Wędrowcy...

            Mała siedziała mi na ramieniu, kiedy tramwaj brał mocny zakręt. Wiedziała, by nic nie mówić i dlatego nic nie mówiła. Widziałem jednak, że oczy szeroko otwiera i patrzy przez szybę na świat. Co sobie może taka dusza myśleć? Świat wali się w nią obrazem i dźwiękiem. Ludźmi i ich falowaniem, kiedy idą ulicą. Samochodami, wystukującymi swój rytm na dziurawej ulicy. Nie wiem, nie zapytam. Chciała, to ma. Wziąłem ją do miasta. Dużego miasta, które żyje sobą i sobą się karmi. Gdzie wieczorem słychać śmiech i muzykę dochodzącą z knajp. Gdzie rano mieszają się ci, którzy idą do pracy z tymi, którzy wracają z imprez. Piękne miasto, straszne miasto. Zawsze takie samo, a zmieniające się jak ci, którzy w nim mieszkają. Wędrujemy więc i nie widać granic miasta. Nie ma przedmieść. Nie ma schludnych domków i dzikich ogrodów. Nie tu. Bo chciałem Małej pokazać miasto i jego piękno i brzydotę, gdzie mieszają się style urbanistyczne, gdzie mieszają się języki, gdzie miesza się wszystko to, co tworzy nas – ludzi.
Patrzę na jej twarz i ten uśmiech, który zawsze gdzieś czaił się w kącikach oczu i na wargach znikł. Mała jest poważna. I ta zmiana mną porusza. Jej okrągła twarz robi się jak lisi pyszczek z niebieskimi oczkami chciwie wpatrzonymi w to, co widzi. Byłaby najpiękniejszym lisem na świecie. Tramwaj staje i wychodzimy. Idziemy przez centrum pełne gwaru i popołudniowego słońca, które o tej porze roku przychodzi zbyt wcześnie liżąc tylko ściany budynków, a ulice pozostawiając w błękitnym cieniu. Widzisz Mała, jak inny jest świat od tego, który był na plaży? Gdzie mogłaś mówić do mnie i ja ci odpowiadałem? Gdzie puszczaliśmy latawiec zakochany w wietrze, a ty śmiałaś się z moich głupich żartów? A to dopiero preludium Mała. To przecież wędrówka bez słów, samo obserwowanie. A gdzie rozmowa? Gdzie interakcje z ludźmi, z którymi trzeba i należy rozmawiać? Cisza jest dobra, Mała, kiedy nas wypełnia. Dobry jest szum wiatru, morza, albo drzew. Ale kiedy cisza zapada między ludźmi oznacza to kłopoty. Czasami nie, bo otula ich przyjaznym kocem. Ale zazwyczaj brak słów oznacza brak porozumienia. Brak prawdy. Kłamstwo, które wyrasta kamieniem. Dlatego mam swoją wieżę, w której milczę, albo z tobą rozmawiam po to, by odetchnąć. Zrzucić ten ciężar, który rośnie garbem przez cały dzień. Idziemy ulicą lizaną przez zachodzące słońce, a cienie ludzkie wydłużają się groteskowo nachodząc na siebie i przeskakując na ściany. Chce mi się pić, więc skręcamy do mojej ulubionej knajpki, w której bucha na nas gwar i jasność przytłumionych, modnych lamp. Siadam i proszę o wodę. Patrzę na innych ludzi i Mała patrzy. Ja na ubrania i uśmiechy. Słyszę ich słowa i opowieści, które płyną. Zwracam uwagę na ich słowa łowiąc te, które lubię. Mała patrzy inaczej, od wewnątrz. Jest zmęczona i kiedy dostaję wodę w wysokim kieliszku do wina, patrzy na mnie. Widzę jej bladą twarzyczkę i podkrążone oczy.
- I jak Mała, podoba ci się miasto? Duże miasto? Mała siedziała na stole bawiąc się frędzlami serwetki. Milczała, ale moje pytanie wisiało w powietrzu.    
- Kim ty jesteś?
- Mała, o co ci chodzi?
- Kim ty jesteś, że możesz tak iść ulicą. Rozmawiać z kimś, widzieć to wszystko. Te banki, te kościoły, tych ludzi, sklepy i witryny sklepowe. Te chodniki i ulice. Co w tobie jest?
- Nie wiem Mała. Ale zobacz, inni też idą tą samą ulicą. Mijają sklepy, banki, autobusy i tramwaje. I inni rozmawiają, kochają się.
- Nie, nie o to mi chodzi, kim ty jesteś?
- Jestem, kim jestem Mała.
- A przecież jestem twoją częścią, powinnam cię rozumieć, a nie rozumiem.
- Mogę być Mała kim chcę. Mogę być aniołem i mogę być demonem. I jestem tym, czego się obawiasz i czego pragniesz. Jestem wędrowcem. A ty razem ze mną.
- Zabierz mnie do domu, proszę. Chciałabym, żebyś zapalił tę swoją świeczkę i puścił muzykę i milczał tym swoim milczeniem.
- Dobrze Mała, dopiję wodę i idziemy do samochodu. Zmierzch zabarwił okna w knajpce na granatowo, a ja przechyliłem kieliszek z wodą i poczułem, jak spływa we mnie zimną strugą. Wyszliśmy zostawiając za sobą zapachy kawy, włoskiego jedzenia i gwary rozmów. Była ulica i witryny sklepów jarzyły się światłem i kompozycjami nieznanych pseudo-artystów. Zatrzymałem się przed antykwariatem, gdzie zwabiła mnie żółta lampka dająca ciepłe światło, które przypominało dom. W oknach zaczynały zapalać się światła. Kamienice zaczynały żyć swoim wewnętrznym życiem. Mała przytulona do mojej szyi nic nie mówiła, ale wiedziałem, że jestem jej potrzebny. Tak samo, jak ona mnie. Teraz i w godzinie śmierci naszej, amen… 

















Komentarze

  1. Kiedy będzie książka ? wszystko Witku super. Tekst i zdjęcia i nie wiem co bardziej lepsze. Uściski i pozdrowienia zostawiam z życzeniami dobrego zasłużonego relaksu i słońca nawet jakby nie świeciło :) no i pozdrowienia dla Duszyczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz Grażynko, nie chce mi się pisać. Pewnie bym miał motywację, ale po tym ostatnio (co wiesz), to i umarłemu by się odechciało leżeć :P Więc i ja postoję, a może sobie gdzieś pójdę. Mała uparła się, by dzisiaj czyścić piec. Jesteśmy czarni i usmarowani, więc jest dobrze :)) Dziękuję Ci ogromnie za pozdrowienia i życzę dobrego, cichego popołudnia. Wiesz, takiego miłego z dobrą muzyką, herbatą i papierosem na deser :)) Mała dziękuje i macha z daleka :)

      Usuń
  2. Dziś Witku dzięki zdjęciom przeszłam się uliczkami prawdopodobnie Katowic (nie jestem pewna) zaglądając to tu, to tam. Dziękuję...
    Miasto jest jak wir...wciąga. Wciąga czy chcemy czy nie w ludzki gwar, pęd samochodów, szał zakupów, zwyczajną codzienną gonitwę. Nie dziwię się Małej, że po nadmorskim brzegu niezbyt spodobał się jej ten widok. Ma inny smak, zapach i dźwięk...
    Dlatego w takie dni lepiej jest w zaciszu domu przy świetle świec i z kubkiem gorącej herbaty w dłoni...To dobra cisza, inna niż ta , która oznacza pustkę ze smutkiem na twarzy.
    Przejmująca całość w 3D !
    Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo, a małą targam po włosach...
    Dobrych dni Witku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się. Ba, bananieję w uśmiechu :))) Tak, to Katowice. Miałem nawet odpowiedni napis, ale za dużo zdjęć by już było, a co za dużo, to i koza nie zje, a pogardzi machnąwszy swoim chwostem. Masz rację, to wir, który wszystkich wciąga i zmienia. Trudno jest żyć w mieście, ale też trudno bez niego. I my balansujemy na takiej kruchej krawędzi tego wiru. Podoba mi się Twoja metafora :)) Mała nigdy w mieście nie była, bo chronię ją od tego. Ale kiedyś trzeba zacząć. Jak widziałaś, piec dziś czyściła ze mną, więc wyszło jej to na dobre :))) Dziękuję Ci stokrotnie Elu i z całego serca :))) A małą targam, choć ten śpioch już mamrocze, ze późno i chce spać. Ja jej nie rozumiem... :)))

      Usuń
  3. Zabierz Małą do domu i tak jak ona chce, milcz swoim milczeniem. Nie takim, które rani, które świat czyni niebezpiecznym i obcym, tylko takim swojskim, ciepłym, przynoszącym nadzieję i spokój. I wiarę w to, że wszystko jeszcze będzie normalnie.
    Napisałeś tak, że byłam w mieście z Wami, a miasto było trochę piękne, trochę straszne...
    Możesz być kim chcesz.
    Fotografie piękne:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Aniu, milczałem tamtego wczorajszego wieczoru. Zapaliłem świeczkę i po prostu milczałem. Umiem milczeć i to jest to, co umiem robić naprawdę. Cieszę się, że zabrałem Cię na ten spacer po Katowicach. Jest tu tyle nieodkrytych rzeczy, które sprawiają, że czasami opuszczam aparat, bo nie wiem jak sfotografować, by pokazać specyficzną atmosferę. Niektórzy mówią, że są brzydkie Katowice. Nie są najpiękniejsze. Ale o każdym mieście można tak powiedzieć. Tak, mogę być tym, kim chcę. Gdybyśmy grali w amerykańskim filmie, to powiedziałbym na takie słowa, że są śmieszne. Ale jesteśmy w Europie i nasz Stary Świat inaczej patrzy na człowieka. Bardziej jak na twór, który jest zdolny do wielokrotnej przemiany. Bo i zmieniać się nam trzeba. Ociupinkę, odrobinkę, ale zawsze. Cieszę się, ze te "nagłe" zdjęcia Ci się spodobały :)) Bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i "uśmiech mam jak gwiazda" - to ostatnie skopiowałem z Cyberiady Lema :)))

      Usuń
  4. Witaj Witku nocą.
    Masz rację,cisza potrafi być lekarstwem ale gdy zapada pomiędzmi ludźmi sobie bliskich, jest niebezpieczna i źle wróży. Znam to bardzo dobrze.
    Rzadko jadę do większego miasta, odzwyczaiłam się gwaru i tłoku. Czasem jednak warto przeniknąć jak przez wrota mgły do tego chałasu by odkryć się na nowo...
    Byłam w Katowicach bardzo dawno temu, jeden raz, na koncercie w Spodku. Ostro było od samego dworca, do końca koncertu.
    Nie wiem czy kiedyś tam zawitam, czas tak szybko ucieka.
    Podoba mi się ta oświetlona brama, bardzo ciepłe wejście. Ciekawe czy też ciepłe jest wnętrze.
    Czytałam już przed południem Twoje opowiadanie i, i nie wiedziałam czy chcesz słów czy ciszy. Myślę że czasem w człowieku coś pęka i przychodzą takie chwile że sam nie wie czego mu potrzeba.
    Wiele ostatnio słów, wiele myśli i jakaś pusto przestrzeń zawisła i dryfuje od brzegu do brzegu.
    Zanurzyłam się kolejny raz w Twoją muzę... Piękna
    Poprzednią, bo oczywiście milczę ale jestem i czytam... zapożyczyłam i na insta wstawiłam, tak bez pytania ale myślę że po czuprynie nie oberwie mi się ;)
    Jest późno, pewnie Twoja Duszyczka już śpi, i Ty też więc sobie i ja pójdę...
    Dobrej nocy i spokojnego nowego tygodnia życzę Witku.
    Pozdrawiam i czekam na więcej...
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się Aniu, ze Katowice są moim miastem, z którym czuję się związany. Mieszkałem w nim jakiś czas, by teraz po prostu tu bywać. I chciałem, może by zobaczyć kontrast, pokazać dwa stany skupienia, ten morski i ten miejski. Różniące się od siebie, ale bliskie, bo jeden się kocha, a do drugiego wraca. I masz rację, że czasami coś w człowieku pęka i mówi "dość". Zastanowiło mnie to, co napisałaś, że człowiek czasem nie wie, czego chce. Ja wiem, czego chcę i Mała wie, czego chcę. Ale podświadomie powtarzałem Twoje słowa, by upewnić się, czy to kaprys, czy też decyzja. Padło na decyzję. Zatem i poszło do realizacji :) A wracając do katowic, to chciałem po prostu pochodzić. Zwiedzić stare kąty, poczuć zapach miasta. Brama jest ładna. W środku też jest ładnie. Kamienica została odnowiona i dobrze, że ktoś wyasygnował na to pieniądze. Żal mi starych kamieniczek, bo mają w sobie ukryte piękno, a często są zdewastowane przez tych, którzy nie nawykli do mieszkania sądząc, ze skoro to nie ich, to można niszczyć. Przyziemnie odpowiedziałem Aniu, zbyt przyziemnie. Ale chyba tak właśnie trzeba, kiedy zmęczenie mnie rozleniwia. Sprowadza mnie to na dobre tory :)) Dziękuję Ci za komentarz :)) A muzę śmiało bierz :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń

  5. Jak tu ładnie …. Jak dużo ciepła w słowach i w obrazach, ….. i jeszcze ten piec, – pamiętam piec z Rodzinnego Domu ….. z dzieciństwa.
    Miasto i jego gwar, ten monotonny, bez wyróżniających się głosów, bez zgrzytu tramwajów, i zbyt głośnego, wymuszonego czasem śmiechu, trochę naśladuje szum morza, … i tu i tam można się zagubić, pozostając sam na sam ze sobą, jedno jednak jest dziełem natury, drugie – konsekwencją cywilizacji, jedno zachwyca drugie daje poczucie bezpieczeństwa, bo tu jest nasz dom.
    Ale i tak w centrum jest Człowiek ze swoim raz lepszym raz gorszym losem.
    Dzięki Tobie odkryłam, że ja też mam taką Małą - małą idealistkę, …. albo raczej egoistkę, …. popłakuje, kiedy coś nie jest po jej myśli, …. bo zawsze zakłada, że świat jest piękny a wszyscy ludzie są jednakowo szlachetni, …. Ona po prostu chciałaby dopasować rzeczywistość do własnych wyobrażeń - a to już egoizm chyba?
    Masz rację Witku, każdy z nas musi być sobą, mając w sobie anioła i demona, nie ważne czy w tętniącym życiem mieście, czy na pustej plaży słuchając szumu fal, czy w ciszy, czy w rozmowie – zgodnie z tym w co wierzymy, co uznajemy za słuszne i prawdziwe, broniąc prawa do własnej oceny sytuacji, które niesie nam los.
    Dziękuję Ci za ten ciepły, piękny przekaz ….. i za odkrycie własnej Małej, choć głuptas z niej niesamowity :)))))
    Pozdrawiam serdecznie i bardzo, bardzo ciepło …. Wszystkiego najlepszego Witku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie postarałaś się Nulo wczytać w tekst. Ba, odkryłaś swoją Małą, a to już jest bardzo, bardzo dużo. Dużo dla mnie i dużo dla samej siebie. Wiesz, zastanawiam się, jak Ci odpowiedzieć, bo poruszyłaś coś, co moją intencją tekstu nie było, a bardzo ładnie wplotłaś w to swoje rozważania. Każdy z nas chciałby, by dopasować rzeczywistość do marzeń. jednym się to udaje, innym nie. Zazwyczaj się nie udaje, co nie oznacza, by nie próbować. Czy ona jest egoistką? Nie wiem, musisz z nią porozmawiać, poznać. Starać się zrozumieć. Wtedy będziesz wiedzieć. A może czyni tak, bo Cię chroni i przy okazji siebie? Jak widzisz, moja jest, jak dziecko. niesforna, głupia, uparta i wkurzająca. Ale bywa i poważna, a wtedy rozmowa wiele wnosi do zrozumienia siebie wzajemnie. Ciesze się, ze się zgadzamy na anioła i demona, a właściwie na to, by być sobą. Nie udawać, a po prostu być. Czasem jest to bardzo trudne. Zacytuję poetę: "I któż mógłby to lepiej wiedzieć, niż ja?"
      Tak naprawdę starałem się pokazać miasto jeśli już nie samej Małej, to sobie. Odkryć je na nowo. Nie byłem w wielu miejscach, bo i czasu nie maiłem wiele. Ale chciałem się podzielić tym dualizmem, który tak pięknie odszyfrowałaś "Miasto i jego gwar, ten monotonny, bez wyróżniających się głosów, bez zgrzytu tramwajów, i zbyt głośnego, wymuszonego czasem śmiechu, trochę naśladuje szum morza, … i tu i tam można się zagubić, pozostając sam na sam ze sobą, jedno jednak jest dziełem natury, drugie – konsekwencją cywilizacji, jedno zachwyca drugie daje poczucie bezpieczeństwa, bo tu jest nasz dom.". I to jest chyba kwintesencja mojego wpisu, której nie ośmielę się skomentować.
      Dziękuję Ci, za to, ze odnalazłaś w tym moim świecie ciepłe obrazy i słowa, choć to trudny tekst. Dziękuję Ci za to, ze skomentowałaś. I bardzo, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)))
      PS. Przepraszam, ze komentuję z opóźnieniem, ale praca...

      Usuń
    2. Dziś serduszko ze świateł w oknach sąsiedniego bloku, tych nielicznych, których mimo później pory nie zmorzył sen miasta.

      Usuń
    3. Szczęśliwa jesteś, że takie rzeczy dostrzegasz. No i szczęście trzeba mieć, by z chaosu wyłowić akurat serce. A może tak ma być..? U mnie jeszcze ciemno, ale macham do Ciebie z daleka mówiąc - miłego i dobrego dnia :)))

      Usuń
  6. Katowice to kojarzą mi się przede wszystkim z dworcem (a komu nie), zwykle tam była przesiadka, bo cała rodzina mojego taty mieszka na Śląsku i często mnie tam w dzieciństwie zabierał. Podróżowaliśmy oczywiście pociągiem i wysiadaliśmy głównie w Katowicach na dworcu, by wsiąść w autobus i dojechać w jakieś inne śląskie miasteczko. Dla mnie wychowanej na wsi, to było zupełnie inne życie, inne zapachy, smaki, kolory. I z podróżą na Śląsk właśnie kojarzy mi się popcorn na słodko, mogłam go kupić w sklepie, przy którym mieszkała moja babcia (i dalej tam mieszka, tylko tego sklepu nie ma) i ten smak to smak mojego "miastowego" dzieciństwa, był pyszny - zdecydowanie dużo lepszy od wiejskiego masła i mleka prosto od krowy :D Dziękuję za świetny wpis i zdjęcia, pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, popcorn na słodko! Przywołujesz zapomniany smak :)))) Ale bardzo dużo w tym, co piszesz racji i bardzo dużo doświadczenia. Bo cieszę się, że odwołałaś się do swoich doświadczeń i do swoich wspomnień. Wiem, nie jest to piękne miasto. Znam inne, piękniejsze. Białe, które odbijają się od nieba i błękitnego morza i kolorowe z kamieniczkami rodem z baśni. A jednak ciągle tu wracam i za każdym razem mam podobne skojarzenia mimo tego, że mieszkam tylko na przedmieściach sąsiedniego miasta. Zbyt trwale chyba miasto weszło w moją tkankę rzeczywistości. Jak w życiu. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i jeszcze raz dziękuję Ci za komentarz i słodki popcorn :)))
      PS. Kolega, który mieszkał kiedyś na sąsiedniej ulicy wyrabiał właśnie taki popcorn. Czasami go odwiedzałem przy "wyrobie" tego cuda. Przechodziłem zapachem tak, że kilka godzin później nie było psa, który by nie podszedł do mnie i nie zaciągał się zapachem :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty