Iść...

                      Pytasz, co było dalej? Nie wiem. A gdybym wiedział, nie mógłbym powiedzieć. Bo opowieść musi się skończyć w pewnym miejscu. Każda musi być inna po to, byś w głowie mogła przestawiać ją, jak układankę. Taką do płaczu, taką do śmiechu, taką do zamyślenia. Jak chcesz. Bo przecież słowa takie są i nie ma znaczenia, czy ja je wypowiadam, czy ktoś inny. I tak odczytasz je po swojemu. Ja tylko podpowiadam, czy masz je szeptać razem ze mną trzymając moją rękę, czy masz je mówić głośno. Bo przecież masz swój świat. Jak każdy. Nawet ci, którzy kradną cudze światy i zlepiają śliną oddarte brzegi wierzą w to, co robią. Tak mało w nich jest siebie, że muszą kraść słowa, obrazy, wspomnienia i chwile. Nie, nie złoszczę się. Jak mógłbym się złościć na czyjąś chorobę. Na czyjąś niemoc. Słów, kochania, spojrzenia w oczy. Mam zamilknąć? Tak, masz rację, czasem trzeba. Wtedy, kiedy nie można dalej mówić, bo słowa nie są potrzebne. Zostaje tylko dotyk. Ciała – ciepły i bezpieczny, w kołysce własnego serca, w niecierpliwości i strachu. W niemym pytaniu, czy można. Albo kory – szorstki, który zostaje wspomnieniem na opuszkach. Drzewo też pamięta. Takie dęby rozpamiętują pnąc się na boki gałęziami, a brzozy-wariatki smukleją i chichocą, jak trzynastolatki. Dopiero później, kiedy smukleją, stają się niedosiężne i wyniosłe. Ale nadal w bieli i czerni. One też pamiętają, choć trzeba im przypominać dotykając kory, za każdym razem. Ich gałęzie pną się rzekami ku słońcu, rozlewają się po niebie krwioobiegiem. Po co ci to mówię? Bo pytasz, gdzie ta ścieżka prowadzi. Każda powinna prowadzić gdzieś. Ta też gdzieś prowadzi. Tylko widzisz, zależy kto nią idzie. Kiedy ja nią idę, to wiem, że mijam miejsce, gdzie wydarzyła się tajemnica wielka, jak samo życie, a dęby szumią nad głową. Nigdy tu nie mówię, nigdy tu nie szeptam. Idę powoli, ostrożnie stawiając nogi, bo tak trzeba. A potem są brzozy, gdzie lubię usiąść na trawie i posłuchać ich śmiechu. Dotknąć jednego albo drugiego pnia. A potem iść dalej tam, gdzie będę chciał. Gdzie raz będę widział ścieżkę z kamieni, a raz znowu kolumny w gotyckiej katedrze z wiatru i głosów ptasich. Mogę skręcić w miejsce, gdzie się nie mówi. Ale nie pachnie życiem i sokami zieleni, a śmiercią, mrozem i grudniowym wczesnym popołudniem. Nie trzeba tam iść, można tylko przemknąć spuszczając głowę, a potem otrząsnąć się, jak pies z deszczu. Można skręcić na rozstaju w prawo bądź w lewo. Można też chwilę stanąć przy mostku i odetchnąć z ulgą. Wtedy wyczuje się jezioro i wiatr niosący wilgoć. Pójdziemy tam, gdzie chcesz. W którąkolwiek stronę, wiesz? Bo wielkie koło przyrody właśnie drgnęło. Powoli i opornie budzi się z szarości i szelestu suchych traw. Mchy zielenieją już na pniach, a wiatr niesie pierwsze wołanie ptasie. I niebo nabiera barwy jasnej, kiedy wyjść na dach i spojrzeć w stronę zachodu. A potem pozwolić, by myśli prowadziły palce po klawiaturze i zamieszkał w literach mój szept…    



















Komentarze

  1. Brak mi słów Witku i nie potrzebne tu nawet słowa. Człowiek i poezja. Wplatana dramaturgia naszego życia w spacerze wśród pięknych drzew i duszy poprzez pamięć tego co było i tego co w marzeniu. Piękne zdjęcia. Dobrego dnia ze słońcem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ho, ho, ale mi napisałaś. Musze wobec tego jeszcze raz przeczytać i zobaczyć, co Ci się tak mogło spodobać w tym tekście. Dziękuję Ci bardzo, bardzo serdecznie, a Ty wiesz, że szczerze :))

      Usuń
  2. I tak wszyscy spacerujemy niespiesznie po ścieżkach naszego świata. Znamy je i wiemy, kiedy przyspieszyć kroku, kiedy pochylić głowę, a kiedy się zatrzymać. I znajdujemy nowe drogi, które prowadzą „niewiadomogdzie”, poszerzając ten nasz świat :)
    Najważniejsze jest to, że to jest nasz własny świat i jeśli potrafimy zobaczyć jego piękno – będzie piękny. O Ciebie się nie martwię, jak mało kto dostrzegasz urodę życia, co widać na Twoich zdjęciach i pomiędzy Twoimi słowami.
    Życzę Ci nowych, cudownych i urokliwych dróg, na których będziesz się czuł spokojnie i bezpiecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam początek: " I tak wszyscy umrzemy..." Co?? Wróć, coś mi nie pasuje :D Tak, faktycznie nie pasuje. I dobrze, że tak właśnie odebrałaś ten tekst, jako spacer po naszym świecie. Bardzo mi się ta wizja podoba, może też dlatego, ze sam mam podobną :))) Bardzo ważne słowa napisałaś, coś, co poczułem, jak mi gdzieś pączkuje w głowie (ekwiwalent dobrych myśli) "jeśli potrafimy zobaczyć jego piękno – będzie piękny." To prawda, która została zniszczona przez memy i nadużywanie jej w wielu tekstach. Najważniejsze jest jednak, by tę prawdę samemu odkryć, wtedy jest ona równie silna, jak nasze przekonanie o niej. Tak fajnie o mnie napisałaś, ze się nie martwisz, ze wywołałaś mój uśmiech i teraz szczerzę się do klawiatury :D
      Aniu, dziękuję Ci za dobre i serdeczne słowa. Mądre słowa. Aż sobie myślę, że takim głupi, a tak ładnie o moim tekście napisałaś. I że nie zasługuję na to. A ścieżki będą, jakie mają i muszą być, oby takie jak mi życzysz i czego ja z całej siły i dobrych myśli życzę Tobie :)))


      Usuń
  3. Pozazdrościć mogę krajobrazu, przy którym snujesz swoje refleksje. Słowa chyba same pchają się do głowy, gdy wokół tyle drzew. Ścieżki przynoszą pomysły. Niebo i ziemia kibicuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to taki spłachetek lasu tylko. Żaden tam bór, ani poważny las. Choć i bywało tak, że szukałem drogi wyjścia. Również z myśli, które mnie opadły. Ścieżki może nie pomogły bardzo. Ale i nie zaszkodziły, co jest plusem :)) Dziękuję Ci bardzo serdecznie za komentarz i pozdrawiam Cię wiosennie, bo chyba już czas na wiosnę :))

      Usuń
  4. Witku, zabrałeś mnie znów na piękny spacer w miejsca, które tak bardzo są mi bliskie i usłyszałam najpiękniejszą szumiącą rozmowę, pełną podziwu, zrozumienia, czułości. Te nagie jeszcze gałęzie,
    z wdzięcznością uśmiechały się, tuliły do dłoni, (wzruszające zdjęcie). Jak bardzo ubogi jest ten , co nie widzi tego świata i wiesz Witku, mnie jest go po prostu żal. Jeśli musi w podstępny sposób odnajdywać cudze myśli, słowa i obrazy, przywłaszczając, jak swoje, jest niezwykle ubogim człowiekiem bez względu na zasobność portfela.
    Myślę z wdzięcznością o każdej drobince, co wzbudza zachwyt w budzącej się do życia przyrodzie. Twoje zdjęcia są pełne tego zachwytu, pokazują urodę czekającej iskry pobudzenia roślinności.
    Są już „kotki” na wierzbie, zieloniutki mech, gałązka z pąkami i w końcu drzewa szumiące i smukłe. Wystarczy czasem tylko kilka dni by dookoła poczuć wszystkimi zmysłami najpiękniejszą porę roku Wiosnę.
    Ścieżki, drogi, dróżki...stąpamy po nich w każdy swoim tempie. Niezdarnym są te pierwsze , później przez lata uczymy się iść bez strachu, szukamy kogoś, kto będzie dotrzymywał nam kroku, by znów na koniec szukać pomocnego ramienia. Szukamy prawdy, miłości i piękna, szukamy przez całe życie. Taka natura człowieka...
    Dobrego wieczoru Witku i wyboru samych jasnych ścieżek:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wielka przyjemność Elu wziąć na spacer kogoś i móc mu pokazać świat takim, jakim się go widzi własnymi oczami. Wiesz to, bo sama tak ten świat spostrzegasz - od wielkiej katedry po najbiedniejszą drobinkę, a obydwie są równie ważne. Tak, zdaję sobie sprawę, ze ten wpis trochę dziwaczny, bo pisze i o swoim spostrzeganiu świata i o ludziach i o wadze słowa, jako nośnika. Ale Nie mogłem napisać inaczej idąc ścieżką, która jest mi dobrze znana i którą tak naprawdę kocham. Bo są miejsca w życiu, które się po prostu przywłaszcza, kocha i są takie właśnie, jak mają być. Kiedy napisałem ten tekst, to zastanawiałem się, czy go opublikować, czy zostawić sobie. Przecież tyle razy pisałem o drodze, o drogach w życiu. O światach, o drzewach. Powieliłem sam siebie. Ale potem przeczytałem raz jeszcze i zapragnąłem, by ten tekst jednak opublikować. Bo jest w nim wszystko to, co było i jest dla mnie ważne. Może nie najważniejsze, ale ważne, bo to istotny składnik naszego (i mojego) życia. Nic w tym wpisie nie ma takiego, a jednak odnajduję w nim siebie. I to nie przez tę dłoń (kurczę, miałem wziąć mniejszy obiektyw i nie wyszło, jak trzeba), a przez to, że zobaczyłem przekrój przez to, co mi utkwiło w pamięci (to dobre miejsce i to złe) Można w tym doszukiwać się analogii życia, jako wędrówki, piekła, nieba itd, itd. Każdy pewnie odczyta ten tekst po swojemu. Zresztą z taką intencją go pisałem, o czym wspominam na początku.
      Tak, czasami spotykam takich ludzi, którzy nie dostrzegają. Nie ma w tym ich winy, bo przecież nie wszyscy muszą dostrzegać.
      A wiesz, pokuszę się o wspomnienie osoby, która pilnie słuchała tego, co mówię, opisuję, by potem to wszystko pięknie i zgrabnie wpleść w swój życiorys. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, z takim przywłaszczeniem. Bo przecież każdy ma swój własny świat, prawda? To co sądzić o świecie tego kogoś?
      Bardzo ładnie napisałaś o naszym błądzeniu i szukaniu. Uśmiechnąłem się, bo to prawda :)
      Dziękuję Ci za dobre i ciepłe słowa Elu. I dziękuję Ci, ze pochyliłaś się nad tym tekstem. To wielka przyjemność wiedzieć, jak to, co pisze żyje choć przez chwilę w tych, którzy czytają. I jak oni się uśmiechają lub zamyślą na chwilę :)) Jeszcze raz dziękuję i życzę Ci takich ścieżek, po których będziesz z lekkim sercem i uśmiechem szła :))

      Usuń
  5. Zapatrzyłam się na te zdjęcia, mam wrażenie, że niektóre miejsca już gdzieś widziałam, na innym blogu, ale może mi się tylko wydaje. Brzozy są niezwykłe. Niebo na ostatnim zdjęciu cudowne. A tekst jest wyjątkowo delikatny może przez ten szept. Można iść z kimś tą samą drogą i widzieć coś zupełnie innego, można tak iść wiele lat i tego nie zauważyć. A wrócić potem nie można. Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uraziłbym siebie i czytelnika kradnąc zdjęcia. Jeszcze Bozia dała mi oczy, rozum i ręce, bym nie musiał brać od kogoś zdjęć :)) Śmieję się, ale to prawda, to punkt honoru dla mnie i rzecz nie do pomyślenia. Może to wrażenie, bo to typowy krajobraz dla lasu, bagien itd. A może pamiętasz kilka zdjęć z tego bloga, bo nie ukrywam, że czasami tam chodzę i tam robię zdjęcia. Nawet podobne kadry, bo lubię ten kadr właśnie, kiedy obiektyw patrzy w niebo i w korony brzóz. Cieszę się, że tak odebrałaś ten wpis - jako delikatny. Nie chciałem grzmieć, chciałem po prostu iść i szeptać :)) To prawda, co piszesz. Wielka prawda. O tym powrocie również. Smutne. Smutne i gorzkie. Zamyśliłem się teraz i dziękuję Ci za to właśnie zamyślenie bardzo. Zrobiłaś wielki i dobry uczynek :)) Również Cię pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
    2. Ale ja miałam na myśli, że widziałam już te miejsca, ale sfotografowane przez kogoś innego, a nie Twoje zdjęcia na innym blogu :) Takie małe sprostowanie, bo nie przyszło mi do głowy nic poważniejszego. Miłego dnia, u mnie zaczęło się słonecznie w skowronkowym ćwierku, w końcu :)))

      Usuń
    3. Teraz rozumiem :)) Wczoraj miałem cementową głowę, przepraszam :( Mieszkam nieopodal dużego miasta, więc jest duże prawdopodobieństwo kadrów i miejsc. Będę musiał się postarać o coś specjalnego. Niech tylko wybuchnie zielone, to zaszyję się w taką gęstwinę, ze nikt tam nie wlezie i będą zdjęcia unikalne. Tak, zależy mi właśnie na takich kadrach. Choć patrząc na to z innej strony, chyba najczęściej ludzie fotografują zachody słońca, a mimo powszechności, robią to ciągle i nie nudzi się ten widok. Albo wyjadę gdzieś daleko...ech, marzenia... :))) Pięknie dzień zaczęłaś. U mnie szaro i buro. Coś tam rano śpiewało, nieśmiało bardzo, więc muszę sprawdzić jutro. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
  6. Dużo kwestii, symboli …. i tylko droga jedna, ta, którą wybieramy stojąc na rozdrożu, wśród plątaniny ścieżek, serpentyn traktów, arterii i gościńców …. ta którą idziemy…. nasza, własna, odrębna, nam przynależna, przez nas wybrana ….. a może nam dedykowana ….
    Znalazłam też niepokojący fragment … metaforyczny w Twoim Witku tekście - upiornie realny w moim życiu …. zostawmy to … to rozważania na ,,kiedy indziej’’, bo byłam na tej ścieżce jako osoba towarzysząca.
    Idąc, - obserwujemy, podziwiamy, smakujemy, dotykamy, pochylamy się nad źdźbłem trawy, cieszymy na widok błękitu nieba ….. potykamy się o wyboje, złościmy się na trudności, uśmiechamy się do tych, których ścieżki przecinają nasze wędrowanie, zapraszamy na nasz szlak osoby, których drogi wydają nam się równoległe do naszej - wtedy bierzemy ich bagaż i staramy się usunąć wszystkie przeszkody, by szło się wygodniej …. razem czy osobno - zawsze do przodu, z entuzjazmem, z zaciekawieniem, zadziwieniem, i pytaniem - co dalej? ….. bo każda z tych dróg jest nadzieją.
    I chociaż rokrocznie doświadczamy zmienności pór roku jako czegoś oczywistego i przewidywalnego, to ta cykliczna eksplozja odradzania zawsze jest wyjątkowa i niepowtarzalna …..
    A gdy, jak zwykle, zabraknie mi słów, które zamienię na działanie zmysłów by poczuć i doświadczyć, wtedy sięgnę do pięknych, lirycznych jak ten Twój opisów, i przekonam się, co przeoczyłam, czego nie zauważyłam, co można odnaleźć tylko w poezji.
    Pozdrawiam serdecznie Witku …. Wszystkiego dobrego życzę na ten coraz bardziej wiosenny czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nulo, bardzo ładnie napisałaś o wędrowaniu, czyniąc z niego drogę przez życie. To prawda, choć w tym przypadku spotkało się równoczesne odczytanie przeszłości, teraźniejszości i metaforyczne wędrowanie przez życie. Na to nałożyło się moje własne wspomnienie i to dobre i to bardzo złe, o którym wspominasz.
      Często wracam do tej metafory homo viator, bo uważam ją za wyjątkowo trafną i sam wielokrotnie zastanawiam się nad ścieżkami. A teraz, w tej porze między wybuchem zieleni, a martwym sezonem jest taki czas, kiedy ścieżki są dobrze widoczne. Kiedy drzewa są nagie i wyraźnie można ocenić wiele spraw i wiele rzeczy. Bo przecież zanim ruszy się w dalsza drogę błądząc i klucząc wśród zieleni, trzeba oceny tego, co było. Kogo się spotkało. Swoistego bilansu zysków i strat. I nawet, jeśli pojawia się manko, to wiadomo, że droga jeszcze się nie skończyła, a to samo w sobie jest czymś dobrym. Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
  7. Oj,jak pięknie,nastrojowo i swojsko.Lubię wracać tam,gdzie byłem już,jak śpiewał nasz wielki,niodżałowany Zbigniew Wodecki.To pierwsze myśli jakie mnie naszły.Tak.Bo kochamy te rzeczy te miejsca,które sprawiają naszą radość czy wzruszenie...Piękna podróż w głąb człowieka,najlepiej go poznasz w leśnych ostępach,wśród piękna przyrody.I najważniejsze jak mówisz z kim,a nie gdzie.Bo w xudownym towarzystwie każda droga prowadzi do celu :-)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałbym Cię Wojtku zapytać, o ten cel. Bo czy on jest tak fajny, to nie wiem :)) A piosenka? Znam i bardzo lubię. Wiesz, w literaturze konsekwentnie pomijano opisy przyrody do pewnego momentu. A potem okazało się, ze człowiek i przyroda, to pewna symbioza. Czasami nawet odbiorca nastrojów, niektórzy uważali nawet, że nasze odbicie. Jedno jest pewne, że człowiek potrzebuje przyrody, by popatrzyć na siebie tym szczególnym wewnętrznym wzrokiem. :)) Również Cię pozdrawiam :))

      Usuń
  8. Do celu jako punktu,z który postrzegamy sens istnienia... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli śmierć. Ona ostatecznie chyba odpowiada na pytanie, czy życie go miało. Tak właśnie pomyślałem sobie, kiedy czytałem Twoją odpowiedź. I przyznaję, ze zgadzam się z tym. Miłego dla Ciebie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty