasta czy senny kot na płocie, pokazane cudnie, ciepło jak tylko można przedstawić coś bardzo cennego.
    Dziękuję za tę niezwykłą podróż. Pozdrawiam Witku sennie (taka pogoda) i bardzo, bardzo:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam Twoje słowa i myślę sobie - to o mnie? To o tym, co piszę?? To moje pisanie??? Chyba tak, bo poznaję swoje słowa :)) Dziękuję Ci z całego serca za to, ze tak ładnie podeszłaś do tego tekstu. Bo można podejść do niego różnie. Ty podeszłaś cisza i doznaniem. I ciesze się, że właśnie tak. Otworzyłaś się na niego. I na muzykę również, choć przyznam się szczerze, że tej muzyki się bałem najbardziej. Tak, z tą cudownością i niezwykłością, to jest tak, ze wszyscy ją w sobie nosimy. Ale nie wszyscy chcą, by ona się uaktywniła. Często wspomagają się, jak mogą telewizją, telefonem, Internetem. Nic w tym złego, bo to przecież ważne, by znać kontekst tego, jak nasz świat wygląda. Ale przecież jesteśmy sami. Czasami jesteśmy sami, bez tłumów wokół, bez hałasu, bez czegoś, co nas rozprasza, a my myślimy, ze nam towarzyszy. I wtedy można spojrzeć na okno, firankę, podwórko, pieska, kotka, czy co kto tam woli. I nie szukać tych wszystkich cudowności gdzie indziej, bo one są obok. Tylko trzeba trochę dobrej woli. Chęci. Wiesz, pracuję tam, gdzie pracuję i widzę, jak zmienia się pokolenie. To już nie chodzi o czytanie książek, o inne ideały, o życie. To chodzi o wyobraźnię, o jej pobudzenie. Dużo trudniej wzbudzić ją w tym pokoleniu, niż tym sprzed dziesięciu laty. A zatem i zdolności do kreacji będą mniejsze. A to już nie jest wesołe. Stąd to zdanie, które wydawało mi się prawdziwe. Człowiek zawsze pragnie cudowności, stąd opowieści, legendy, baśnie - pierwociny tego, czego człowiek szuka i oczekuje. Ech.... Naprawdę dziękuję Ci, że tak ładnie popatrzyłaś i wyobraziłaś sobie to wszystko. To Twoja zasługa, bo nawet największy malarz byłby tylko zwykłym obszczymurkiem gdyby nie Ci, którzy patrzą na to, co stworzył. Tak, sennie jest i pada śnieg z deszczem. Psia pogoda. A ja się uśmiecham, bo dobrze jest czytać Twoje słowa, w których jest tyle ciepła dla mojego tekstu i dla mnie. DZIĘKUJĘ. Bardzo, bardzo :))))

      Usuń
    2. Wiem o czym piszesz, ale z kolejnymi pokoleniami chyba niestety lepiej nie będzie. Zbyt dużo bodźców sprawia, że to co istotne i czyni nas tak naprawdę ludźmi zanika, a pozostaje żądza więcej i mocniej...Dzieci niemal rodzą się z telefonem i internetem w dłoniach.
      Jak zawsze jest coś za coś.
      Miłego bardzo leniwego wieczoru Witku:)))

      Usuń
    3. Powalczę, może się uda choć trochę ocalić tego co cenne, czyli wyobraźnię :)) Uśmiecham się, bo lubię leniwe wieczory tyle, że nieczęsto mam okazję. Ale dzisiaj...., tak, dzisiaj będzie leniwie. I dla Ciebie leniwego!!! (koniecznie!!)

      Usuń
  6. “Wiele rzeczy chciałem właśnie tak.”
    Cudownie jest w domu robić rzeczy, bo chciało się właśnie tak. Ja chciałam mieć zdecydowane, mocne kolory, więc prawie cały dom mam wysmarowany na czerwono, na ciemną, butelkową zieleń, na granatowy, żółty i pomarańczowy. Bo chciałam tak. I mam!
    Bardzo mi się podoba, że pokój nazwałeś “wieżą”. Strasznie mi to wyobraźnię rozbudziło i próbuję go sobie wizualizować.

    W wakacje jechałam do domu na rowerze. Trasą, którą jeździłam już miliony razy. Moja typowa, zwykła trasa. Przy rzece, wśród zieleni, jest tam naprawdę cudownie, ale że znam ją od tak dawna to już mnie tak nie zachwyca. Tego dnia było inaczej. Musiałam patrzeć, jak w transie, musiałam zapamiętać, każdy drzewo, każdy liść, każdy kamień wystający z rzeki, zapamiętać każdy szum. Musiałam chłonąć. Cały ten mój zachwyt przerwał się nagle, bo nie zauważyłam wielkiego kamienia na drodze;) rozwaliłam trochę skroń, dłoń, skręciłam kostkę i nabawiłam się paskudnych blizn na nodze. Musiało wyglądać to dość kiepsko, bo chłopak który mi “pomagał” się podnieść ciągle gadał “o boże, nic ci nie jest, o boże…”, chciał wzywać pogotowie i ostatecznie to ja musiałam go uspokoić i zapewnić, że nic mi nie jest, dam sobie radę i nie musi mnie odprowadzać. Ubawił mnie przednie;)
    Więc ten zachwyt nad zwyczajnością bywa też niebezpieczny dla zdrowia, nie polecam robić tego w trakcie jazdy na rowerze.

    A dotyk...tak, jest ważniejszy niż słowa. Słowem oszukasz, ukryjesz, a dotyk zdradza nas bezlitośnie od razu.

    Bardzo mi się podoba zdjęcie z kotem. Kiedy je zobaczyłam pomyślałam o swoim dzieciństwie, chyba przez te kolory. Mam takie silne przekonanie w sobie, że jak byłam dzieckiem to świat miał inne kolory, niż teraz. I tutaj, na tym zdjęciu mi się chyba wszystko idealnie zgrało, więc dziękuję!

    Miłego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, byłem przygotowany na krytykę i krytyka jest. Co prawda umiarkowana, ale jednak :)) Ale trochę się cieszę, że nie dałaś się porwać tekstowi, a skupiłaś się na tym, co dookoła niego napisałem. Bo napisałem rzecz dla mnie ważną. Sam tekst miał nosić inny tytuł, ale zmieniłem. Czemu? Sam nie wiem, ale chciałem inaczej. A skoro chcę, to tak ma być - a propos kolorów :)) Więc tytuł miał brzmieć "Co lubię". Przyznam, że miał się odnosić do zdjęć. Ale potem skręcił. I chyba dobrze, że tak się stało. Bo pokazałem, że lubię zwyczajność, w której można odnaleźć niezwyczajność. Cudowność, jeśli ktoś woli. Siłą wyobraźni oczywiście. Pewnie, że potrzebna jest równowaga między jednym, a drugim. Zawsze i we wszystkim. A a propos wypadków na rowerze, to kiedyś wybrałem się na zdjęcia i jechałem sobie drogą, którą jechał sobie również pewien stary Peugeot kierowany przez fanatyka szybkości i sprawności kierownicy. Koniecznie chciał mi pokazać, jak on genialnie wyprzedza. I wyprzedził, tylko nie do końca. Dla mnie skończyło się to na pogotowiu. Chociaż przyznam, że sam się pozbierałem z drogi i nawet na te zdjęcia dojechałem i je zrobiłem, bo szkoda mi było światła (dobra, uparty człowiek ze mnie). A żeby było ciekawiej, to człowiek w Peugeocie nawet się nie zatrzymał. Zrobił to kierowca z przeciwka nadjeżdżający. Cóż, głupich nie sieją, sami rosną.

      Masz rację, co do dotyku. Bezsprzecznie i bezapelacyjnie. I nic dodać nie muszę :))

      Kota zobaczyłem zupełnie przypadkowo i choć koniecznie chciałem inaczej go sfotografować, to jednak tylko na tym ujęciu wygląda tak malowniczo i swojsko. Miałem skojarzenie z baśnią, ale moje skojarzenia czasami chodzą własnymi ścieżkami :)) Wiesz, chyba coś jest na rzeczy z kolorami i z ich intensywnością. A właściwie z odbiorem. Myślę, ale to tak sam dla siebie i nie podpieram się żadnymi naukowymi twierdzeniami, że to właśnie sprawa wyobraźni, która trochę nam nadbudowywała sposób widzenia świata. A i co za tym idzie wspomnień. ("dawniej kiełbasa była lepsza i wódka smakowała lepiej") To i też pewnie sprawa obodźcowania, ale to już zostawiam sprawę specjalistom, bo nie jestem w stanie stwierdzić patrząc na siebie, jak to z tym jest. Wiem tylko, ze jeśli jest za dużo bodźców, to ja je ograniczam :P Ale ogromnie się cieszę, że ten kot przypadł Ci do gustu :)) Miłej nocy dla Ciebie :))

      Usuń
    2. Oj...tak czytam ten swój komentarz i szukam krytyki, choćby umiarkowanej… i sama nie wiem. To musiała być jakaś nieuświadomiona krytyka. Nie chciałam krytykować, nawet umiarkowanie. Wybacz jeśli tak poczułeś moje słowa.
      Trochę się wytłumaczę co do reszty. Może Cię to rozczaruje, ale tekst porwał mnie bardzo. Pewnie nawet za bardzo, bo bardzo głęboko i dotkliwie intymnie. Dlatego skupiłam się na wszystkim wokół, tylko nie na tym.

      Udanego dnia:)

      Usuń
    3. A wiesz, tak poczułem podskórnie pewną dezaprobatę. Nie, nie była to wielka dezaprobata. I raczej z uśmiechem o tym napisałem, bo przecież każdy po swojemu pewne rzeczy widzi i ma swoje spostrzeżenia :)) I dobrze, tak ma być. To ja przepraszam, że się tak wyraziłem. Wręcz przeciwnie, bardzo się ucieszyłem, że tekst Cię porwał. A dlatego mnie to cieszy, bo pisało mi się go w natchnieniu. Tak, wiem, głupie słowo może, ale nie mogę inaczej tego określić, jakbym z powietrza łapał obrazy i wrzucał je na klawiaturę. Bardzo przejmujące również dla mnie. Ale fajnie, że skomentowałaś właśnie tak i opowiedziałaś o historii z kamieniem i rowerem. Przyznam, ze dałaś mi do myślenia, a cenię to bardzo :)) I dziękuję Ci, że dopowiadasz, że nie chciałaś się skupić na tej części bardziej intymnej. Rozumiem i milczę. I dziękuję z całego serca! Miłego dnia i dla Ciebie :)))

      Usuń

  7. Pięknie napisane. Naprawdę potrafisz przenieść w inny, niezwykły świat. Wczoraj jeszcze dlugo czułam ciepło dłoni na plecach:)) spać nie dałeś.
    Nie napiszę nic więcej, bo boję się, że powiem zbyt dużo. 🖤
    Zdjęcia też zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to nie ja. To Twoja wyobraźnia. Ja jej trochę pomogłem. Ale tylko trochę :)) Cieszę się, że Ci się spodobało, bo sprawił mi ten tekst sporo radości z pisania i wczucia się w sytuację. Zdjęcia z przypadku, ale jak widać, piątkowe popołudnie też można wykorzystać, choćby to było tylko dwadzieścia minut na "przewietrzenie się" Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  8. Dziękuję Ci za te zdjęcia. Brzozy są wspaniałe, a u mnie tak mało słońca. Tak się jakoś raźniej poczułam. Nawet jak je chcę fotografować, to w tych mglistych szarościach strasznie smutno wyglądają i jakoś mi strasznie ciąży ostatnio ten aparat. Ciepłe zdjęcia, ciepły tekst, ciepłego wieczoru życzę Ci :))

    OdpowiedzUsuń
  9. A.. zapomniałam o kocie, tak od razu go zauważyłam, cudowny jest ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wiesz, to naprawdę był moment. Chwila w piątek, a potem zapadła ciemność. Dzisiaj mimo szczerych chęci nic.. Ale pocieszam się, ze to już styczeń, więc jeszcze tylko luty i w marcu może jakieś pierwocinki wiosny już będą. I jaśniej się zrobi na pewno. No, chyba, ze mróz będzie. Wtedy nie ma siły, aparat zaprzęgnę do mrozu :)) Zgadzam się z Tobą. Potrzeba nam światła i ciepła, nie przeskoczymy swoich ograniczeń. Ale pisze to uśmiechając się, bo wiem, że słońce będzie :)) Również ciepłego i spokojnego wieczoru Ci życzę. A kot, ba, mości kot patrzył na mnie jednym okiem, jakby chciał powiedzieć - ej, mnie tu nie ma i wcale na ciebie nie patrzę, idź sobie. Ale przylazł do mnie usłużnie ocierając się o nogę. Bestia mruczała :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty